, coby się moskal miał nauczyć polityki, to się my grubości, tyraństwa od tych chłopów nauczyli. Więc musimy was ofiarować jeszcze do Moskwy, abyście się douczali, a sami tymczasem w domach pomieszkamy. Na tem zaraz punkt amnestii skończę.
Co się tknie traktatu przeszłego warszawskiego, nie wchodzę w to, co minęło, a na tym sejmie ja nie byłem; wyście panowie sami stanowili, a do skutku czemu nie przyszło, nie wiem, to tylko wiem, że Kociełł kasztelan trocki na ten czas gromadzący chorągwie do Grodna, jak prędko o tym traktacie dowiedział się, zaraz rzekł: „nie będzie nic z tego.
, coby się moskal miał nauczyć polityki, to się my grubości, tyraństwa od tych chłopów nauczyli. Więc musimy was ofiarować jeszcze do Moskwy, abyście się douczali, a sami tymczasem w domach pomieszkamy. Na tém zaraz punkt amnestyi skończę.
Co się tknie traktatu przeszłego warszawskiego, nie wchodzę w to, co minęło, a na tym sejmie ja nie byłem; wyście panowie sami stanowili, a do skutku czemu nie przyszło, nie wiem, to tylko wiem, że Kociełł kasztelan trocki na ten czas gromadzący chorągwie do Grodna, jak prędko o tym traktacie dowiedział się, zaraz rzekł: „nie będzie nic z tego.
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 425
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
P). DO MĘŻCZYZN
Z ognia się gnie żelazo: im dalej komina, Tym twardsza, tym trudniejsza do reformy szyna; Rychlej schylisz latorośl niż wyrosłe dęby. Ma rada: póki chłopcu mech nie puszy gęby, Nie żałować kowadła, nie folgować młotu; Jeśli twardy, ciąć w goły zadek prętem z płotu. Minęło dwadzieścia lat: choćbyś kołem walił, Już ani drgnie, bo oziąbł, bo serce ustalił. Kowalmi są mistrzowie, szkoły nasze kuźnie, Gdzie choć też czasem weźmie pan młody po huźnie, Z pociechą tego potem zażyje, nie z żalem, Złotem, z żelaza, pod tym stawszy się kowalem. 56 (
P). DO MĘŻCZYZN
Z ognia się gnie żelazo: im dalej komina, Tym twardsza, tym trudniejsza do reformy szyna; Rychlej schylisz latorośl niż wyrosłe dęby. Ma rada: póki chłopcu mech nie puszy gęby, Nie żałować kowadła, nie folgować młotu; Jeśli twardy, ciąć w goły zadek prętem z płotu. Minęło dwadzieścia lat: choćbyś kołem walił, Już ani drgnie, bo oziąbł, bo serce ustalił. Kowalmi są mistrzowie, szkoły nasze kuźnie, Gdzie choć też czasem weźmie pan młody po huźnie, Z pociechą tego potem zażyje, nie z żalem, Złotem, z żelaza, pod tym stawszy się kowalem. 56 (
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 33
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
są do gwiazdy i miesiąca świece, Skąd też ogień w krzemieniu, krzemień w mokrej rzece. 115 (N). ŻART NIEOSTROŻNY
Jeden szlachcic, wesele swej sprawując córce, Daje panu młodemu złożenie na górce, Trzecia noc nastąpiła, do łożnice, gdzie się Nowe stadło poznaje, jako zwyczaj niesie. Już pół nocy minęło, już na łokciu gołem Za cukrowym pan młody przesypiał się stołem. Długie mu się godziny zdadzą niepodobnie, Tęskni, spluwa, wygląda, jeśli mysz gdzie skrobnie, Słucha, jeśli się ruszy nocny ptak na dachu; Wolałby na straconym stać kędy szylwachu. Nie widać obiecanej z panną młodą ciotki; Ale ta,
