darmo gnoju z domu nie wywiezie. I jeszcze mi się nie zda to w tej mierze, Że panna pierścień od młodzieńca bierze: Niech się ten zwyczaj opaczny poprawi, Niech ta da pierścień, ów palca nadstawi. NADGROBEK
Hersyl tu leżę, ze mną Marulla spoczywa, Siostra moja i matka, i żona właściwa.
Mniemasz, że z ciebie szydzę, i na to się krzywisz? Szczera to prawda, której słusznie się zadziwisz: Ociec mię z córki spłodził, ja pojmuję onę; Tak mi była za siostrę, za matkę, za żonę. NA STATUĘ WENERY Z MARSEM
Marsa z Wenerą tak zlał Miron z miedzi, Że gdy niewierny
darmo gnoju z domu nie wywiezie. I jeszcze mi się nie zda to w tej mierze, Że panna pierścień od młodzieńca bierze: Niech się ten zwyczaj opaczny poprawi, Niech ta da pierścień, ów palca nadstawi. NADGROBEK
Hersyl tu leżę, ze mną Marulla spoczywa, Siostra moja i matka, i żona właściwa.
Mniemasz, że z ciebie szydzę, i na to się krzywisz? Szczera to prawda, której słusznie się zadziwisz: Ociec mię z córki spłodził, ja pojmuję onę; Tak mi była za siostrę, za matkę, za żonę. NA STATUĘ WENERY Z MARSEM
Marsa z Wenerą tak zlał Miron z miedzi, Że gdy niewierny
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 92
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
niemoc wzięła, to-ć zdrowie przywróci, I wkrótce, da Bóg, tej słoniowej szyje Nieznośne blaski gęsty włos okryje, A ty daremnie nie psuj oczu łzami I nad swymi się zmiłuj jagodami: Choć włosy spadły, nie przepadły wniki, W które powolne łowisz niewolniki. Nie znasz się, Jago, jeżeli tak mniemasz, Że inszych sideł oprócz włosów nie masz: Każda część (że ich wyliczać nie będę) Gładkości twoich chwyta nas na wędę. Jam świadkiem tego, bo gdy ogień zjadły Głowę-ć wysuszał, kiedy-ć włosy padły, Byłem sam przy tym, widziałem, gdy z głowy Kosztowne na dół
niemoc wzięła, to-ć zdrowie przywróci, I wkrótce, da Bóg, tej słoniowej szyje Nieznośne blaski gęsty włos okryje, A ty daremnie nie psuj oczu łzami I nad swymi się zmiłuj jagodami: Choć włosy spadły, nie przepadły wniki, W które powolne łowisz niewolniki. Nie znasz się, Jago, jeżeli tak mniemasz, Że inszych sideł oprócz włosów nie masz: Każda część (że ich wyliczać nie będę) Gładkości twoich chwyta nas na wędę. Jam świadkiem tego, bo gdy ogień zjadły Głowę-ć wysuszał, kiedy-ć włosy padły, Byłem sam przy tym, widziałem, gdy z głowy Kosztowne na dół
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 269
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
I. K. M. KWAR. Prawosławnym Wschodniej Cerkwi posłusznym Roksolanom dla uciechy, żywota poprawy, i chorób różnych uleczenia osobliwego w Typografiej Pieczarskiej wyciśniony. CVD I. Traktatu wtórego CVD I. ROKV PO NARÓDZENIV PAŃSKIM, 1563. Die 3. Maii. mane.
Z ogniem TEODOZEGO gdy oświadcza zarza. Cóż mniemasz nie Bożali w nas miłość rozżarza: Któryż jest człowiek który żyć będzie/ a nie ogląda śmierci/ rzekł królujący Prorok: a to chcąc nam ukazać/ i na pamięć przywieść częstokrotne śmierci rozbiranie/ onej to/ która raz jest wyrokiem Bożym człowiekowi postanowiona/ iżbyśmy starali się dobrze schodzić z życia tego. Zawsze
I. K. M. KWAR. Práwosławnym Wschodniey Cerkwi posłusznym Roxolánom dla vćiechy, żywotá popráwy, y chorob roznych vleczenia osobliwego w Typográphiey Pieczárskiey wyćiśniony. CVD I. Tráctatu wtorego CVD I. ROKV PO NARODZENIV PANSKIM, 1563. Die 3. Maii. mane.
