, w pilnej jakiejś sprawie, Potrzeba było z królem znosić się w Warszawie. Dwu szlachty do poselskiej obrano usługi, Jeden lepszy po polsku, po łacinie drugi; Więc kiedy w instrukcyją mieszają łacinę, Czyta ów piśmienniejszy: felici ominę. Aż ten, co po łacinie nie rozumiał słowa: „Proszę, żeby nie mijać, mędrsza — rzecze — głowa, Niż nasze, to pisała, lepiej wszytko czytać.” Przyszło z śmiechu królowi za boki się chwytać. A ten się jednym słowem, że nieukiem, wyda. Kto nierozmyślnie mówi, częstokroć się wstyda. 32 (F). NA GNIEW
Płynąc imo Warszawę do Gdańska, na
, w pilnej jakiejś sprawie, Potrzeba było z królem znosić się w Warszawie. Dwu szlachty do poselskiej obrano usługi, Jeden lepszy po polsku, po łacinie drugi; Więc kiedy w instrukcyją mieszają łacinę, Czyta ów piśmienniejszy: felici ominę. Aż ten, co po łacinie nie rozumiał słowa: „Proszę, żeby nie mijać, mędrsza — rzecze — głowa, Niż nasze, to pisała, lepiej wszytko czytać.” Przyszło z śmiechu królowi za boki się chwytać. A ten się jednym słowem, że nieukiem, wyda. Kto nierozmyślnie mówi, częstokroć się wstyda. 32 (F). NA GNIEW
Płynąc imo Warszawę do Gdańska, na
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 25
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
skali liczą: i linią CB, przeprowadzisz. PRZESTROGA I. Stąd dochodź że możesz linią krzyżową LT wyprowadzić; i BC przeciągnąć; i długość tak LT, jako i BC zgadnąć by wnagęstszym lesie, byleć przepłoniono lasu na dukty CG, BG, BF, i CB; zochroną drzewa znacznego, które trzeba mijać wyboczeniem według Przestrogi 2. Nauki 3 tej Zabawy. Abo wyciąganiem sznuru długiego podle drzewa równoodległego duktowi: i ustawieniem przynamniej ze dwóch lasek w jednejże odległości od sznura za drzewem, przez którebyś mógł kończyć twój dukt, któryć przejęło drzewo. II. Tę naukę gdy Mierniczy pojmie, żadnej trudności takiej w lesie mieć
skáli liczą: y liniią CB, przeprowádźisz. PRZESTROGA I. Ztąd dochodź że możesz liniią krzyżową LT wyproẃádźić; y BC przećiągnąć; y długość ták LT, iáko y BC zgádnąć by wnagęstszym leśie, byleć przepłoniono lásu ná dukty CG, BG, BF, y CB; zochroną drzewá znácznego, ktore trzebá miiáć wyboczeniem według Przestrogi 2. Náuki 3 tey Zábáwy. Abo wyćiągániem sznuru długiego podle drzewá rownoodległego duktowi: y vstáwieniem przynamniey ze dwoch lasek w iedneyże odległośći od sznurá zá drzewem, przez ktorebyś mogł kończyć twoy dukt, ktoryć przeięło drzewo. II. Tę náukę gdy Mierniczy poymie, żadney trudnośći tákiey w leśie mieć
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 119
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
, Gdzie tylko same skały, lasy, strugi, góry, Oziminy nie pytaj, cnoty w tąż; chleb z gruce; Z szałasu trocha bryndze, żyntyca i buce. Kozy, ucieszne kozy, ma trzodo jedyna! Tu, gdzie przez zimny Beskid dochodzą nas wina, Swoje macie koszary, daj was Boże mijać, Bo patrząc, tylko z wami kraść się chce i zbijać.
Tak kędyś niedostępne perły przed gryfami; Zbójcy, bezecni zbójcy, nam wino przed wami. Niechaj z jezuitami łączą się tam mniszki, Nie mnichy, same będą rodziły opryszki. Najwięcej też martyrów z naszej Palestyny Idzie na pale, haki, powrozy,
, Gdzie tylko same skały, lasy, strugi, góry, Oziminy nie pytaj, cnoty w tąż; chleb z gruce; Z szałasu trocha bryndze, żyntyca i buce. Kozy, ucieszne kozy, ma trzodo jedyna! Tu, gdzie przez zimny Beskid dochodzą nas wina, Swoje macie koszary, daj was Boże mijać, Bo patrząc, tylko z wami kraść się chce i zbijać.
