ludzie z srebrem bladem Dokopawszy, to mają oboje zakładem, Cały żywot zawodem, choć go chciwiej zbiera, W biegu się wysiliwszy, ten prędzej umiera. Uprzedzają i sobie pieniędzy zazdroszczą, Rozmaite preteksty do nich sobie roszczą: Dzieciom skarbią rodzicy, więc im trzeba chować, Żeby mogły przykładem ojcowskim zbytkować; Trzeba na politykę mieszczankowi wprzódy, Żeby szlachtę wyrównał; szlachta wojewody, Choćby przedać ojczysty lub zastawić zagon; Wojewoda chce z królem koniecznie w paragon; Tak w pomieszkaniu, jako w pożyciu król z nikiem. Trudno piórem wypisać, wysłowić językiem Dzisiejszych ludzkich zbytków; a daleko ciężej, Kto by chciał białogłowskie wyliczać i księżej. Zbierają, pamiętając
ludzie z srebrem bladem Dokopawszy, to mają oboje zakładem, Cały żywot zawodem, choć go chciwiej zbiera, W biegu się wysiliwszy, ten prędzej umiera. Uprzedzają i sobie pieniędzy zazdroszczą, Rozmaite preteksty do nich sobie roszczą: Dzieciom skarbią rodzicy, więc im trzeba chować, Żeby mogły przykładem ojcowskim zbytkować; Trzeba na politykę mieszczankowi wprzódy, Żeby szlachtę wyrównał; szlachta wojewody, Choćby przedać ojczysty lub zastawić zagon; Wojewoda chce z królem koniecznie w paragon; Tak w pomieszkaniu, jako w pożyciu król z nikiem. Trudno piórem wypisać, wysłowić językiem Dzisiejszych ludzkich zbytków; a daleko ciężej, Kto by chciał białogłowskie wyliczać i księżej. Zbierają, pamiętając
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 643
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zaś dni, wszyscy na Pańskim zaciągu. W Miastach i Miasteczkach, wszyscy na ranną Mszą cisną się, a często, już gorzałką pijani, na wielkiej zaś Mszy i na Kazaniu, rzadko który Gospodarz będzie. Po wszystkich ulicach Chłopkowie poprzedawszy zwozów drwa, już głową drwią, gdyż się z każdego głowy gorzałka kurzy. Mieszczanków także bardzo jest mało, bo Żydów wiele, i komuż tedy Duchowni mają inculcare Praecepta? chyba jednym ścianom, i dla tego u nas Godne subjecta praeclarissimi in scientis Viri, gdy się, na Plebanią dostaną, opuszczają się, i sterilescunt bo choćby chciał Kazanie powiedzić, to niema komu. Dzwony daremnie tak
zaś dni, wszyscy ná Pańskim záciągu. W Miastach y Miasteczkach, wszyscy ná ranną Mszą cisną się, á często, iuż gorzałką piiani, ná wielkiej zaś Mszy y ná Kázaniu, rzadko ktory Gospodarz będzie. Po wszystkich ulicach Chłopkowie poprzedawszy zwozow drwa, iuż głową drwią, gdyż się z każdego głowy gorzałka kurzy. Mieszczanków tákże bárdzo iest máło, bo Zydow wiele, y komuż tedy Duchowni maią inculcare Praecepta? chyba iednym ścianom, y dla tego u nas Godne subjecta praeclarissimi in scientis Viri, gdy się, ná Plebanią dostáną, opuszczaią się, y sterilescunt bo choćby chciał Kázanie powiedzić, to niema komu. Dzwony daremnie ták
Skrót tekstu: GarczAnat
Strona: 184
Tytuł:
Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej
Autor:
Stefan Garczyński
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1753
Data wydania (nie wcześniej niż):
1753
Data wydania (nie później niż):
1753
płaci cnota, A klejnotem przodków swych cieszy za żywota. 9. DO TEGOŻ
Szlachtą się w swej ojczyźnie cudzoziemcy rodzą, Szlachtą do nas z herbami gotowymi wchodzą. Nie nasza pytać królów, dla jakiej przyczyny Porównać się ich zdało z koronnymi syny, Wielce by niepotrzebna na nich inwektywa; Lecz gdy się chłopek abo mieszczanek podszywa? Skoro pieniędzmi ręce, głowę polityką, Wyprawną posmaruje gębę kauzydyką, Figiel na herb, aż ujdzie za szlachcica wszędy. Małoż ich okrywają księże rewerendy, Co swych panów dziedzicznych sądzą na ratuszu? Kupi wieś synowcowi: aż Korczak, pies w kuszu. Niechże mu to kto zada — pewnie się wywiedzie
płaci cnota, A klejnotem przodków swych cieszy za żywota. 9. DO TEGOŻ
Szlachtą się w swej ojczyźnie cudzoziemcy rodzą, Szlachtą do nas z herbami gotowymi wchodzą. Nie nasza pytać królów, dla jakiej przyczyny Porównać się ich zdało z koronnymi syny, Wielce by niepotrzebna na nich inwektywa; Lecz gdy się chłopek abo mieszczanek podszywa? Skoro pieniędzmi ręce, głowę polityką, Wyprawną posmaruje gębę kauzydyką, Figiel na herb, aż ujdzie za szlachcica wszędy. Małoż ich okrywają księże rewerendy, Co swych panów dziedzicznych sądzą na ratuszu? Kupi wieś synowcowi: aż Korczak, pies w kuszu. Niechże mu to kto zada — pewnie się wywiedzie
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 395
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
koronnego non obstantibuslibertationibus Moschoviticis zrabowała ta swywolna kupa, dziś zaś tydzień napadła na moje miasteczko Zamiechów, żydów wszystkich zrabowali, administratora mego, rodowitego szlachcica, zabili, porucznika ludzi moich nadwornych zabili i szlachcica niewinnego, który w swej potrzebie przyjechał był do tego miasteczka. Nie było tego hultajstwa, tylko 20 koni. Mieszczankom i innym poddanym moim kazali siedzieć w domach bezpiecznie, bo tylko Żydów rabować, a Lachów zabijać mają wolą. Potem w Howorach Żyda arendarza zabili, szlachciankę pewną zrabowali et impune uszli w jary ku Dniestrowi. Ongi zaś auctus tego hultajstwa numerus do 40 koni weszli znowu w dobra moje, kilka wsi mi zrabowali i Kalus
koronnego non obstantibuslibertationibus Moschoviticis zrabowała ta swywolna kupa, dziś zaś tydzień napadła na moje miasteczko Zamiechów, żydów wszystkich zrabowali, administratora mego, rodowitego szlachcica, zabili, porucznika ludzi moich nadwornych zabili i szlachcica niewinnego, który w swej potrzebie przyjechał był do tego miasteczka. Nie było tego hultajstwa, tylko 20 koni. Mieszczankom i innym poddanym moim kazali siedzieć w domach bezpiecznie, bo tylko Żydów rabować, a Lachów zabijać mają wolą. Potem w Howorach Żyda arendarza zabili, szlachciankę pewną zrabowali et impune uszli w jary ku Dniestrowi. Ongi zaś auctus tego hultajstwa numerus do 40 koni weszli znowu w dobra moje, kilka wsi mi zrabowali i Kalus
Skrót tekstu: HumListRzecz
Strona: 67
Tytuł:
Z listów do J. Mniszcha
Autor:
Stefan Humiecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1734
Data wydania (nie wcześniej niż):
1734
Data wydania (nie później niż):
1734
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955