wszytkorodnej ziemi; Nie tak wąż świszczy żądły troistymi;
Nie tak jest srogi, tak nieuchroniony Miecz na obiedwie strony wyostrzony Ani tak z szybkiej cięciwy puszczone Żeleźce w nagim ciele utopione; Nie tak okrutne były Atreowe Tasaki, kiedy rozciąwszy w połowę Dziatki niewinne w sztuki porąbały, Z których na rożnach jedne członki drżały, Drugie miotały wody wylęknione, Kotły jęczały na ogień wstawione. I kruk piekielny nie takiej srogości, Który żywego wydziera wnętrzności I gdy je spasie, drugie dodawają Mąk wiecznych, kiedy coraz narastają. A lubo się też w przyjaznej podstaci Udać chce, niemniej okrutnie zatraci Jako trujące głodnego jagody, Jak zarażone pragnącego wody, Jako syreny,
wszytkorodnej ziemi; Nie tak wąż świszczy żądły troistymi;
Nie tak jest srogi, tak nieuchroniony Miecz na obiedwie strony wyostrzony Ani tak z szybkiej cięciwy puszczone Żeleźce w nagim ciele utopione; Nie tak okrutne były Atreowe Tasaki, kiedy rozciąwszy w połowę Dziatki niewinne w sztuki porąbały, Z ktorych na rożnach jedne członki drżały, Drugie miotały wody wylęknione, Kotły jęczały na ogień wstawione. I kruk piekielny nie takiej srogości, Ktory żywego wydziera wnętrzności I gdy je spasie, drugie dodawają Mąk wiecznych, kiedy coraz narastają. A lubo się też w przyjaznej podstaci Udać chce, niemniej okrutnie zatraci Jako trujące głodnego jagody, Jak zarażone pragnącego wody, Jako syreny,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 444
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
przez się/ nie tykana Broną ziemia/ ni ostrym lemieszem rzezana. Ludzie na tych potrawach/ co nie przymuszone Z swej dobrej wolej rosły przestawając: płone Owoce/ i poziomki po górach roztące; I jagody głogowe/ i jeżyny tkwiące Na ostrych krzach/ zbierali/ i żołądź dojźrzały/ Co Jowiszowe drzewa z siebie go miotały. Wiosna bez końca trwała/ zioła się rodzieły Bez siania/ bo je wiatry zachodnie pieścieły Swym ciepłym powiewaniem: zaraz przynaszała Zboża choć nie orana ziemia/ i płowiała Nieuprawiona rola/ ważnymi kłosami. Już mleka/ już i słodkie wina szły rzekami/ I bogate dostatki żółtych miodów miały Lasy/ które z zielonych Jasionów kapały
przez się/ nie tykána Broną źiemiá/ ni ostrym lemieszem rzezána. Ludźie ná tych potráwách/ co nie przymuszone Z swey dobrey woley rosły przestawáiąc: płone Owoce/ y poźiomki po gorách rostące; Y iágody głogowe/ y ieżyny tkwiące Ná ostrych krzách/ zbieráli/ y żołądź doyźrzáły/ Co Iowiszowe drzewá z śiebie go miotáły. Wiosná bez końcá trwáłá/ źiołá się rodźieły Bez śiania/ bo ie wiátry zachodnie pieśćieły Swym ćiepłym powiewániem: záraz przynaszáłá Zbożá choć nie orána źiemiá/ y płowiałá Nieupráwiona rola/ ważnymi kłosámi. Iuż mleká/ iuż y słodkie winá szły rzekámi/ Y bogáte dostátki żołtych miodow miáły Lásy/ ktore z źielonych Iáśionow kápáły
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 8
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
zamyślania swoje Wenerze zlecała. Łakoma rzecz uroda; ani złoto, ani Świetnych klejnotów promień serce tak urani. Snadź to i przyjacioły mało wierne czyni, Bo każdy sobie woli; więc też i bogini Cudze modlitwy głuchym uchem omijała, A na swą stronę miasto nich zamiłowała. Co ją za myśli, co ją za chęci miotały? Jako na wielkim morzu rozigrane wały Styru nie słuchającym okrętem ciskają, A władze ani wiosła, ani żagle mają, Tak Wenus w zapalonym sercu się mieszała. Bo acz wszystko po myśli mieć się nadziewała, Ale drobniejsze lata i wiek jeszcze mięki, I czekania dalekie, i zwłoki przez dzięki Wątliły w niej otuchy i
