równająca się połowicy Księżyca miała brodę nie długą, ani statecznie trwającą, lecz łyszcząca się nakształt błyskawic, albo nakształt pochodni w pośrzód wiatru różnieconych. O tychże promieniach Keplerus tak mówi: że ogon komet składa się z cząstek jakichści od słońca ku stronie od niego odwróconej wypływających dowodem są komety owe , których ogon migoce, btyski, i nakształt rózg ognistych światło z siebie wyrzuca. In Fysologia comet: p. 102. Hevelius i Hooke powiadają, iż czasem z głowy komet płomienie wybuchają, i gwiazdy które przez ogon ich widać przez teleskopia, ukrywają. Predrom: comet: p. 59. cometóg: p,
rownaiąca się połowicy Xiężyca miała brodę nie długą, ani statecznie trwaiącą, lecz łyszcząca się nakształt błyskawic, albo nakształt pochodni w pośrzod wiatru roznieconych. O tychże promieniach Keplerus tak mowi: że ogon komet składa się z cząstek iakichści od słońca ku stronie od niego odwroconey wypływaiących dowodem są komety owe , których ogon migoce, btyski, y nakształt rozg ognistych światło z siebie wyrzuca. In Physologia comet: p. 102. Hevelius y Hooke powiadaią, iż czasem z głowy komet płomienie wybuchaią, y gwiazdy ktore przez ogon ich widać przez teleskopia, ukrywaią. Predrom: comet: p. 59. cometog: p,
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 21
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
centrum, to jest do słońca, jako inne planety, co znać z drogi ich ku słońcu zakrzywionej.
Potrzecie. Podobne są światłością: gdyż nie mają światła własnego, tak jako i inne planety, co znać z tąd, iż i cień rzucają (Rozdział 3 obserw: 10.) naprzeciw siońca, i nie migocą tak jako gwiazdy, i nikną z oczu, lubo nie dochodzą do tej od nas odległości, w jakiej są gwiazdy.
Poczwarte. Podobne są biegiem: gdyż mają bieg własny, i tak porządny jak inne planety: gdy są bliższe słońca, prędszy bieg mają, gdy się od niego oddalają, leniwszy. Czasem
centrum, to iest do słońca, iako inne planety, co znać z drogi ich ku słońcu zakrzywioney.
Potrzecie. Podobne są światłością: gdyż nie maią światła własnego, tak iako y inne planety, co znać z tąd, iż y cień rzucaią (Rozdział 3 obserw: 10.) naprzeciw siońca, y nie migocą tak iako gwiazdy, y nikną z oczu, lubo nie dochodzą do tey od nas odległości, w iakiey są gwiazdy.
Poczwarte. Podobne są biegiem: gdyż maią bieg własny, y tak porządny iak inne planety: gdy są bliższe słońca, prętszy bieg maią, gdy się od niego oddalaią, leniwszy. Czasem
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 57
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
tyle razy kolor jakikolwiek wyrażają: jako to doświadczamy w tęczy, w koronie koło słońca i księżyca, i w innych niezliczonych widokach.
Potrzecie. Światło gwiazd i planet czyste, i wyraźne dowodem jest, iż w przeciągach niebios nie masz nic takowego, coby przejście tamując z drogi pierwszej promienie spychało i one łamało, Migocą wprawdzie i iskrzą się gwiazdy, lecz to pochodzi już od powietrza wahającego się, już od oczu promienie z drogi zwracających, gdyż patrząc przez teleskopia żadnego nie masz migania się i iskrzenia się.
Trzecie zdanie jest: iż ogon komet czynią wapory, i kurzawy z komety wychodzące, ciepłem słonecznym rozrzadzone, i promieniami tego oświecone
tyle razy kolor iakikolwiek wyrażaią: iako to doświadczamy w tęczy, w koronie koło słońca y księżyca, y w innych niezliczonych widokach.
Potrzecie. Światło gwiazd y planet czyste, y wyraźne dowodem iest, iż w przeciągach niebios nie masz nic takowego, coby przeyście tamuiąc z drogi pierwszey promienie spychało y one łamało, Migocą wprawdzie y iskrzą się gwiazdy, lecz to pochodzi iuż od powietrza wahaiącego się, iuż od oczu promienie z drogi zwracaiących, gdyż patrząc przez teleskopia żadnego nie masz migania się y iskrzenia się.
Trzecie zdanie iest: iż ogon komet czynią wapory, y kurzawy z komety wychodzące, ciepłem słonecznym rozrzadzone, y promieniami tego oświecone
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 94
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
tak Mandrykard z uderzenia tego Puszcza z rąk wodze, a mgłą zaćmił się wzrok jego. I już trzykroć, jak wolno biegał koń puszczony - Mało na ziemię nie spadł z niego, pochylony - Koń Bryliador, co jeszcze dotychczas żałuje, Iż inszego na grzbiecie swojem jeźca czuje.
LVI.
Nie srożej wąż zdeptany troistem migoce Żądłem albo lew ranny paszczęką skrzypoce, Jako Tatarzyn zjadły, gdy po wziętem razie Otrzeźwiawszy, krew własną ujrzał na żelazie. A im barziej z furią gniewu mu przybywa, Tem na więtszą i siłę i moc się zdobywa. Zwarł konia ostrogami i szablą dobytą W głowę chce ciąć Rugiera, szyszakiem nakrytą.
LVII.
Chce
tak Mandrykard z uderzenia tego Puszcza z rąk wodze, a mgłą zaćmił się wzrok jego. I już trzykroć, jak wolno biegał koń puszczony - Mało na ziemię nie spadł z niego, pochylony - Koń Bryljador, co jeszcze dotychczas żałuje, Iż inszego na grzbiecie swojem jeźca czuje.
