. Nauka IV. Pole otwarte, abo część Granic wrowninie, przenieść na Mapę, bez obchodzenia i rozmierzania pracowitego duktów sTablicą Mierniczą. ROzkaż wystawić po kopcach, abo rogach pola, tyki zsnopkami NBE, TM, i około srzodka pola otwartego, obierz linią[...] CS, któraby obiema końcami C, i D, mijała rozstawione tyki.) (2. Na tejże linii CD od C, do D, każ przemierzać 100 łokci, abo więcej. Gdyż stacje C, od D, dalsze, wystawią Mapę pewniejszą.) (3. Na C postaw horyzontalnie Tablicę Mierniczą z przytwierdzoną kartą: i upatrzywszy D, przez linią Celową
. NAVKA IV. Pole otwárte, ábo część Gránic wrowninie, przenieść ná Máppę, bez obchodzęnia y rozmierzánia prácowitego duktow zTablicą Mierniczą. ROskaż wystáwić po kopcách, ábo rogách polá, tyki zsnopkámi NBE, THM, y około srzodká polá otwártego, obierz liniią[...] CS, ktoraby obiemá końcámi C, y D, miiáłá rozstáwione tyki.) (2. Ná teyże linii CD od C, do D, każ przemierzáć 100 łokći, ábo więcey. Gdyż stácye C, od D, dálsze, wystáwią Máppę pewnieyszą.) (3. Ná C postaw horyzontálnie Táblicę Mierniczą z przytwierdzoną kártą: y vpátrzywszy D, przez liniią Celową
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 98
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
XV.
Tak mu ono myślenie głowę pomieszało, Że pierwsze przedsięwzięcie w niem się odmieniało, I umyślił w tem kraju więcej się nie bawić, Ale się do Ebudy co prędzej przeprawić. I jeszcze drugi Febus w morze nie zachodził, Jako mu u świętego Mola się nagodził Jeden okręt, w który wsiadł, i kiedy mijała Piąta noc, minął górę świętego Michała.
XVI.
Briakę i Landrygler w lewo zostawuje I wielkich brzegów żyznych Brytanów zajmuje; Potem do białych piasków jedzie, która strona, Część Anglii, z dawna się zowie Albiona. Ale wiatr południowy nakoniec ustaje, A co między zachodem i północą wstaje, Dmie na nich takiem
XV.
Tak mu ono myślenie głowę pomieszało, Że pierwsze przedsięwzięcie w niem się odmieniało, I umyślił w tem kraju więcej się nie bawić, Ale się do Ebudy co prędzej przeprawić. I jeszcze drugi Febus w morze nie zachodził, Jako mu u świętego Mola się nagodził Jeden okręt, w który wsiadł, i kiedy mijała Piąta noc, minął górę świętego Michała.
XVI.
Bryakę i Landrygler w lewo zostawuje I wielkich brzegów żyznych Brytannów zajmuje; Potem do białych piasków jedzie, która strona, Część Angliej, z dawna się zowie Albiona. Ale wiatr południowy nakoniec ustaje, A co między zachodem i północą wstaje, Dmie na nich takiem
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 175
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
gdzie w nią wchodzono, było barzo mało; Ale go zasię dosyć przez okno wchodziło, Które w dziurze nieznacznej z prawej strony było.
XCI.
Na niskiej, małej ławce, na śrzodku jaskinie, Przed ogniem, który gorzał na wielkiem kominie, Panna dziwnej gładkości żałosna siedziała, W piętnastu lat albo ich mało co mijała; A tak nadobnej twarzy i tak pięknej była, Że z onego dzikiego miejsca raj czyniła, Chocia łez pełne oczy miała ociężałe, Na sercu skrytej znaki żałości niemałe.
XCII.
Była też tam i baba, która się swarzyła Z tą młodszą, co w jaskiniej z nią pospołu była. Ale skoro Orlanda obiedwie ujźrzały
gdzie w nię wchodzono, było barzo mało; Ale go zasię dosyć przez okno wchodziło, Które w dziurze nieznacznej z prawej strony było.
XCI.