zamyślania swoje Wenerze zlecała. Łakoma rzecz uroda; ani złoto, ani Świetnych klejnotów promień serce tak urani. Snadź to i przyjacioły mało wierne czyni, Bo każdy sobie woli; więc też i bogini Cudze modlitwy głuchym uchem omijała, A na swą stronę miasto nich zamiłowała. Co ją za myśli, co ją za chęci miotały? Jako na wielkim morzu rozigrane wały Styru nie słuchającym okrętem ciskają, A władze ani wiosła, ani żagle mają, Tak Wenus w zapalonym sercu się mieszała. Bo acz wszystko po myśli mieć się nadziewała, Ale drobniejsze lata i wiek jeszcze mięki, I czekania dalekie, i zwłoki przez dzięki Wątliły w niej otuchy i
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 93
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
wiatrowi/ puściwszy się płynęlismy. 16. A gdyśmy pod niektóry mały wysep przypłynęli/ który zowią Klauda/ ledwiesmy mogli bacik zatrzymać. 17. Który wciągnąwszy/ ratunku używali/ podpasawszy okręt/ a bojąc się żeby nie wpadł na hak/ spuściwszy żagle/ tak płynęli. 18. A iż nami nawałności barzo miotały/ nazajutrz towary wyrzucili. 19. A trzeciego dnia rękami naszymi okrętowe naczynia wyrzucilismy. 20. Lecz gdy się ani słońce/ ani gwiazdy przez wiele dni nie ukazały/ a nawałność niemała nalegała/ naostatek odjęta była wszystka nadzieja/ żebyśmy byli mogli być zachowani. 21
. A Gdyśmy długo nie jedli/
wiátrowi/ puśćiwszy śię płynęlismy. 16. A gdysmy pod niektory máły wysep przypłynęli/ ktory zowią Klaudá/ ledwiesmy mogli baćik zátrzymáć. 17. Ktory wćiągnąwszy/ rátunku używáli/ podpásawszy okręt/ á bojąc śię żeby nie wpadł ná hak/ spuśćiwszy żagle/ ták płynęli. 18. A iż námi náwáłnośći bárzo miotáły/ názájutrz towary wyrzućili. 19. A trzećiego dniá rękámi nászymi okrętowe nacżynia wyrzućilismy. 20. Lecż gdy śię áni słońce/ áni gwiazdy przez wiele dni nie ukazáły/ á náwáłność niemáła nálegáłá/ náostátek odjęta byłá wszystká nádźiejá/ żebysmy byli mogli bydź záchowáni. 21
. A Gdysmy długo nie jedli/
Skrót tekstu: BG_Dz
Strona: 157
Tytuł:
Biblia Gdańska, Dzieje apostolskie
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
, w Cyprze, w Rodzie Rozesłał wszędzie szukać kochanej Lucyny, A nie miał o niej, aż dziś czwarty dzień, nowiny. Dziś czwarty dzień wiadomość od świekra swojego, Że z nią jest w Nikozjej, ma, króla cyprskiego, Potem, jako go wiatry przeciwne trzymały I długo go po morzu tam i sam miotały.
LXVII.
Na znak swego wesela i wielkiej radości Król zawołane gody sprawuje dla gości I uchwalił na czasy na potem idące Takie drugie sprawować co cztery miesiące Na pamiątkę, że cztery miesiące w kozłowem Odzieniu szpetnem chodził w stadzie Cyklopowem; I ten dzień właśnie jutro przypadnie, którego Wyszedł z ciężkiej niewolej pasterza srogiego.
LXVIII
, w Cyprze, w Rodzie Rozesłał wszędzie szukać kochanej Lucyny, A nie miał o niej, aż dziś czwarty dzień, nowiny. Dziś czwarty dzień wiadomość od świekra swojego, Że z nią jest w Nikozyej, ma, króla cyprskiego, Potem, jako go wiatry przeciwne trzymały I długo go po morzu tam i sam miotały.
LXVII.
Na znak swego wesela i wielkiej radości Król zawołane gody sprawuje dla gości I uchwalił na czasy na potem idące Takie drugie sprawować co cztery miesiące Na pamiątkę, że cztery miesiące w kozłowem Odzieniu szpetnem chodził w stadzie Cyklopowem; I ten dzień właśnie jutro przypadnie, którego Wyszedł z ciężkiej niewolej pasterza srogiego.
