niemi szli ci, którzy konie od nich brali I którzy je z ich świetnych zbrój porozbierali. Tam naleźli gotową wieczerzą w ogrodzie, Przy zdrojowej ciekącej, przeźroczystej wodzie.
LXXVII.
Wtem przynieść drugi miąższy łańcuch rozkazali, Którem Kaligoranta mocno przywiązali U dębu, któregoby nie mógł ladajako Ruszyć, choćby się też beł miotał, nie wiem jako; Ale mu nadto dziesięć piechoty przydali, Aby go przez całą noc onę pilnowali, Żeby się nie rozwiązał i potem na śpiących Nie uderzył, bezpiecznie bez straży leżących.
LXXVIII.
U stołu bogatego w kosztowne przyprawy, Kędy były uciechą namniejszą potrawy, Więtszą część zabaw trawią i swojej rozmowy O tem
niemi szli ci, którzy konie od nich brali I którzy je z ich świetnych zbrój porozbierali. Tam naleźli gotową wieczerzą w ogrodzie, Przy zdrojowej ciekącej, przeźroczystej wodzie.
LXXVII.
Wtem przynieść drugi miąższy łańcuch rozkazali, Którem Kaligoranta mocno przywiązali U dębu, któregoby nie mógł ladajako Ruszyć, choćby się też beł miotał, nie wiem jako; Ale mu nadto dziesięć piechoty przydali, Aby go przez całą noc onę pilnowali, Żeby się nie rozwiązał i potem na śpiących Nie uderzył, bezpiecznie bez straży leżących.
LXXVIII.
U stołu bogatego w kosztowne przyprawy, Kędy były uciechą namniejszą potrawy, Więtszą część zabaw trawią i swojej rozmowy O tem
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 349
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
m jajca do szpitala zaprzedał. Ja choruję, ona leży; wstaniesz-li, aż się z niej piasek sypie. Ja myślę, ona gada, wszytko jej czegoś nie dostaje; chcę co robić, ona nie da, klnie, łaje, fuka. Rzeczesz co, aż ona: Bodaj cię pięćdziesiąt lat kaduk miotał. Chodzisz a milczysz; aż mówi, abo raczej warczy: Bodaj we troje szyję złamał. Bodaj z piekła nie wyźrzal, gdzie ona czy będzie”.
Nocentius est linguae, quam lanceae vulnus.
Nie wygodzisz, młodziku, fantazji babiej. Zjeć ona sztukę mięsa świeżę, bo się dlatego żeni; ale u durnej
m jajca do szpitala zaprzedał. Ja choruję, ona leży; wstaniesz-li, aż się z niej piasek sypie. Ja myślę, ona gada, wszytko jej czegoś nie dostaje; chcę co robić, ona nie da, klnie, łaje, fuka. Rzeczesz co, aż ona: Bodaj cię pięćdziesiąt lat kaduk miotał. Chodzisz a milczysz; aż mówi, abo raczej warczy: Bodaj we troje szyję złamał. Bodaj z piekła nie wyźrzal, gdzie ona czy będzie”.
Nocentius est linguae, quam lanceae vulnus.