Na nizkiej, małej ławce, na śrzodku jaskinie, Przed ogniem, który gorzał na wielkiem kominie, Panna dziwnej gładkości żałosna siedziała, W piętnastu lat albo ich mało co mijała; A tak nadobnej twarzy i tak pięknej była, Że z onego dzikiego miejsca raj czyniła, Chocia łez pełne oczy miała ociężałe, Na sercu skrytej znaki żałości niemałe.
XCII.
Była też tam i baba, która się swarzyła Z tą młodszą, co w jaskiniej z nią pospołu była. Ale skoro Orlanda obiedwie ujźrzały
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 271
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
. 1556 ta powróci R, 1848. Gdy R. I757 zaczęto mówić o powrocie tej komety przepowiedzianej przez P. Halleja, postrzeżono z nierówności czasu jej obrotów poprzedzających; iż powrót ten rokiem opóźnić się może. Jakoż wprzód jeszcze i sam P. Hallej postrzegł był, iż gdy ta kometa w R. 1681 mijała blisko bardzo planetę Jowisza, moc, którą floty niebieskie jedna drugą ciągnie, albo (co toż samo znaczy) ciężąca jednej ku drugiej, mogła umniejszyć prędkość biegu tej komety: a zatym i powrót jej opóźnić aż do R. 1759. Ta przestroga była bardziej mniemaniem niż dowodem, przeto na niej fundować się nie można
. 1556 ta powróci R, 1848. Gdy R. I757 zaczęto mowić o powrocie tey komety przepowiedzianey przez P. Halleia, postrzeżono z nierówności czasu iey obrotów poprzedzaiących; iż powrót ten rokiem opóźnić się może. Jakoż wprzód ieszcze y sam P. Halley postrzegł był, iż gdy ta kometa w R. 1681 miiała blisko bardzo planetę Jowisza, moc, którą floty niebieskie iedna drugą ciągnie, albo (co toż samo znaczy) ciężąca iedney ku drugiey, mogła umnieyszyć prętkość biegu tey komety: a zatym y powrót iey opóźnić aż do R. 1759. Ta przestroga była bardziey mniemaniem niż dowodem, przeto na niey fundować się nie można
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 60
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
Jakowe też przedtym bywały łowy, rad bym ja miał wiadomość? B. Bić Jelenie, Łosie, Żubry, Lwy, Słonie, Tygrysy, są te uciechy Książęce Pańskie. Ja żem jest Książęciem Ludzi odważnych, zabiwszy na Łowach Łanią która miała złote rogi, a mosięzne nogi, a żartkością biegu lot wietrzny mijała. Ubiwszy Kiernoza Kalidońskiego, oszczepem w serce samo ugodzić chciałem. Niedzwiedzicę zajuszoną bestią. T. Dobrodzieju, Dobrodzieju, racz tylko Wmść. pausować choć trochę, abym mógł trzy wyrzec słowa, i te honory które sobie Wmść. przypisujesz, należą komu inszemu. Stroisz się Wmść. jako owa w cudze pióra
Iákowe też przedtym bywáły łowy, rad bym ia miał wiádomość? B. Bić Ielenie, Łośie, Zubry, Lwy, Słonie, Tygrysy, są te vćiechy Xiążęce Páńskie. Ia żem iest Xiążęćiem Ludźi odważnych, zábiwszy ná Łowách Łanią ktora miáłá złote rogi, á mośięzne nogi, á zartkośćią biegu lot wietrzny miiáłá. Vbiwszy Kiernozá Kálidońskiego, oszczepem w serce sámo vgodźić chćiałem. Niedzwiedźicę záiuszoną bestyą. T. Dobrodźieiu, Dobrodźieiu, rácz tylko Wmść. pausowáć choć trochę, ábym mogł trzy wyrzec słowá, y te honory ktore sobie Wmść. przypisuiesz, należą komu inszemu. Stroisz się Wmść. iáko owá w cudze piorá
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 13
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
rzec, aniż wypełnić, a gdyby do sedycjej, strzeż Boże, a potym do wnętrznej wojny stąd przyszło! Tegoć to, mój duszeńko, ochraniano, pewienem. Rokoszanin: O miły panie, toć się niepotrzebnie tego bellum civile bano, boć i szlachta, chwała Bogu, bojowe i ostre postępki z daleka mijała. Pamiętam ja onę środę jeśliście o niej słychali; kiedy tam w ten czas nie zrobiła się dobra robota, nie rychło taka druga środa będzie. Ale k temu jest z Bożej łaski wszystkiemu modus na świecie; mógłci i ten rug bez tumultu się odprawić, jedno poczynać sobie jako ludzie trzeba było, a
