bo to twoje dzieło Wszechmocnej ręki szczegolne sprawiło, Że jeszcze żyję, żem dawno z martwymi Nie oddan ziemi;
Żem z podobnymi sobie dawno razem Niepołożony okrutnym żelazem Ani na opas nie był zostawionym Zwierzom łakomym;
Że też i insze rozliczne przygody, Które tak chatki, jak wyniosłe grody Równo nawiedzać zwykły, mnie mijały, Żem uszedł cały;
Ciebie, którego wyrok świątobliwy Pomni z radością człowiek nieszczęśliwy, Że ty nie pragniesz zginienia prędkiego Człeka grzesznego,
O to niegodny grzesznik, wieczny Panie, Proszę, nade mną miej swe zlitowanie Ani mię zdmuchaj, póki na twe drogi Błądzące nogi
Nie wnidą, póki zmazana grzechami Dusza ciężkimi nieomyta
bo to twoje dzieło Wszechmocnej ręki szczegolne sprawiło, Że jeszcze żyję, żem dawno z martwymi Nie oddan ziemi;
Żem z podobnymi sobie dawno razem Niepołożony okrutnym żelazem Ani na opas nie był zostawionym Zwierzom łakomym;
Że też i insze rozliczne przygody, Ktore tak chatki, jak wyniosłe grody Rowno nawiedzać zwykły, mnie mijały, Żem uszedł cały;
Ciebie, ktorego wyrok świątobliwy Pomni z radością człowiek nieszczęśliwy, Że ty nie pragniesz zginienia prędkiego Człeka grzesznego,
O to niegodny grzesznik, wieczny Panie, Proszę, nade mną miej swe zlitowanie Ani mię zdmuchaj, poki na twe drogi Błądzące nogi
Nie wnidą, poki zmazana grzechami Dusza ciężkimi nieomyta
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 340
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
do tego przyczyny, Gdy jakbyś w odłog dała niepamięci Me szczyre chęci,
Kiedy kto inszy nad zasługi swoje Bez pracy posieść chciał korzyści moje Z twą dobrą wolą, gdy ja z drugiej strony Niemal wzgardzony;
Kiedy twych oczu prześwietne kryształy. Które mię naprzod tobie zhołdowały,
Swój na inszego świetny blask ciskały A mnie mijały;
Kiedy na mój żal ręce twe pieszczone Nad wszytkie woski śliczniej wybielone, W mych oczach drugi do woli piastował, Ba i całował;
I kiedym widział twe piersi kochane Mnie nieprzyjazną ręką dotykane. Niechybnie żeś mi na złość to czyniła, Gdyś nie broniła.
Musiałem tedy dogodzić żalowi, Puściwszy wodze
do tego przyczyny, Gdy jakbyś w odłog dała niepamięci Me szczyre chęci,
Kiedy kto inszy nad zasługi swoje Bez pracy posieść chciał korzyści moje Z twą dobrą wolą, gdy ja z drugiej strony Niemal wzgardzony;
Kiedy twych oczu prześwietne kryształy. Ktore mię naprzod tobie zhołdowały,
Swoj na inszego świetny blask ciskały A mnie mijały;
Kiedy na moj żal ręce twe pieszczone Nad wszytkie woski śliczniej wybielone, W mych oczach drugi do woli piastował, Ba i całował;
I kiedym widział twe piersi kochane Mnie nieprzyjazną ręką dotykane. Niechybnie żeś mi na złość to czyniła, Gdyś nie broniła.
Musiałem tedy dogodzić żalowi, Puściwszy wodze
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 256
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
m mogła poznać, żem wierzyła I teraz jeszcze wierzę i wiem niewątpliwie, Że mię wzajem miłuje szczerze i prawdziwie.
XXIV.
Przez te dni, które złemi wściągniony wiatrami, Inszem złemi, ale mnie dobremi, był z nami - Inszem czterdzieści, mnie się pół godziną zdały: Tak prędko przechodziły, tak prędko mijały! - Przychodziło nam często do spólnej rozmowy, Gdzieśmy sobie małżeństwo wyraźnemi słowy, Skoroby się do domu wrócił, obiecali I jam jemu, a on mnie wzajem ślubowali.
XXV.
Ledwie co Biren z państwa wyjechał naszego - Takiem imieniem zwano mojego miłego - Jako zaraz bogaty król bliskiej Fryzjej, Która tylko
m mogła poznać, żem wierzyła I teraz jeszcze wierzę i wiem niewątpliwie, Że mię wzajem miłuje szczerze i prawdziwie.