są do gwiazdy i miesiąca świece, Skąd też ogień w krzemieniu, krzemień w mokrej rzece. 115 (N). ŻART NIEOSTROŻNY
Jeden szlachcic, wesele swej sprawując córce, Daje panu młodemu złożenie na górce, Trzecia noc nastąpiła, do łożnice, gdzie się Nowe stadło poznaje, jako zwyczaj niesie. Już pół nocy minęło, już na łokciu gołem Za cukrowym pan młody przesypiał się stołem. Długie mu się godziny zdadzą niepodobnie, Tęskni, spluwa, wygląda, jeśli mysz gdzie skrobnie, Słucha, jeśli się ruszy nocny ptak na dachu; Wolałby na straconym stać kędy szylwachu. Nie widać obiecanej z panną młodą ciotki; Ale ta,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 58
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
szkoły. Aż bies: nie wszyscy księża, bo Żydów na poły. Duszkoż by dostać ławki w kościele kawałka. Cóż to tu? Rzymski odpust, żydowska gorzałka — Powie mi jeden dziadek nabożny z żałobą. A dlaboga, pomyślę, zgodziż się to z sobą? 203 (F). DO JEJMOŚCI STROJNOSTAREJ
Minęło lat sześćdziesiąt, cóż ci, babko, po tem Stare kości kanaczyć i obciążać złotem? Bo na chropawszej skórze niźli wszytkie brzosty, Choć piękne perły, właśnie pojątrzone krosty. Ogon się też za tobą włóczy, proch ze smrodem Na poły zostawując po sobie odwodem. 204 (D). ŚWIAT TURMĄ
O, mizerna
szkoły. Aż bies: nie wszyscy księża, bo Żydów na poły. Duszkoż by dostać ławki w kościele kawałka. Cóż to tu? Rzymski odpust, żydowska gorzałka — Powie mi jeden dziadek nabożny z żałobą. A dlaboga, pomyślę, zgodziż się to z sobą? 203 (F). DO JEJMOŚCI STROJNOSTAREJ
Minęło lat sześćdziesiąt, cóż ci, babko, po tem Stare kości kanaczyć i obciążać złotem? Bo na chropawszej skórze niźli wszytkie brzosty, Choć piękne perły, właśnie pojątrzone krosty. Ogon się też za tobą włóczy, proch ze smrodem Na poły zostawując po sobie odwodem. 204 (D). ŚWIAT TURMĄ
O, mizerna
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 94
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
swoją szkodą, poznałem jaszczura: Za cóż stoi, choć brzuch zdrów, kiedy w mózgu dziura? Dość krótko posiedziawszy onegda z Waszecią, Nie wiem, jako kto, jam spać musiał iść za trzecią. 355 (F). DO PANA WDOWCA
Chcesz się żenić? Radziłbym pokój tej imprezie, Minęłoć lat pięćdziesiąt, róg już w kupę lezie, Zimny kurcz krzywi członki, wedle starej mody, A Wenus potrzebuje, nieboże, wygody. Wiesz dobrze, że nam starym nietrudno o prędką; Gdzie patołęczy trzeba, nie radzisz przegiętką. 356 (F). KOŃ CHUDY, JEŹDZIEC TŁUSTY
Widząc na chudym szkapie tłustego
swoją szkodą, poznałem jaszczura: Za cóż stoi, choć brzuch zdrów, kiedy w mózgu dziura? Dość krótko posiedziawszy onegda z Waszecią, Nie wiem, jako kto, jam spać musiał iść za trzecią. 355 (F). DO PANA WDOWCA
Chcesz się żenić? Radziłbym pokój tej imprezie, Minęłoć lat pięćdziesiąt, róg już w kupę lezie, Zimny kurcz krzywi członki, wedle starej mody, A Wenus potrzebuje, nieboże, wygody. Wiesz dobrze, że nam starym nietrudno o prędką; Gdzie patołęczy trzeba, nie radzisz przegiętką. 356 (F). KOŃ CHUDY, JEŹDZIEC TŁUSTY
