Cóż po tym, zawodzić sumnienie, które przy dzisiejszym odpuście generalną spowiedzią uwolnić należy.
Mikołaj: Wżdyć tak ludzie czynią, a przecie rozgrzyszenie biorą.
Stanisław: Biorą na swoje i spowiednika potępienie.
Mikołaj: Niechże tak będzie, jakby najlepiej być mogło. Ale się to ludzie jak świnie do spowiedzi cisną i mocują w tumulcie.
Stanisław: Tak oni i od spowiedzi do grzychów czynią.
Mikołaj: Przynajmniej nie dziś przez obserwancyją przytomności Boskiej we wnętrznościach swoich.
Stanisław: Bynajmniej nie masz na to uwagi, swywola i rozpusta nigdy nie wakuje.
Mikołaj: Prawda, ale łaska Boska z Ciałem Przenajświętszym przyjęta od grzychów utrzymować zwykła.
Stanisław
Cóż po tym, zawodzić sumnienie, które przy dzisiejszym odpuście generalną spowiedzią uwolnić należy.
Mikołaj: Wżdyć tak ludzie czynią, a przecie rozgrzyszenie biorą.
Stanisław: Biorą na swoje i spowiednika potępienie.
Mikołaj: Niechże tak będzie, jakby najlepiej bydź mogło. Ale się to ludzie jak świnie do spowiedzi cisną i mocują w tumulcie.
Stanisław: Tak oni i od spowiedzi do grzychów czynią.
Mikołaj: Przynajmniej nie dziś przez obserwancyją przytomności Boskiej we wnętrznościach swoich.
Stanisław: Bynajmniej nie masz na to uwagi, swywola i rozpusta nigdy nie wakuje.
Mikołaj: Prawda, ale łaska Boska z Ciałem Przenajświętszym przyjęta od grzychów utrzymować zwykła.
Stanisław
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 241
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Roku 411. ale od Maksyma tyrana zrujnowane. Innych zdanie że się zaczęło Roku 700. To certum że od Roku 1370. zacząwszy w Osobie Roberta II. Sztuarta, Familia Sztuartów tam panowała lat 350. teraz wygnana, lubo Szkocję do Anglii przyłączyła, Brytanów Szkockich do Rzymu posyłano, którzy się na Amfiteatrach ze Lwami mocowali. A że kraj jest zimny i ostry, ma wiele śledzi, stokfiszu, a chleba skąpo, osobliwie pszennego, gdyż więcej owsa i żyta tutejsze rodzą grunta. Woły tam na puszczy Kalcedońskiej (skąd się kraj zwał Calcedonia) zajadłe są jak Iwy, i szerścią lwią pokryte, Ludzi tak nie na: widzą,
Roku 411. ale od Maxyma tyrana zruynowane. Innych zdanie że się zaczeło Roku 700. To certum że od Roku 1370. zacząwszy w Osobie Roberta II. Sztuarta, Familia Sztuartow tam panowała lat 350. teraz wygnaná, lubo Szkocyę do Anglii przyłączyłá, Brytanow Szkockich do Rzymu posyłano, ktorzy się na Amphiteatrach ze Lwami mocowali. A że kray iest zimny y ostry, ma wiele sledzi, stokfiszu, á chleba skąpo, osobliwie pszennego, gdyż więcey owsa y żyta tuteysze rodzą grunta. Woły tam na puszczy Kálcedońskiey (zkąd się kray zwał Calcedonia) zaiadłe są iak Iwy, y szerścią lwią pokryte, Ludzi tak nie na: widzą,
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 408
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
tego Zeszły, szedł był raz dla drew do lasu gęstego; Gdzie drew wiązań nabrawszy, na ramię je włożył, Z których ciężar, iż mu zbyt wielki kłopot mnożył,
Zdjął je z siebie; jużby rad rzekł o pomoc komu, Wiedząc, że jeszcze było opodal do domu. A nie widząc ratunku, mocuje się starzec: Zdadzą mu się cięższe drwa, niźli drugim marzec. Lecz gdy już dźwignąć nie mógł, frasunki, kłopoty,
Niewczasy, niedostatki i przeszłe roboty Wszystkie na pamięć przyszły: więc tego żałuje, Że żyw, na śmierć narzeka, że go nie ratuje. Woła śmierci kilkakroć, by go z świata wzięła
tego Zeszły, szedł był raz dla drew do lasu gęstego; Gdzie drew wiązań nabrawszy, na ramię je włożył, Z których ciężar, iż mu zbyt wielki kłopot mnożył,
Zdjął je z siebie; jużby rad rzekł o pomoc komu, Wiedząc, że jeszcze było opodal do domu. A nie widząc ratunku, mocuje się starzec: Zdadzą mu się cięższe drwa, niźli drugim marzec. Lecz gdy już dźwignąć nie mógł, frasunki, kłopoty,
Niewczasy, niedostatki i przeszłe roboty Wszystkie na pamięć przyszły: więc tego żałuje, Że żyw, na śmierć narzeka, że go nie ratuje. Woła śmierci kilkakroć, by go z świata wzięła
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 38
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
dwadzieścia mają. XXXIX. Kto mocniejszy, ten lepszy. O SMOKU Z PIŁKĄ.
