rozmaitością rzeczy popisuje; nie zna jej władzy, kto sądzi, iż na to tylko ma pozwolenie, co zwykła czynić. Chciała i przez komety ukazać wspaniałość swoję.
Niewiadomy ich jest jeszcze bieg i powrót? wiesz że czemu? bo się rzadko ukazują. Z tym wszystkim nie błędnym jako ognie, które po powietrzu wiatr miota, ale pewnym i wymierzonym krokiem postępują.
Różnej figury sq komety? ale wszystkich jedna natura, we wszystkim równe gwiazdom, nie równym tylko światłem otoczone: ukazują się każdego czasu, i w każdej części nieba, najwięcej jednak ku północy. Są jako inne istoty niebieskie dziełem natury trwałym, i wiecznym. Pioruny zaś i
rozmaitością rzeczy popisuie; nie zna iey władzy, kto sądzi, iż na to tylko ma pozwolenie, co zwykła czynić. Chciała y przez komety ukazać wspaniałość swoię.
Niewiadomy ich iest ieszcze bieg y powrót? wiesz że czemu? bo się rzadko ukazuią. Z tym wszystkim nie błędnym iako ognie, które po powietrzu wiatr miota, ale pewnym y wymierzonym krokiem postępuią.
Różney figury sq komety? ale wszystkich iedna natura, we wszystkim rowne gwiazdom, nie równym tylko światłem otoczone: ukazuią się każdego czasu, y w każdey części nieba, naywięcey iednak ku północy. Są iako inne istoty niebieskie dziełem natury trwałym, y wiecznym. Pioruny zaś y
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 64
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
przecięć ta miłość Tyranka, ADOLF śpi długo, Zefir mnie niesłucha, Kiedyż się w złości swojej udobrucha. Dalej nie mogąc z cierpieć czasu zwłoki, Raźno powstanie Bogini z morawy, Pokiż mnie będą martwiły wyroki, Choćbym występek popełniła sławy, Trząsne ADOLFEM, niechaj się obudzi, Mną wspaczne szczęście nie miota, nie łudzi. Gdy blisko przyjdzie, Ręce pogotowiu Ma, na ściśnienie, powitanie swego KsIĄZĘCIA; widzi, usta do ołowiu Podobne, i twarz człeka umarłego Padnie wpół martwa, śmierć, ADOLFA łupem Niesyta, mieć chce i Boginią trupem.
Przybywa Zefir na ratunek Księżnie, Duchy żyjące, osłabione rzeźwi, Woła,
przecięć ta miłość Tyránka, ADOLF śpi długo, Zefir mnie niesłucha, Kiedyż się w złości swoiey udobrucha. Dáley nie mogąc z cierpieć czasu zwłoki, Raźno powstánie Bogini z morawy, Pokiż mnie będą mártwiły wyroki, Choćbym występek popełniła słáwy, Trząsne ADOLFEM, niechay się obudzi, Mną wspaczne szczęście nie miota, nie łudzi. Gdy blisko przyidzie, Ręce pogotowiu Ma, ná ściśnienie, powitanie swego XIĄZĘCIA; widzi, usta do ołowiu Podobne, y twárz człeka umárłego Pádnie wpoł martwa, śmierć, ADOLFA łupem Niesyta, mieć chce y Boginią trupem.
Przybywa Zefir ná rátunek Xiężnie, Duchy żyiące, osłabione rzeźwi, Woła,
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 87
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
w sadzie, Ze je natura oblała śmietaną, Każdy nadzieję pewną wzysku kładzie, Wiele mieć może fruktów, gdy przystaną, Alić wiatr chytry, jak z południa wionął, Białość uwędził, kwiat młody ozionął.
Ze owo miękkie, delikatne liście, Ledwie co z pączka na świat się dobyło, Już nim po ziemi miota oczywiście, Pojąć nie może czym jest, i czym było, Bo jak bez czasu uschło i opadło, Czemu zniszczało, czy można by zgadło. Jeźli pozwoli w pół dojzrzały owoc, Oglądać oczom, jak piękny, doródny, Trzeba podpory, trzeba mu dać pomoc, Bo ten frukt będzie Pańskich Stołów godny, Wzburzył
w sadzie, Ze ie nátura oblałá śmietaną, Każdy nádzieię pewną wzysku kłádzie, Wiele mieć moźe fruktow, gdy przystáną, Alić wiatr chytry, iák z południa wionął, Białość uwędził, kwiat młody ozionął.
