swój kształt zgódzi/ Woda Flegmatykowi wilgotna wygodzi.
O Kompleksji krwawej lubo Powietrznej. Z przyrodzenia w kim krew wre/ powietrze panuje/ Rad nowin często słucha/ rad i pożartuje. Wenus wespół z Bachusem są mu przyjaciele/ Potrawy od wymysłów/ a śmieszno mu wiele. Jowisz na czele/ w uściech/ są słowa miodowe/ Ma i zmyśly w naukę głęboką gotowe. Nie porywczy do gniewu. datny/ miłujący Wesoły/ a żartowny/ wdzięcznie śpiewający. Rożą jagody dwoją ności zapalone/ I w śmiałość/ wespół z zgodą serce sposobione. Ciała dosyć/ wzrost kształtny komu dano z nieba/ Jeno go też zbytkami psować nie potrzeba.
O
swoy kształt zgódźi/ Wodá Phlegmatykowi wilgotna wygodzi.
O Komplexyey krwawey lubo Powietrzney. Z przyrodzeniá w kim krew wre/ powietrze pánuie/ Rad nowin często słucha/ rad y pożártuie. Wenus wespoł z Bachusem są mu przyiaćiele/ Potráwy od wymysłow/ á śmieszno mu wiele. Iowisz na czele/ w vśćiech/ są słowá miodowe/ Ma y zmysly w náukę głęboką gotowe. Nie porywczy dó gniewu. dátny/ miłuiący Wesoły/ a żártowny/ wdźięcznie spiewáiący. Rożą iágody dwoią ności zapalone/ Y w śmiáłość/ wespoł z zgodą serce sposobione. Ciáłá dosyć/ wzrost kształtny komu dáno z niebá/ Ieno go też zbytkami psować nie potrzeba.
O
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: D4v
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
książęciu saskiemu, Obrońcy zbrodń Lutrowskich nie lada jakiemu. I gdy ten Henrych ucztę ostatnią sprawował, Podgarłka Lutrowego z oskomin kosztował, Aby umiał rozeznać smak pańskiego ciała, Żeby lepszy posiłek dusza z wina miała.
Płaszcz posłali Templarzom przemyślnej chytrości, Duchownym co pod płaszczem świętej pobożności Zwodzili lud, a więcej białegłowy, Mlecznymi, miodowymi i też z cukru słowy. I tak w Czechach mieli wsi i miasta i grody, A nadto niesłychanej nad inszych swobody, Że intratą królewski dochód przewyzszali - Tak to byli subtelni kościelni nastali! Żony męże pokradszy w klejnociech i w złocie, Uciekszy do nich, tam już pokój był niecnocie. Ale iż mistrz jest
książęciu saskiemu, Obrońcy zbrodń Lutrowskich nie leda jakiemu. I gdy ten Henrych ucztę ostatnią sprawował, Podgarłka Lutrowego z oskomin kosztował, Aby umiał rozeznać smak pańskiego ciała, Żeby lepszy posiłek dusza z wina miała.
Płaszcz posłali Templarzom przemyślnej chytrości, Duchownym co pod płaszczem świętej pobożności Zwodzili lud, a więcej białegłowy, Mlecznymi, miodowymi i też z cukru słowy. I tak w Czechach mieli wsi i miasta i grody, A nadto niesłychanej nad inszych swobody, Że intratą królewski dochód przewyzszali - Tak to byli subtelni kościelni nastali! Żony męże pokradszy w klejnociech i w złocie, Uciekszy do nich, tam już pokój był niecnocie. Ale iż mistrz jest
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 373
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
jaśnieją, z drogich pereł murowane altany się bieleją. Złotem czystym położono drogi miasta onego; wszytkie miejsca oczyszczono, niemasz błota żadnego.
Zima sroga ni gorące lato tam nie przewija, ale róże, jak pachnące, wdzięczna wiosna rozwija. Ciecze balsam, kwitną śliczne lilije ogrodowe, pstrzą się łąki ustawiczne, rzeki płyną miodowe. Piżma zapach wydawają, likwory jak słodnieją, jabłka śliczne, co wisają, te jak pięknie wonieją. Z miesiącem tam na przemiany słońce świecić nie wstaje, Baranek tam jest widziany, co oświeca te kraje. Noc tam miejsca nie ma ciemna, lecz dzień jasny panuje, jasność świętych, jak przyjemna, słońcami pokazuje
jaśnieją, z drogich pereł murowane altany się bieleją. Złotem czystym położono drogi miasta onego; wszytkie miejsca oczyszczono, niemasz błota żadnego.