Smok zgłodniały, nie mogąc dostać co inszego, Czymby był mógł ratować żołądka strawnego, Nalazł piłkę ślusarską: więc ją pocznie swymi, To tam, to sam, obracać zębami ostrymi.
Ale gdy się tak dobrą chwilę z nią mocował, Nic nie sprawił i darmo zęby sobie psował. Rzekła piłka do niego: „Ty się o mię kusisz? Pierwej tu swoich zębów postradać ty musisz! Bo ja swymi twardą stal głodzę żelaznymi,
Jakoż ty głupi szkodzić masz mnie kościanemi?” Obaczył smok, że prawdę piłka powiadała I że ona więtszą moc
dwadzieścia mają. XXXIX. Kto mocniejszy, ten lepszy. O SMOKU Z PIŁKĄ.
Smok zgłodniały, nie mogąc dostać co inszego, Czymby był mógł ratować żołądka strawnego, Nalazł piłkę ślusarską: więc ją pocznie swymi, To tam, to sam, obracać zębami ostrymi.
Ale gdy się tak dobrą chwilę z nią mocował, Nic nie sprawił i darmo zęby sobie psował. Rzekła piłka do niego: „Ty się o mię kusisz? Pierwej tu swoich zębów postradać ty musisz! Bo ja swymi twardą stal głodzę żelaznymi,
Jakoż ty głupi szkodzić masz mnie kościanemi?” Obaczył smok, że prawdę piłka powiadała I że ona więtszą moc
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 40
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
oczu mu zginęła. Wtym niedźwiedź, ul porwawszy, srodze rozgniewany,
Pocznie go drzeć łapami, mszcząc się swojej rany. Zaczym ze wszystkich ulów pszczoły wyleciały, A padszy na niedźwiedzia, w krąg go osypały. Miecze się nieboraczek, pszczoły go kąsają, A coraz to mu więcej ran żądły zadają. Długo się tam mocował, wszakże ku końcowi Przegrał bitwę, uciekać przyszło niedźwiedziowi. Tak człowiek głupi, który rzeczy nie uważa, Prędkim do mszczenia bywa, choć mała uraza. Ano lepiej niewielkiej poniechać urazy, Aniżeli mszcząc się raz, być bitym dwa razy. LXXII. Z dowcipu, nie ze złota, pana upatruj! PAW I KOS
oczu mu zginęła. Wtym niedźwiedź, ul porwawszy, srodze rozgniewany,
Pocznie go drzeć łapami, mszcząc się swojej rany. Zaczym ze wszystkich ulów pszczoły wyleciały, A padszy na niedźwiedzia, w krąg go osypały. Miecze się nieboraczek, pszczoły go kąsają, A coraz to mu więcej ran żądły zadają. Długo się tam mocował, wszakże ku końcowi Przegrał bitwę, uciekać przyszło niedźwiedziowi. Tak człowiek głupi, który rzeczy nie uważa, Prędkim do mszczenia bywa, choć mała uraza. Ano lepiej niewielkiej poniechać urazy, Aniżeli mszcząc się raz, być bitym dwa razy. LXXII. Z dowcipu, nie ze złota, pana upatruj! PAW I KOS
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 66
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
je przez tęż rzekę/ i przeprowadził wszystko co miał. 24. A tylko sam Jakub został. 25.