LXVIII
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 18
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
która była zawżdy niestrwożona, Próżno to, strachem była w on czas przerażona.
XLVIII.
Galicją i Synaj górę, Loret z Rzymem I Boży grób mianują i iść tam pielgrzymem Śluby czynią i miejsca, które jakim słyną Nabożeństwem, nawiedzić chcą, jeśli wypłyną. Tem czasem powątlony okręt srogie wały Ode dna ostatniego do nieba miotały; U którego rozkazał szyper nauczony Mniejszy maszt ściąć, przy ostrej sztabie postawiony.
XLIX.
Cokolwiek się ciężkiego trafi i nawinie, Miece wszytko z okrętu: fasy, bele, skrzynie, Uprząta w każdem miejscu i w każdej komorze I w łakome bogaty towar ciska w morze. Jeden pompy pilnuje i słabej nadzieje Wspierając jakokolwiek
która była zawżdy niestrwożona, Próżno to, strachem była w on czas przerażona.
XLVIII.
Galicyą i Synaj górę, Loret z Rzymem I Boży grób mianują i iść tam pielgrzymem Śluby czynią i miejsca, które jakiem słyną Nabożeństwem, nawiedzić chcą, jeśli wypłyną. Tem czasem powątlony okręt srogie wały Ode dna ostatniego do nieba miotały; U którego rozkazał szyper nauczony Mniejszy maszt ściąć, przy ostrej sztabie postawiony.
XLIX.
Cokolwiek się ciężkiego trafi i nawinie, Miece wszytko z okrętu: fasy, bele, skrzynie, Uprząta w każdem miejscu i w każdej komorze I w łakome bogaty towar ciska w morze. Jeden pompy pilnuje i słabej nadzieje Wspierając jakokolwiek
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 97
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
czegoby męstwem sprawić nie mogli/ i nie drzewiej gonić przestali/ aż pod mur i brany miejskie podeszli. A tam dopiero/ gdy po wszytkim mieście wołanie powstało/ ci/ co dalej byli/ nagłym rozruchem przestraszeni/ rozumiejąc że już Rzymianie w rynku/ uciekać z miasta poczęli. Gospodynie z muru szaty i srebro miotały/ nagimi piersiami wywieszając się/ i ręce rozciągnąwszy/ poprzysięgały Rzymiany/ aby im przepuścili/ i nie postępowali tak jako w Awaryku/ kędy ani białymgłowom/ ani dzieciom w powiciu przepuszczali. Były i niektóre co z muru po rękach spuszczone/ poddawały się im. Lucjus Fabiusz Rotmistrz ósmego zastępu/ (o którym wiadomość pewna
czegoby męstwem spráwić nie mogli/ y nie drzewiey gonić przestáli/ áż pod mur y brany mieyskie podeszli. A tám dopiero/ gdy po wszytkim mieśćie wołánie powstáło/ ći/ co daley byli/ nagłym rozruchem przestrászeni/ rozumieiąc że iuż Rzymiánie w rynku/ vćiekáć z miástá poczęli. Gospodynie z muru száty y srebro miotáły/ nágimi pierśiámi wywieszáiąc sie/ y ręce rośćiągnąwszy/ poprzyśięgáły Rzymiány/ áby im przepuśćili/ y nie postępowáli ták iáko w Awaryku/ kędy áni białymgłowom/ áni dźiećiom w powićiu przepusczáli. Były y niektore co z muru po rękách spusczone/ poddawały sie im. Lucyus Fábiusz Rotmistrz osmego zastępu/ (o ktorym wiádomość pewna
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 182.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
całowanie ponno muszę mieć wrócony.
III.
Gdy tak po pięknych gmachach grof chodził wspaniały, A to tam, to sam bawił wzrok i słuch zdumiały, Pilno na pierwsze naszych lat patrząc początki, Które miały uporne w mocy swojej prządki, W kącie jednem z przędziwa oczy jego chciwe Uraził płomień, co go blaski niecierpliwe Miotały; nigdy kruszec, ślicznie wygładzony, Nie lśnił się, tak i perła z orlentalskiej strony.