rzec, aniż wypełnić, a gdyby do sedycyej, strzeż Boże, a potym do wnętrznej wojny stąd przyszło! Tegoć to, mój duszeńko, ochraniano, pewienem. Rokoszanin: O miły panie, toć się niepotrzebnie tego bellum civile bano, boć i szlachta, chwała Bogu, bojowe i ostre postępki z daleka mijała. Pamiętam ja onę środę jeśliście o niej słychali; kiedy tam w ten czas nie zrobiła się dobra robota, nie rychło taka druga środa będzie. Ale k temu jest z Bożej łaski wszystkiemu modus na świecie; mógłci i ten rug bez tumultu się odprawić, jedno poczynać sobie jako ludzie trzeba było, a
Skrót tekstu: RozRokCz_II
Strona: 112
Tytuł:
Rozmowa o rokoszu
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
a zaraz zrozumisz, że tak jest, i nie skonfundujesz się, jako niektórzy zostali skonfundowani, a ni mogli pojąć, że kula M strzelona z wieże N gwałtem musiała zostać pod górą O dlatego, iż miała horyzont świata A i nalazła trudność od góry O, a kiedy by mianowana kula miała dłuższy bieg, aby mijała wierzch góry O i szłaby szukając swego centrum B, gdzie powinna. A jeśliby też z zamku P była wystrzelona kula Q, mówię, że perpendiculariter musiałaby się wrócić znowu do geby działa, ponieważ biegu jej jest radix centrum A. A kula R wystrzelona z zamku P także miałaby padać w gębę
a zaraz zrozumisz, że tak jest, i nie skonfundujesz się, jako niektórzy zostali skonfundowani, a ni mogli pojąć, że kula M strzelona z wieże N gwałtem musiała zostać pod górą O dlatego, iż miała horyzont świata A i nalazła trudność od góry O, a kiedy by mianowana kula miała dłuższy bieg, aby mijała wierzch góry O i szłaby szukając swego centrum B, gdzie powinna. A jeśliby też z zamku P była wystrzelona kula Q, mówię, że perpendiculariter musiałaby się wrócić znowu do geby działa, ponieważ biegu jej jest radix centrum A. A kula R wystrzelona z zamku P także miałaby padać w gębę
Skrót tekstu: AquaPrax
Strona: 174
Tytuł:
Praxis ręczna działa
Autor:
Andrzej Dell'Aqua
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1639
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1639
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Tadeusz Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1969
miał być trzonek, miały śruby, a w pół nich były dziury tak wielkie, jako może być pióro gęsie grube. Szła ta infanteria moskiewska prosto ku Kijowu przez Wołyń; o czem gdy król szwedzki wziął wiadomość, z wielkim gniewem poszedł w pogoń za nią, ale gdy on był około Pińska, Moskwa już natenczas mijała Białą-Cerkiew. A tak król szwedzki wywarł gniew swój miasto Moskwy na dobra książąt Wiśniowieckich i książęcia Radziwiłła: bo im miasta, wsi, folwarki i dwory funditus popalił i wszystkiej niemal szlachcie około nich będącej. Zabierz, fortecę główną książęcia Wiśniowieckiego Michała hetmana wielkiego litewskiego, obległ król szwedzki, którejby był (naturalnie
miał być trzonek, miały śruby, a w pół nich były dziury tak wielkie, jako może być pióro gęsie grube. Szła ta infanterya moskiewska prosto ku Kijowu przez Wołyń; o czém gdy król szwedzki wziął wiadomość, z wielkim gniewem poszedł w pogoń za nią, ale gdy on był około Pińska, Moskwa już natenczas mijała Białą-Cerkiew. A tak król szwedzki wywarł gniew swój miasto Moskwy na dobra książąt Wiśniowieckich i książęcia Radziwiłła: bo im miasta, wsi, folwarki i dwory funditus popalił i wszystkiéj niemal szlachcie około nich będącej. Zabierz, fortecę główną książęcia Wiśniowieckiego Michała hetmana wielkiego litewskiego, obległ król szwedzki, któréjby był (naturalnie
Skrót tekstu: OtwEDziejeCzech
Strona: 92
Tytuł:
Dzieje Polski pod panowaniem Augusta II od roku 1696 – 1728
Autor:
Erazm Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1696 a 1728
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1728
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1849
zawodzie? W krwi swej ręce myjesz/ Aza świat przeżyjesz? Oto śmierć za pasem/ Rozłący cię z czasem: A twoje srogości/ Pójdą do miłości. Traktat Trzeci.