Nie wygodzisz, młodziku, fantazyej babiej. Zjeć ona sztukę mięsa świeżę, bo się dlatego żeni; ale u durnej
Skrót tekstu: MatłBabBad
Strona: 176
Tytuł:
Baba abo stary inwentarz
Autor:
Prokop Matłaszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1690
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1690
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
i z Małgorzaty Kryski Herbu Prawdzicz albo Lwa z muru wyglądającego (Kryscy byli zacni w Polsce) Imieniem JEZUS na piersiach Matka nosząca go, była napiętnowana. Najświętszym SAKRAMENTEM posilony, przez Anielskie ręce podanym, przy instancyj i asystencyj Z. Barbary, szatana w postaci brytana Krzyżem Z. odpedził, gdy nań trzykoć się miotał. Matka Najś: na łóżko mu Syna maleńkiego złożyła. Umarł w sam dzień Wniebowzięcia Najś: Panny w całowaniu Krucyfiksa Roku 1568. lat mając 19. Leży w Rzymie u Z. Andrzeja w trumnie srebrnej. Głowa jego w Krakowie u SS. Piotra i Pawła w Kościele Jezuickim. Wiele cudów czynił i
y z Małgorzaty Kryski Herbu Prawdzicz albo Lwa z muru wyglądaiącego (Kryscy byli zacni w Polszcze) Imieniem IEZUS na piersiach Matka nosząca go, była napiętnowana. Nayświętszym SAKRAMENTEM posilony, przez Anielskie ręce podanym, przy instancyi y assystencyi S. Barbary, szatana w postaci brytana Krzyżem S. odpedził, gdy nań trzykoć się miotał. Matka Nayś: na łożko mu Syna maleńkiego złożyła. Umarł w sam dzień Wniebowzięcia Nayś: Panny w całowaniu Krucyfixa Roku 1568. lat maiąc 19. Leży w Rzymie u S. Andrzeia w trumnie srebrney. Głowa iego w Krakowie u SS. Piotra y Pawła w Kościele Iezuickim. Wiele cudow czynił y
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 196
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
szyję; naucz się teraz siódmej nauki; co masz w ten czas robić/ czyli też barzo spokojnie i cicho w niej siedzieć. Masz spokojnie siedzieć/ oprócz rąk i nóg. jeśliby się co na mdłość zanosiło/ możesz z wody na wierzch wyniść. Abo wiem gdzie się ze wszytkiem ciałem będziesz obracał/ i miotał w wannie; wszytka woda musi się też poruszać i mieszać: skąd dwie szkodzie będziesz miał. jednę którą wspomina Antyllus i Orybasius, iż z onego poruszenia wody/ para ona będzie się wznosić; i tak głowę może obrazić/ i pewnie obraży: dla czego wchodząc do wanny/ każdy głowę powinien sobie obwiązać i okryć
szyię; náucż się teraz śiodmey náuki; co masz w ten cżás robić/ cżyli też bárzo spokoynie y ćicho w niey śiedżieć. Masz spokoynie śiedzieć/ oprocż rąk y nog. ieśliby się co na mdłość zanośiło/ możesz z wody na wierzch wyniść. Abo wiem gdzie się ze wszytkiem ćiałem będżiesz obracał/ y miotał w wannie; wszytká wodá muśi się też poruszać y mieszać: zkąd dwie szkodźie będźiesz miał. iednę ktorą wspomina Antillus y Oribasius, iż z onego poruszenia wody/ pará oná będźie się wznośić; y tak głowę może obrázić/ y pewnie obráżi: dla cżego wchodząc do wánny/ każdy głowę powinien sobie obwiązáć y okryć
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 158
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
, pisarz litewski, podług zwyczaju. Tam na Moskwi nie barzo dobrze uczczono tego pisarza litewskiego, któremu moskiewski konia tego, którego miał w podarku od niego, rozsiekać kazał tuż przed nim, iż się nie kontentował z darów tych, które mu był moskiewski posłał, a nie tylko nie kontentował, ale i mówił i miotał podarki sobie posłane.
Jednak król Zygmunt August, przepychu tego i sprosności nie naśladując, puścił to obelżenie posłów mimo się a posły moskiewskiego, co już było 1571, uczciwie przyjął i odprawił. Dalej coby u nas tego roku znacznego i do napisania godnego było, nie widzę; ale moskiewskiemu pamiętny to rok Pan Bóg
, pisarz litewski, podług zwyczaju. Tam na Moskwi nie barzo dobrze uczczono tego pisarza litewskiego, któremu moskiewski konia tego, którego miał w podarku od niego, rozsiekać kazał tuż przed nim, iż się nie kontentował z darów tych, które mu był moskiewski posłał, a nie tylko nie kontentował, ale i mówił i miotał podarki sobie posłane.
