i miasta i pięknymi je otaczała murami, kiedy Kraków, Wilno, Poznań, Lwów, Lublin, Jarosław i inne były między kilką najhandlowniejszymi w świecie całym miastami, kiedy prowincyje i kraje pod słodkie jej dobrowolnie poddawały się jarzmo i do naszych łączyły się praw, kiedy złota i srebra i po miejskich, nie tylko szlacheckich mnogo było domach, kiedy od pogranicznych potencyj respektowana Polska, a od dalszych wielce estymowana była, kiedy imię i szabla polska między pryncypalnymi Europy krajami i narodami figurowała pięknie, natenczas, mówię, większą liczbą sprawowała swe rady
Rzplitą nasza, natenczas nie był sejm żaden zerwany, natenczas i nie wiedziano o tym, że się mogą
i miasta i pięknymi je otaczała murami, kiedy Kraków, Wilno, Poznań, Lwów, Lublin, Jarosław i inne były między kilką najhandlowniejszymi w świecie całym miastami, kiedy prowincyje i kraje pod słodkie jej dobrowolnie poddawały się jarzmo i do naszych łączyły się praw, kiedy złota i srebra i po miejskich, nie tylko szlacheckich mnogo było domach, kiedy od pogranicznych potencyj respektowana Polska, a od dalszych wielce estymowana była, kiedy imię i szabla polska między pryncypalnymi Europy krajami i narodami figurowała pięknie, natenczas, mówię, większą liczbą sprawowała swe rady
Rzplitą nasza, natenczas nie był sejm żaden zerwany, natenczas i nie wiedziano o tym, że się mogą
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 209
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
dzieciństwa trwają. I na to Medykowi pamiętać potrzeba; że starcom zgrzybiałym barziej może być szkodliwa a niżeli pożyteczna ta woda: ponieważ w onych już nie wiele ciepła przyrodzonego jest/ które więtszym ciepłem tej wody Szklanej snadnie może być potłumione i zagaszone. nie inaczej jako gdy kto do lampy/ już prawie dogórywającej oliwę prędko i mnogo leje/ rychlej onę zagasi a niżeli rozpali. Naostatek i białegłowy brzemienne/ do tej wody nie mają jeździć/ aby snadź przed czasem nie poroniły płodu/ insza jest że się mogą naparzać. Rozdział Siódmy. Które rzeczy potrzeba odprawić w przód a niżeli przystąpi do kąpania w wodzie Szklanej?
PRzystąpmy już teraz do sposobu
dźiećinstwá trwáią. Y ná to Medykowi pámiętać potrzebá; że stárcom zgrzybiáłym bárźiey może bydź szkodliwa á niżeli pożytecżna tá woda: ponieważ w onych iuż nie wiele ćiepłá przyrodzonego iest/ ktore więtszym ćiepłem tey wody Skláney snádnie może bydź potłumione y zágászone. nie inacżey iáko gdy kto do lámpy/ iuż práwie dogorywáiącey oliwę prędko y mnogo leie/ rychley onę zágáśi á niżeli rospali. Náostátek y białegłowy brzemienne/ do tey wody nie máią iezdźić/ áby snadź przed cżásem nie poroniły płodu/ insza iest że się mogą náparzáć. Rozdźiał Siodmy. Ktore rzecży potrzebá odpráwić w przod á niżeli przystąpi do kąpánia w wodźie Skláney?
