ani w kieszeń skryje; Jeszcze go na ostatek niecnota wybije. 115. NA UBÓSTWO
Syn jednej komornice patrzając ubogi, Gdy gospodyni dzieciom dzieliła pirogi: „I ja bym też jadł — rzecze — gdyby u mej matki
Był twaróg, masło, mąka i takie dostatki.” Nierównoż nas fortuna i nie bez mierziączki Dzieli: tym umknie chleba, onym smaży pączki. 116 (N). IKON NARODÓW
Kiedy w jerozolimskiej ciemnicy Pan siedział, Każdemu jego własny przymiot opowiedział, Kto go kolwiek nawiedził. Więc Polacy wprzódy, Przyszedszy cicho z swojej w północy gospody: „Odbijemy Cię, Panie, wszytkich środków ruszym; Każeszli, wysieczemy
ani w kieszeń skryje; Jeszcze go na ostatek niecnota wybije. 115. NA UBÓSTWO
Syn jednej komornice patrzając ubogi, Gdy gospodyni dzieciom dzieliła pirogi: „I ja bym też jadł — rzecze — gdyby u mej matki
Był twaróg, masło, mąka i takie dostatki.” Nierównoż nas fortuna i nie bez mierziączki Dzieli: tym umknie chleba, onym smaży pączki. 116 (N). IKON NARODÓW
Kiedy w jerozolimskiej ciemnicy Pan siedział, Każdemu jego własny przymiot opowiedział, Kto go kolwiek nawiedził. Więc Polacy wprzódy, Przyszedszy cicho z swojej w północy gospody: „Odbijemy Cię, Panie, wszytkich środków ruszym; Każeszli, wysieczemy
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 252
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
uczcili, ozdobili i ukoronowali. Tegoż też i familii KiMci u potomstwa naszego życząc, zawszechmy tego na sejmach naszych przestrzegali, o tośmy się starali i tośmy zgoła robieli i drugiem, którzybykolwiek jedno do takiego panowania, coby nie tylko u potomstwa naszego, ale i u nas samych niemiłość i mierziączkę jaką sprawować miało, KiMci powodem byli, na tychże sejmach częstośmy się takowym ludziom zastawiali i teraz na utwierdzenie panowania KiMci przy dobrym ojczystym i poprawie rzeczy tych, które drudzy złą radą swą przy KiMci nakazili, z wielką odwagą nie tylko dostatków, ale i krwie naszej udaliśmy się byli,
uczcili, ozdobili i ukoronowali. Tegoż też i familiej KJMci u potomstwa naszego życząc, zawszechmy tego na sejmach naszych przestrzegali, o tośmy się starali i tośmy zgoła robieli i drugiem, którzybykolwiek jedno do takiego panowania, coby nie tylko u potomstwa naszego, ale i u nas samych niemiłość i mierziączkę jaką sprawować miało, KJMci powodem byli, na tychże sejmach częstośmy się takowym ludziom zastawiali i teraz na utwierdzenie panowania KJMci przy dobrym ojczystym i poprawie rzeczy tych, które drudzy złą radą swą przy KJMci nakazili, z wielką odwagą nie tylko dostatków, ale i krwie naszej udaliśmy się byli,
Skrót tekstu: ZebrzApolCz_III
Strona: 214
Tytuł:
Apologia abo sprawota szlachcica polskiego.
Autor:
Zebrzydowski Mikołaj
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
swe miejsca był odesłany i w tych szkodach, które niezmierne poczynione sa, aby obywatele tamte skuteczną nagrodą kontentowano. I toć podobno było nie od rzeczy, boć to przecię niemasz co chwalić, że wtenczas, kiedyśmy się rugować chcieli, oni pod zasłoną bronienia bezpieczeństwa KiMci jeszcze publicznym żołnierzem na przyczynienie więtszej mierziączki KiMci u poddanych jego armować się jęli. Atoli już sam exitus rozstrzygnął wątpliwość tych rzeczy z wielkiem nieszczęściem wolności naszych. My bowiem, chociażeśmy też mieli wojska swe, byliśmy też i sami w takowej kupie, że kiedy byśmy co nieporządnego przeciwko KiMci albo i tamtej stronie zamyślali, niedługoby też
swe miejsca był odesłany i w tych szkodach, które niezmierne poczynione sa, aby obywatele tamte skuteczną nagrodą kontentowano. I toć podobno było nie od rzeczy, boć to przecię niemasz co chwalić, że wtenczas, kiedyśmy się rugować chcieli, oni pod zasłoną bronienia bezpieczeństwa KJMci jeszcze publicznym żołnierzem na przyczynienie więtszej mierziączki KJMci u poddanych jego armować się jęli. Atoli już sam exitus rozstrzygnął wątpliwość tych rzeczy z wielkiem nieszczęściem wolności naszych. My bowiem, chociażeśmy też mieli wojska swe, byliśmy też i sami w takowej kupie, że kiedy byśmy co nieporządnego przeciwko KJMci albo i tamtej stronie zamyślali, niedługoby też
Skrót tekstu: ZebrzApolCz_III
Strona: 223
Tytuł:
Apologia abo sprawota szlachcica polskiego.