Z ogniem THEODOZEGO gdy oświadcza zarzá. Coż mniemasz nie Bożali w nas miłość rozżarza: KToryż iest człowiek ktory żyć będźie/ á nie ogląda smierći/ rzekł kroluiący Prorok: á to chcąc nam vkázáć/ y ná pámięć przywieść częstokrotne smierći rozbiránie/ oney to/ ktora raz iest wyrokiem Bożym człowiekowi postánowiona/ iżbysmy stáráli się dobrze zchodźić z żyćia tego. Záwsze
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 96.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
mnie gwałtem i za mię w odmianę Nie wyzwoli Birena i wolno nie puści, Że mu mię wziąć przeciw mej wolej nie dopuści; Każdy się onej strasznej jego broni boi, Której nikt nie odeprze w namocniejszej zbroi.
LVI.
Przeto, jeśli twe męstwo zgadza się z surową I postawą i twarzą tą Herkulesową I tak mniemasz, że mię mu możesz niewątpliwie Wziąć, kiedyby co czynić chciał niesprawiedliwie, Proszę cię, oddaj mię mu z twojej własnej ręki, Żeby za mię Birena dać musiał przez dzięki; Bo mając cię przy sobie, nie dbam, że swawolny Tyran mię każe stracić, a on będzie wolny”.
LVII.
Taki
mnie gwałtem i za mię w odmianę Nie wyzwoli Birena i wolno nie puści, Że mu mię wziąć przeciw mej wolej nie dopuści; Każdy się onej strasznej jego broni boi, Której nikt nie odeprze w namocniejszej zbroi.
LVI.
Przeto, jeśli twe męstwo zgadza się z surową I postawą i twarzą tą Herkulesową I tak mniemasz, że mię mu możesz niewątpliwie Wziąć, kiedyby co czynić chciał niesprawiedliwie, Proszę cię, oddaj mię mu z twojej własnej ręki, Żeby za mię Birena dać musiał przez dzięki; Bo mając cię przy sobie, nie dbam, że swawolny Tyran mię każe stracić, a on będzie wolny”.
LVII.
Taki
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 185
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
bez pomsty włożyła. Czemuż mię swym szermierskim kunsztem chcesz próbować i nad nieumiejętną sztuk swych dokazować? Cóż, choć Cię trochę moje zbrodnie uraziły, grzech przecię mój jest Twoją okazją chwały, bo bez grzechu uszłabym karania srogiego, Ty byś zaś imię tracił miłosierdzia swego. VII
Czemuż twarz Twoję odwracasz i mniemasz mię być nieprzyjacielem Twoim? Job 13
Także-ć to dały ansę do gniewu me błędy, które miały być snadno przebaczane wszędy? Rozumiałem, żeś żartem miał mieć twarz zmarszczoną i gniewu w rzeczy postać czołem wyrażoną, tak właśnie jak więc mamka kwilącej dziecinie żartem wziętą pierś wraca, gdy ją śmiech ominie,
bez pomsty włożyła. Czemuż mię swym szermierskim kunsztem chcesz próbować i nad nieumiejętną sztuk swych dokazować? Cóż, choć Cię trochę moje zbrodnie uraziły, grzech przecię mój jest Twoją okazyją chwały, bo bez grzechu uszłabym karania srogiego, Ty byś zaś imię tracił miłosierdzia swego. VII
Czemuż twarz Twoję odwracasz i mniemasz mię być nieprzyjacielem Twoim? Job 13
Także-ć to dały ansę do gniewu me błędy, które miały być snadno przebaczane wszędy? Rozumiałem, żeś żartem miał mieć twarz zmarszczoną i gniewu w rzeczy postać czołem wyrażoną, tak właśnie jak więc mamka kwilącej dziecinie żartem wziętą pierś wraca, gdy ją śmiech ominie,
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 46
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
