rzecze, nagroda, Zawsze płaci pobożność, puszczać się jej szkoda. Toż jedne do gardzielą drobnym tka kawałkiem, Drugie dzieciom na gniazdo w sponach niesie całkiem. W kilka dni potem, skoro onąż potka sowę: „A także to, braciszku, trzymają umowę? Łaskawymeś się wszytkim ptaszym matkom stawił, Mnieś jednej nieszczęśliwej siostrze serce skrwawił, Kiedyś mi pożarł dziatki kochane, niestoty.” „Któż temu winien — jastrząb odpowie — tylko ty. Przyszłoć by mi od głodu za dzień zdechnąć trzeci, Gdybym piękniejszych nie jadł niźli twoje dzieci. Dosyciem długo głodu przymierał cierpliwy. Powiadałaś, że piękne;
rzecze, nagroda, Zawsze płaci pobożność, puszczać się jej szkoda. Toż jedne do gardzielą drobnym tka kawałkiem, Drugie dzieciom na gniazdo w sponach niesie całkiem. W kilka dni potem, skoro onęż potka sowę: „A także to, braciszku, trzymają umowę? Łaskawymeś się wszytkim ptaszym matkom stawił, Mnieś jednej nieszczęśliwej siestrze serce skrwawił, Kiedyś mi pożarł dziatki kochane, niestoty.” „Któż temu winien — jastrząb odpowie — tylko ty. Przyszłoć by mi od głodu za dzień zdechnąć trzeci, Gdybym piękniejszych nie jadł niźli twoje dzieci. Dosyciem długo głodu przymierał cierpliwy. Powiadałaś, że piękne;
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 82
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wynosi czerwonych złotych 35. Zaczym gdy Svetonius napisał. Iż Caligula na biesiadach w jednym roku przemarnował dwadzieścia kroć tysiąc tysięcy sestertia. Wynosi to czerwonych złotych 675000000.
U dawnych Atyków, Greków, i Hebrajczyków były te monety. Drachma Mną albo Mina. Talentum. U Atyków i Greków Drachma była setna część jednej Mny. Bo Mną ważyła sto Drachm. Mną była sześć dziesiąta część jednego talentu. Bo talentum ważyło 60. Mnas. Atoli u Hebrajczyków lubo taż była denominacja monety, inszy jednak, bo tyle dwój szacunek. Drachma Hebrajska ważyła dwie drachmy Atyckie. Mną także dwie Mnas. Talentum także dwa talenta. Oprócz tej monety
wynosi czerwonych złotych 35. Záczym gdy Svetonius nápisał. Jż Caligula ná biesiadach w iednym roku przemarnował dwadzieścia kroć tysiąc tysięcy sestertia. Wynosi to czerwonych złotych 675000000.
U dawnych Attykow, Grekow, y Hebrayczykow były te monety. Drachma Mna álbo Mina. Talentum. U Attykow y Grekow Drachma była setna część iedney Mny. Bo Mna ważyła sto Drachm. Mna była sześć dziesiąta część iednego tálentu. Bo talentum ważyło 60. Mnas. Atoli u Hebrayczykow lubo taż była denominacya monety, inszy iednak, bo tyle dwoy szacunek. Drachma Hebrayska ważyła dwie drachmy Attyckie. Mna tákże dwie Mnas. Talentum tákże dwa talenta. Oprocz tey monety
Skrót tekstu: BystrzInfRóżn
Strona: Z4
Tytuł:
Informacja różnych ciekawych kwestii
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
ekonomia, fizyka, matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
. A toż zapłata twoja, wierny sługo: Nie mów nic panu, chociaż cię co boli; Lepiej, że cię śmierć z milczeniem podgoli. Wywlecz kto język, przyczynę mej winy; Jeśli ten winny, przecz cierpi kto inny? Oczy co winne, żeś im zakazała Paść się w twej twarzy i mnieś postradała, Okrutna dziewko, wszytkich mych radości? Atoli dosyć czyniąc surowości Twej i mandatom, idę między skały,
Żeby mię oczy twoje nie widziały. Nie apeluję, bo twe wszytkie słowa Pokorna bierze za dekreta głowa; Lecz wy, o wiatry, co to tu szumicie I po jaskiniach w koło się bawicie,
. A toż zapłata twoja, wierny sługo: Nie mów nic panu, chociaż cię co boli; Lepiej, że cię śmierć z milczeniem podgoli. Wywlecz kto język, przyczynę mej winy; Jeśli ten winny, przecz cierpi kto iny? Oczy co winne, żeś im zakazała Paść się w twej twarzy i mnieś postradała, Okrutna dziewko, wszytkich mych radości? Atoli dosyć czyniąc surowości Twej i mandatom, idę między skały,
Żeby mię oczy twoje nie widziały. Nie apeluję, bo twe wszytkie słowa Pokorna bierze za dekreta głowa; Lecz wy, o wiatry, co to tu szumicie I po jaskiniach w koło się bawicie,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 20
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, że przez rozjazd miłość gaśnie, Bo mię tym bardziej pali Słońce me, im się dalej ode mnie oddali.
