są łakomi. Lepiej mu było głowę niż ręce namazać, Pilniej, niż groszów chować, uczyłby się kazać. 173. NA TOŻ
Wszyscy księża łakomi, ją wszy od biskupa. Alboż mała za nimi dzieci chodzi kupa? Mają na kogo zbierać, a wżdy się nie żenią. Dlaczegóż ich ojcami katolicy mienią? Ojcowie są duchowni, i tylko w kościele. Niewczymci ledwie nie drą z skóry nas na ciele. 174. MATKA NIC ZŁEGO NIE WIDZI DO DZIECI ALBO KAŻDEJ MATCE JEJ DZIECI NAJPIĘKNIEJSZE
Widząc sowa jastrząba, że na obłów leci: „Braciszku, warujże mi — rzecze — pojeść dzieci. Znajdziesz
są łakomi. Lepiej mu było głowę niż ręce namazać, Pilniej, niż groszów chować, uczyłby się kazać. 173. NA TOŻ
Wszyscy księża łakomi, ją wszy od biskupa. Alboż mała za nimi dzieci chodzi kupa? Mają na kogo zbierać, a wżdy się nie żenią. Dlaczegóż ich ojcami katolicy mienią? Ojcowie są duchowni, i tylko w kościele. Niewczymci ledwie nie drą z skóry nas na ciele. 174. MATKA NIC ZŁEGO NIE WIDZI DO DZIECI ALBO KAŻDEJ MATCE JEJ DZIECI NAJPIĘKNIEJSZE
Widząc sowa jastrząba, że na obłów leci: „Braciszku, warujże mi — rzecze — pojeść dzieci. Znajdziesz
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 81
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
przecię rządzi, przecię prawa daje Wspaniałym sercom. Marsa surowego Żak biedny abo niewieściuch na sobie Nosi postawę; nędzarz bogatego, Co wśród dostatków jak Tantalus pragnie A gmin rozumie o nim, że szczęśliwy. A kieby jeszcze taka katastrophe, Jaki i prolog tejże sceny była? Ale w okrutne często tragedie Te gry się mienią, a im kto na wyższe Wstąpi teatrum, tym jest podleglejszy Srogim piorunom i wichrom szalonym; Tym z ślizkich stopniów prędzej na dół spadnie. Wnet z króla rolnik, wnet żebrak z cesarza W jednym momencie; i co triumfuje, Co mu woz ciągnie cug zprzęgły w koronach: To jutro na tych, co
przecię rządzi, przecię prawa daje Wspaniałym sercom. Marsa surowego Żak biedny abo niewieściuch na sobie Nosi postawę; nędzarz bogatego, Co wśrod dostatkow jak Tantalus pragnie A gmin rozumie o nim, że szczęśliwy. A kieby jeszcze taka katastrophe, Jaki i prolog tejże sceny była? Ale w okrutne często tragedye Te gry się mienią, a im kto na wyższe Wstąpi teatrum, tym jest podleglejszy Srogim piorunom i wichrom szalonym; Tym z ślizkich stopniow prędzej na doł spadnie. Wnet z krola rolnik, wnet żebrak z cesarza W jednym momencie; i co tryumfuje, Co mu woz ciągnie cug zprzęgły w koronach: To jutro na tych, co
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 466
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
mam za złe, że za tobą chodzi, Że swym wzrokiem w twoje oczy godzi: Każdy człowiek miałby to słusznie czynić, Obu nas w tym zgodnych będziesz miała; Że cię kocha, nie mogę go w tym winić, Byłeś go z osobna nie kochała. PIEŚŃ
Niech się świat mieni, niech się mienią czasy, Niech pogodę ściga niepogoda, Niech ziemia co rok trawę, liście lasy Odmieniają, niech się goni woda — Ja wiecznie bez odmian, wziąwszy z statkiem przymierze, Chcę u ślicznych nóg leżeć Kazimierze.
Był ten czas, że serce bujało, Że mieniło stary ogień w nowy, Że przy jednej pannie potrwało mało
mam za złe, że za tobą chodzi, Że swym wzrokiem w twoje oczy godzi: Każdy człowiek miałby to słusznie czynić, Obu nas w tym zgodnych będziesz miała; Że cię kocha, nie mogę go w tym winić, Byłeś go z osobna nie kochała. PIEŚŃ
Niech się świat mieni, niech się mienią czasy, Niech pogodę ściga niepogoda, Niech ziemia co rok trawę, liście lasy Odmieniają, niech się goni woda — Ja wiecznie bez odmian, wziąwszy z statkiem przymierze, Chcę u ślicznych nóg leżeć Kazimierze.