Tak kędyś niedostępne perły przed gryfami; Zbójcy, bezecni zbójcy, nam wino przed wami. Niechaj z jezuitami łączą się tam mniszki, Nie mnichy, same będą rodziły opryszki. Najwięcej też martyrów z naszej Palestyny Idzie na pale, haki, powrozy,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 285
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
urósł i dowcipem swoim. Co za dziw? z królów że króle pochodzą, Z cesarzów sami cesarze się rodzą: Wysokim domom nie nowe, Ale rosną ozdoby gotowe. Między szczupłymi na stronie Faunami, Lubo starymi cnotą i herbami, Ukazać ród swój nieznany, Skok i Rodus ledwie dojechany. Acz szlacheckiemu duchowi nie nowe Mijać i słupy same Alcydowe: Nie niskim bawi się płotem, Kiedy lata przyrodzonym lotem. Świat mu otwarty, jako w sobie wielki, Do czapek złotych i godności wszelkiej. Nic mu Pontu śród samego, I trudnego i niepodobnego. Ale nie w pierzu, nie w sai pieszczonej, Nie w próżnowaniu i nadziei płonej,
urósł i dowcipem swoim. Co za dziw? z królow że króle pochodzą, Z cesarzów sami cesarze się rodzą: Wysokim domom nie nowe, Ale rostą ozdoby gotowe. Między szczupłymi na stronie Faunami, Lubo starymi cnotą i herbami, Ukazać ród swój nieznany, Skok i Rodus ledwie dojechany. Acz szlacheckiemu duchowi nie nowe Mijać i słupy same Alcydowe: Nie niskim bawi się płotem, Kiedy lata przyrodzonym lotem. Świat mu otwarty, jako w sobie wielki, Do czapek złotych i godności wszelkiej. Nic mu Pontu śród samego, I trudnego i niepodobnego. Ale nie w pierzu, nie w sai pieszczonej, Nie w próżnowaniu i nadziei płonej,
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 82
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
się kąta, napada na straszne SMOKI. tam w cięższym strachu ponawia Vota. Bestie go ogonami poczęły ściskać, przecież bez lezyj. Tam sześć całych mieszkał Miesięcy, to jest od dnia 6 Nowembra, aż do dnia 10 Kwietnia, posilając się lizaniem skał, sok słony wydających, którym i SMOCY się posilali. Jeno mijać poczęło Ekwinoctium Wiosnowe, i cieplejsza czuć się dała Aura, Smocy skrzydeł wachlowaniem z jaskini onej wylecieli; co Bednarz widząc drugiego, za ogon się uchwycił, na brzeg wyleciał, BOGU wdzięczny, Ornat bogaty (na którym ta Historia włóczkową wyszyta robotą) dał do Kościoła Z Leódegariusza. Wkrótce i sam duszę BOGU oddał,
się kąta, napada na straszne SMOKI. tam w cięższym strachu ponawia Vota. Bestye go ogonami poczęły ściskać, przecież bez lezyi. Tam sześć całych miesżkał Miesięcy, to iest od dnia 6 Nowembra, aż do dnia 10 Kwietnia, posilaiąc się lizaniem skał, sok słony wydaiących, ktorym y SMOCY się posilali. Ieno miiać poczęło AEquinoctium Wiosnowe, y ciepleysza czuć się dała Aura, Smocy skrzydeł wachlowaniem z iaskini oney wylecieli; co Bednarz widząc drugiego, za ogon się uchwycił, na brzeg wyleciał, BOGU wdzięczny, Ornat bogaty (na ktorym ta Historya włoczkową wyszyta robotą) dał do Kościoła S Lèódegariusza. Wkrotce y sam duszę BOGU oddał,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 598
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
