równająca się połowicy Księżyca miała brodę nie długą, ani statecznie trwającą, lecz łyszcząca się nakształt błyskawic, albo nakształt pochodni w pośrzód wiatru różnieconych. O tychże promieniach Keplerus tak mówi: że ogon komet składa się z cząstek jakichści od słońca ku stronie od niego odwróconej wypływających dowodem są komety owe , których ogon migoce, btyski, i nakształt rózg ognistych światło z siebie wyrzuca. In Fysologia comet: p. 102. Hevelius i Hooke powiadają, iż czasem z głowy komet płomienie wybuchają, i gwiazdy które przez ogon ich widać przez teleskopia, ukrywają. Predrom: comet: p. 59. cometóg: p,
rownaiąca się połowicy Xiężyca miała brodę nie długą, ani statecznie trwaiącą, lecz łyszcząca się nakształt błyskawic, albo nakształt pochodni w pośrzod wiatru roznieconych. O tychże promieniach Keplerus tak mowi: że ogon komet składa się z cząstek iakichści od słońca ku stronie od niego odwroconey wypływaiących dowodem są komety owe , których ogon migoce, btyski, y nakształt rozg ognistych światło z siebie wyrzuca. In Physologia comet: p. 102. Hevelius y Hooke powiadaią, iż czasem z głowy komet płomienie wybuchaią, y gwiazdy ktore przez ogon ich widać przez teleskopia, ukrywaią. Predrom: comet: p. 59. cometog: p,
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 21
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
tak Mandrykard z uderzenia tego Puszcza z rąk wodze, a mgłą zaćmił się wzrok jego. I już trzykroć, jak wolno biegał koń puszczony - Mało na ziemię nie spadł z niego, pochylony - Koń Bryliador, co jeszcze dotychczas żałuje, Iż inszego na grzbiecie swojem jeźca czuje.
LVI.
Nie srożej wąż zdeptany troistem migoce Żądłem albo lew ranny paszczęką skrzypoce, Jako Tatarzyn zjadły, gdy po wziętem razie Otrzeźwiawszy, krew własną ujrzał na żelazie. A im barziej z furią gniewu mu przybywa, Tem na więtszą i siłę i moc się zdobywa. Zwarł konia ostrogami i szablą dobytą W głowę chce ciąć Rugiera, szyszakiem nakrytą.
LVII.
Chce
tak Mandrykard z uderzenia tego Puszcza z rąk wodze, a mgłą zaćmił się wzrok jego. I już trzykroć, jak wolno biegał koń puszczony - Mało na ziemię nie spadł z niego, pochylony - Koń Bryljador, co jeszcze dotychczas żałuje, Iż inszego na grzbiecie swojem jeźca czuje.
LVI.
Nie srożej wąż zdeptany troistem migoce Żądłem albo lew ranny paszczeką skrzypoce, Jako Tatarzyn zjadły, gdy po wziętem razie Otrzeźwiawszy, krew własną ujrzał na żelazie. A im barziej z furyą gniewu mu przybywa, Tem na więtszą i siłę i moc się zdobywa. Zwarł konia ostrogami i szablą dobytą W głowę chce ciąć Rugiera, szyszakiem nakrytą.
LVII.
Chce
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 417
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, Iż cena jego dobra i skutek jednaki. .
II.
Wiecznej pamięci godnych Estensów krwi sławna, Której i starożytność wieków przeszłych dawna Ludzkości nie zwątliła, świecisz, jako złoty Febus, gdy blask ciskają płomienne obroty W najjaśniejsze południe; nie dziw, bo z takiego Przodka idziesz, co nie ma porównania swego; Nie migoce tak luna miedzy drobniejszemi Płanety, gdy swój srebrny wóz złączyła z niemi.
III.
Zawsze miewał w potrzebach wielkich Rugier śmiały Przy męskiem sercu umysł wielki i wspaniały; Zawsze jednaką ludzkość i powagę chował, Lub pieszo lub na koniu wojn krwawych probował. Zaczem i Dudonowi jawnie pokazuje, Iż do zwycięstwa chromem krokiem postępuje
, Iż cena jego dobra i skutek jednaki. .
II.
Wiecznej pamięci godnych Estensów krwi sławna, Której i starożytność wieków przeszłych dawna Ludzkości nie zwątliła, świecisz, jako złoty Febus, gdy blask ciskają płomienne obroty W najjaśniejsze południe; nie dziw, bo z takiego Przodka idziesz, co nie ma porównania swego; Nie migoce tak luna miedzy drobniejszemi Płanety, gdy swój srebrny wóz złączyła z niemi.
III.
Zawsze miewał w potrzebach wielkich Rugier śmiały Przy męskiem sercu umysł wielki i wspaniały; Zawsze jednaką ludzkość i powagę chował, Lub pieszo lub na koniu wojn krwawych probował. Zaczem i Dudonowi jawnie pokazuje, Iż do zwycięstwa chromem krokiem postępuje
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 228
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905