PRzystąpmy iuż teraz do sposobu
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 149.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
kopią responsu jego poszlę WPa z którym sentio et sentiam, jakowe wszelakich inszych ad bonam Publicum należących materiach tak i ratione przypadającego wkroliewie naszym Sejmu i prosić króla Imię będę ale non immemor legisnaznaczonego mu nieraczył odmienić miejsca to jest WKśLittkim, ale nie w Grodnie ale w Wilnie, z Czehryna pysznych a płonnych wiadomości mnogo, które przez przystawów naszych od Cara Imię przynoszono bywają jednak constat nam z przestróg tutejszych naszych ze sobie dobrze tuszą i będą Superiores bello niewstępnum bojem bo go nie dadzą ale fortelami i ekskursjami kozaków, obwarowawszy Sobie later[...] obozu swego. Tasniną rzeką i Dnieprem, na których mają mosty, powiadają ze się ich podjazdom Szczęści
kopią responsu jego poszlę WPa z ktorym sentio et sentiam, iakowe wszelakich inszych ad bonam Publicum nalezących materyach tak y ratione przypadaiącego wkroliewie naszym Seymu y prosić krola Jmę będę ale non immemor legisnaznaczonego mu nieraczył odmienic mieysca to iest WXLittkim, ale nie w Grodnie ale w Wilnie, z Czehryna pysznych a płonnych wiadomości mnogo, ktore przez przystawow naszych od Cara Jmę przynoszono bywaią iednak constat nam z przestrog tuteyszych naszych ze sobie dobrze tuszą y będą Superiores bello niewstępnum boiem bo go nie dadzą ale fortelami y exkursyami kozakow, obwarowawszy Sobie later[...] obozu swego. Tasniną rzeką y Dnieprem, na ktorych maią mosty, powiadaią ze się ich podiazdom Szczęści
Skrót tekstu: CzartListy
Strona: 199
Tytuł:
Kopie listów do [...] Krzysztofa Paca
Autor:
Michał Czartoryski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
i kosztem carowej im., matki cara im. Piotra, już fundamenty są. Według rozgoworu w prykazie poselskim imp. rezydenta dnia 7 julii już tu odgłos taki, że p. rezydent odpuszczony z stolicy, i to w podziwieniu u Moskwy, że o przemianie jego, o drugim nie słyszą, zarzucając: „mnogo perebraw rezydent wasz od asudarów, mógłby dziesięć lat tym na Moskwie żyć”. Replika im na to, że od pakt przeszłych trzy przemiany były rezydentów moskiewskich pod charakterem posłannikowstwa, którzy sowito i trojako brali z skarbu j.k.m. koronnego i W.Ks.Lit. za podróżą i podwody,
i kosztem carowej jm., matki cara jm. Piotra, już fundamenty są. Według rozgoworu w prykazie poselskim jmp. rezydenta dnia 7 julii już tu odgłos taki, że p. rezydent odpuszczony z stolicy, i to w podziwieniu u Moskwy, że o przemianie jego, o drugim nie słyszą, zarzucając: „mnogo perebraw rezydent wasz od asudarów, mógłby dziesięć lat tym na Moskwie żyć”. Replika im na to, że od pakt przeszłych trzy przemiany były rezydentów moskiewskich pod charakterem posłannikowstwa, którzy sowito i trojako brali z skarbu j.k.m. koronnego i W.Ks.Lit. za podróżą i podwody,
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 357
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
piersiach mało Zostaje ducha, warga już nie może, Oczy w koł idą, czoło posiniało. Onę urodę wieczne zwarły mrożę. Zginął Piramus Wprzód od Kupidyna, Nie jest mu śmierci od miecza przyczyna. 87
Zawarłeś oczy i niebać się srogo Stawiły, anić pociechy życzyła Fortuna twoja. Lecz ach! jako mnogo Łez z oczu swoich wyleje twa mila! O! jakobyś to ty zapłacił drogo, Kiedybyś słyszeć sam — lubo mogiła Mogła to twoja, jak żałować będzie Twa panna ciebie i w grób z tobą wsiądzie! 88
Wtym też już serce w pannie ożywiało, Które tak srodze bojaźń poraniła, Że ledwie w
piersiach mało Zostaje ducha, warga już nie może, Oczy w koł idą, czoło posiniało. Onę urodę wieczne zwarły mrożę. Zginął Piramus wprzod od Kupidyna, Nie jest mu śmierci od miecza przyczyna. 87
Zawarłeś oczy i niebać się srogo Stawiły, anić pociechy życzyła Fortuna twoja. Lecz ach! jako mnogo Łez z oczu swoich wyleje twa mila! O! jakobyś to ty zapłacił drogo, Kiedybyś słyszeć sam — lubo mogiła Mogła to twoja, jak żałować będzie Twa panna ciebie i w grob z tobą wsiędzie! 88
Wtym też już serce w pannie ożywiało, Ktore tak srodze bojaźń poraniła, Że ledwie w
Skrót tekstu: LubSPir
Strona: 32
Tytuł:
Piram i Tyzbe
Autor:
Stanisław Herakliusz Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1660 a 1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1660
Data wydania (nie później niż):
1702
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Księgarnia św. Wojciecha
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1929
/ który teraz dla krótkości życia naszego/ kończy się miedzy 40. lat/ więcej trochę abo mniej/ na ten czas rozciągał się na kilka set lat/ co się teraz ledwo do dwu/ abo mało co więcej dziesiątków rozciąga. Księgi pierwsze. Bogactwa Szwedzkie.