Był ten czas, że serce bujało, Że mieniło stary ogień w nowy, Że przy jednej pannie potrwało mało
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 302
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, kusić te którzy mieszkają na ziemi. Nie od inszej zaiste której pokusy zachował Pan wschodnią Cerkiew swoję/ i chować ją obiecuje/ tylko od tej która na wszystek świat przyść miała. Cóż to tedy za pokusa? Tureckali Pogańska? Nie tuszę/ mówi abowiem. Oto ja dam z bożnice szatańskiej, te którzy się mienią być Żydy, a nie są, ale kłamają. Oto ja każę im, żeby modłę uczynili przed nogami twoimi, i poznają żem ja ciebie umiłował. przeto żeś zachowała słowa moje i nieprzałaś się imienia mego. Tu żadnej o wszego świata pokusie wzmianki niemasz. Ale rzekszy/ Przeto iżeś
, kuśić te ktorzy mieszkáią ná źiemi. Nie od inszey záiste ktorey pokusy záchował Pan wschodnią Cerkiew swoię/ y chowáć ią obiecuie/ tylko od tey ktora ná wszystek świát przyść miáłá. Coż to tedy zá pokusá? Tureckali Pogáńska? Nie tuszę/ mowi ábowiem. Oto ia dam z bożnice szatánskiey, te ktorzy się mienią być Zydy, á nie są, ale kłamáią. Oto ia każę im, żeby modłę vcżynili przed nogámi twoimi, y poznáią żem ia ćiebie vmiłował. przeto żeś záchowáłá słowá moie y nieprzáłáś się imienia mego. Tu żadney o wszego świátá pokuśie wzmiánki niemász. Ale rzekszy/ Przeto iżeś
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 86
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
sfery ułożone, samego Boga rękami czynione; względem nich ziemia tak wielka została jak kropla mała. Wszytkie ślicznymi jak karbunkułami są osadzone, bez ognia światłami; trudno pomyślić, jak się obracają, a nie ustają. 1Cor. 2, Isai. 64,
Mijają gwiazdy pięknie rozsadzone, na postać różnych zwierząt ustawione, nie mienią pułki porządku swojego, miejsca własnego. Na niebach swoich znaczni planetowie jaśnieją świetno jakoby królowie. Jak długi przeciąg do granic każdego, coraz wyższego! Tam promieniami Słońce złocistymi, także i Miesiąc świetno srebrzystymi krainy one górne napełniają i oświecają. Przed Słońcem ślicznej Jutrzenka piękności, pokazując się w dziwnej ozdobności, niebom i ziemi radości
sfery ułożone, samego Boga rękami czynione; względem nich ziemia tak wielka została jak kropla mała. Wszytkie ślicznymi jak karbunkułami są osadzone, bez ognia światłami; trudno pomyślić, jak się obracają, a nie ustają. 1Cor. 2, Isai. 64,
Mijają gwiazdy pięknie rozsadzone, na postać różnych zwierząt ustawione, nie mienią pułki porządku swojego, miejsca własnego. Na niebach swoich znaczni planetowie jaśnieją świetno jakoby królowie. Jak długi przeciąg do granic każdego, coraz wyższego! Tam promieniami Słońce złocistymi, także i Miesiąc świetno srebrzystymi krainy one górne napełniają i oświecają. Przed Słońcem ślicznej Jutrzenka piękności, pokazując się w dziwnej ozdobności, niebom i ziemi radości
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 105
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
kosą padają, W dojrzałe zboża sierpem zażynają. On snopia wiązać pomaga czeladzi, On pełne wozy do gumna prowadzi.
Lubo Lwa koła słoneczne mijają, A świercze słońcu gorącemu łają, On przed promieniem południowym w cieniu Utaiwszy się przy chłodnym strumieniu
Leży uśpiony od szumu wdzięcznego Przezorną wodą zdroju ciekącego.