? Nie uważasz przędziwa ani też dbasz o to, że i dziś przestrzyc może nitkę twoję Kloto? Nie dadzą się wraz ująć te siostry człowiecze, bo choć jedna przepuści, druga przecię siecze, gdyż z sobą już zawarły tak ścisłe przymierze, że żywot z śmiercią zawsze w jednej chodzi mierze. Mylisz się, jeśli mniemasz, że-ć te sprzyjać mają, śmierć z żywotem żadnemu słowa nie trzymają. Przed upałem łaskawy promyk śnieg ugrzewa i chytrym Auster munsztuk powodziom przybiera. Wprzód dzień sprzyjać zwykł nocy, nim ciemno nadchodzi, gdy od wilków drapieżnych mocne płoty grodzi. Cokolwiek ożywiają słoneczne promienia, wszytko to śmierć swą mocą w perzyny przemienia
? Nie uważasz przędziwa ani też dbasz o to, że i dziś przestrzyc może nitkę twoję Kloto? Nie dadzą się wraz ująć te siostry człowiecze, bo choć jedna przepuści, druga przecię siecze, gdyż z sobą już zawarły tak ścisłe przymierze, że żywot z śmiercią zawsze w jednej chodzi mierze. Mylisz się, jeśli mniemasz, że-ć te sprzyjać mają, śmierć z żywotem żadnemu słowa nie trzymają. Przed upałem łaskawy promyk śnieg ugrzewa i chytrym Auster munsztuk powodziom przybiera. Wprzód dzień sprzyjać zwykł nocy, nim ciemno nadchodzi, gdy od wilków drapieżnych mocne płoty grodzi. Cokolwiek ożywiają słoneczne promienia, wszytko to śmierć swą mocą w perzyny przemienia
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 68
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
mówisz – na łąki i na zioła śliczne, bo w nich są mej piękności kolory rozliczne.” Każesz patrzać na nieba i gwiazd liczbę sporą, mówiąc, że od jasności Twojej światła biorą. „Spojrzyj – mówisz – na ludzi urodziwych ciała, bo i w tych mej piękności wielka część została.” Tak li mniemasz, me Światło, że moje żądania z lada fraszek swe wezmą ukontentowania? Nie uwiodę się świeckiej pozorem grzeczności, sama twarz Twoja mojej ponętą miłości, ona wdzięczna twarz Boska, wspaniała, straszliwa, łagodna, wtąż grzesznikom barzo miłościwa; ono czoło poważne, przed którym padają anieli, gdy z bojaźnią cześć Mu wyrządzają,
mówisz – na łąki i na zioła śliczne, bo w nich są mej piękności kolory rozliczne.” Każesz patrzać na nieba i gwiazd liczbę sporą, mówiąc, że od jasności Twojej światła biorą. „Spojrzyj – mówisz – na ludzi urodziwych ciała, bo i w tych mej piękności wielka część została.” Tak li mniemasz, me Światło, że moje żądania z lada fraszek swe wezmą ukontentowania? Nie uwiodę się świeckiej pozorem grzeczności, sama twarz Twoja mojej ponętą miłości, ona wdzięczna twarz Boska, wspaniała, straszliwa, łagodna, wtąż grzesznikom barzo miłościwa; ono czoło poważne, przed którym padają anieli, gdy z bojaźnią cześć Mu wyrządzają,
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 166
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
. Żydów i Poganów z sobą porownywa. 1
. PRzetoż jestes bez wymówki o człowiecze/ który osądzasz. Bo w czym drugiego osądzasz/ samego siebie osądzasz: ponieważ toż czynisz/ który drugiego osądzasz. 2. Lecz wiemy iż sąd Boży jest według prawdy przeciwko tym/ którzy takowe rzeczy czynią. 3. Czy mniemasz o człowiecze/ który osądzasz tych co takowe rzeczy czynią/ a sam je czynisz/ że ty ujdziesz sądu Bożego? 4. Czy bogactwy dobrotliwości jego/ i cierpliwości/ i nieskwapliwości pogardzasz? nie wiedząc iż cię dobrotliwość Boża do pokuty prowadzi? 5. Ale podług zatwardziałości twojej/ i serca nie pokutującego skarbisz sobie samemu
. Zydow y Pogánow z sobą porownywa. 1