A Oto biedził się z nim mąż aż do weścia zorze: Który widząc że go nie mógł przemoc/ Uderzył Jakoba w staw biodry jego/ i wytrąciła się z stawu biodra Jakobowa/ gdy się z nim mocował. 26. I rzekł/ Puść mię bo już wschodzi zorza: i odpowiedział/ Nie puszczę cię aż mi będziesz błogosławił. 27. Tedy mu rzekł/ Co za imię twoje? I odpowiedział: Jakub. 28. I rzekł/ Nie będzie nazywane więcej imię twoje Jakub/ ale Izrael: boś sobie mężnie
je przez tęż rzekę/ y przeprowádźił wszystko co miał. 24. A tylko sam Iákob został. 25.
A Oto biedźił śię z nim mąż áż do weśćia zorze: Ktory widząc że go nie mogł przemoc/ Uderzył Iákobá w staw biodry jego/ y wytrąćiłá śię z stáwu biodrá Iákobowá/ gdy śię z nim mocował. 26. Y rzekł/ Puść mię bo już wschodźi zorza: y odpowiedźiał/ Nie puszczę ćię áż mi będźiesz błogosłáwił. 27. Tedy mu rzekł/ Co zá imię twoje? Y odpowiedźiał: Iákob. 28. Y rzekł/ Nie będźie názywáne więcey imię twoje Iákob/ ále Izráel: boś sobie mężnie
Skrót tekstu: BG_Rdz
Strona: 34
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Rodzaju
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
drugą tysiączną, osimset dziewięćdziesiątą cząstką: a zatym nierównie mniejszą niżeli jest jedne ziarno względem 4000 ziarn: cóż tedy za dziw iż tu na ziemi żadnego znacznego skutku lnie czyni mając tak wielkie przeszkody: w przeciągach zaś planet znacznie ich bieg odmienia, gdyż nic niemasz coby się z nią, iż tak rzekę, mocowało i nieskuteczną czyniło.
Powietrze, rzeczesz, wchodząc w płuce zwierząt, bieg humorów utrzymuje, a otaczając ciała ich niedopuszcza humorom rozrządzać się, i rozrywać naczyń, w których zawarte krążą. Przynajmniej tedy kometa mocą swą pociągającą rozrzadzając powietrze, może odmianę sprawić na zdrowiu?
Jawno jest ze skutków mocy słońca i księżyca,
drugą tysiączną, osimset dziewięćdziesiątą cząstką: a zatym nierownie mnieyszą niżeli iest iedne ziarno względem 4000 ziarn: coż tedy za dziw iż tu na ziemi żadnego znacznego skutku lnie czyni maiąc tak wielkie przeszkody: w przeciągach zaś planet znacznie ich bieg odmienia, gdyż nic niemasz coby się z nią, iż tak rzekę, mocowało y nieskuteczną czyniło.
Powietrze, rzeczesz, wchodząc w płuce zwierząt, bieg humorow utrzymuie, a otaczając ciała ich niedopuszcza humorom rozrządzać się, y rozrywać naczyń, w ktorych zawarte krążą. Przynaymniey tedy kometa mocą swą pociągaiącą rozrzadzaiąc powietrze, może odmianę sprawić na zdrowiu?
Jawno iest ze skutkow mocy słońca y księżyca,
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 269
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
nim śmierć i krwawe zdroje. Widzi łańcuchy/ bicze/ koronę cierzniową/ Purpurę, ostre goździe/ i włócznią surową. Pod krzyżem widzi Matkę mieczami zranioną/ Żałością i mizernym smętkiem utrapioną. Spojrzy w kielich/ tam pełno hańby/ zelżywości/ Bluźnierstwa/ pośmiewiska/ i różnej przykrości. Tu przyrodzona bojaźń z męstwem się mocuje: Tu przed oczy zawzięta miłość następuje. Tu strach okrutnych mordów/ tu śmierć nieużyta: A owdzie chęć zbawienia lube serce chwyta. Różna postać/ różną myśl/ w smętnej duszy ściele/ Owa/ na Pana stosów natarło tak wiele: Aż upadł na twarz świętą. Tu miłość tym więcej/ I tym zapaloną chęć
nim śmierć y krwáwe zdroie. Widźi łáńcuchy/ bicze/ koronę ćierzniową/ Purpurę, ostre goźdźie/ y włocznią surową. Pod krzyżem widźi Mátkę mieczámi zránioną/ Záłośćią y mizernym smętkiem vtrapioną. Spoyrzy w kielich/ tám pełno háńby/ zelżywośći/ Bluźnierstwá/ pośmiewiská/ y rożney przykrośći. Tu przyrodzona boiaźń z męstwem się mocuie: Tu przed oczy záwźięta miłość nástępuie. Tu strách okrutnych mordow/ tu śmierć nieużyta: A owdźie chęć zbáwienia lube serce chwyta. Rożna postáć/ rożną myśl/ w smętney duszy śćiele/ Owa/ ná Páná stosow nátárło ták wiele: Aż vpadł ná twarz świętą. Tu miłość tym więcey/ I tym zápaloną chęć
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 11.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
dyskurs zaczęło.