Jemu w jesieni sady barwę mienią, Jemu się jabłka po drzewach rumienią, Jemu pasieka hojne miody dawa, Jemu się wełna po owcach dostawa; Nań bukiew z łasa, nań żołądź z dąbrowy, Nań i użytek idzie ogrodowy.
Zatem pod borem gospodarz ochoczy Gęste obierze na dziki zwierz toczy, Albo więc z chciwym ptakiem w pole jedzie
kosą padają, W dojrzałe zboża sierpem zażynają. On snopia wiązać pomaga czeladzi, On pełne wozy do gumna prowadzi.
Lubo Lwa koła słoneczne mijają, A świercze słońcu gorącemu łają, On przed promieniem południowym w cieniu Utaiwszy się przy chłodnym strumieniu
Leży uśpiony od szumu wdzięcznego Przezorną wodą zdroju ciekącego.
Jemu w jesieni sady barwę mienią, Jemu się jabłka po drzewach rumienią, Jemu pasieka hojne miody dawa, Jemu się wełna po owcach dostawa; Nań bukiew z łasa, nań żołądź z dąbrowy, Nań i użytek idzie ogrodowy.
Zatem pod borem gospodarz ochoczy Gęste obierze na dziki zwierz toczy, Albo więc z chciwym ptakiem w pole jedzie
Skrót tekstu: HorNaborBar_I
Strona: 203
Tytuł:
Pieśń ad imitiatonem horacjuszowej ody
Autor:
Horatius Flaccus
Tłumacz:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
ody
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Madame, długom się w moich pasowała myślach z obowiązku podściwego sumienia i charakteru, i koneksji krwi z IMPanami Szczyttami, co życzliwe serce dla pięknych talentów damy zamilczeć nie pozwala, ale przestrogę uczynić przymusza.
Powracając z Wschowy synowie moi barzo głośną przywieźli nowinę, jakoby panowie Matuszewicowie w województwie brzeskim mieszkający nie są szlachta. Mienią być rodzonego dziada swego Jana Matuszewica, cześnika niegdyś mińskiego, który tylko trzy córki po sobie zostawił, syna zaś żadnego. Ale ta ich pewna procedencja z samegoż województwa brzeskiego, czego już tam doszli i dochodzą.
Dziad teraźniejszych rodzony Piotr Matyjewicz, z miasteczka Horodca do ekonomii brzeskiej należącego, którego Kozacy podczas rewolucji dawniejszych
Madame, długom się w moich pasowała myślach z obowiązku podściwego sumienia i charakteru, i koneksji krwi z JMPanami Szczyttami, co życzliwe serce dla pięknych talentów damy zamilczeć nie pozwala, ale przestrogę uczynić przymusza.
Powracając z Wschowy synowie moi barzo głośną przywieźli nowinę, jakoby panowie Matuszewicowie w województwie brzeskim mieszkający nie są szlachta. Mienią być rodzonego dziada swego Jana Matuszewica, cześnika niegdyś mińskiego, który tylko trzy córki po sobie zostawił, syna zaś żadnego. Ale ta ich pewna procedencja z samegoż województwa brzeskiego, czego już tam doszli i dochodzą.
Dziad teraźniejszych rodzony Piotr Matyjewicz, z miasteczka Horodca do ekonomii brzeskiej należącego, którego Kozacy podczas rewolucji dawniejszych
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 544
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Francuski w Prowincyj Akwitanii, których Stolica Vasar albo Bazar, po Łacinie Vasatum nad rzeką Lagasane.
VELLOCASSES ludzie na Insule Francuskiej Lo Iśle pod Paryżem.
VENETI Francuscy ludzie w Britanii Mniejszej, koło Miasta Vannes, alias Venetie Britannice zwanego.
VEROMANDUI vel ROMANDUI lud Francuski w Pikardii, których Powiat Veromanduis. Jedni ich Stolicą być mienią Miasto Luksemburg, drugie Miasto Z. Quintini, które też u dawnych zowie się Skryptorów Augusta Romanduorum, albo Veromanduorum. bo ich utroq; nomine zowią.
VERAGRI lud Helwecki, za Celtami, Belgami, Akwitanami; między Sedunami Allobrogami, osiadły; przez których Kraj, Rodan płynie rzeka Stolica ich wioska Opacka: Sant Maurycy
Francuzki w Prowincyi Akwitanii, ktorych Stolica Vasar albo Bazar, po Łacinie Vasatum nad rzeką Lagasáne.