Jak więc Tatarzyn, uciekając z bitwy I tuż za karkiem swym czując gonitwy, Nie mniej bywa szkodliwy, Kiedy za sobą strzałę wypuści z cięciwy,
Tak ty, dziewczyno, luboś tył podała, Mnieś jednak ranę serdeczną zadała; A takeś wymierzyła, Że chociaż uciekając, przez serceś raniła.
Wierę, niemała na panienkę wada, Że w niej pogańska znajduje się zdrada; Obróć jeno twarz swoję: Byle się z przodku potkać, przegrać się nie boję. POWRÓT
Jako żeglarz, zwiedziawszy nieprzebyte morze I przewiedziawszy
, że przez rozjazd miłość gaśnie, Bo mię tym bardziej pali Słońce me, im się dalej ode mnie oddali.
Jak więc Tatarzyn, uciekając z bitwy I tuż za karkiem swym czując gonitwy, Nie mniej bywa szkodliwy, Kiedy za sobą strzałę wypuści z cięciwy,
Tak ty, dziewczyno, luboś tył podała, Mnieś jednak ranę serdeczną zadała; A takeś wymierzyła, Że chociaż uciekając, przez serceś raniła.
Wierę, niemała na panienkę wada, Że w niej pogańska znajduje się zdrada; Obróć jeno twarz swoję: Byle się z przodku potkać, przegrać się nie boję. POWRÓT
Jako żeglarz, zwiedziawszy nieprzebyte morze I przewiedziawszy
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 26
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
. Tak się świat i z tym, co na nim jest, toczy,
Że prócz odmiany człowiek nic nie zoczy; Dlatego ani daj się złemu pożyć, I w dobrym pomnij, że złe może ożyć. I tobie, Pietrze, pójdą rzeczy ładno, Choć cię zła chwała tknęła teraz w sadno. NA DŁUŻNIKA
Mnieś winien, a nie płacisz; praktykowi złota Nie żałujesz; to głupstwo, a owo niecnota. BOGACTWO
Nie jest bogacz nad żebraka szczęśliwszy Ani też żebrak nad bogacza chciwszy. Bogacz klejnotów, chudak pragnie chleba, To oba głodni — a temu mniej trzeba. ODJAZD
Jadę precz, lecz bez siebie, bo bez ciebie
. Tak się świat i z tym, co na nim jest, toczy,
Że prócz odmiany człowiek nic nie zoczy; Dlatego ani daj się złemu pożyć, I w dobrym pomnij, że złe może ożyć. I tobie, Pietrze, pójdą rzeczy ładno, Choć cię zła chwała tknęła teraz w sadno. NA DŁUŻNIKA
Mnieś winien, a nie płacisz; praktykowi złota Nie żałujesz; to głupstwo, a owo niecnota. BOGACTWO
Nie jest bogacz nad żebraka szczęśliwszy Ani też żebrak nad bogacza chciwszy. Bogacz klejnotów, chudak pragnie chleba, To oba głodni — a temu mniej trzeba. ODJAZD
Jadę precz, lecz bez siebie, bo bez ciebie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 119
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
śruby; Już jej oczy w słup poszły, już chętnie czekała, Sprężyna rychło z cynglem wypchnąć kulę miała — Aż wtem bezecna baba, baba nieszczęśliwa, Przeklęta, wyszpocona, bezecna, brzydliwa (Czy-ć ją diabeł obudził?), tak jak była wstała, Weszła do nas i kiedy najlepiej, przerwała. Mnie-ć nie postrzegła, ale za moje nie stoi, Znowu się nowej pracy serce moje boi.