od potomków Noego według Józefa, Euzebiusza i Marcellina Autorów fuńdowane z cegieł, do których miasto wapna Bitumen tojest Kleju żydowskiego, alias masy tłustej, klejowatej na jeziorze Aspaltydes rodzącej się zażywając, które na wysokość miały stop 220 a według Klitarcha u Kirchera stop 365 na szerokość 50, tak dalece, że dwie Karyt razem wygodnie mijać się mogło, i isć podle sieble; a srzodkiem Eufrates rzeka płyneła. Rzemieślników robiło koło nich trzy kroć sto tysięcy. Pozycja murów była ad instar Orła, gdy w Locie rozciągnie skrzydła, Teste Plinio. Bram Miasto miało sto Miedzianych. Wież albo Baszt o Siedmiu Cudach Świata
300. Cała murów cyrkumferencja zawierała 60 tysięcy
od potomkow Nôégo według Iozefa, Euzebiusza y Márcellina Autorow fuńdowane z cegieł, do ktorych miasto wapna Bitumen toiest Kleiu żydowskiego, alias masy tłustey, kliiowatey na ieziorze Aspaltydes rodzącey się zażywaiąc, ktore na wysokość miały stop 220 a według Klitarcha u Kircherá stop 365 na szerokość 50, tak dalece, że dwie Karyt razem wygodnie miiac się mogło, y isć podle sieble; a srzodkiem Eufrates rzeka płyneła. Rzemieślnikow robiło koło nich trzy kroć sto tysięcy. Pozycya murow była ad instar Orła, gdy w Locie rozciągnie skrzydła, Teste Plinio. Bram Miasto miało sto Miedzianych. Wież álbo Baszt o Siedmiu Cudach Swiata
300. Cała murow cyrkumferencya zawierała 60 tysięcy
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 667
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
gdy mnóstwo ludzi już po Komediej szło z Teatru/ on przeciwko nim cisnąc się szedł A gdy go pytano czemuby czynił wszytko opak? rzekł: Toć usiłuję czynić przez wszytek mój żywot/ abym był przeciwny pospólstwu. Człowiek mądry/ nie ma się namniej akomodować/ do postępków pospolitego gminu/ ale je jako nadalej mijać. Bo pospólstwo/ nie według baczenia: ale według nałogu pożądliwości swych postępuje.
Obaczywszy jednego Muzyka chłopa rozpustnego/ strojącego Instrument/ tak rzekł do niego: A nie wstydże cię? Głosy na drewnie skorrygować umiesz: a żywota twego według sznuru rozumu i Cnoty/ postanowić nie umiesz?
Jeden nie pewny pachołek na wróciech
gdy mnostwo ludźi iuż po Komediey szło z Theátru/ on przećiwko nim ćisnąc się szedł A gdy go pytano cżemuby cżynił wszytko opák? rzekł: Toć vśiłuię cżynić przez wszytek moy żywot/ ábym był przećiwny pospolstwu. Cżłowiek mądry/ nie ma się namniey ákkomodowáć/ do postępkow pospolitego gminu/ ále ie iáko nadáley miiáć. Bo pospolstwo/ nie według bacżenia: ále według nałogu pożądliwośći swych postępuie.
Obacżywszy iednego Muzyká chłopá rospustnego/ stroiącego Instrument/ ták rzekł do niego: A nie wstydże ćię? Głosy ná drewnie skorrygowáć vmiesz: á żywotá twego według sznuru rozumu y Cnoty/ postánowić nie vmiesz?
Ieden nie pewny páchołek ná wroćiech
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 38
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
się starać/ aby dzieci swe w cnoty zaprawili/ a wszelakie występki aby im obmierzyli. Bo dobry rodzic raczej tego ma życzyć/ aby syn jego uczciwie umarł/ niżby miał żyć w złej sławie.
Temu gdy zadano: Coby wolał/ gdyby przyszło obierać. Czy prawdę mówiąc/ na czym szkodować: czyli mijać się z prawdą/ a stąd mieć pożytek? Człowiek/ pry/ miłujący cnotę/ zawsze będzie wolał stać przy prawdzie/ by też i przegrać: niżli kłamstwem narabiając co ugonić. Bo to niepodobna/ aby się kłamcy długo szczęścić miało.
Zaś spytany będąc/ Jakoby do tego człowiek mógł przyjść/ żeby żyć w
się stáráć/ áby dźieći swe w cnoty zápráwili/ á wszelákie występki áby im obmierźili. Bo dobry rodźic rácżey tego ma życżyć/ áby syn iego vcżćiwie vmárł/ niżby miał żyć w złey sławie.