Zima sroga ni gorące lato tam nie przewija, ale róże, jak pachnące, wdzięczna wiosna rozwija. Ciecze balsam, kwitną śliczne lilije ogrodowe, pstrzą się łąki ustawiczne, rzeki płyną miodowe. Piżma zapach wydawają, likwory jak słodnieją, jabłka śliczne, co wisają, te jak pięknie wonieją. Z miesiącem tam na przemiany słońce świecić nie wstaje, Baranek tam jest widziany, co oświeca te kraje. Noc tam miejsca nie ma ciemna, lecz dzień jasny panuje, jasność świętych, jak przyjemna, słońcami pokazuje
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 130
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
aż wlat trzy przesadź. Gałązki zaś sadząc, na pół stopy ziemią zakrywaj, aby zgniły. A że te drzewko ma dosyć wilgoci, nigdy bez fruktu nie będzie; bo jedne jabłka rosną i są zielone, drugie się dostają, na inny frukt gałązki kwitną. Owoc tego drzewka słodki będzie, ziarka w sycie miodowej, do siania nagotowane namoczywszy. Drudzy w Lutym przewiertują w dole przez drzeń, ale nie na obie strony, dla wypuszczenia wilgoci. A gdy się jabłka zawiążą, tedy ową dziurę gliną zatykają, przez co gorzkość zamieni się w słodkość owocu. W ciepłych krajach frukta tego drzewa mogą być cały rok na drzewie. Z
aż wlat trzy przesadź. Gałąski zaś sadząc, na poł stopy ziemią zakryway, aby zgniły. A że te drzewko ma dosyć wilgoci, nigdy bez fruktu nie będzie; bo iedne iabłka rosną y są zielone, drugie się dostaią, na inny frukt gałąski kwitną. Owoc tego drzewka słodki będzie, ziarka w sycie miodowey, do siania nagotowane namoczywszy. Drudzy w Lutym przewiertuią w dole przez drzeń, ale nie na obie strony, dla wypuszczenia wilgoci. A gdy się iabłka zawiążą, tedy ową dziurę gliną zatykaią, przez co gorzkość zamieni się w słodkość owocu. W ciepłych kraiach frukta tego drzewa mogą bydż cały rok na drzewie. Z
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 388
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
bardzo przegniłą, albo z kępy nasypiesz; bo z ziemi bardzo gnojnej nie są smaczne. ani trwałe, ani się rychło dostają. Najlepsze są, co mają drobne nasienie wsobie. Nasienie zaś te lepsze, co mu lat już siedm, Jezlibyś nasienie namoczył przed sadzeniem, w wodzie cukrem osłodzonej, albo w sycie miodowej, Melony będą słodsze. Nasienie ich między rożą suchą trzymając, będą rożą pachnąć. Prędżej przyścigają podkładając pod nią deski, albo cegiełki, albo skorupy. Trzeba też odcinać koło nich wypuszczające się pasymki, gdy się powiązą. Izaak Filozof radzi, po melonie żadnej nie jesć potrawy, aż się on strawi w żołądku.
bardzo przegniłą, albo z kępy nasypiesz; bo z ziemi bardzo gnoyney nie są smaczne. ani trwałe, ani się rychło dostaią. Naylepsze są, co máią drobne nasienie wsobie. Nasienie zaś te lepsze, co mu lat iuż siedm, Iezlibyś nasienie namoczył przed sadzeniem, w wodzie cukrem osłodzoney, albo w sycie miodowey, Melony będą słodsze. Nasienie ich między rożą suchą trzymaiąc, będą rożą páchnąć. Prędźey przyścigaią podkładaiąc pod nię deski, albo cegiełki, albo skorupy. Trzeba też odcinać koło nich wypuszczaiące się pasymki, gdy się powiązą. Izaak Filozof radzi, po melonie żadney nie iesć potrawy, aż się on stráwi w zołądku.
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 438
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
sklepów małych cztery, w których troje drzwi na zawiasach żelaznych, a czwarty bez drzwi, od wału; te drzwi wszystkie skoblami i zaszczepkami.