Cierpię cudowną mękę z tego, iżem zbity Nie z nadzieje już, ale z dziewki pod się wbitej. O przeklęte nasienie, mogłaś mię zostawić Przy niej, bo patrząc na cię, nie mógłbym
śruby; Już jej oczy w słup poszły, już chętnie czekała, Sprężyna rychło z cynglem wypchnąć kulę miała — Aż wtem bezecna baba, baba nieszczęśliwa, Przeklęta, wyszpocona, bezecna, brzydliwa (Czy-ć ją diabeł obudził?), tak jak była wstała, Weszła do nas i kiedy najlepiej, przerwała. Mnie-ć nie postrzegła, ale za moje nie stoi, Znowu się nowej pracy serce moje boi.
Cierpię cudowną mękę z tego, iżem zbity Nie z nadzieje już, ale z dziewki pod się wbitej. O przeklęte nasienie, mogłaś mię zostawić Przy niej, bo patrząc na cię, nie mógłbym
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 327
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
do piekła, niewodem nie łowi. Niechże ta analisis przy was będzie wiecznie, Godniście piekła (sądem cnotliwych) koniecznie! LIST MARCINA LUTRA Z PIEKŁA DO SWOICH
Na wronym węglu, z wiecznego płomienia, Z podpisem Luter własnego imienia,
Dał tu list do swych, a prosto w te słowa: - "Mnie-ć już ognista dzierży (sam) okowa, Bez i nadzieje, ale i bez końca, Choć księżyc zniknie i nie będzie słońca. Wy co tam jeszcze me pisma chwalicie, Mnie i wam lepiej, że je popalicie. Mnie, że gorętszy ogień nie udręczy, Wam, że tych sideł zbędziecie co pręcy
do piekła, niewodem nie łowi. Niechże ta analisis przy was będzie wiecznie, Godniście piekła (sądem cnotliwych) koniecznie! LIST MARCINA LUTRA Z PIEKŁA DO SWOICH
Na wronym węglu, z wiecznego płomienia, Z podpisem Luter własnego imienia,
Dał tu list do swych, a prosto w te słowa: - "Mnie-ć już ognista dzierży (sam) okowa, Bez i nadzieje, ale i bez końca, Choć księżyc zniknie i nie będzie słońca. Wy co tam jeszcze me pisma chwalicie, Mnie i wam lepiej, że je popalicie. Mnie, że gorętszy ogień nie udręczy, Wam, że tych sideł zbędziecie co pręcy
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 378
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
a jej nie leczyli. Cóż ona czyni, zabiega Panu z-tyłu. 5. CO TO JEST, że ta białagłowa nie zaszła Panu naszemu w-oczy, ale mu tylko z-tyłu zabiegła, accessit retro? Podobno przeto: myśliła sobie: jak ja Panu zabiegę w-oczy, to na-mnie wytrzyszczą oczy wszyszczy ludzie co za Panem pójdą: i obaczywszy mnie, jedni będą mówili: nie podobne rzeczy, musi ta białagłowa glinkę jadać: drugi rzecze, o nie glinkę, ale krupy surowe, trzeci poprawił by: złeć to niewieścisko, i dla tego ją mąż pierze, a dla tego prania nazbyt też wybielała
á iey nie leczyli. Coż oná czyni, zábiega Pánu z-tyłu. 5. CO TO IEST, że tá białagłowá nie zászłá Pánu nászemu w-oczy, ále mu tylko z-tyłu zábiegłá, accessit retro? Podobno przeto: myśliłá sobie: iák ia Pánu zábiegę w-oczy, to ná-mnie wytrzyszczą oczy wszysczy ludźie co zá Pánem poydą: i obaczywszy mnie, iedni będą mowili: nie podobne rzeczy, muśi tá białagłowá glinkę iadáć: drugi rzecze, o nie glinkę, ále krupy surowe, trzeći popráwił by: złeć to niewieśćisko, i dla tego ią mąż pierze, á dla tego pránia názbyt też wybieláłá
