, miły Hipolicie, nie strasz ludzi, których Pan Bóg w cyrkumferencji prawa i posłuszeństwa jako swoje kreatury i wyobrażenie mieć usiłuje, chcąc widzieć zawsze pod władzą ludzką tak przystojnie i przyjemnie, jako pod swoją gnaruje ludzi łaskawie, miłosiernie i sprawiedliwie, nie żeby pobłażając zbytkom i swawoli, ale w nich przez świadczenie dobroci swojej mitygując przezornie. Alboż nie dał sam przykładu z siebie, kiedy go liczna opryszków synagogi izraelskiej na zabicie w Ogrojcu porwała ręka? W której, lubo czuł na sercu swoim własnego ludu gniew, złość i zawziętość publiczną, przecież Piotra sługi i apostoła Swojego w odsieczy nie chwali, a gdyby był przedwiecznemu na śmierć Swoją dekretowi
, miły Hipolicie, nie strasz ludzi, których Pan Bóg w cirkumferencyi prawa i posłuszeństwa jako swoje kreatury i wyobrażenie mieć usiłuje, chcąc widzieć zawsze pod władzą ludzką tak przystojnie i przyjemnie, jako pod swoją gnaruje ludzi łaskawie, miłosiernie i sprawiedliwie, nie żeby pobłażając zbytkom i swawoli, ale w nich przez świadczenie dobroci swojej mitygując przezornie. Alboż nie dał sam przykładu z siebie, kiedy go liczna opryszków synagogi izraelskiej na zabicie w Ogrojcu porwała ręka? W której, lubo czuł na sercu swoim własnego ludu gniew, złość i zawziętość publiczną, przecież Piotra sługi i apostoła Swojego w odsieczy nie chwali, a gdyby był przedwiecznemu na śmierć Swoją dekretowi
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 270
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Pospólstwa, Tarcza i zasłona jego od Opresyj i Potencyj Rzymskiego Magistratu i Senatu: którego rygóru nie mogąc znieść Lud Pospolity, na górę wyszedł Palatinus rzeczoną, poty nie chcący stamtąd zstąpić, aż ten Honor i Tytuł TRYBUNA alias Protektora ich kreowany, któryby wiolencyj Pospólstwu czynić zabraniał Senatowi, Dekreta jego nięsprawiedliwe kasując, albo mitygując, swoje za Ludem wnosząc interpozycję, krótką a skuteczną prośbą: VETO. Kreowani byli od Pospólstwa tylko samego. Stąd a Tribubûs, niby od Pokolenia nazwani TrybunI, albo też a Tribus od trzech Stanów rzeczeni, iż te ich obierali; na Wojnę ekspedyując. Za panowania Romulusa było toż Imię, ale odmienna funkcja,
Pospolstwa, Tarcza y zasłona iego od Oppresyi y Potencyi Rzymskiego Magistratu y Senatu: ktorego rygoru nie mogąc znieść Lud Pospolity, na gorę wyszedł Palatinus rzeczoną, poty nie chcący ztamtąd zstąpić, aż ten Honor y Tytuł TRYBUNA alias Protektora ich kreowany, ktoryby wiolencyi Pospolstwu czynić zabraniał Senatowi, Dekreta iego nięsprawiedliwe kásuiąc, albo mityguiąc, swoie za Ludem wnosząc interpozycyę, krotką a skuteczną proźbą: VETO. Kreowani byli od Pospolstwa tylko samego. Ztąd a Tribubûs, niby od Pokolenia nazwani TRIBUNI, albo też a Tribús od trzech Stanow rzeczeni, iż te ich obierali; na Woynę expedyuiąc. Za panowania Romulusa było toż Imie, ale odmienna funkcya,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 455
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
co do Wojstomia przyprowadziła, zaraz go rozsiekać chciała. Począł Frąckiewicz o księdza prosić. Przybiegł ksiądz Frąckiewicz, teraźniejszy kanonik żmudźki. Ten
go pod krzyż balasami ostawiony wziąwszy, słuchał spowiedzi, a Pociej regimentarz i Ogiński, marszałek konfederacki, byli w plebanii wojstomskiej. Nim się ta spowiedź przedłużona skończyła, tymczasem Orszanie poczęli się mitygować i już na życie jego nie tak byli żwawymi, a zatem upewnili, że go nie rozsiekają. Wzięli go jednak po spowiedzi, człeka słusznego i cale majętnego, związawszy mu okrutnie w tył ręce i zamiast wziętej dobrej czapki, dawszy chłopską, w sadzy osmaloną czapkę, przy tym wziąwszy za szyję powrozem, przy koniu
co do Wojstomia przyprowadziła, zaraz go rozsiekać chciała. Począł Frąckiewicz o księdza prosić. Przybiegł ksiądz Frąckiewicz, teraźniejszy kanonik żmujdzki. Ten
go pod krzyż balasami ostawiony wziąwszy, słuchał spowiedzi, a Pociej regimentarz i Ogiński, marszałek konfederacki, byli w plebanii wojstomskiej. Nim się ta spowiedź przedłużona skończyła, tymczasem Orszanie poczęli się mitygować i już na życie jego nie tak byli żwawymi, a zatem upewnili, że go nie rozsiekają. Wzięli go jednak po spowiedzi, człeka słusznego i cale majętnego, związawszy mu okrutnie w tył ręce i zamiast wziętej dobrej czapki, dawszy chłopską, w sadzy osmaloną czapkę, przy tym wziąwszy za szyję powrozem, przy koniu
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 98
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, zabawiwszy trochę, wyszedłem i potem już dowiedziałem się, że coś o mnie myśleli.