BOgactwa tych królestw są w dostatku żywności/ której mają mnogo: co też pokazują i same nazwiska Gocji/ jakby Boskiej ziemie/ jakom już powiedział/ i Finlandiej/ co się znaczy piękna abo żyzna ziemia/ jako też i Finmarchia. Żywności ich są/ mięsa/ ryby/ i świeże/ i słone/ i wędzone: żyto/ piwo. Tak tego jest obfito/
/ ktory teraz dla krotkośći żyćia nászego/ kończy się miedzy 40. lat/ więcey trochę ábo mniey/ ná ten czás rozćiągał się ná kilká set lat/ co się teraz ledwo do dwu/ ábo máło co więcey dźieśiątkow rozćiąga. Kśięgi pierwsze. Bogáctwá Szweckie.
BOgáctwá tych krolestw są w dostátku żywnośći/ ktorey máią mnogo: co też pokázuią y sáme nazwiská Gothiey/ iákby Boskiey źiemie/ iákom iuż powiedźiał/ y Finlándiey/ co się znáczy piękna ábo żyzna źiemiá/ iáko też y Finmárchia. Zywnośći ich są/ mięsá/ ryby/ y świeże/ y słone/ y wędzone: żyto/ piwo. Ták tego iest obfito/
Skrót tekstu: BotŁęczRel_III
Strona: 35
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. III
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
. Uczą się jeszcze z dzieciństwa, wierzyć i mówić o swym Caru, jako o Bogu: Bóg sam (mówią pospolicie) a wielki Hosudar wiedajeł to: Wie wsio Weliki nasz Car: wsio co mamy, i zdrowie, i potrzeby, idzie to, od Wielkiego Cara: Wolen Bóg da Hosudar: Wsiego mnogo u Hosudara w Carstwie. etc. Za tym idzie, iż bacząc poddani taką jego wspaniałość, a niewiedząc nioczym inszym, tylko o jego rzeczach, czczą go i słuchai, nie jako poddani, ale jako niewolnicy, i mają go prawie za Boga, nie tylo za Pana. Nie ma pod sobą
. Vczą się iescze z dźiećiństwá, wierzyć y mowić o swym Cáru, iáko o Bogu: Bog sám (mowią pospolicie) á wielki Hosudár wiedáieł to: Wie wśio Weliki nász Cár: wśio co mamy, y zdrowie, y potrzeby, idźie to, od Wielkiego Cárá: Wolen Bog da Hosudár: Wśiego mnogo u Hosudárá w Cárstwie. etc. Zá tym idźie, iż bacząc poddáni táką iego wspániałość, á niewiedząc nioczym inszym, tylko o iego rzeczach, czczą go y słuchái, nie iáko poddáni, ále iáko niewolnicy, y máią go prawie zá Bogá, nie tylo za Páná. Nie ma pod sobą
Skrót tekstu: MurChwałPam
Strona: Tv
Tytuł:
Pamiętnik albo Kronika Pruskich Mistrzów i Książąt Pruskich
Autor:
Mikołaj Chwałkowski
Drukarnia:
Jan Tobiasz Keller
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
geografia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1712
Data wydania (nie wcześniej niż):
1712
Data wydania (nie później niż):
1712
tego pogłowie.