I
Tem barziej mu się piękność wełny podobała, Im wdzięczniejszą nad insze światłością błyskała. Zaczem ewangelisty wnet pyta świętego, Komu należy, hasłem żywota czyjego. Ten mówi: „Kiedy, synu, dzień zjawi się taki
całowanie ponno muszę mieć wrócony.
III.
Gdy tak po pięknych gmachach grof chodził wspaniały, A to tam, to sam bawił wzrok i słuch zdumiały, Pilno na pierwsze naszych lat patrząc początki, Które miały uporne w mocy swojej prządki, W kącie jednem z przędziwa oczy jego chciwe Uraził płomień, co go blaski niecierpliwe Miotały; nigdy kruszec, ślicznie wygładzony, Nie lśnił się, tak i perła z orlentalskiej strony.
I
Tem barziej mu się piękność wełny podobała, Im wdzięczniejszą nad insze światłością błyskała. Zaczem ewangelisty wnet pyta świętego, Komu należy, hasłem żywota czyjego. Ten mówi: „Kiedy, synu, dzień zjawi się taki
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 86
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
a dwa na zasadzce zostały, które chcieli naszych zajechać; tamże postrzegli dwadzieścia i cztery okrętów. Te trzy okręty J. K. Mści z tamtej strony Leby podle Białej-góry zjechali się z szwedzkiemi okrętami, i tam do siebie strzelali; a te okręty szwedzkie drugim okrętom hasło dawały, ogień z przyprawami do góry miotały, żeby im drugie okręty na posiłek przyszły. Tamże szwedzki okręt zjechawszy się z naszym okrętem, na którym był kapitan Mora, granaty do siebie miotali, gdzie naszych do dwudziestu postrzelono, i działo się rozerwało na okręcie, na którym kapitan Magnus. Teraz okręty szwedzkie zebrawszy się do kupy do Pilawy jechali, a
a dwa na zasadzce zostały, które chcieli naszych zajechać; tamże postrzegli dwadzieścia i cztery okrętów. Te trzy okręty J. K. Mści z tamtej strony Leby podle Białej-góry zjechali się z szwedzkiemi okrętami, i tam do siebie strzelali; a te okręty szwedzkie drugim okrętom hasło dawały, ogień z przyprawami do góry miotały, żeby im drugie okręty na posiłek przyszły. Tamże szwedzki okręt zjechawszy się z naszym okrętem, na którym był kapitan Mora, granaty do siebie miotali, gdzie naszych do dwudziestu postrzelono, i działo się rozerwało na okręcie, na którym kapitan Magnus. Teraz okręty szwedzkie zebrawszy się do kupy do Pilawy jechali, a
Skrót tekstu: LancCedKoniec
Strona: 54
Tytuł:
Ceduła
Autor:
Lanckoroński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1627
Data wydania (nie wcześniej niż):
1627
Data wydania (nie później niż):
1627
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
Łodzi, nie pogrążona w nasroższe powodzi, gotuj zaś wiosła, a w szczęśliwym biegu puść się od brzegu.
Kto wie, że wichry staną już domowe i burze, niosąc gromy piorunowe, a zefir, muszcząc lekkim skrzydłem wody, wróci pogody?
Aleć i ona próła słone wały, kiedy nią Kaury przeciwne miotały, a Bóg jej zdarzył odwrót zaś z pogromu cały do domu.
Wpadła li na grzbiet ślepej gdzie opoki, nie już puściły twarde oba boki, ale wnet, próżna Syrty niełaskawej, przyszła do sprawy.
Tak Argo złote nazad runo niosła, acz ostre skały ocierały wiosła, a i u kotwie linę ustalonej
rwał
Łodzi, nie pogrążona w nasroższe powodzi, gotuj zaś wiosła, a w szczęśliwym biegu puść się od brzegu.
Kto wie, że wichry staną już domowe i burze, niosąc gromy piorunowe, a zefir, muszcząc lekkim skrzydłem wody, wróci pogody?
Aleć i ona próła słone wały, kiedy nią Kaury przeciwne miotały, a Bóg jej zdarzył odwrót zaś z pogromu cały do domu.
Wpadła li na grzbiet ślepej gdzie opoki, nie już puściły twarde oba boki, ale wnet, próżna Syrty niełaskawéj, przyszła do sprawy.
Tak Argo złote nazad runo niosła, acz ostre skały ocierały wiosła, a i u kotwie linę ustalonej
rwał
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 254
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995