Autor:
Zebrzydowski Mikołaj
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
uczynność a oraz dziękuję za radę: Wyżej fortunę swoję niż twą przyjaźń kładę. Jeszczem nie tak głęboko zabrnął, żeby mi twej Trzeba było chwytać się, tonącemu, brzytwy. Ledwie się po kawałku pies chleba obliże, Do śmierci kaliczeje, wziąwszy kijem w krzyże. 73. W RĄCZKĘ Z RĄCZKI, NIE BĘDZIE MIERZIĄCZKI ŚLEPY TARG
Na borg do czwartego dnia sąsiad u sąsiada Wziął konia za sto złotych; że tym szczęście włada, Sam zań tysiąc nazajutrz. Gdy przyszedł dzień czwarty, Odsyła mu sto złotych wedle danej karty. Nie chce ten brać, aż się z nim zarobkiem podzieli; Ów też więcej nie chce dać. Aż
uczynność a oraz dziękuję za radę: Wyżej fortunę swoję niż twą przyjaźń kładę. Jeszczem nie tak głęboko zabrnął, żeby mi twej Trzeba było chwytać się, tonącemu, brzytwy. Ledwie się po kawałku pies chleba obliże, Do śmierci kaliczeje, wziąwszy kijem w krzyże. 73. W RĄCZKĘ Z RĄCZKI, NIE BĘDZIE MIERZIĄCZKI ŚLEPY TARG
Na borg do czwartego dnia sąsiad u sąsiada Wziął konia za sto złotych; że tym szczęście włada, Sam zań tysiąc nazajutrz. Gdy przyszedł dzień czwarty, Odsyła mu sto złotych wedle danej karty. Nie chce ten brać, aż się z nim zarobkiem podzieli; Ów też więcej nie chce dać. Aż
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 50
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ambicji: a za rządem czepców Najobfitsze jest żniwo płotków i pochlebców. Do wojska cię Mars ciągnie, jako knieja zwierza, Chocieś wzrostem i laty nie doszedł żołnierza, Koń cię woła chodziwy i tarcz kuta w Lemnie. Wsiadaj! Bo jako Tetys wymyśla daremnie Z Achillesem, zaniosszy małego we śpiączki Do Chirona, uchodząc trojańskiej mierziączki; Już go w Styksie, nieboga, już w Kocycie kąpie Dla rany, już go stroi w białogłowskie strząpie; Darmo: bo kto do czego z natury się bierze, Pewnie się nie zatai ani w fraucymerze. Tak i ciebie, Janie mój! drogiej rodzicielki Scedzone do ostatniej smutne łzy kropelki Nie strzymają: że
ambicyi: a za rządem czepców Najobfitsze jest żniwo płotków i pochlebców. Do wojska cię Mars ciągnie, jako knieja zwierza, Chocieś wzrostem i laty nie doszedł żołnierza, Koń cię woła chodziwy i tarcz kuta w Lemnie. Wsiadaj! Bo jako Tetys wymyśla daremnie Z Achillesem, zaniosszy małego we śpiączki Do Chirona, uchodząc trojańskiej mierziączki; Już go w Styksie, nieboga, już w Kocycie kąpie Dla rany, już go stroi w białogłowskie strząpie; Darmo: bo kto do czego z natury się bierze, Pewnie się nie zatai ani w fraucymerze. Tak i ciebie, Janie mój! drogiej rodzicielki Scedzone do ostatniej smutne łzy kropelki Nie strzymają: że
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 398
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924