Bo i ciż wilcy, choć już w uciekaniu, Biją ich, tłuką wszędy na potkaniu. Prosi wilka pies: „Nie każy czeredy Mojej tak psować, wszak dosyć ma biedy.” A wilk: „Mołcz, sobak, niechaj nie zawadza! Prudko utikasz, pak i baran zdradza. Mnoho Się szajtan z toho sobak rodzi, Moja i twoja z żywotom uchodzi.” I fuknie: „Sobak, rada twoja licha; Moja bieżysz, jok dusza ledwie dycha. Baran jesty nit, sama utikajesz, Moja co kazał, a cy pamiętajesz? Kak baran nie masz, to przyjdzie do tego, Że twych
tego pogłowie.
Bo i ciż wilcy, choć już w uciekaniu, Biją ich, tłuką wszędy na potkaniu. Prosi wilka pies: „Nie każy czeredy Mojej tak psować, wszak dosyć ma biedy.” A wilk: „Mołcz, sobak, niechaj nie zawadza! Prudko utikasz, pak i baran zdradza. Mnoho Się szajtan z toho sobak rodzi, Moja i twoja z żywotom uchodzi.” I fuknie: „Sobak, rada twoja licha; Moja bieżysz, jok dusza ledwie dycha. Baran jesty nit, sama utikajesz, Moja co kazał, a cy pamiętajesz? Kak baran nie masz, to przyjdzie do tego, Że twych
Skrót tekstu: BiałJBratBar_I
Strona: 587
Tytuł:
Brat Tatar albo liga wilcza ze psem na gospodarza do czasów terażniejszych stosująca
Autor:
Jan Białobłocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1652
Data wydania (nie wcześniej niż):
1652
Data wydania (nie później niż):
1652
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
troje sążenie/ Eliare Moskiewscy gdzie swoje złożenie Radzi mieli/ bo na nich takie pomieszkanie Spokojne im bywało/ ba i przesypianie: Kędy Baszta od Baszty na dobre strzelenie/ Jak z najdłuższej ptaszyce swoje położenie/ Ebańskim kształtem miały z piękną wyniosłością/ Ale moc ich ta wstytka napełniona złością Sczerą Moskiewską była/ bo tak naszych mnogo/ Z tych baszt samopałów swych postrzelali srogo. Wszechmocność Boska to tam prędko tak sprawiła/ Eż i trzech godżyn spełna/ ta ich mocna siła Dalej im nie strzymała: bo wszyscy z przestrachu/ Zabijać się musieli/ ba i skakać z dachu. Który był nad wszytkimi pięknie położony/ Jak Basztami tak mury/ a
troie sążenie/ Eliare Moskiewscy gdźie swoie złożenie Rádźi mieli/ bo ná nich tákie pomieszkánie Spokoyne im bywáło/ bá y przesypiánie: Kędy Básztá od Bászty ná dobre strzelenie/ Iák z naydłuższey ptaszyce swoie położenie/ Ebáńskim kształtem miáły z piękną wyniosłośćią/ Ale moc ich tá wstytká napełniona złośćią Scżerą Moskiewską byłá/ bo ták nászych mnogo/ Z tych baszt sámopałow swych postrzeláli srogo. Wszechmocność Boska to tám prętko ták spráwiłá/ Eż y trzech godżin spełna/ tá ich mocna śiłá Dáley im nie strzymáłá: bo wszyscy z przestráchu/ Zábiiáć się muśieli/ bá y skákáć z dáchu. Ktory był nád wszytkimi pięknie położony/ Iák Básztámi ták mury/ á
Skrót tekstu: OzimSzturm
Strona: B2
Tytuł:
Szturm pocieszny smoleński
Autor:
Baltazar Ozimiński
Drukarnia:
Jan Karcan
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1611
Data wydania (nie wcześniej niż):
1611
Data wydania (nie później niż):
1611