Ze owo miękkie, delikatne liście, Ledwie co z pączka ná świat się dobyło, Już nim po ziemi miota oczywiście, Poiąć nie może czym iest, y czym było, Bo iák bez czasu uschło y opádło, Czemu zniszczało, czy można by zgádło. Jeźli pozwoli w poł doyzrzały owoc, Oglądać oczom, iák piękny, dorodny, Trzeba podpory, trzeba mu dać pomoc, Bo ten frukt będzie Pańskich Stołow godny, Wzburzył
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 152
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
z mych zbiorów towary, Obaczysz fanty jakowe w dorobku, Od tych nabyłam, co poszli na mary, Zdziwisz się cudnej Sylwio powieści, Jak wielu w szczupłej więzi snopek mieści. W tym się uwinie, i raźno zakrzątnie, Śmierć koło swojej na czatach zdobyczy, Miejsce do kramu oddmuchnie, uprzątnie, Milionowe skarby miota, liczy, Co od potopu świata do tąd brała, Oczom Sylwij wszystko pokazała. Naprzód troistej Korony dobędzie, Która trzech Królestw rządy znamionuje, Ta na Papieskiej gdy głowie osiędzie, Chrześcijańskiemu światu rozkazuje, Przy złotych kluczach z Pastorałem dana, Piotrowi, gdy wziął tytuł Szambelana. Potym dobywa złoto, czyli mosiądz, Co
z mych zbiorow towáry, Obáczysz fanty iákowe w dorobku, Od tych nábyłam, co poszli ná mary, Zdziwisz się cudney Sylwio powieści, Ják wielu w szczupłey więzi snopek mieści. W tym się uwinie, y raźno zákrzątnie, Smierć koło swoiey ná czátach zdobyczy, Mieysce do kramu oddmuchnie, uprzątnie, Milionowe skarby miota, liczy, Co od potopu świata do tąd bráła, Oczom Sylwij wszystko pokázała. Náprzod troistey Korony dobędzie, Ktora trzech Krolestw rządy známionuie, Ta ná Papieskiey gdy głowie osiędzie, Chrześciańskiemu światu rozkázuie, Przy złotych kluczach z Pastorałem dana, Piotrowi, gdy wziął tytuł Szambelana. Potym dobywa złoto, czyli mosiądz, Co
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 251
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
; drugie bieg swój przemieniły, niektóre na wiele rozdzieliwszy się małych rzeczek, i pierwszą straciwszy sławę, więcej już żeglowne być nie mogą. Ocean wielka część natury w pół albo więcej po trzykroć z ziemi okręgiem dzielący się, niezmierną będąc machiną, a przecie od lada wiatrów z gruntu poruszony bywa, i jako piłka lekka miota się od brzegu do brzegu, ze dna się aż pod obłoki podnosi, i znowu w swoje odpada siedliska. A chociażby i tych nie doznawał nawałności, codzienne jednak przez przybywanie i upływanie wód swoich, ponosi przemiany. Ziemia, o której rozumiemy że nie poruszona na swym stoi fundamencie, raz niby gorączki jakiej rozpalona ogniem
; drugie bieg swoy przemieniły, niektóre na wiele rozdzieliwszy się małych rzeczek, i pierwszą straciwszy sławę, więcey iuż żeglowne być nie mogą. Ocean wielka część natury w pół albo więcey po trzykroć z ziemi okręgiem dzielący się, niezmierną będąc machiną, á przecie od lada wiatrow z gruntu poruszony bywa, i iako piłka lekka miota się od brzegu do brzegu, ze dna się aż pod obłoki podnosi, i znowu w swoie odpada siedliska. A chociażby i tych nie doznawał nawałności, codzienne iednak przez przybywanie i upływanie wod swoich, ponosi przemiany. Ziemia, o którey rozumiemy że nie poruszona na swym stoi fundamencie, raz niby gorączki iakiey rospalona ogniem
Skrót tekstu: KryszStat
Strona: 64
Tytuł:
Stateczność umysłu
Autor:
Andrzej Kazimierz Kryszpin Kirszensztein
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
Dziwne obyczaje! Nadzieja/ z udręczeniem i serca i głowy/ Ciężkie ekspektatywy/ bojaźń ustawiczna Żeby w czym nieurazić/ usługi/ prowady Panów: tych zaś kłopoty/ frasunki/ obłudy/ Zmyślona przyjaźń/ uśmiech tam gdzie płakać trzeba/ Te są zabawy dworskie/ te okupacje. A fortuna tym czasem jako grać kostkami Miota nimi i ciska; Oni jako kostka Raz na tę stronę padnie/ to jest na es, na tus. Drugi na owę/ aż zes; Trzeci quater, cynek A drugi zes. i tak są raz w estimacyj/ Drugi zaś raz w kontempcie/ jako szczęście każe. Mizerne zgoła życie/ jeśli cnota