XXIV.
Przez te dni, które złemi wściągniony wiatrami, Inszem złemi, ale mnie dobremi, był z nami - Inszem czterdzieści, mnie się pół godziną zdały: Tak prętko przechodziły, tak prętko mijały! - Przychodziło nam często do spólnej rozmowy, Gdzieśmy sobie małżeństwo wyraźnemi słowy, Skoroby się do domu wrócił, obiecali I jam jemu, a on mnie wzajem ślubowali.
XXV.
Ledwie co Biren z państwa wyjechał naszego - Takiem imieniem zwano mojego miłego - Jako zaraz bogaty król blizkiej Fryzyej, Która tylko
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 177
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
chęć widzieć morza i ziemię ujęła, Że mu kilka miesięcy ona droga wzięła, A teraz przy Londynie rano dnia jednego Nad Tamizem zawściągnął zwierzęcia lotnego.
LXXIV.
Kędy widział pod miastem na łąkach ochotne Przemijające roty, jezne i piechotne, Które się, w piękne hufce sprawione, pisały I na dźwięk trąby, bębnów ogromnych mijały Wszytkie przed zawołanem Jasnej Góry panem, Który, jakom wam wyższej powiedział, posłanem Beł w te kraje o pomoc od oblężonego W Paryżu od pogaństwa cesarza wielkiego.
LXXV.
Właśnie się tam trafiło jechać Rugierowi, Kiedy ludzie pisali pisarze wojskowi. I spuścił się na ziemię, aby się dowiedział O wszytkiem, co to
chęć widzieć morza i ziemię ujęła, Że mu kilka miesięcy ona droga wzięła, A teraz przy Londynie rano dnia jednego Nad Tamizem zawściągnął źwierzęcia lotnego.
LXXIV.
Kędy widział pod miastem na łąkach ochotne Przemijające roty, jezne i piechotne, Które się, w piękne hufce sprawione, pisały I na dźwięk trąby, bębnów ogromnych mijały Wszytkie przed zawołanem Jasnej Góry panem, Który, jakom wam wyszszej powiedział, posłanem Beł w te kraje o pomoc od oblężonego W Paryżu od pogaństwa cesarza wielkiego.
LXXV.
Właśnie się tam trafiło jechać Rugierowi, Kiedy ludzie pisali pisarze wojskowi. I spuścił się na ziemię, aby się dowiedział O wszytkiem, co to
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 215
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
pochlebstwa i wszytkie próżne beły groźby, Obrócił się do gwałtu i odkrytej mocy. Jam mu, prosząc go z wielką pokorą, na oczy Wyrzucała, iż mu tak dufał i wierzył Mój Zerbin, że mu mnie kochanej powierzył.
XXVIII.
Potem widząc, że prośby skutku me nie miały Żadnego i wszytkie mię nadzieje mijały I że coraz szedł na mię barziej zapalony, Właśnie tak, jako niedźwiedź, głodem przemorzony, Broniłam się rękami, broniłam nogami, Używałam paznogciów, kąsałam zębami; Twarzem mu podrapała, brodem mu wyrwała, A jakom jedno mogła, nabarziej wrzeszczała.
XXIX.
Lub to szczęście lub moje wołanie
pochlebstwa i wszytkie próżne beły groźby, Obrócił się do gwałtu i odkrytej mocy. Jam mu, prosząc go z wielką pokorą, na oczy Wyrzucała, iż mu tak dufał i wierzył Mój Zerbin, że mu mnie kochanej powierzył.
XXVIII.
Potem widząc, że prośby skutku me nie miały Żadnego i wszytkie mię nadzieje mijały I że coraz szedł na mię barziej zapalony, Właśnie tak, jako niedźwiedź, głodem przemorzony, Broniłam się rękami, broniłam nogami, Używałam paznogciów, kąsałam zębami; Twarzem mu podrapała, brodem mu wyrwała, A jakom jedno mogła, nabarziej wrzeszczała.
XXIX.