. PRzetoż jestes bez wymowki o cżłowiecże/ ktory osądzasz. Bo w cżym drugiego osądzasz/ sámego siebie osądzasz: ponieważ toż cżynisz/ ktory drugiego osądzasz. 2. Lecż wiemy iż sąd Boży jest według prawdy przećiwko tym/ ktorzy tákowe rzecży cżynią. 3. Cży mniemasz o cżłowiecże/ ktory osądzasz tych co tákowe rzecży cżynią/ á sam je cżynisz/ że ty ujdźiesz sądu Bożego? 4. Cży bogáctwy dobrotliwosći jego/ y ćierpliwosći/ y nieskwápliwosći pogardzasz? nie wiedząc iż ćię dobrotliwosć Boża do pokuty prowadźi? 5. Ale podług zátwárdźiáłosći twojey/ y sercá nie pokutującego skárbisz sobie sámemu
Skrót tekstu: BG_Rz
Strona: 161
Tytuł:
Biblia Gdańska, List do Rzymian
Autor:
św. Paweł
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
położone/ że cale nic a nic ściany nierożeznasz/ tamże niemało stołów od Alabastru/ marmuru/ robotą kunsztowną i wyśmienitą od drogich kamieni sadzonych/ takąż i ławy robotą. A gdziebyś się na stole którym wesprzeć miał/ wody sprzodu/ i z tyłu otoczą cię/ deszczowi równające się gęstemu/ i gdzie mniemasz się schronić przed wodą/ tym dopiero nalepszą trafisz łaźnią. Żadnemu tam nieprzepuszczą niech będzie jaki chce Potentat/ jakoż tam siła znacznych Książąt/ i inszych Panów im równych było i bywa. Tamże przejdziesz na lewą stronę/ do jedni Grota nazwany Sybilla, gdzie siła od Alabastru i marmuru/ kosztownych Statuj/ bokami
położone/ że cale nic á nic śćiány nierożeznász/ támże niemáło stołow od Alábástru/ mármuru/ robotą kunsztowną y wyśmienitą od drogich kámieni sádzonych/ tákąż y łáwy robotą. A gdźiebyś się ná stole ktorym wesprzeć miał/ wody zprzodu/ y z tyłu otoczą ćię/ desczowi rownáiące się gęstemu/ y gdźie mniemasz się zchronić przed wodą/ tym dopiero nálepszą tráfisz łaźnią. Zadnemu tám nieprzepuszczą niech będźie iáki chce Potentat/ iákoż tám śiłá znácznych Xiążąt/ y inszych Pánow im rownych było y bywa. Támże przeydźiesz ná lewą stronę/ do iedny Grota názwány Sybilla, gdźie śiłá od Alábástru y mármuru/ kosztownych Státuy/ bokámi
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 63
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
sprzęże; Lepiej wniść miedzy wilki, lepiej miedzy węże. I lub się oni z mego grania pośmiewali, Bodaj mię raczej grubi osłowie słuchali, Niżby się miał ocierać mój głos o ich uszy, Rychlej się twarda skała, rychlej kamień ruszy Niżli serce zawisne, bo te wszystkie złości Przeciwko spokojnemu pochodzą z zazdrości. Mniemasz, że w staroświeckich piosneczkach bajano, Kiedy o Orfeowej muzyce śpiewano, Że lasy, że zwierz dziki szedł za jego graniem? Nic to zgoła inszego nie było, mym zdaniem, Jedno, że był w kraju swym śpiewak umiejętny, A ten gmin pospolity miał sobie niechętny, I nie chcąc miedzy ludźmi mieszkać przeciwnymi,
sprzęże; Lepiej wniść miedzy wilki, lepiej miedzy węże. I lub się oni z mego grania pośmiewali, Bodaj mię raczej grubi osłowie słuchali, Niżby się miał ocierać mój głos o ich uszy, Rychlej się twarda skała, rychlej kamień ruszy Niżli serce zawisne, bo te wszystkie złości Przeciwko spokojnemu pochodzą z zazdrości. Mniemasz, że w staroświeckich piosneczkach bajano, Kiedy o Orfeowej muzyce śpiewano, Że lasy, że źwierz dziki szedł za jego graniem? Nic to zgoła inszego nie było, mym zdaniem, Jedno, że był w kraju swym śpiewak umiejętny, A ten gmin pospolity miał sobie niechętny, I nie chcąc miedzy ludźmi mieszkać przeciwnymi,
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 136
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964