Naczenie różne w tych Sklepiech: Kadłubów kapustnych 3 – A w Ostrogu 3 u Waśka Z ogórkami kadłubów 2 – Do Ułanowa wzięto Koryt 2 Wanna 1 Beczek piwnych wielkich 2 Beczek miodowych 3 Baryłek małych 2 – Do Ułanowa wzięto Beczek suraskich 4 Baryła 1 Koryt do uchodzenia piwa 2 – Do Ułanowa wzięto Taczki 1 – U mularzów Kocieł gorzałczany 1 – A rur 8 Latarnia szklana, druga w Sklepie Panewka mała, zła
Sprzęt domowy; W Pokoju Jego Mości sepet i skrzynia zamczysta ze sprawami. Stolików w
sklepów małych cztery, w których troje drzwi na zawiasach żelaznych, a czwarty bez drzwi, od wału; te drzwi wszystkie skoblami i zaszczepkami.
Naczenie różne w tych Sklepiech: Kadłubów kapustnych 3 – A w Ostrogu 3 u Waśka Z ogórkami kadłubów 2 – Do Ułanowa wzięto Koryt 2 Wanna 1 Beczek piwnych wielkich 2 Beczek miodowych 3 Baryłek małych 2 – Do Ułanowa wzięto Beczek suraskich 4 Baryła 1 Koryt do uchodzenia piwa 2 – Do Ułanowa wzięto Taczki 1 – U mularzów Kocieł gorzałczany 1 – A rur 8 Latarnia sklana, druga w Sklepie Panewka mała, zła
Sprzęt domowy; W Pokoju Je^o^ Mości sepet i skrzynia zamczysta ze sprawami. Stolików w
Skrót tekstu: InwKunGęb
Strona: 19
Tytuł:
Inwentarz zamku w Kuniowie
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kuniów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1631
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1631
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Materiały źródłowe do dziejów kultury i sztuki XVI-XVIII w.
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Mieczysław Gębarowicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1973
/ z tych jest pochlebca. Diogenes ożuwcę a pochlebce rozumiał za jadowity zwierz: jedno w tym ich za różne miał: że ożuwca stawi się srogo w brew: a pochlebca łagodnie jad swój w człowieka wpuszcza/ nie inaczej jako gadziny Aspides. Krótkich Powieści
Mowę łagodną/ która się z sercem nie zgadza/ nazywał sidłem miodowym.
Niejaki Fysikus pytał go/ coby za przyczyna tego była/ że złoto blade. Na to tak rzekł: Dla tego blade/ że wiele ludzi czyha na nie. Kto jest w jakim strachu/ i wie o czyjej zasadzce: ten pospolicie blednieje. Co Diogenes przypisał złotu/ ganiąc zbytnie łakomstwo w ludziach.
/ z tych iest pochlebcá. Diogenes ożuwcę á pochlebce rozumiał zá iádowity źwierz: iedno w tym ich zá rozne miał: że ożuwcá stáwi się srogo w brew: á pochlebcá łágodnie iad swoy w cżłowieká wpuszcża/ nie inácżey iáko gádźiny Aspides. Krotkich Powieśći
Mowę łágodną/ ktora się z sercem nie zgadza/ názywał śidłem miodowym.
Nieiaki Physikus pytał go/ coby zá przycżyná tego byłá/ że złoto bláde. Ná to ták rzekł: Dla tego bláde/ że wiele ludźi cżyha ná nie. Kto iest w iákim stráchu/ y wie o cżyiey zásadzce: ten pospolićie blednieie. Co Diogenes przypisał złotu/ gániąc zbytnie łákomstwo w ludźiach.
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 32
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
, Każdy siedział na swym śmiele, A za niemi kanclerz wielki, Z boków pieszy człowiek wszelki. Dalej aż marszałek jedzie, Za nim królestwo rząd wiedzie. Kazanowski, cna osoba, Wspaniała, Pańska ozdoba; W ten mu dzień oddano laskę, Aby znał królewską łaskę. Tamże w rogu, od ulice, Jakby Miodowej przecznice, Wysiadło z karety Państwo. Nakoło stoi poddaństwo. Duchowni króla witają, Oracyje z ksiąg czytają Pod krzyżem; ten postawiony Już był w tym miejscu, wsławiony.