W wieczór zaś podczas grania bassety imp. starosta krasnostawski upiwszy się bardzo bestyjalskie po pokojach królowej im. czynił akcyje, kiedy wziąwszy naturalia ad manus nie tylko mężatkom, ale i pannom one prezentował ad ocula i o stół nimi kilka razy uderzył, do imp. podkomorzynej kor. przyszedłszy tak się z nią mocował, że na palcu jej obrączki połomał, drugie od niego ledwo pouciekały.
Książę im. kanclerz otrzymał dużą reprehensyją od króla im., że na pierwszej sesyjej, 13 będącej u ks. im. kardynała, dał deklaracyją imieniem całego narodu, będąc os principis, a co bardziej kontrapunkt trzymając fakcyjej tamecznej podjął się całego
dyskurs zaczęło.
W wieczór zaś podczas grania bassety jmp. starosta krasnostawski upiwszy się bardzo bestyjalskie po pokojach królowej jm. czynił akcyje, kiedy wziąwszy naturalia ad manus nie tylko mężatkom, ale i pannom one prezentował ad ocula i o stół nimi kilka razy uderzył, do jmp. podkomorzynej kor. przyszedłszy tak się z nią mocował, że na palcu jej obrączki połomał, drugie od niego ledwo pouciekały.
Książę jm. kanclerz otrzymał dużą reprehensyją od króla jm., że na pierwszej sesyjej, 13 będącej u ks. jm. kardynała, dał deklaracyją imieniem całego narodu, będąc os principis, a co bardziej kontrapunkt trzymając fakcyjej tamecznej podjął się całego
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 181
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
, przebywszy zastępy i zawalikamienie, spada w przepaść ze skał w dół, z takim szumem, który słychać o dwie mili. Mięszkańcy stron tamtych przyuczeni ustawiczną mozołą do tej zabawki, przejeżdżającym dają bardziej straszne, niżli śmieszne widowisko, wsiadają po dwóch w małe łodki, jeden wodę wylewa, drugi wiosłem robi. Długo się mocują z poburzoną falą, a zawsze sztucznie żeglując, lecą gwałtownie z spadającym wałem, jako strzały. Patrzający na to człowiek, cały zadrży, i już sądzi, że w przepaść nieuchronną, na dół poszli, lecz Nil zwyczajny, znowu bieg przejąwszy, wracając ich znowu oczom, jako wodne ptaki wypływają na spokojne wody.
, przebywszy zastępy y záwalikámienie, spadá w przepaść ze skał w doł, z tákim szumem, ktory słycháć o dwie mili. Mięszkáńcy stron tamtych przyuczeni ustawiczną mozołą do tey zabawki, przeieżdżáiącym dáią bardziey straszne, niżli smieszne widowisko, wsiadáią po dwoch w małe łodki, ieden wodę wylewá, drugi wiosłem robi. Długo się mocuią z poburzoną falą, á zawsze sztucznie żegluiąc, lecą gwałtownie z spadáiącym wáłem, iáko strzały. Pátrzaiący na to człowiek, cały zadrży, y iuż sądzi, że w przepaść nieuchronną, ná doł poszli, lecz Nil zwyczayny, znowu bieg przeiąwszy, wracaiąc ich znowu oczom, iáko wodne ptáki wypływaią ná spokoyne wody.
Skrót tekstu: RolJabłADziej
Strona: 76
Tytuł:
Dziejopis starożytny Egipcjanów, Kartainców, Assyryjczyków, Babilonców, Medów, Persów, Macedończyków i Greków
Autor:
Charles Rollin
Tłumacz:
Józef Aleksander Jabłonowski
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743