Widząc na chudym szkapie tłustego
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 151
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
bystre nosiły go konie. Prawdać że serce moje był zażalił, Kiedy niebieskim ogniem świat zapalił. Ale już tego zapomni w tej dobie, Ani wspominaj onych czasów sobie, Gdyś mię cieszyła smutnego pasterza, Który danego pilnując przymierza Oddałem wdzięczność lepiance ubogiej, Gdym jej chciał bronić od tyranki srogiej. I to minęło, kiedy dla kradzieży Wydanej nabył niezwykłej odzieży
Zdradliwy pasterz w kamień obrócony. Ale mi takie pieśni wdzięczne strony Zabrzmicie, jakie więc moi uczniowie Grając, i w głuchej wzniecili dąbrowie Nowe wesela, że drzewa skakały, Kamienie nawet w kupę się zbiegały. Wy też o siostry! z parnaskiego zdroju Dziś jeśli kiedy zażyjcie napoju
bystre nosiły go konie. Prawdać że serce moje był zażalił, Kiedy niebieskim ogniem świat zapalił. Ale już tego zapomni w tej dobie, Ani wspominaj onych czasow sobie, Gdyś mię cieszyła smutnego pasterza, Ktory danego pilnując przymierza Oddałem wdzięczność lepiance ubogiej, Gdym jej chciał bronić od tyranki srogiej. I to minęło, kiedy dla kradzieży Wydanej nabył niezwykłej odzieży
Zdradliwy pasterz w kamień obrocony. Ale mi takie pieśni wdzięczne strony Zabrzmicie, jakie więc moi uczniowie Grając, i w głuchej wzniecili dąbrowie Nowe wesela, że drzewa skakały, Kamienie nawet w kupę się zbiegały. Wy też o siostry! z parnaskiego zdroju Dziś jeśli kiedy zażyjcie napoju
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 462
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
DZIECINNY KARTA XX. ATLAS DZIECINNY. KARTA XXII. ROZDZIAŁ XXII W którym eksplikuje się Karta dwudziesta druga.
P. Co za część Świata widzisz na tej Karcie? O. Widzę Amerykę, która się inaczej nazywa Nowym światem, bo niedawnemi wieki odkryta, zowie się także Indyą Zachodnią. Więcej, jak półtrzecia sta lat minęło, jako Krzysztof Kolumbus rodem Genueńczk, pierwszy odkrył ten Kraj w północnych stronach: jego zaś torem idąc Ameryk Vespucius rodem Florenczyk więcej wynalazł w południowych stronach, i przeto od jego imienia cała ta część ziemi nazywa się Ameryką. P. Pod jakim powietrzem ta część ziemi zostaje, jak się rządziła przedtym, jak teraz?
DZIECINNY KARTA XX. ATLAS DZIECINNY. KARTA XXII. ROZDZIAŁ XXII W ktorym explikuie się Karta dwudziesta druga.
P. Co za część Swiata widzisz na tey Karcie? O. Widzę Amerykę, ktora się inaczey nazywa Nowym światem, bo niedawnemi wieki odkryta, zowie się także Indyą Zachodnią. Więcey, jak połtrzecia sta lat minęło, iako Krzysztof Kolumbus rodem Genueńczk, pierwszy odkrył ten Kray w połnocnych stronach: iego zaś torem idąc Ameryk Vespucius rodem Florenczyk więcey wynalazł w południowych stronach, y przeto od iego imienia cała ta część ziemi nazywa się Ameryką. P. Pod iakim powietrzem ta część ziemi zostaie, iak się rządziła przedtym, iak teraz?
