bym się serdecznie, lecz nie wiem na kogo, Właśnie mi było trzeba przedawać tak drogo. Chodzę po izbie to tam, to sam, gryząc wargi. Zboża w worach ubywa, śląc na one targi; Drew mi nie ma kto wozić, bowiem kmiecie sprzążą Włócząc po miastach, i dni, i szkapy mitrężą. Nuż jeszcze spadną targi za zbliżeniem żniwa! „Puścze już wedle targu; chłopcze, daj mu piwa.” Wolęć taniej przedawać, niźli myszom chować Abo do biedy ludziom niepewnym borgować. 229. ZEGAREK
„Czemu teraz zegarek stawa o północy? Przedtem tego nie czynił.” „Bo nie ma tej mocy Jako
bym się serdecznie, lecz nie wiem na kogo, Właśnie mi było trzeba przedawać tak drogo. Chodzę po izbie to tam, to sam, gryząc wargi. Zboża w worach ubywa, śląc na one targi; Drew mi nie ma kto wozić, bowiem kmiecie sprzążą Włócząc po miastach, i dni, i szkapy mitrężą. Nuż jeszcze spadną targi za zbliżeniem żniwa! „Puśćże już wedle targu; chłopcze, daj mu piwa.” Wolęć taniej przedawać, niźli myszom chować Abo do biedy ludziom niepewnym borgować. 229. ZEGAREK
„Czemu teraz zegarek stawa o północy? Przedtem tego nie czynił.” „Bo nie ma tej mocy Jako
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 648
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. 22
Daremne moje u tego przestrogi, Który ból kocha, truciznę smakuje. Cukry, kanary muszą pójść pod nogi, Któremu gorycz wargami kieruje. Darmo doktorom psuje likwor drogi, Który codzienne boleści cukruje, Darmo orator temu perswaduje, Aby żył długo, który śmierć miłuje. 23
Palą się ogniem nędznie dwoje ciała, Mitrężą wieki a słońce strofują (Bo gdyby nie to, toby dusza miała Lubą uciechę), a ogniem się psują. Już ona miłość tęsknicą się stała; Żywot swój nędzny, śmierć prognostykują, Słońca nie widzą, dzień się im zda rokiem A wschod słoneczny cymeryjskim mrokiem. 24
Piersi tęsknicą niezmierną ranione Od tak wielkiego
. 22
Daremne moje u tego przestrogi, Ktory bol kocha, truciznę smakuje. Cukry, kanary muszą pojść pod nogi, Ktoremu gorycz wargami kieruje. Darmo doktorom psuje likwor drogi, Ktory codzienne boleści cukruje, Darmo orator temu perswaduje, Aby żył długo, ktory śmierć miłuje. 23
Palą się ogniem nędznie dwoje ciała, Mitrężą wieki a słońce strofują (Bo gdyby nie to, toby dusza miała Lubą uciechę), a ogniem się psują. Już ona miłość tęsknicą się stała; Żywot swoj nędzny, śmierć prognostykują, Słońca nie widzą, dzień się im zda rokiem A wschod słoneczny cymmeryjskim mrokiem. 24
Piersi tęsknicą niezmierną ranione Od tak wielkiego
Skrót tekstu: LubSPir
Strona: 12
Tytuł:
Piram i Tyzbe
Autor:
Stanisław Herakliusz Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1660 a 1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1660
Data wydania (nie później niż):
1702
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Księgarnia św. Wojciecha
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1929