więźniów niemało, Dwu przednich zwłaszcza do króla wiedziono, Ostatek nocnym cieniem zasłoniony, Od krwawej śmierci został uchroniony.
Podobne męstwo po nim widzieć było Póki ten wojny postępek się toczył, Gdy z chanem wojsko niezmierne okryło Pola szeroko, nie raz z swemi skoczył Ufcami i gdzie szczęście się zdarzyło, Broń swoję w jusze bisurmańskiej moczył, Aż w dzień ostatni czerwca Bóg na niebie Pomyślny koniec sprawił tej potrzebie.
Bo gdy chan, z tłumem kozackim spikniony, Wszystką się mocą nastąpić gotował, A szyk wojsk polskich pięknie sporządzony Obaczył, który zlekka następował W gromadnych pułkach, przedtem mgłą zaćmiony, Jął się ociągać i swojej żałował W tem porywczości,
więźniów niemało, Dwu przednich zwłaszcza do króla wiedziono, Ostatek nocnym cieniem zasłoniony, Od krwawej śmierci został uchroniony.
Podobne męstwo po nim widzieć było Póki ten wojny postępek się toczył, Gdy z chanem wojsko niezmierne okryło Pola szeroko, nie raz z swemi skoczył Ufcami i gdzie szczęście się zdarzyło, Broń swoję w jusze bisurmańskiej moczył, Aż w dzień ostatni czerwca Bóg na niebie Pomyślny koniec sprawił tej potrzebie.
Bo gdy chan, z tłumem kozackim spikniony, Wszystką się mocą nastąpić gotował, A szyk wojsk polskich pięknie sporządzony Obaczył, który zlekka następował W gromadnych pułkach, przedtém mgłą zaćmiony, Jął się ociągać i swojej żałował W tém porywczości,
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 345
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
Weźmij od górnej pieczeni ziober kilka/ porąb cienko po jednemu ziebrze/ potłucz/ namocz w occie winnym przez dwie godzinie/ przydawszy soli/ potym osusz/ piecz na roście/ usiekaj bardzo drobno/ łoju kruchego włóż w rynkę/ i te Brazelle włóż/ wlej rosołu/ warz/ przylej potym Octu tego w którymeś moczył/ i pieprzu/ Imbieru/ Gałki/ przywarz/ a daj ciepło na stół/ LXXXII. Brazelle Cielęce.
Weźmij Górnice Cielęcą z Nerką/ porąb cienko/ jako tylec noża/ potłucz/ ociągnij na węglu/ włóż w rynkę/ nakroj Cebulę drobno/ pietruszki/ włóż masła nie mało/ wlej rosołu/ gałki
Weźmiy od gorney pieczeni źiober kilká/ porąb ćienko po iednemu źiebrze/ potłucz/ namocz w ocćie winnym przez dwie godźinie/ przydawszy soli/ potym osusz/ piecz ná rośćie/ uśiekay bardzo drobno/ łoiu kruchego włoż w rynkę/ y te Brazelle włoż/ wley rosołu/ warz/ przyley potym Octu tego w ktorymeś moczył/ y pieprzu/ Imbieru/ Gałki/ przywarz/ a day ćiepło na stoł/ LXXXII. Brázelle Cielęce.
Weźmiy Gornice Cielęcą z Nerką/ porąb ćienko/ iáko tylec nożá/ potłucz/ oćiągniy ná węglu/ włoż w rynkę/ nakroy Cebulę drobno/ pietruszki/ włoż masłá nie máło/ wley rosołu/ gałki
Skrót tekstu: CzerComp
Strona: 33
Tytuł:
Compendium ferculorum albo zebranie potraw
Autor:
Stanisław Czerniecki
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
kulinaria
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1682
Data wydania (nie wcześniej niż):
1682
Data wydania (nie później niż):
1682
/ który według descripcji wżwysz mianowanej masz uciąć/ a schędożywszy namocz w occie dobrym wsypawszy w ten Ocet Soli/ Majeranu/ Kolendry/ a mocz to godźn cztery/ albo pięć; Weźmij potym Słoniny nakraj długo /i przez mięsiste a chudsze miejsca prześpikuj/ uwiń w płótno/ warz w tym Occie/ w którymeś moczył/ zasoliwszy dobrze/ a gdy uwre wyłóż na Misę potrząsnąwszy różnym kwieciem/ daj na zimno. VII. Gęsi albo kaczki dzikie na zimno.