Wereszczaka, chorąży brzeski, gdy byłem potem u niego tegoż dnia sejmiku deputackiego z wizytą, szlachcica jednego, Przegalińskiego, że szklankę stłukł, potrącił. Zaczynał się zaraz o to tumult. Ja to postrzegłszy, mitygowałem, jakoż ten się nie szerzył tumult i ja, aby rozerwać szlachtę, zaraz wyszedłem, i tak się nic nie stało. Ale skoro się to doniosło do Rusieckiego kasztelanka, który Wereszczaki nie dopuszczał do produkowania na sejmiku przywileju na chorężstwo, zaczął zaraz mocno podbudzać szlachtę, tak dalece, że nazajutrz na
, zabawiwszy trochę, wyszedłem i potem już dowiedziałem się, że coś o mnie myśleli.
Wereszczaka, chorąży brzeski, gdy byłem potem u niego tegoż dnia sejmiku deputackiego z wizytą, szlachcica jednego, Przegalińskiego, że szklankę stłukł, potrącił. Zaczynał się zaraz o to tumult. Ja to postrzegłszy, mitygowałem, jakoż ten się nie szerzył tumult i ja, aby rozerwać szlachtę, zaraz wyszedłem, i tak się nic nie stało. Ale skoro się to doniosło do Rusieckiego kasztelanka, który Wereszczaki nie dopuszczał do produkowania na sejmiku przywileju na chorężstwo, zaczął zaraz mocno podbudzać szlachtę, tak dalece, że nazajutrz na
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 204
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, jeżeli Mostowski mówił to księciu kanclerzwi, bo się z nim więcej nie widziałem.
Nazajutrz byłem u marszałka nadwornego koronnego i księdza Sołtyka, którym słowo do słowa relacją rozhoworu mego z księciem kanclerzem uczyniłem i przydałem, że dlatego submissius z księciem kanclerzem i z starostą piotrkowskim mówiłem, abym go mitygował i tak na następujący sejmik brzeski nie zaostrzał, na którym pewnego spodziewałem się ataku do odwetowania przypadku Flemingowskiego na poselskim sejmiku w Brześciu zdarzonego.
Już też następowało Boże Narodzenie. Marszałek nadworny koronny i ksiądz Sołtyk wyjechali o półtory mile z Warszawy do Babicz, dóbr Potockiej, kasztelanowej krakowskiej, hetmanowej wielkiej koronnej, siostry rodzonej
, jeżeli Mostowski mówił to księciu kanclerzwi, bo się z nim więcej nie widziałem.
Nazajutrz byłem u marszałka nadwornego koronnego i księdza Sołtyka, którym słowo do słowa relacją rozhoworu mego z księciem kanclerzem uczyniłem i przydałem, że dlatego submissius z księciem kanclerzem i z starostą piotrkowskim mówiłem, abym go mitygował i tak na następujący sejmik brzeski nie zaostrzał, na którym pewnego spodziewałem się ataku do odwetowania przypadku Flemingowskiego na poselskim sejmiku w Brześciu zdarzonego.
