nie kochała. PIEŚŃ
Niech się świat mieni, niech się mienią czasy, Niech pogodę ściga niepogoda, Niech ziemia co rok trawę, liście lasy Odmieniają, niech się goni woda — Ja wiecznie bez odmian, wziąwszy z statkiem przymierze, Chcę u ślicznych nóg leżeć Kazimierze.
Był ten czas, że serce bujało, Że mieniło stary ogień w nowy, Że przy jednej pannie potrwało mało — Ale teraz wpadło już w okowy I miłość przyjemna tak mi przysięgła szczerze, Że się jej nie zbronię ni Kazimierze.
Na cóż bym też mienił i w zdrożne błędy Chciał odwodzić myśl od tej gładkości, Której równej nie obaczy nikędy Słońce, chociaż w
nie kochała. PIEŚŃ
Niech się świat mieni, niech się mienią czasy, Niech pogodę ściga niepogoda, Niech ziemia co rok trawę, liście lasy Odmieniają, niech się goni woda — Ja wiecznie bez odmian, wziąwszy z statkiem przymierze, Chcę u ślicznych nóg leżeć Kazimierze.
Był ten czas, że serce bujało, Że mieniło stary ogień w nowy, Że przy jednej pannie potrwało mało — Ale teraz wpadło już w okowy I miłość przyjemna tak mi przysięgła szczerze, Że się jej nie zbronię ni Kazimierze.
Na cóż bym też mienił i w zdrożne błędy Chciał odwodzić myśl od tej gładkości, Której równej nie obaczy nikędy Słońce, chociaż w
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 302
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
podobnemi gałęziami znowu na ziemie poległszy, nowe wydają szczepy, i tak jako Arkusy, albo bramy perpetuo formują z siebie, Jonstonus. W SZLĄSKU Roku 1664 Drzewko jakieś na wierzchu Kościoła w oliwne się zamieniło drzewo Mutationem Religionis w owym kraju prognostykując, według Jonstona.
Do LAODyCEI gdy Kserkses Król zawitał, Jaworowe drzewo w oliwne mieniło się, Idem.
Grubość i wysokość drzewa cudowna znajduje się w Indii dla zyżnej, tłustej i mokrej ziemi, et temperium Caeli, gdzie z tej racyj drzewa wierzchołka, strzałą nie przestrzeli z łuku tęgiego wypuszczoną, według Pliniusza. W Chinach w Prowincyj Chechiang, koło Miasta Sungiang, Sosnę ośm ludzi objąć ledwie mogą,
podobnemi gałęziami znowu na ziemie poległszy, nowe wydaią szczepy, y tak iako Arkusy, albo bramy perpetuo formuią z siebie, Ionstonus. W SZLĄSKU Roku 1664 Drzewko iakieś na wierzchu Kościoła w oliwne się zamieniło drzewo Mutationem Religionis w owym kraiu prognostykuiąc, według Ionstona.
Do LAODICEI gdy Xerxes Krol zawitał, Iaworowe drzewo w oliwne mieniło się, Idem.
Grubość y wysokość drzewa cudowna znayduie się w Indii dla zyżney, tłustey y mokrey ziemi, et temperium Caeli, gdzie z tey racyi drzewa wierzchołka, strzałą nie przestrzeli z łuku tęgiego wypuszczoną, według Pliniusza. W Chinach w Prowincyi Chechiang, koło Miasta Sungiang, Sosnę ośm ludzi obiąć ledwie mogą,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 637
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Potem ociec jego, już podeszłym w leciech będąc, ustąpił mu rotmistrzostwa swego w pułku buławy wielkiej lit. i tak Sosnowski był u Pocieja, hetmana wielkiego lit. A że był grzeczny, hoży i pięknych talentów, miał swoją dystynkcją i estymacją. Potem się przywiązał do partii stanisławowskiej, jako się o nim wyżej na-
mieniło, i tak będąc chorążym petyhorskim, gdy się ze mną w Orli spotkał, namówił mię, abym się wrócił do Rasny, wyraziwszy mi i to, że życzyłby sobie konkurować o siostrę moją.
Ja widząc lepszą tę niż Lechnicki parcją, wróciłem się do Rasnej i razem z Sosnowskim przyjechałem. Gdy
Potem ociec jego, już podeszłym w leciech będąc, ustąpił mu rotmistrzostwa swego w pułku buławy wielkiej lit. i tak Sosnowski był u Pocieja, hetmana wielkiego lit. A że był grzeczny, hoży i pięknych talentów, miał swoją dystynkcją i estymacją. Potem się przywiązał do partii stanisławowskiej, jako się o nim wyżej na-
mieniło, i tak będąc chorążym petyhorskim, gdy się ze mną w Orli spotkał, namówił mię, abym się wrócił do Rasny, wyraziwszy mi i to, że życzyłby sobie konkurować o siostrę moją.
Ja widząc lepszą tę niż Lechnicki partią, wróciłem się do Rasnej i razem z Sosnowskim przyjechałem. Gdy
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 124
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Ale niech się nie chlubi, że mu się przygodził Na on czas, bo mu teraz aż nazbyt zaszkodził.
CXI.
Raz, dwa, trzy i czterykroć czyta przykre rymy, Przykre rymy i różne tworzy w głowie dymy, Myśląc, aby tam beło to pismo nie było, Ale próżno; pismo się namniej nie mieniło, I coraz tak go gryzły żale niepojęte, Mdłe serce zimną ręką czuł w sobie ujęte; Na ostatek myśl i wzrok w popisane skały Tak wlepił, że się i sam zdał być skamieniały.
CXII.
Ledwie co żywy został: tak się był onemu Wszytek dał w moc, nieszczęsny, żalowi wielkiemu - Temu,
Ale niech się nie chlubi, że mu się przygodził Na on czas, bo mu teraz aż nazbyt zaszkodził.
CXI.
Raz, dwa, trzy i czterykroć czyta przykre rymy, Przykre rymy i różne tworzy w głowie dymy, Myśląc, aby tam beło to pismo nie było, Ale próżno; pismo się namniej nie mieniło, I coraz tak go gryzły żale niepojęte, Mdłe serce zimną ręką czuł w sobie ujęte; Na ostatek myśl i wzrok w popisane skały Tak wlepił, że się i sam zdał być skamieniały.
CXII.
Ledwie co żywy został: tak się był onemu Wszytek dał w moc, nieszczęsny, żalowi wielkiemu - Temu,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 223
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905