Gęsi albo kaczki dzikie naśpikuj przez srzodek grubą Słoniną/ a namocz w Occie winnym/ przez godzin dwie/ zawiń w serwetę włóż Majeronu/ albo Rozmarynu/ albo Kolendry/ zasol
/ ktory według descriptiey wżwysz miánowaney masz vćiąć/ á zchędożywszy námocz w oććie dobrym wsypawszy w ten Ocet Soli/ Maieranu/ Kolendry/ á mocz to godźn cztery/ álbo pięć; Weźmiy potym Słoniny nákray długo /y przez mięśiste á chudsze mieyscá prześpikuy/ uwiń w płotno/ warz w tym Oććie/ w ktorymeś moczył/ zasoliwszy dobrze/ á gdy uwre wyłoż ná Misę potrząsnąwszy rożnym kwiećiem/ day ná źimno. VII. Gęśi álbo káczki dźikie ná źimno.
Gęśi albo káczki dźikie náśpikuy przez srzodek grubą Słoniną/ á námocz w Oććie winnym/ przez godźin dwie/ zawiń w serwetę włoż Máieronu/ álbo Rozmárynu/ albo Kolendry/ zasol
Skrót tekstu: CzerComp
Strona: 41
Tytuł:
Compendium ferculorum albo zebranie potraw
Autor:
Stanisław Czerniecki
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
kulinaria
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1682
Data wydania (nie wcześniej niż):
1682
Data wydania (nie później niż):
1682
dostatek/ i octu winnego/ tak wiele/ żeby zamokł szczupak/ i kminu tłuczonego/ i Oliwy a mocz to godzinę/ Weźmij szpilek drewnianych cienkich/ powtykaj na Rozenki dzwona przetykaj jeżeli chcesz Salwią piecz na roście/ a żynguj czym chczesz i chlebem białym tartym potrząsnij; a gdy dopieczesz zwarz ten Ocet w którymeś moczył/ przydaj Oliwy/ daj z szpilkami pułmisek/ polej tym saporem. Rozdział Drugi. LXXXVIII. Ryby macerowane warzone,
Takim kształtem zmacerujesz w Occie soli Szczupaka albo karpia ale nie lej Oliwy/ włóż potym w Rynkę/ i ten Ocet wlej/ masła płokanego ż potrzebę włóz albo Oliwy; gdy uwre daj na stół
dostátek/ y octu winnego/ tak wiele/ żeby zámokł szczupak/ y kminu tłuczonego/ y Oliwy á mocz to godzinę/ Weźmiy szpilek drewnianych ćienkich/ powtykay ná Rozenki dzwoná przetykay ieżeli chcesz Salwią piecz ná rośćie/ a żynguy czym chczesz y chlebem białym tartym potrząsniy; á gdy dopieczesz zwarz ten Ocet w ktorymeś moczył/ przyday Oliwy/ day z szpilkámi pułmisek/ poley tym saporem. Rozdział Drugi. LXXXVIII. Ryby mácerowáne wárzone,
Tákim kształtem zmáceruiesz w Occie soli Szczupaká álbo kárpiá ále nie ley Oliwy/ włoż potym w Rynkę/ y ten Ocet wley/ másła płokánego ż potrzebę włoz álbo Oliwy; gdy vwre day na stoł
Skrót tekstu: CzerComp
Strona: 64
Tytuł:
Compendium ferculorum albo zebranie potraw
Autor:
Stanisław Czerniecki
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
kulinaria
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1682
Data wydania (nie wcześniej niż):
1682
Data wydania (nie później niż):
1682
natenczas prawie powiła, Gdy się o zdechłą świnię ze psem powadziła. Gdy pies za ogon porwał, ona za szczecinę, Wtenczas się z tym namilszym rozwiązała synem. I wnet jej sprandykował ktoś z rozumem bystrem, Że ten syn będzie jakim zapewne świnistrem. A Dąbrowskim zaś ociec jego się mianował, Że w dębie skóry moczył i tak je garbował. Abo mu pedagoga przydajcie mędrszego, Mówijusza ministra zboru kowieńskiego. Inaczej abo się już mną nie tytułujcie, Abo tych przeciwników mych nie przechowujcie. Ale już dajmy pokój temu wyrodkowi, Mówmy co ku naszemu służy pożytkowi. Naprzód usilnie proszę, me namilsze dziatki, Przez imię me i waszej Katryneczki matki