Lub to szczęście lub moje wołanie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 280
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Srogo że się układnym wyrok Twój nie stawi. Przebacz niewdzięcznym piersiom, które w Twej chowane Rosły pieczy ukwapnej śmierci niepodane, Ani legły, gdyś kupę rodzonych brał z świata I ich bezwinne rwąc, a me przedłużając lata. Aż też chocia się ze mną i gmachy walały, Rumy w krąg osypawszy, głowę mą mijały. Ukrywałeś mię śmierci, w chorobach toś dawał, Żem trunnę zgotowaną nazad zdrów oddawał. Ej, Boże, jak Twe liczyć dobrodziejstwa? Z temi Lata się wszytkie moje wiodły na tej ziemi. Ani w żadnym królestwie mór, wojska, rozboje Broniły dróg, boś dawał przeżegnanie swoje. Raz jeden
Srogo że się układnym wyrok Twój nie stawi. Przebacz niewdzięcznym piersiom, które w Twej chowane Rosły pieczy ukwapnej śmierci niepodane, Ani legły, gdyś kupę rodzonych brał z świata I ich bezwinne rwąc, a me przedłużając lata. Aż też chocia się ze mną i gmachy walały, Rumy w krąg osypawszy, głowę mą mijały. Ukrywałeś mię śmierci, w chorobach toś dawał, Żem trunnę zgotowaną nazad zdrów oddawał. Ej, Boże, jak Twe liczyć dobrodziejstwa? Z temi Lata się wszytkie moje wiodły na tej ziemi. Ani w żadnym królestwie mór, wojska, rozboje Broniły dróg, boś dawał przeżegnanie swoje. Raz jeden
Skrót tekstu: ArciszLamBar_I
Strona: 380
Tytuł:
Lament
Autor:
Krzysztof Arciszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
innych Oficjerów Hiszpańskich/ na kawalerski Parol i pod Kondycją niesłużenie więcej prieciwko Sycylii/ Wolno puścić róz kazał; d. 25. t. m. znowu drugi do Citadeli wprowadzony Batallion/ 26. Otrzymalismy zupełną o tym Konfirmacją/ że Nieprzyjaciel Ku Miastu swoję ciągnie Linią/ ale oraz że Posiłki nasze z Neapolim/ już mijały Scyllę/ przeciwko którym poslano D. 27. t m Dwie Galery/ zktórych jedna Kapitalna. Interea I M P. Admirał Bing/ posłał od Siebie Swojego Kapitana do Nieprzyjacielskiego Generała P. Marquisa de Lede/ oznajmując mu/ że Czworaka Allience/ już jest wrzeczy Samej zawarta/ i podpisana/ a zatym i
innych Officierow Hiszpáńskich/ ná kawalerski Parol y pod Konditią niésłużęnie więcey pryeciwko Siciliey/ Wolno puscic roz kazał; d. 25. t. m. znowu drugi do Citadeli wprowádzony Bátallion/ 26. Otrzymalismy zupełną o tym Confirmátią/ że Nieprzyiaciel Ku Miastu swoię ciągnie Linią/ ále oraz że Posiłki násze z Neapolim/ iusz miiały Scyllę/ przeciwko ktorym posláno D. 27. t m Dwie Galery/ zktorych iedná Kapitálna. Interea I M P. Admirał Bing/ posłał od Siébie Swoiego Kápitana do Nieprzyiacielskiego Generała P. Marquisá de Lede/ oznáymuiąc mu/ że Czworáka Allience/ iusz iest wrzeczy Samey zawárta/ y podpisana/ á zátym y
Skrót tekstu: PoczKról
Strona: 83
Tytuł:
Poczta Królewiecka
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Królewiec
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1718
Data wydania (nie wcześniej niż):
1718
Data wydania (nie później niż):
1718
sobie i wierną Matronę przybrała, Która jej z lat dziecinnych piastuną bywała. Ta na prośbę obojga, podjęła się tego, Ze tając osobliwym fortelem wszytkiego: Strój z czasem miarkowała, tak mądrze i bacznie: Aż się pod nim ciężaru pozbyło nieznacznie. Już też morza tym czasem Egejskiego wały Łodź Itacka mieszała, i liczne mijały: Stąd i z owąd Cyklady. Już się kryje z oczu Paros i Olearos, a Łemnos w poboczu Wznosi się, już Naksos Bachusowa w tyle: A Samos przed oczyma; już tylko o mile Wieszcza Delos, już w morzu swe wydaje cienie: A tu na szczęśliwego skutku uproszenie, Aby wieszcze Kalchanta spełniły się