LVI.
Nie srożej wąż zdeptany troistem migoce Żądłem albo lew ranny paszczeką skrzypoce, Jako Tatarzyn zjadły, gdy po wziętem razie Otrzeźwiawszy, krew własną ujrzał na żelazie. A im barziej z furyą gniewu mu przybywa, Tem na więtszą i siłę i moc się zdobywa. Zwarł konia ostrogami i szablą dobytą W głowę chce ciąć Rugiera, szyszakiem nakrytą.
LVII.
Chce
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 417
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
powieścią i różną natratiwą, Spraw, dzieł, Aktów, i odwag swych walecznych, i niesłychanych, takeś myśl, pamięć, pojęcie, i dowcip mój napełnić raczył. Iż się zdąm być nanajwyzszym sto- pniu, najwyższego podziwienia. A przecię przed oczyma mej prostej i barzo miałkiej fantasiej, i rozumienia, zawsze się migocze, iż podane do wiadomości sprawy i dzieła, zostać się niemogą, przy swym fundamencie, pewnie nie dobrze założonym, ponieważ są do efektu swego zaprowadzone wprzód, niżeliś się Wmść (ile z cery, i osoby Wmości dochodzę) urodził. Więc żebym wzatpliwościąwtej mierze dłużej nie pojedynkował, proszę niech wiem o czasie
powieśćią y rozną nátrátiwą, Spraw, dźieł, Aktow, y odwag swych walecznych, y niesłychánych, tákeś myśl, pámięć, poięcie, y dowćip moy nápełnić raczył. Iż się zdąm być nánaywyzszym sto- pniu, naywyzszego podźiwienia. A przećię przed oczymá mey prostey y bárzo miáłkiey phántásiey, y rozumienia, záwsze się migocze, iż podáne do wiádomośći sprawy y dziełá, zostáć się niemogą, przy swym fundámenćie, pewnie nie dobrze záłożonym, poniewasz są do effektu swego zaprowádzone wprzod, niżeliś się Wmść (ile z cery, y osoby Wmośći dochodzę) vrodźił. Więc żebym wzátpliwośćiąwtey mierze dłużey nie poiedynkował, proszę niech wiem o czáśie
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 149
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
broń, rękę i zażywa chleba. Nie mów, gdy idziesz na plac, że będę bił, ale Będziem się bić; i Mars ma obojętne szale. Teraz, gdy Osman każe, lub zysk lubo strata Walą się wojska, idzie i groźna armata; Straszne się bisurmańskie z góry garną roje A białe jako gęsi migocą zawoje. Janczaraga we środku ustrzmiwszy w puch pawi Ogniste swoje pułki na czele postawi, Sam dosiadszy białego arabina grzbieta, Jako między gwiazdami iskrzy się kometa, W barwistym złotogłowie pod żurawią wiechą; Bonczuk nad nim z miesiącem, ottomańską cechą. Dwanaście tylko było tysięcy janczarów, Prócz piechot Gaborego i dwu hospodarów; Janczarowie WOJNA
broń, rękę i zażywa chleba. Nie mów, gdy idziesz na plac, że będę bił, ale Będziem się bić; i Mars ma obojętne szale. Teraz, gdy Osman każe, lub zysk lubo strata Walą się wojska, idzie i groźna armata; Straszne się bisurmańskie z góry garną roje A białe jako gęsi migocą zawoje. Janczaraga we środku ustrzmiwszy w puch pawi Ogniste swoje pułki na czele postawi, Sam dosiadszy białego arabina grzbieta, Jako między gwiazdami iskrzy się kometa, W barwistym złotogłowie pod żurawią wiechą; Bonczuk nad nim z miesiącem, ottomańską cechą. Dwanaście tylko było tysięcy janczarów, Prócz piechot Gaborego i dwu hospodarów; Janczarowie WOJNA
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 117
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
, Iż cena jego dobra i skutek jednaki. .
II.
Wiecznej pamięci godnych Estensów krwi sławna, Której i starożytność wieków przeszłych dawna Ludzkości nie zwątliła, świecisz, jako złoty Febus, gdy blask ciskają płomienne obroty W najjaśniejsze południe; nie dziw, bo z takiego Przodka idziesz, co nie ma porównania swego; Nie migoce tak luna miedzy drobniejszemi Płanety, gdy swój srebrny wóz złączyła z niemi.
III.
Zawsze miewał w potrzebach wielkich Rugier śmiały Przy męskiem sercu umysł wielki i wspaniały; Zawsze jednaką ludzkość i powagę chował, Lub pieszo lub na koniu wojn krwawych probował. Zaczem i Dudonowi jawnie pokazuje, Iż do zwycięstwa chromem krokiem postępuje
, Iż cena jego dobra i skutek jednaki. .
II.
Wiecznej pamięci godnych Estensów krwi sławna, Której i starożytność wieków przeszłych dawna Ludzkości nie zwątliła, świecisz, jako złoty Febus, gdy blask ciskają płomienne obroty W najjaśniejsze południe; nie dziw, bo z takiego Przodka idziesz, co nie ma porównania swego; Nie migoce tak luna miedzy drobniejszemi Płanety, gdy swój srebrny wóz złączyła z niemi.
III.
Zawsze miewał w potrzebach wielkich Rugier śmiały Przy męskiem sercu umysł wielki i wspaniały; Zawsze jednaką ludzkość i powagę chował, Lub pieszo lub na koniu wojn krwawych probował. Zaczem i Dudonowi jawnie pokazuje, Iż do zwycięstwa chromem krokiem postępuje
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 228
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905