Temu gdy zádano: Coby wolał/ gdyby przyszło obieráć. Cży prawdę mowiąc/ ná cżym szkodowáć: cżyli mijáć się z prawdą/ á stąd mieć pożytek? Cżłowiek/ pry/ miłuiący cnotę/ záwsze będźie wolał stać przy prawdźie/ by też y przegráć: niżli kłamstwem nárabiáiąc co vgonić. Bo to niepodobna/ áby się kłamcy długo szcżęśćić miáło.
Záś spytány będąc/ Iákoby do tego cżłowiek mogł przyiść/ żeby żyć w
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 84
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
a szlachcic od zmazy/ którą sobie rozumiał dotknieniem się człowieka prostego mieć. Tu zaś u nas idzie Senator abo Szlachcic jaki znaczny/ a poganin Tatarzyn na koniu jadąc/ ledwieco kłobuka uchyli. W Konstantynopolu insza uczciwość pogaństwu Tureckiemu od naszych Chrześcijan bywa wyrządzana. Abowiem gdy na koniu jedzie Chrześcijanin przez miasto/ a trafi mu mijać Turczyna przed domem siedzącego; tedy Chrześcijanin powinien z konia zsieść/ i niski pokłon głowy do ziemie nachyleniem jemu uczynić. Czego jeśliby nie uczynił/ prędko go z konia zsadzą/ i kijem wzbiorą. Tu zaś u nas dla protekciej wielkich Panów/ i dla dostatków swych łotrostwem nabytych Tatarzyn znieważa Szlachtę/ i we wszytkim mu
á szláchćic od zmázy/ ktorą sobie rozumiał dotknieniem się cżłowieká prostego mieć. Tu záś v nas idźie Senator ábo Szláchćic iáki znácżny/ á pogánin Tátárzyn ná koniu iádąc/ ledwieco kłobuká vchyli. W Konstántynopolu insza vcżćiwość pogáństwu Tureckiemu od nászych Chrześćian bywa wyrządzána. Abowiem gdy ná koniu iedźie Chrześćiánin przez miásto/ á tráfi mu miiáć Turcżyná przed domem śiedzącego; tedy Chrześćiánin powinien z konia zśieść/ y niski pokłon głowy do źiemie náchyleniem iemu vczynić. Cżego ieśliby nie vcżynił/ prędko go z koniá zsádzą/ y kiiem wzbiorą. Tu záś v nas dla protekciey wielkich Pánow/ y dla dostátkow swych łotrostwem nábytych Tátárzyn znieważa Szláchtę/ y we wszytkim mu
Skrót tekstu: CzyżAlf
Strona: 46
Tytuł:
Alfurkan tatarski
Autor:
Piotr Czyżewski
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
egzotyka, historia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
wszczynaj z bliźnim swoim nieprzyjaźni głównej. Bo gniew serce zaślepia i myśli buntuje, Rozum zaś i cierpliwość afekty miarkuje. N. 14.
Nie sromaj się usłuchać, gdy kto dobrze radzi, Bo to ani sławie twej, ani dobru wadzi. A słuszna i potrzebna usłuchać takiego, Kto co umie albo wie, a mijać głupiego. O. 15.
Oskarża kto przed tobą winowajcę swego, Nie stanowże zarazem dekretu prędkiego. Wysłuchaj drugiej strony; ku temu końcowi Jeden język, dwie uszy dał Bóg człowiekowi. P. 16.
Pycha i hardość wielu w upadek przywiodła, Nędza zaś odmigębom częstokroć dobodła. Pycha i mądrych wielu z dostatków złupiła
wszczynaj z bliźnim swoim nieprzyjaźni głownej. Bo gniew serce zaślepia i myśli buntuje, Rozum zaś i cierpliwość afekty miarkuje. N. 14.
Nie sromaj się usłuchać, gdy kto dobrze radzi, Bo to ani sławie twej, ani dobru wadzi. A słuszna i potrzebna usłuchać takiego, Kto co umie albo wie, a mijać głupiego. O. 15.
Oskarża kto przed tobą winowajcę swego, Nie stanowże zarazem dekretu prędkiego. Wysłuchaj drugiej strony; ku temu końcowi Jeden język, dwie uszy dał Bog człowiekowi. P. 16.
Pycha i hardość wielu w upadek przywiodła, Nędza zaś odmigębom częstokroć dobodła. Pycha i mądrych wielu z dostatkow złupiła
Skrót tekstu: ZłObiecWir_II
Strona: 311
Tytuł:
Złote obiecadło
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911