Potym DZIAD z BABĄ przyda. POmagabóg paniątka: Wstąpiłem do Boga I do waszej miłości/ aby was ta trwoga Która teraz nastała/ daleko mijała: Jako żywo na naszych ojców niebywała. Już mi też nie dopiero rzeczono te słowa/ Stanisławie chcesz się krzcić/ opleśniała głowa: Nieblizu już szaranczej/ i na bukowinie Kiedy naszych pobito/ jużem pasał świnie. Nuż onę wojnę z Moskwą króla Battorego Dosyć długa/ a przecię u nas łanowego Tak wielkiego nie
zawodźie? W krwi swey ręce myiesz/ Aza świát przeżyiesz? Oto śmierć zá pásem/ Rozłączy ćię z czásem: A twoie srogośći/ Poydą do miłośći. Traktat Trzeci.
Potym DZIAD z BABĄ przyda. POmagabog paniątká: Wstąpiłem do Bogá Y do wászey miłości/ áby was tá trwogá Ktora teraz nástáłá/ dáleko miiáłá: Iako żywo ná nászych oycow niebywáłá. Iuż mi też nie dopiero rzeczono te słowá/ Stánisłáwie chcesz sie krzćić/ opleśniáłá głowá: Nieblizu iuż száránczey/ y na bukowinie Kiedy nászych pobito/ iużem pasał świnie. Nuż onę woynę z Moskwą krolá Batthorego Dosyć długa/ á przećię v nas łanowego Ták wielkiego nie
Skrót tekstu: KomRyb
Strona: Biiv
Tytuł:
Komedia rybałtowska nowa
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
obie miedzy drugie wpisano w Dawidowym grodzie, ale tam nie dostawszy i miejsca w gospodzie, na ustroniu w bydlęcej ależ stanął szopie”. (A tu się łzy rzuciły zaraz Kallijopie, ale słuchaj, jakie tam słowa dalej o tym na brunatnej membranie piórem lite złotym).
A ta czyta: “Północne już mijała progi Cyntyja, gdy powiła Panna płód ubogi i w płaty uwinęła grube, bo nie miała czym subtelnym ogarnąć naświętszego Ciała”. Co słysząc, złożył ręce i padł na kolana drżąc Febus, na pokorę tak wielkiego Pana. Ona zaś swym porządkiem rzecz znowu prowadzi: “A pod ten czas nad miastem, nie wierząc
obie miedzy drugie wpisano w Dawidowym grodzie, ale tam nie dostawszy i miejsca w gospodzie, na ustroniu w bydlęcej ależ stanął szopie”. (A tu się łzy rzuciły zaraz Kallijopie, ale słuchaj, jakie tam słowa dalej o tym na brunatnej membranie piórem lite złotym).
A ta czyta: “Północne już mijała progi Cyntyja, gdy powiła Panna płód ubogi i w płaty uwinęła grube, bo nie miała czym subtelnym ogarnąć naświętszego Ciała”. Co słysząc, złożył ręce i padł na kolana drżąc Febus, na pokorę tak wielkiego Pana. Ona zaś swym porządkiem rzecz znowu prowadzi: “A pod ten czas nad miastem, nie wierząc
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 44
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995