sobie y wierną Mátronę przybráłá, Ktora iey z lat dźiećinnych piástuną bywáłá. Tá ná prośbę oboygá, podięłá się tego, Ze táiąc osobliwym fortelem wszytkiego: Stroy z czásem miárkowáłá, ták mądrze y bacznie: Aż się pod nim ćiężaru pozbyło nieznácznie. Iuż też morzá tym czásem Egeyskiego wáły Łodź Itácka mieszałá, y liczne mijáły: Ztąd y z owąd Cyklády. Iuż się kryie z oczu Paros y Olearos, á Łemnos w poboczu Wznośi się, iuż Naxos Bachusowá w tyle: A Samos przed oczymá; iuż tylko o mile Wieszcza Delos, iuż w morzu swe wydáie ćienie: A tu ná szczęśliwego skutku uproszenie, Aby wieszcze Kálchántá spełniły się
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 137
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
Biegu, Naturze, Skutkach i innych przymiotach, rzetelną Polskiemu Czytelnikowi daję relacją, co wszytko[...] . opisze się Rozdziałów, z których. PIERWSZY pokaże: Jednali to Kometa, czyli dwie mają być rozumiane? WTÓRY będzie O początku świecenia tych Komet. Pod któremi znakami Bieg swój odprawiały. Mimo które Planety, albo Gwiazdy mijały. Jak długo świeciły. W którąa stronę ogon podawały, i jaka ich była Figura. TRZECI o przyrodzeniu, albo naturze tych Komet. CZWARTY, O skutkach. Czegoby się po nich spodziewać trzeba? Będzie też w tym Rozdziale wzmianka i o innych Konstelacjach Niebieskich, które suo influxu, skutki tych Komet promować będą
Biegu, Náturze, Skutkách y innych przymiotách, rzetelną Polskięmu Czytelnikowi daię relácyą, co wszytko[...] . opisze sie Rozdźiáłow, z ktorych. PIERWSZY pokáże: Iednáli to Kometá, czyli dwie máią bydź rozumiáne? WTORY będźie O początku świecenia tych Komet. Pod ktoremi znákámi Bieg swoy odpráwiáły. Mimo ktore Plánety, álbo Gwiazdy mijały. Iák długo świećiły. W ktorąa stronę ogon podáwały, y iáká ich byłá Figurá. TRZECI o przyrodzęniu, álbo náturze tych Komet. CZWARTY, O skutkách. Czegoby się po nich spodźiewáć trzebá? Będźie też w tym Rozdźiále wzmiánká y o innych Konstellácyach Niebieskich, ktore suo influxu, skutki tych Komet promowáć będą
Skrót tekstu: NiewiesKom
Strona: A
Tytuł:
Komety roku 1680 widziane
Autor:
Stanisław Niewieski
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
: co każdy rozumny przyznać musi. Dla tych co się znać mogą na tym/ ostatnią tę racją/ ex tendentia ad Oppositas Mundi plagas wyjęta/ przez niżej położoną objaśniąm Figurę/ która się tak ma rozumieć. ROZDZIAŁ II O Początku świecenia tych Komet. Pod któremi znakami Bieg swój odprawiały. Mimo które Planety albo gwiazdy mijały. Jak długo świeciły. W którą stronę Ogon podawały, i jaka ich była Figura.
Pierwsza z nieb nastała około Z. Łukasza Ewan: przeszłego Roku 1680. Którego czasu wieczora w schodziła/ we trzy niemal godź: po zachodzie słońca/ ato w znaku ¤ pod którym się wszczęła/ circa Viam Lacteam.
: co każdy rozumny przyznáć muśi. Dla tych co się znać mogą ná tym/ ostátnią tę rácyą/ ex tendentia ad Oppositas Mundi plagas wyięta/ przez niżey położoną obiaśniąm Figurę/ ktora się tak ma rozumieć. ROZDZIAŁ II O Początku świecenia tych Komet. Pod ktoremi znakami Bieg swoy odprawiały. Mimo które Plánety albo gwiazdy mijały. Iák długo świećiły. W którą stronę Ogon podawały, y iáka ich była Figurá.
Pierwsza z nieb nástáłá około S. Łukászá Ewán: przeszłego Roku 1680. Którego ćzasu wiećzorá w schodziła/ we trzy niemal godź: po záchodźie slońcá/ ato w znaku ¤ pod którym się wszczęła/ circa Viam Lacteam.
Skrót tekstu: NiewiesKom
Strona: A3
Tytuł:
Komety roku 1680 widziane
Autor:
Stanisław Niewieski
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681