Już też następowało Boże Narodzenie. Marszałek nadworny koronny i ksiądz Sołtyk wyjechali o półtory mile z Warszawy do Babicz, dóbr Potockiej, kasztelanowej krakowskiej, hetmanowej wielkiej koronnej, siostry rodzonej
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 462
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, daleko więcej weselszy być musiał, skutkiem już doznawszy szczęścia ich, iż w takim niespodziewanym pogromie, takiego więźnia między inszymi, dostawszy, a potem choć rozproszeni, taki oni przecie żyjąc, goniąc i bijąc, nigdy zwyciężeni być nie mogą. Tak i heretycki smutek z przyścia Elearów do cesarza, musiał się przedtem jakokolwiek mitygować tą nadzieją, iż ich większa liczba rebelizantów,. łacno znieść miełi; ale gdy po niepotrzebnie wesołej nowinie o nich, jakoby ich miano zbić na głowę i żadnego nie upuścić, znowu w kilka godzin usłyszeli, iż ich ani ogień w kwarterze nie mógł wypalić, ani miecz wybić, ani głęboki Dunaj wytopić, ale
, daleko więcej weselszy być musiał, skutkiem już doznawszy szczęścia ich, iż w takim niespodziewanym pogromie, takiego więźnia między inszymi, dostawszy, a potem choć rozproszeni, taki oni przecie żyjąc, goniąc i bijąc, nigdy zwyciężeni być nie mogą. Tak i heretycki smutek z przyścia Elearów do cesarza, musiał się przedtem jakokolwiek mitygować tą nadzieją, iż ich większa liczba rebelizantów,. łacno znieść miełi; ale gdy po niepotrzebnie wesołej nowinie o nich, jakoby ich miano zbić na głowę i żadnego nie upuścić, znowu w kilka godzin usłyszeli, iż ich ani ogień w kwarterze nie mógł wypalić, ani miecz wybić, ani głęboki Dunaj wytopić, ale
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 26
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
Bawili się in antecamera regia, gdzie imp. podskarbi lit. dosyć głośny prowadził dyskurs, że nie mają w Litwie pasterza, który by miał dobrze rządzić. Reposuit im. ks. wileński: „nosco oves meas i słuchają mię meae, ale z parszywymi” etc. Exarserant animi, ale imp. wojewoda sandomirski mitygował, że to pokój pański. Tymczasem też wyszła królowa im. i tak jedna concomitabandur królową im., drudzy zaś rozeszli się. Die 12 ejusdem
Tej był j.k.m. rezolucyjej dziś, że się chciał był kazać do kościoła na krześle zanieść pro votiva za szczęśliwe rad sejmowych sukcesy, nisi intervenissent preces
Bawili się in antecamera regia, gdzie jmp. podskarbi lit. dosyć głośny prowadził dyskurs, że nie mają w Litwie pasterza, który by miał dobrze rządzić. Reposuit jm. ks. wileński: „nosco oves meas i słuchają mię meae, ale z parszywymi” etc. Exarserant animi, ale jmp. wojewoda sędomirski mitygował, że to pokój pański. Tymczasem też wyszła królowa jm. i tak jedna concomitabandur królową jm., drudzy zaś rozeszli się. Die 12 eiusdem
Tej był j.k.m. rezolucyjej dziś, że się chciał był kazać do kościoła na krześle zanieść pro votiva za szczęśliwe rad sejmowych sukcesy, nisi intervenissent preces
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 165
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
, zowią się Męskiemi; bo ich operacja circa faetum maris jest więk sza, niżeli około niewiasty: nie głupie tedy ab effectu denominantur causae: to jest Planetowie, Wenus i Księżyc Niewieściemi; Saturnus i Mars Męskiemi.
VI. Planety Jowisz i Wenus zowią się dobroczynnemi z tąd: iż dobre czynią skutki, jako to mitygując cholerę ludzką czynią spokojność: pomierne deszcze z pogodą i ciepłem przynosząc sprawują urodzaje: choremu prezencją swoją, albo aspektem dobrym zabiegając na miejsca Zodiaku krytyczne przynoszą zdrowie etc. Saturnus zaś i Mars, zowią się nieprzyjaznemi z tąd: iż Saturnus według Medyków sprawuje atrambilem, Mars slavam, skąd się cholera mnoży. etc. Saturnus
, zowią się Męzkiemi; bo ich operácya circa faetum maris iest więk sza, niżeli około niewiásty: nie głupie tedy ab effectu denominantur causae: to iest Planetowie, Wenus y Xiężyc Niewieśćiemi; Saturnus y Márs Męzkiemi.