VELLOCASSES ludzie na Insule Francuzkiey Lo Isle pod Paryżem.
VENETI Francuscy ludzie w Britanii Mnieyszey, koło Miasta Vannes, alias Venetiae Britannicae zwánego.
VEROMANDUI vel ROMANDUI lud Fráncuzki w Pikárdii, ktorych Powiat Veromanduis. Iedni ich Stolicą bydź mienią Miasto Luxemburg, drugie Miasto S. Quintini, ktore też u dawnych zowie się Skryptorow Augusta Romanduorum, albo Veromanduorum. bo ich utroq; nomine zowią.
VERAGRI lud Helwecki, za Celtami, Belgami, Akwitanami; między Sedunami Allobrogami, osiadły; przez ktorych Kray, Rodan płynie rzeka Stolica ich wioska Opacka: Sant Maurycy
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 165
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
zaś albo złe/ ile podpadają pod rozumne albo nierozumne zażywanie; jako żelazo/ miecz/ albo noż jaki/ którym się i zarznąć i chleba ukroić/ to jest dobrze/ i zle sobie uczynić możesz. Pomnij potrzecie i na to/ żeć to słodycz albo przykrość: są przypadłościami takiemi/ które istoty rzeczy nie mienią/ złą albo dobrą nie czynią jeżeli sama w sobie taką nie jest. Azaż trucizna słodko ocukrowana nie jest postaremu trucizną, i złą zdrowiu: Azaż lekarstwo jakie ostro przykre/ do zdrowia pomagające/ z tym wszytkim nie dobre i pożądane? Nie sądź tedy o rzeczach z jakiej pojedynkowej przypadłości. Ale pomnij że zle
záś álbo złe/ ile podpádáią pod rozumne álbo nierozumne záżywánie; iáko żelázo/ miecz/ álbo noż iáki/ ktorym się i zárznąć i chlebá ukroić/ to iest dobrze/ i zle sobie uczynić możesz. Pomniy potrzećie i ná to/ żeć to słodycz álbo przykrość: są przypádłośćiami tákiemi/ ktore istoty rzeczy nie mienią/ złą álbo dobrą nie czynią ieżeli samá w sobie táką nie iest. Azasz trućizná słodko ocukrowána nie iest postáremu trućizną, i złą zdrowiu: Azász lekárstwo iákie ostro przykre/ do zdrowiá pomágáiące/ z tym wszytkim nie dobre i pożądáne? Nie sądź tedy o rzeczách z iákiey poiedynkowey przypádłości. Ale pomniy że zle
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 43
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689
winny lagier suszony i wywarzony do białości/ w Aptece zową go Cremor Tartari, z którego sięteż Cerulicy naszy (bo mają i vitriolatum) kokoszą/ powiedają że coś mają/ czego Galeniste nie wiedzą/ ba i śmieją się chlubić/ że nas uczą i inszych sztuk Hermeczyskich/ nie pamiętając na to/ że wszytko cokolwiek mienią być swego/ mają z nas Doktorów/ bo choć z nich który po niemiecku abo inszym cudzoziemskim nie łacińskim (krom niemca Paracelsa) językiem pisał/ wszytko z nauk naszych wyczerpnął. Ale jeszcze są głupszy drudzy/ którzy tego chędożonego tartarum mocy arcywolnej nieznają/ i bają że go kołtun i franca nie lubią: przydając
winny lagier suszony y wywárzony do białośći/ w Aptece zową go Cremor Tartari, z ktorego sięteż Cerulicy nászy (bo máią y vitriolatum) kokoszą/ powiedáią że coś máią/ czego Galenistae nie wiedzą/ bá y śmieią się chlubić/ że nas vczą y inszych sztuk Hermeczyskich/ nie pámiętáiąc ná to/ że wszytko cokolwiek mienią być swego/ máią z nas Doktorow/ bo choć z ńich ktory po niemiecku abo inszym cudzoźiemskim nie łáćinskim (krom niemcá Parácelsa) ięzykiem pisał/ wszytko z náuk nászych wyczerpnął. Ale ieszcze są głupszy drudzy/ ktorzy tego chędożonego tartarum mocy árcywolney nieznáią/ y báią że go kołtun y fráncá nie lubią: przydáiąc
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: D2
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624