Skrót tekstu: SzybAtlas
Strona: 243
Tytuł:
Atlas dziecinny
Autor:
Dominik Szybiński
Drukarnia:
Michał Groell
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
w siedmdziesiąt lat przecięż przynajmniej dla ciekawości za życia naszego jedeneśmy sejm ordynaryjny widzieli. Jeden, mówię rzetelnie, od siedmdziesiąt lat mamy
sejm ordynaryjny 1726, bo i sejmu 1724, na którym tylko limita pod tymiż posłami stanęła, nie masz cale za co rachować. A teraz już trzydzieści lat kilka po nim minęło, jak żadnego nie mamy ordynaryjnego sejmu. Próba, że gdy Moskwa, Szwedzi, Sasi u nas w Polsce, nie wątpię, że niemy sejm który stanąć może, ale w pokoju zwyczajną formą i Panów robotą żeby który sejm stanął, może w kilkadziesiąt lat drugie. Dajmyż tedy nie wiem jakie wysilenia się i
w siedmdziesiąt lat przecięż przynajmniej dla ciekawości za życia naszego jedeneśmy sejm ordynaryjny widzieli. Jeden, mówię rzetelnie, od siedmdziesiąt lat mamy
sejm ordynaryjny 1726, bo i sejmu 1724, na którym tylko limita pod tymiż posłami stanęła, nie masz cale za co rachować. A teraz już trzydzieści lat kilka po nim minęło, jak żadnego nie mamy ordynaryjnego sejmu. Próba, że gdy Moskwa, Szwedzi, Sasi u nas w Polszczę, nie wątpię, że niemy sejm który stanąć może, ale w pokoju zwyczajną formą i Panów robotą żeby który sejm stanął, może w kilkadziesiąt lat drugie. Dajmyż tedy nie wiem jakie wysilenia się i
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 125
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
pomoże, chytamy się, jak po rozbitym na morzu okręcie, ostatniej desźcźki, traktatu pokoju, przez który zezwolic musiemy, okupując zicie i ostatek fortuny, na takie kondycje, jakie zwycięzca od nas wyciąga, albo raczej nakazuje. Wyszedszy z takiego nieszczęścia dopiero nam się oczy otwierają, radzibyśmy zabiegli złemu które już minęło; stąd urosło przysłowie, że polak po szkodzie mądry; podobni temu; który przez rozrzutność straciwszy fortunę, zaczyna być oszczędnym, kiedy już niema czego ochraniać i tracić.
Mowiemy pospolicie że Polak ma swoję denominacją od Pola; i stąd wnosiemy, żeśmy niepowinni tylko w polu wojować; że nic po fortecach
pomoźe, chytamy się, iak po rozbitym na morzu okręćie, ostatniey desźcźki, traktatu pokoiu, przez ktory zezwolic musiemy, okupuiąc źyćie y ostatek fortuny, na takie kondycye, iakie zwyćięzca od nas wyćiąga, albo raczey nakazuie. Wyszedszy z takiego nieszczęśćia dopiero nam się oczy otwieraią, radzibysmy zabiegli złemu ktore iuź minęło; ztąd urosło przysłowie, źe polak po szkodzie mądry; podobni temu; ktory przez rozrzutność straćiwszy fortunę, zaczyna bydź oszczędnym, kiedy iuź niema czego ochraniać y traćić.
Mowiemy pospolićie źe Polak ma swoię denominacyą od Pola; y ztąd wnośiemy, źeśmy niepowińńi tylko w polu woiować; źe nic po fortecach
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 9
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
miszka Burgrabia/ człek godny/ któremu pokłoniwszy się/ dać jednego/ który ztobą pójdzie/ i gmachy odemknie/ których jest siedm/ tam obaczysz co najznaczniejsze i najkosztowniejsze Księgi/ że równych w całym nieobaczysz świecie/ a wszytkie pisane. Tam obaczysz troje Ksiąg/ które Virgilius pisał/ którym lat już 1600. minęło. Dalej/ obaczysz kilka skrzyń otwartych/ w których pisane barzo kosztowne Księgi leżą/ że równych im przybrać trudno/ mianowicie/ iż wszytkie złotem dobrym pisane są. Tamże są Rolle/ albo Tablice Mojżeszowe/ na których Przykażanie Boskie wyrażone. Potym jest Indiańska Księga/ że Skor/ albo łupin drzewowych pisana. Tamże
miszka Burgrábiá/ człek godny/ ktoremu pokłoniwszy się/ dáć iednego/ ktory ztobą poydźie/ y gmáchy odemknie/ ktorych iest śiedm/ tám obaczysz co nayznácznieysze y naykosztownieysze Kśięgi/ że rownych w cáłym nieobaczysz świećie/ á wszytkie pisáne. Tám obaczysz troie Kśiąg/ ktore Virgilius pisáł/ ktorym lat iuż 1600. minęło. Dáley/ obaczysz kilká skrzyń otwártych/ w ktorych pisáne bárzo kosztowne Kśięgi leżą/ że rownych im przybráć trudno/ miánowićie/ iż wszytkie złotem dobrym pisáne są. Támże są Rolle/ álbo Táblyce Moyżeszowe/ ná ktorych Przykażánie Boskie wyrázone. Potym iest Indiáńska Kśięgá/ że Skor/ álbo łupin drzewowych pisána. Támże
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 98
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665