VI. Planety Jowisz y Wenus zowią się dobroczynnemi z tąd: iż dobre czynią skutki, iáko to mityguiąc cholerę ludzką czynią spokoyność: pomierne deszcze z pogodą y ćiepłem przynosząc sprawuią urodzáie: choremu prezencyą swoią, álbo aspektem dobrym zábiegáiąc ná mieysca Zodiaku krytyczne przynoszą zdrowie etc. Saturnus záś y Mars, zowią się nieprzyiaznemi z tąd: iż Saturnus według Medykow spráwuie atrambilem, Mars slavam, zkąd się cholera mnoży. etc. Saturnus
Skrót tekstu: DuńKal
Strona: Kv
Tytuł:
Kalendarz polski i ruski na rok pański 1741
Autor:
Stanisław Duńczewski
Drukarnia:
Paweł Józef Golczewski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
kalendarze
Tematyka:
astrologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1741
Data wydania (nie wcześniej niż):
1741
Data wydania (nie później niż):
1741
Ziemi wyda wdzięczne Latorości. Słońce i Miesiąc, Świadczą, tak Filozofowie Po Bogu wszystkim rzeczom Inkrement i zdrowie Przynoszą. Słońca we Lwie z Miesiącem złączenie Jest to konequencyjej dobrej Rozumienie A ta Panna co tez ma w Niebie za urzędy Czy tąm u Astrofilów zgodne zdanie wszędy Ze gdzie się Instancyją swą Interponuje Wszędzie gróżny Planetów srogość Mityguje Gubernium krwawego Marsa gdy na staje Siła to Ludziom Trwogi i strachu przydaje Opposito Radio gdy Pannę przechodzi Przecię Desperujących Cóż kolwiek ochłodzi Saturnus nie może się rozszerzac srogością I Merkuriusz z swoją zwyczajną chytrością kiedy z Panną kwadratem swym korespondują Zaraz sub solanea wielką folgę czują A zaś gdy sama Panna z Jowiszem Łaskawym Rządy Roczne obejmie przy Pokoju
Ziemi wyda wdzięczne Latorosci. Słonce y Miesiąc, Swiadczą, tak Philozofowie Po Bogu wszystkim rzeczom Inkrement y zdrowie Przynoszą. Słonca we Lwie z Miesiącem złączenie Iest to konequencyiey dobrey Rozumienie A ta Panna co tez ma w Niebie za urzędy Czy tąm u Astrophilow zgodne zdanie wszędy Ze gdzie się Instancyią swą Interponuie Wszędzie grozny Planetow srogość Mityguie Gubernium krwawego Marsa gdy na staie Siła to Ludziom Trwogi y strachu przydaie Opposito Radio gdy Pannę przechodzi Przecię Desperujących coz kolwiek ochłodzi Saturnus nie moze się rozszerzac srogoscią I Merkuryusz z swoią zwyczayną chytroscią kiedy z Panną kwadratem swym korresponduią Zaraz sub solanea wielką folgę czuią A zas gdy sama Panna z Iowiszem Łaskawym Rządy Roczne obeymie przy Pokoiu
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 272
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
pić. Takie trunki nawet pod czas wielkiej gorączki pić się mogą, byle letnie, w ułżeniu zaś gorączki, kiedy transpiracja swe skutki sprawować zechce, to lepiej kilka fizanek Herbaty pragnienie posilic; ile tak wielką ma cnotę w tym paroksiźmie, iz nie tylko nie pomiarkowane pragnienie gasi, ale też natężoną gorączkę z głowy boleniem mityguje, i przez otworzenie porów lekko pot pędzi. Przytym bojaźni mieć nie trzeba, ze sobie tym ciepłym napojem żołądek oziembisz, i owszem upewnić mogę, że takiemi lekarstwy w malignach podobnych więcej dokazałem, niż innemi. Jeżeliby cię nie stało na herbatę; to Weronika równy skutek ci uczyni za miast herbaty cukrem
pić. Takie trunki nawet pod czas wielkiey gorączki pić się mogą, byle letnie, w ułżeniu zas gorączki, kiedy transpiracya swe skutki sprawowac zechce, to lepiey kilka fizanek Herbaty pragnienie posilic; ile tak wielką ma cnotę w tym paroxiźmie, iz nie tylko nie pomiarkowane pragnienie gasi, ale też natężoną gorączkę z głowy boleniem mityguie, y przez otworzenie porow lekko pot pędźi. Przytym boiazni miec nie trzeba, ze sobie tym ciepłym napoiem zołądek oźiembisz, y owszem upewnić mogę, że takiemi lekarstwy w malignach podobnych więcey dokazałem, niż innemi. Jeżeliby cię nie stało na herbatę; to Weronika rowny skutek ci uczyni za miast herbaty cukrem
Skrót tekstu: BeimJelMed
Strona: 22
Tytuł:
Medyk domowy
Autor:
Samuel Beimler
Tłumacz:
Jan Jerzy Jelonek
Drukarnia:
Michał Wawrzyniec Presser
Miejsce wydania:
Leszno
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749