natenczas prawie powiła, Gdy się o zdechłą świnię ze psem powadziła. Gdy pies za ogon porwał, ona za szczecinę, Wtenczas się z tym namilszym rozwiązała synem. I wnet jej sprandykował ktoś z rozumem bystrem, Że ten syn będzie jakim zapewne świnistrem. A Dąbrowskim zaś ociec jego się mianował, Że w dębie skóry moczył i tak je garbował. Abo mu pedagoga przydajcie mędrszego, Mowijusza ministra zboru kowieńskiego. Inaczej abo się już mną nie tytułujcie, Abo tych przeciwników mych nie przechowujcie. Ale już dajmy pokój temu wyrodkowi, Mówmy co ku naszemu służy pożytkowi. Naprzód usilnie proszę, me namilsze dziatki, Przez imię me i waszej Katryneczki matki
Skrót tekstu: ChądzJRelKontr
Strona: 304
Tytuł:
Relacja
Autor:
Jan Chądzyński
Drukarnia:
Drukarnia Jezuicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
na to miejsce będą do tych mąk zasłani, Którzy są obrzydłemi grzechami zmazani. Potym od tychże mężów gdy odprowadzony Był z krajów pełnych smutku, został przebudzony Ze snu, i przypomniał to, że usnął pod dachem W Pokoju swym modląc się. zaczym zdjęty strachem Drżał wszytek, a mdły wzrok swój w obfitych łzach moczył, Które na kształt żrzodlistych wód po twarzy toczył. Owej zaś niewstydliwej Królewny osoba, I wszytkich powierzchowna tych Panien ozdoba. Zdała mu się być brzydszą nad cuchnące gnoje, Nad psa zdechłego w letnie śmierdzącego znoje. A przywodząc na pamięć sobie miejsca one Pełne wesela, i biad przez sen objawione, Częścią względem wesołych był
ná to mieysce będą do tych mąk zásłáni, Ktorzy są obrzydłemi grzechámi zmázáni. Potym od tychże mężow gdy odprowádzony Był z kráiow pełnych smutku, został przebudzony Ze snu, y przypomniał to, że vsnął pod dáchem W Pokoiu swym modląc się. záczym zdięty stráchem Drżał wszytek, á mdły wzrok swoy w obfitych łzách moczył, Ktore ná kształt żrzodlistych wod po twarzy toczył. Owey záś niewstydliwey Krolewny osobá, Y wszytkich powierzchowna tych Pánien ozdobá. Zdáłá mu się bydź brzydszą nád cuchnące gnoie, Nád psá zdechłego w letnie śmierdzącego znoie. A przywodząc ná pámięć sobie mieyscá one Pełne wesela, y biad przez sen obiáwione, Częśćią względem wesołych był
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 233
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
, którzy już ni nacz się nie godzą, Wożą drwa, miasto sani, co je potem głodzą. Tak też, choć do zakonu jezuita wkroczy, Głową mieszka w konwikcie, w świecie ogon moczy: Przodem do niebieskiego, biorąc modę z bobra, Dąży, zadem ziemskiego trzymając się dobra. Niechżeby już zdrów moczył; gorsza, że świat mąci, Jako bóbr, jeżeli go ryba w ogon trąci. A ów znużony wiekiem jezuita stary, Miasto drew, wozi krupy do świętej Barbary. 326 (D). DO JEDNEGO PLEBANA
Prawieć, odsądziwszy żon, kapłanom wygodzą: Dotąd do cyrulika z pleszem tylko chodzą; Dziś niejeden
, którzy już ni nacz się nie godzą, Wożą drwa, miasto sani, co je potem głodzą. Tak też, choć do zakonu jezuita wkroczy, Głową mieszka w konwikcie, w świecie ogon moczy: Przodem do niebieskiego, biorąc modę z bobra, Dąży, zadem ziemskiego trzymając się dobra. Niechżeby już zdrów moczył; gorsza, że świat mąci, Jako bóbr, jeżeli go ryba w ogon trąci. A ów znużony wiekiem jezuita stary, Miasto drew, wozi krupy do świętej Barbary. 326 (D). DO JEDNEGO PLEBANA
Prawieć, odsądziwszy żon, kapłanom wygodzą: Dotąd do cyrulika z pleszem tylko chodzą; Dziś niejeden
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 382
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dobre albo zle wedle upodobania naszego, do dobrego nas wiodąc, a od złego odwodząc, jednak niwczym naturze naszej wolnej gwałtu nie czyniąc: który gdyby czynił jużby to cud był, a nas chce rządzić nie przez cuda ale sposobem przyrodzonym i naszej naturze należytym, jako nie chce aby woda suszyła, ogień moczył, boby tak porządek przyrodzony psowal: i tak z nas jest że źle czyniemy, z Boga że możem dobrze czynić. 13. Dla czego się rodzą monsta? Gdy na lód trafi iż go nie może w ogień obrócić, przynamniej ogień go roztopi, trafi na kamień nie mogąc go zapalić to go zagrzeje,