Jednak król Zygmunt August, przepychu tego i sprosności nie naszladując, puścił to obelżenie posłów mimo się a posły moskiewskiego, co już było 1571, uczciwie przyjął i odprawił. Dalej coby u nas tego roku znacznego i do napisania godnego było, nie widzę; ale moskiewskiemu pamiętny to rok Pan Bóg
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 236
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
: Poszła do niego czasu jednego Franciszka w dom/ i z wielką wolnością poczęła go gromić o zły jego żywot/ o złe przykłady/ które on z wielkim obrażeniem/ i z nieczcią Boską/ podawał wszytkim. Rozgniewał się on człowiek i zapalił: a im tamte rzeczy były prawdziwsze/ tym się on barziej na nią miotał/ iż mu je tak jawnie na oczy wyrzucała/ i nie wstrzymał się od pogróżek. Jednak przecię zatym sługa Boża nie opuściła onej sprawy: Tak długo mówiła z nim/ już go upominając/ już strofując/ już zażywając prośby/ już pogróżek gniewu Boskiego/ iż się on nędzny człowiek podał. W takich i w
: Poszłá do niego czásu iednego Fránćiszká w dom/ y z wielką wolnośćią poczęłá go gromić o zły iego żywot/ o złe przykłády/ ktore on z wielkim obráżeniem/ y z nieczćią Boską/ podawał wszytkim. Rozgniewał się on człowiek y zápalił: á im támte rzeczy były prawdźiwsze/ tym się on bárźiey ná nię miotał/ iż mu ie ták iáwnie ná oczy wyrzucáłá/ y nie wstrzymał się od pogrożek. Iednák przećię zátym sługá Boża nie opuśćiłá oney spráwy: Ták długo mowiłá z nim/ iuż go vpomináiąc/ iuż strofuiąc/ iuż záżywáiąc prośby/ iuż pogrożek gniewu Boskiego/ iż się on nędzny człowiek podał. W tákich y w
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 80
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
one tak pilne i gorące instancje in anno 1589 czynili i tak owe warunki, któremi tę konstytucją obostrzyli, wynaj- dowali, że znać, gdyby się im też to było odmówiło, żeby też i to u nas niemałe motus uczynić było mogło; to tedy widząc, prosiliśmy KiM, aby tej kości miedzy nas nie miotał. Więc nie wiem, jeśliśmy co w tym artykule zgrzeszyli, że się to na nas tak barzo pp. Wiśliczanie obrazili. Ordynacja ziemie inflanckiej iż jeszcze do swej własnej kloby nie przyszła, przeto staraliśmy się o to, aby przywileje, które przeciwko postanowieniu anni 1589 wydane są, były nullius valoris.
one tak pilne i gorące instancye in anno 1589 czynili i tak owe warunki, któremi tę konstytucyą obostrzyli, wynaj- dowali, że znać, gdyby się im też to było odmówiło, żeby też i to u nas niemałe motus uczynić było mogło; to tedy widząc, prosiliśmy KJM, aby tej kości miedzy nas nie miotał. Więc nie wiem, jeśliśmy co w tym artykule zgrzeszyli, że się to na nas tak barzo pp. Wiśliczanie obrazili. Ordynacya ziemie inflantskiej iż jeszcze do swej własnej kloby nie przyszła, przeto staraliśmy się o to, aby przywileje, które przeciwko postanowieniu anni 1589 wydane są, były nullius valoris.
Skrót tekstu: ZebrzApolCz_III
Strona: 231
Tytuł:
Apologia abo sprawota szlachcica polskiego.