Muzyka pięknie śpiewała, Niedługo coś opiewała. Potym do budynku weszli, Skoro się tam wszyscy zeszli, Mszą świętą odprawowano, Benedykcyją dawano. Kazanie pochwały
, Każdy siedział na swym śmiele, A za niemi kanclerz wielki, Z boków pieszy człowiek wszelki. Dalej aż marszałek jedzie, Za nim królestwo rząd wiedzie. Kazanowski, cna osoba, Wspaniała, Pańska ozdoba; W ten mu dzień oddano laskę, Aby znał królewską łaskę. Tamże w rogu, od ulice, Jakby Miodowej przecznice, Wysiadło z karety Państwo. Nakoło stoi poddaństwo. Duchowni króla witają, Oracyje z ksiąg czytają Pod krzyżem; ten postawiony Już był w tym miejscu, wsławiony.
Muzyka pięknie śpiewała, Niedługo coś opiewała. Potym do budynku weszli, Skoro się tam wszyscy zeszli, Mszą świętą odprawowano, Benedykcyją dawano. Kazanie pochwały
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 112
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
Przy tym wszytko pięknie grzeczy. Napatrzywszy się dowoli, Wyszedłem w ogród powoli,
Który przedtym bywał sławny I teraz jest, choć niedawny. Zprzodku stajnia i podwórze, Studnia z wodą wbok przy dworze. Wrota z ulice dość wielkie, Zmieszczą się karety wszelkie. Dwór Firlejowski, tak nazwany, na Miodowej ulicy.
Mijam Miodową przecznicę, Aż tam widzę kamienicę Firlejowską, tak nazwaną, Z ogrodem, obmurowaną. Piękna tam dyspozycja Jest w budynku, proporcja. Pokoje wesołe, jasne, Lub na dole są, nie ciasne. A pod dachem komóreczki Dla sług, własne alkiereczki . Przeciw kuchnia także w murze, Mieszkania w
Przy tym wszytko pięknie grzeczy. Napatrzywszy się dowoli, Wyszedłem w ogród powoli,
Który przedtym bywał sławny I teraz jest, choć niedawny. Sprzodku stajnia i podwórze, Studnia z wodą wbok przy dworze. Wrota z ulice dość wielkie, Zmieszczą się karety wszelkie. Dwór Firlejowski, tak nazwany, na Miodowej ulicy.
Mijam Miodową przecznicę, Aż tam widzę kamienicę Firlejowską, tak nazwaną, Z ogrodem, obmurowaną. Piękna tam dyspozycyja Jest w budynku, proporcyja. Pokoje wesołe, jasne, Lub na dole są, nie ciasne. A pod dachem komóreczki Dla sług, własne alkiereczki . Przeciw kuchnia także w murze, Mieszkania w
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 115
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
grzeczy. Napatrzywszy się dowoli, Wyszedłem w ogród powoli,
Który przedtym bywał sławny I teraz jest, choć niedawny. Zprzodku stajnia i podwórze, Studnia z wodą wbok przy dworze. Wrota z ulice dość wielkie, Zmieszczą się karety wszelkie. Dwór Firlejowski, tak nazwany, na Miodowej ulicy.
Mijam Miodową przecznicę, Aż tam widzę kamienicę Firlejowską, tak nazwaną, Z ogrodem, obmurowaną. Piękna tam dyspozycja Jest w budynku, proporcja. Pokoje wesołe, jasne, Lub na dole są, nie ciasne. A pod dachem komóreczki Dla sług, własne alkiereczki . Przeciw kuchnia także w murze, Mieszkania w niej, jak po
grzeczy. Napatrzywszy się dowoli, Wyszedłem w ogród powoli,
Który przedtym bywał sławny I teraz jest, choć niedawny. Sprzodku stajnia i podwórze, Studnia z wodą wbok przy dworze. Wrota z ulice dość wielkie, Zmieszczą się karety wszelkie. Dwór Firlejowski, tak nazwany, na Miodowej ulicy.
Mijam Miodową przecznicę, Aż tam widzę kamienicę Firlejowską, tak nazwaną, Z ogrodem, obmurowaną. Piękna tam dyspozycyja Jest w budynku, proporcyja. Pokoje wesołe, jasne, Lub na dole są, nie ciasne. A pod dachem komóreczki Dla sług, własne alkiereczki . Przeciw kuchnia także w murze, Mieszkania w niej, jak po
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 115
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909