dobre álbo zle wedle upodobánia nászego, do dobrego nas wiodąc, á od złego odwodząc, iednák niwczym náturze nászey wolney gwałtu nie czyniąc: ktory gdyby czynił iużby to cud był, á nas chce rządzić nie przez cudá ále sposobem przyrodzonym y nászey náturze należytym, iáko nie chce áby wodá suszyłá, ogień moczył, boby ták porządek przyrodzony psowal: y ták z nas iest że źle czyniemy, z Bogá że możem dobrze czynić. 13. Dla czego się rodzą monstá? Gdy ná lod trafi iż go nie może w ogień obroćić, przynamniey ogień go roztopi, tráfi ná kámień nie mogąc go zápalić to go zágrzeie,
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 10
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
gorzałkę takową Urobił był, co sto lat przetrwał swoją głową. Kiedy się jej napijał, nie wielkieć przymioty Do niej kładł, ale wielkie miała w sobie cnoty. Tylko kubebów włożył, imbieru, gałganu, To gałek muszkatowych, gwoździków, szafranu. Do tego cynamonu, szałwijej, kamfory, Po trosze tego włożył i moczył czas spory 25W gorzałce z wina, sześćkroć ogniem wyciągnionej — I tak pijąc, długo żył z tej wodki święconej. A tak, co ją pijacie, tym pisaniem mojem Nie pogardzajcie, bo jest pięknym zdrowia zdrojem. Pieśń o babie przy gorzałce.
Miała baba żaka, Czystego jonaka, Z zawiesistym wąsem, Penal
gorzałkę takową Urobił był, co sto lat przetrwał swoją głową. Kiedy sie jej napijał, nie wielkieć przymioty Do niej kładł, ale wielkie miała w sobie cnoty. Tylko kubebow włożył, imbieru, gałganu, To gałek muszkatowych, gwoździków, szafranu. Do tego cynamonu, szałwijej, kamfory, Po trosze tego włożył i moczył czas spory 25W gorzałce z wina, sześćkroć ogniem wyciągnionej — I tak pijąc, długo żył z tej wodki święconej. A tak, co ją pijacie, tym pisaniem mojem Nie pogardzajcie, bo jest pięknym zdrowia zdrojem. Pieśń o babie przy gorzałce.
Miała baba żaka, Czystego jonaka, Z zawiesistym wąsem, Penal
Skrót tekstu: WodGorzBad
Strona: ?
Tytuł:
Wodka albo gorzałka
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
miał (miała) powiedzieć/ co się tam stało/ zdechłbyś (zdechłabyś) od śmiechu. Panna jedna zacna/ w perłowej tkance chciała się młodzieńcowy ukłonić. Ostatka się sam domyślaj. Rozumiemci/ ale ona co rzekła? A cóż miała rzec/ zasromała się zaczerwieniała się/ jakoby ją we krwi moczył. Nie wadzi to tym pysznym pannom/ wszak już nie wiedzą/ jako mają chodzić albo stąpać od wielkiej pychy. A rozeszli się też w pokoju? I owszem/ taki tam był trzask nie wierzysz ty temu. Bodaj nikt dobry na takim weselu nie bywał. A czemu to? Powadzili się/ pobili i posiekli
miáł (miáłá) powiedźieć/ co się tám stáło/ zdechłbyś (zdechłábyś) od śmiechu. Pánná jedná zácna/ w perłowey tkance chćiáłá się młodźieńcowy ukłonić. Ostátká się sam domyślay. Rozumiemći/ ále oná co rzekłá? A coż miáłá rzec/ zásromáłá się zácżerwieniáłá się/ jákoby ją we krwi mocżył. Nie wádźi to tym pysznym pánnom/ wszák już nie wiedzą/ jáko máją chodźić álbo stąpáć od wielkiey pychy. A rozeszli się też w pokoiu? Y owszem/ táki tám był trzask nie wierzysz ty temu. Boday nikt dobry ná tákim weselu nie bywał. A cżemu to? Powádźili się/ pobili y posiekli
Skrót tekstu: VolcDial
Strona: 81
Tytuł:
Viertzig dialogi
Autor:
Nicolaus Volckmar
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612