Dźiwne obyczáie! Nádźieiá/ z vdręczeniem y sercá y głowy/ Cięszkie expektatywy/ boiaźń vstawiczná Żeby w czym nievraźić/ vsługi/ prowady Pánow: tych záś kłopoty/ frásunki/ obłudy/ Zmyślona przyiaźń/ vśmiech tam gdźie płakáć trzebá/ Te są zábawy dworskie/ te occupacye. A fortuná tym czásem iáko gráć kostkámi Miota nimi y ćiska; Oni iáko kostká Raz ná tę stronę padnie/ to iest na es, ná tus. Drugi ná owę/ áż zes; Trzeći quater, cynek A drugi zes. y ták są raz w aestimacyi/ Drugi záś raz w kontempćie/ iáko szczęśćie każe. Mizerne zgoła żyćie/ ieśli cnota
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 175
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
dać Koniowi tę wodę pić, także i zwirzchu, uczyniwszy z tejże ziemie ciasto, pomazuj puchlinę. Na Epilepsią Końską. ZNaki tej choroby takie bywają: w ciągnieniu albo na miejscu gdy szkapa nad zwyczaj głową kiwa, oczy wytrzeszcza, nogami depce, tapa, wszystkiem sobą drzy, na ziemię upada, wszytek się miota, nogi rozciąga, z gęby i nozdrza mu płynie albo wychodży piana: przy tym zaraz defekcie tak zabiegać: Zalać mu konwią wody na łeb oczy z niebacka, potym go Derami albo Kocami nakryć, na ziemi go dobrze przylec dotąd puki ten nie ominie defekt, dla zabieżenia aby tego nie bywało takiego zażyć remedium.
dać Koniowi tę wodę pić, tákże y zwirzchu, vczyniwszy z teyże żięmie ćiásto, pomázuy puchlinę. Ná Epilepsią Końską. ZNáki tey choroby tákie bywáią: w ćiągnięniu álbo ná mieyscu gdy szkápá nád zwyczay głową kiwa, oczy wytrzeszcza, nogámi depce, tapa, wszystkiem sobą drzy, ná żiemię vpada, wszytek sie miota, nogi rościąga, z gęby y nozdrzá mu płynie álbo wychodżi piáná: przy tym záraz defekćie ták zábiegáć: Zálać mu konwią wody ná łeb oczy z niebacká, potym go Derámi álbo Kocámi nákryć, ná żięmi go dobrze przyledz dotąd puki tęn nie ominie defekt, dla zábieżenia áby tego nie bywáło tákiego záżyc remedium.
Skrót tekstu: HaurEk
Strona: O 2
Tytuł:
OEkonomika ziemiańska
Autor:
Jakub Kazimierz Haur
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
sposób około pogrzebu był szermirstwa czynić. Marcus i Decius synowie Juniusza Brutusa/ ci naprzód takie szermierstwa czynili/ ku czci ojcu swemu zmarłemu. Trzeci sposób był cześć kosztowną czynić. Czwarty/ dawać pospolitemu człowiekowi mięso: co naprzód uczyniono na pogrzebie P. Luciniusza zacnego i bogatego Senatora. Był też zwyczaj/ że też czasem miotali na groby rozmaite pachniące kwiaty i zioła/ jako lud Rzymski czynił Ścipionowi. Kładli i stawiali też w kościołach/ i na miejscach pospolitych/ rozmaite ochędostwa/ Korony/ puklerze albo tarcze/ i insze tym podobne. A ci którzy nie mogli mieć takich pogrzebów/ dla wielkich i nieoszacowanych kosztów/ bywali pochowani w nocy
sposob około pogrzebu był szermirstwá czynić. Márcus y Decius synowie Iuniuszá Brutusá/ ći naprzod tákie szermierstwá czynili/ ku czći oycu swemu zmárłemu. Trzeći sposob był cześć kosztowną czynić. Czwarty/ dawáć pospolitemu człowiekowi mięso: co naprzod uczyniono ná pogrzebie P. Luciniuszá zacnego y bogátego Senatorá. Był też zwyczay/ że też czásem miotali ná groby rozmaite pachniące kwiáty y źiołá/ iáko lud Rzymski czynił Scipionowi. Kłádli y stáwiáli też w kośćiołách/ y ná mieyscách pospolitych/ rozmáite ochędostwá/ Korony/ puklerze álbo tarcze/ y insze tym podobne. A ći ktorzy nie mogli mieć tákich pogrzebow/ dla wielkich y nieoszácowánych kosztow/ bywáli pochowáni w nocy
Skrót tekstu: CesPiel
Strona: 38
Tytuł:
Pielgrzym włoski
Autor:
Franciszek Cezary
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Siebeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
geografia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614