I ekstrawagant wmiesza się, więc i to Będzie, że rwie się bydlęce jelito; Ale też podczas tonem niemierzianem Ozwie się kwintą i krzyknie sopranem. A że choć struny różne głosy mają, Na jednej lutni wszytkie pieśni grają. Obierz-że sobie to, co ku twej myśli, A co-ć się nie zda, miń albo przekreśli! DO TEGOŻ
Jam nie myślił nigdy o tem, Być Bekwarkiem i Galotem: Takem sobie w domu gędził, Żebym zły humor odpędził; Zaczym ktośkolwiek jest, panie, Co-ć się tych mych dum dostanie, Choć się afektem rozpalisz I poganisz lub pochwalisz, Nic nie rzekę,
I ekstrawagant wmiesza się, więc i to Będzie, że rwie się bydlęce jelito; Ale też podczas tonem niemierzianem Ozwie się kwintą i krzyknie sopranem. A że choć struny różne głosy mają, Na jednej lutni wszytkie pieśni grają. Obierz-że sobie to, co ku twej myśli, A co-ć się nie zda, miń albo przekreśli! DO TEGOŻ
Jam nie myślił nigdy o tem, Być Bekwarkiem i Galotem: Takem sobie w domu gędził, Żebym zły humor odpędził; Zaczym ktośkolwiek jest, panie, Co-ć się tych mych dum dostanie, Choć się afektem rozpalisz I poganisz lub pochwalisz, Nic nie rzekę,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 4
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
i na tej połaci Święta Teresa Bogu śluby płaci, A za nią pałac podnosi swe dachy, Niezwykłe Polsce i złociste blachy, Wielkiego kiedyś kanclerza: o, gdyby Żył, tu byś mogła, lutni, bez pochyby Jako do swego wstąpić i bez mała W kupie byś laskę z pieczęcią zastała. Ale teraz miń, bo pustki w tym dworze I dziedzic, łaskaw na cię, w bucentorze Albo w gondoli, równej w biegu strzale, Weneckie ściga łanie po kanale. Hetmańskie potem puścisz w bok fabryki, Który jak wstąpił między nieboszczyki, Zwiędła Korony sława na pokosie I koniec Polski na cienkim był włosie. Podle masz ojców wyzutych
i na tej połaci Święta Teresa Bogu śluby płaci, A za nią pałac podnosi swe dachy, Niezwykłe Polszczę i złociste blachy, Wielkiego kiedyś kanclerza: o, gdyby Żył, tu byś mogła, lutni, bez pochyby Jako do swego wstąpić i bez mała W kupie byś laskę z pieczęcią zastała. Ale teraz miń, bo pustki w tym dworze I dziedzic, łaskaw na cię, w bucentorze Albo w gondoli, równej w biegu strzale, Weneckie ściga łanie po kanale. Hetmańskie potem puścisz w bok fabryki, Który jak wstąpił między nieboszczyki, Zwiędła Korony sława na pokosie I koniec Polski na cienkim był włosie. Podle masz ojców wyzutych
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 74
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
łaskaw na cię, w bucentorze Albo w gondoli, równej w biegu strzale, Weneckie ściga łanie po kanale. Hetmańskie potem puścisz w bok fabryki, Który jak wstąpił między nieboszczyki, Zwiędła Korony sława na pokosie I koniec Polski na cienkim był włosie. Podle masz ojców wyzutych z Karmelu, Ostrego życia i potraw niewielu; Miń, tłusty wieprzu, mięsa tu nie jedzą I w grubej kapie o żarcie nie wiedzą. Dalej masz piętrem opuszczone z góry Aż na brzeg Wisły Kazanowskie mury, Gdzie pani rącze do Rzymu zawody Z powtórnym mężem puszcza o rozwody; O ścianę zaraz i z jednejże gliny Murem złączone tłuste bernardyny, Depcące z twardej grabiny cekuły
łaskaw na cię, w bucentorze Albo w gondoli, równej w biegu strzale, Weneckie ściga łanie po kanale. Hetmańskie potem puścisz w bok fabryki, Który jak wstąpił między nieboszczyki, Zwiędła Korony sława na pokosie I koniec Polski na cienkim był włosie. Podle masz ojców wyzutych z Karmelu, Ostrego życia i potraw niewielu; Miń, tłusty wieprzu, mięsa tu nie jedzą I w grubej kapie o żarcie nie wiedzą. Dalej masz piętrem opuszczone z góry Aż na brzeg Wisły Kazanowskie mury, Gdzie pani rącze do Rzymu zawody Z powtórnym mężem puszcza o rozwody; O ścianę zaraz i z jednejże gliny Murem złączone tłuste bernardyny, Depcące z twardej grabiny cekuły
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 74
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, a umierał lepiej. B. Człowiek zły urodził się na śmierć, a dobry na żywot. T. Człowiek źle żyjac, sowicie umiera. B. Człowiek lęka się śmierci, gdy nie myśli o żywoci. T. Małego serca, który sielęka, co go pewnie minąć nie może. B. Więc ty miń to, co cię minąć nie może, jeżeli możesz. T. Barzobym rad wygodził pewnie rozkazaniu Wmości w tej mierze, ale niepodobna. Bohatyr i Totumfacki. Bohatyr i Totumfacki. Bohatyr i Totumfacki. Bohatyr i Totumfacki. ROZMOWA TRZYDZIESTA. PIERWSZA. Dysputa czterech Mędrców, o początku męstwa Bohatyrskiego. BOHATYR i
, á vmierał lepiey. B. Człowiek zły vrodźił się ná śmierć, á dobry ná żywot. T. Człowiek źle żyiac, sowićie vmiera. B. Człowiek lęka się śmierći, gdy nie myśli o żywoći. T. Máłego sercá, ktory sielęka, co go pewnie minąć nie może. B. Więc ty miń to, co ćię minąć nie może, ieżeli możesz. T. Bárzobym rad wygodźił pewnie roskazániu Wmośći w tey mierze, ále niepodobna. Bohátyr y Totumfácki. Bohátyr y Totumfácki. Bohátyr y Totumfácki. Bohátyr y Totumfácki. ROZMOWA TRZYDZIESTA. PIERWSZA. Disputá czterech Mędrcow, o początku męstwá Bohátyrskiego. BOHATYR y
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 115
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695