Autor:
Zebrzydowski Mikołaj
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
, do uszu swych nie przypuściłby beł, szepcąc, rozkazując na spowiedziach i na kazaniach publice: »Zniżaj, deprymuj ewangeliki, ad honores et meritorum praemia nie przypuszczaj ich; tak ich najprędzej wygubisz«. I nie czynieł tego on król sprawiedliwy braku nigdy inter aequales, strzegł tego fomentum seditionum inter cives. Nie miotał on tej kości miedzy bracią; zarówno, sine discrimine, kto godny a cnotliwy, kto zasłużony, wszytkich ornabat praemiis. Nie ważyli się też za niego w miastach Rzpltej tej domów szlacheckich, gdzie słowo Boże przepowiadano, burzyć, pustoszyć; choć jako drudzy królowie, nie przysięgali na to, wolność beła słowu Bożemu wszędzie
, do uszu swych nie przypuściłby beł, szepcąc, rozkazując na spowiedziach i na kazaniach publice: »Zniżaj, deprymuj ewangeliki, ad honores et meritorum praemia nie przypuszczaj ich; tak ich najprędzej wygubisz«. I nie czynieł tego on król sprawiedliwy braku nigdy inter aequales, strzegł tego fomentum seditionum inter cives. Nie miotał on tej kości miedzy bracią; zarówno, sine discrimine, kto godny a cnotliwy, kto zasłużony, wszytkich ornabat praemiis. Nie ważyli się też za niego w miastach Rzpltej tej domów szlacheckich, gdzie słowo Boże przepowiadano, burzyć, pustoszyć; choć jako drudzy królowie, nie przysięgali na to, wolność beła słowu Bożemu wszędzie
Skrót tekstu: JezuitRespCz_III
Strona: 85
Tytuł:
Jezuitom i inszem duchownem respons
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
Wtem wznioższy w zrok do góry, obaczy dwie myszy, Jednę białą, a drugą czarną, i usłyszy, Ze beż przestanku gryżą korzeń tego drzewa, Którem się on zatrzymać, i dźwignąć spodziewa. Potem w jamę pochyli swego na niż wzroku, Az tam ujrzy pod sobą okrutnego smoku, Który żywe skry z oczu miotał, a z paszczęki Jadem ziewał, chcąc go mieć do zębów na męki. Spojrzy znowu na kempę, na której stojące Miał nogi, i tam ujrzy tę kempę ryjące Cztery zmije. a potem wzniesie wżrok do góry I postrzeże nad sobą miód na drzewie, który Spadał kaplą. dla tego tedy biad szalony Zapomniał,
Wtem wznioższy w zrok do gory, obaczy dwie myszy, Iednę białą, á drugą czarną, y vsłyszy, Ze beż przestánku gryżą korzeń tego drzewá, Ktorem się on zátrzymáć, y dźwignąć spodźiewa. Potem w iámę pochyli swego ná niż wzroku, Az tám vyrzy pod sobą okrutnego smoku, Ktory żywe skry z oczu miotał, á z pászczeki Iádem źiewał, chcąc go miec do zębow ná męki. Spoyrzy znowu ná kempę, ná ktorey stoiące Miáł nogi, y tám vyrzy tę kempę ryiące Cztery zmiie. á potem wznieśie wżrok do gory Y postrzeże nád sobą miod ná drzewie, ktory Spadał káplą. dla tego tedy biad szalony Zápomniał,
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 94
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
, takowego zakonu obróciło się przeciw Bóstwu Pana Chrystusowemu/ na które niezbożnie biją Żydzi/ i Arrianowie. Począł namawiać ludzie do niego/ naprzód udawszy to swej żenie/ a ona zaś sąsiadom/ i tak potym jedni drugim/ jakoby miewał rozmowy z Aniołem Gabrielem: którego wielkiej światłości przypisował kaduk swój/ który go o ziemię miotał. rozgłosił go pozwalając tego wszytkiego/ co tylo namiętność i ciało ludzkie lubi/ a niemniej też/ podając wolność niewolnikom/ którzyby jedno do niego przystali. przetoż gdy go przeszladowali panowie dla niewolników swych od niego pobuntowanych i uciekających/ uciekł do Medyny Talnabi/ i tam został niektóry czas. Z tej ucieczki wzięli
, tákowego zakonu obroćiło się przećiw Bostwu Páná Chrystusowemu/ ná ktore niezbożnie biią Zydźi/ y Arrianowie. Począł námáwiáć ludźie do niego/ naprzod vdawszy to swey żenie/ á oná záś sąśiádom/ y ták potym iedni drugim/ iákoby miewał rozmowy z Anyołem Gábrielem: ktorego wielkiey świátłośći przypisował káduk swoy/ ktory go o ziemię miotał. rozgłośił go pozwaláiąc tego wszytkiego/ co tylo namiętność y ćiáło ludzkie lubi/ á niemniey też/ podáiąc wolność niewolnikom/ ktorzyby iedno do niego przystáli. przetoż gdy go przeszládowáli pánowie dla niewolnikow swych od niego pobuntowánych y vćiekáiących/ vćiekł do Mediny Tálnábi/ y tám został niektory czás. Z tey vćieczki wźięli
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 147
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609