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 18
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Czarnokzieźników Apostołami uczyniła, jawnogrzeszników Ewangelistami, i sprawiła że nierządne niewiasty, poczciwsze są nad Panny. Tak służba P. Boga naszego natury, tak przyrodzenia odmienia. 4. OBLUBIENICA POWIADA O SOBIE: Introduxit me Rex in cellam vinariam, ordinavit in me Charitatem: w-prowadził mię prawi Król do piwnice winnej, sporządził w-mnie miłość. Niewiem co ta jest za cela winiarska? Wierę gdy by przełożeństwo lub Klasztorów męskich lub tam Ksieni abo Przeorysza, wiedziała o Celi winiarskiej, w której by to szynk był, jaki taki pije, jakiego takiego częstują; ba wierę trzeba by tę celę zamknąć: i z-nią gospodarza. Cel takich nie masz
Czárnokźieźnikow Apostołámi vczyniłá, iáwnogrzesznikow Ewángelistámi, i spráwiłá że nierządne niewiásty, poczćiwsze są nád Pánny. Ták służbá P. Bogá nászego nátury, ták przyrodzenia odmienia. 4. OBLUBIENICA POWIADA O SOBIE: Introduxit me Rex in cellam vinariam, ordinavit in me Charitatem: w-prowádźił mię práwi Krol do piwnice winney, zporządźił w-mnie miłość. Niewiem co tá iest zá celá winiárska? Wierę gdy by przełożeństwo lub Klasztorow męskich lub tám Kśieni ábo Przeoryszá, wiedźiałá o Celi winiárskiey, w ktorey by to szynk był, iáki táki pije, iákiego tákiego częstuią; bá wierę trzebá by tę celę zámknąć: i z-nią gospodarzá. Cel tákich nie mász
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 54
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
numquid caro mea aenea est, wżdyciem z-miedzi nie ulany? a tak na mię następujecie. Si vitrei essemus obyśmy byli szklani. Podobno też źli ludzie szemrali na Augustyna; a przed Bogiem i ludźmi nie winien Augustyn, i życzył sobie: obyśmy byli szklani, aby każdy poznał co też w-mnie wre, aby każdy poznał, żem nie taki, Si vitrei essemus. Teraz się mię każdy nagryzie, a szkła nikt niegryzie, chyba głupi opiwszy się Si vitrei essemus. Aleć Doktor Augustyn nie był zbieg Krzyża, nie uciekał od niego. przeto sam się tłumacząc przydaje: Minus casus timeremus. Mniej
numquid caro mea aenea est, wżdyćiem z-miedźi nie ulany? á ták ná mię nástępuiećie. Si vitrei essemus obyśmy byli szkláni. Podobno też źli ludźie szemráli ná Augustyná; á przed Bogiem i ludźmi nie winien Augustyn, i zyczył sobie: obysmy byli szkláni, áby kożdy poznał co też w-mnie wre, áby kożdy poznał, żem nie táki, Si vitrei essemus. Teraz się mię kożdy nágryzie, á szkłá nikt niegryźie, chybá głupi opiwszy się Si vitrei essemus. Aleć Doktor Augustyn nie był zbieg Krzyżá, nie uciekał od niego. przeto sam się tłumácząc przydáie: Minus casus timeremus. Mniey
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 85
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681