jako baczniejsza, na to powiedziała: „Radabym tam wskoczyła, kiedybym wiedziała Pewnie, żeby ta studnia nigdy nie wyschnęła,
Boby więtsza się nas tam tarapata jęła, Gdyby woda za czasem w studni wyschnąć miała: Nie jednaby nam nędza, wierz mi, dokuczała”. Tak baczny swe afekty zawsze moderuje, I, coby z nich urosło, pierwej upatruje. Nie uwiedzie go żadna gwałtowna potrzeba, Pomniąc, że na ostatki oglądać się trzeba. LXIX. Sparzywszy się na ukropie, dmucha na zimną wodę. O PSIE, DESZCZA SIĘ BOJĄCYM.
Pies, przygodą skarany, nigdy na deszcz z domu Nie wychodził,
jako baczniejsza, na to powiedziała: „Radabym tam wskoczyła, kiedybym wiedziała Pewnie, żeby ta studnia nigdy nie wyschnęła,
Boby więtsza się nas tam tarapata jęła, Gdyby woda za czasem w studni wyschnąć miała: Nie jednaby nam nędza, wierz mi, dokuczała”. Tak baczny swe afekty zawsze moderuje, I, coby z nich urosło, pierwej upatruje. Nie uwiedzie go żadna gwałtowna potrzeba, Pomniąc, że na ostatki oglądać się trzeba. LXIX. Sparzywszy się na ukropie, dmucha na zimną wodę. O PSIE, DESZCZA SIĘ BOJĄCYM.
Pies, przygodą skarany, nigdy na deszcz z domu Nie wychodził,
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 64
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
do Miast wywożą, za co pieniądze do Mieszczanów biorą: a ci wzajemnie consumendo ich robotę per honestam vitam, pieniądze za towary nazad im oddawają. I coś się z nimi podobnego dzieje, jako z owym punktualnym zegarkiem, który ma w sobie jedno koło największe, co wszystkich pomniejszych kołek i wielkiego perpendykułu cursum et motum moderuje, pięknie dzień, godzinami, godziny kwadransami, kwadranse minutami dystungwuje, albo jak się dzieje z morskiemi Oceanami, w które, lubo wszystkie zrzodła, rzeki, i strumiki całego świata wypadają, lecz one z niego znowu nazad wracają, aby z większym wód szafunkiem, znowu do morza płynęły, Chłopska kondycja jest dla agrykultury
do Miast wywożą, za co pieniądze do Mieszczanow biorą: á ci wzaiemnie consumendo ich robotę per honestam vitam, pieniądze za towary nazad im oddawaią. Y coś się z nimi podobnego dzieie, iako z owym punktuálnym zegarkiem, ktory ma w sobie iedno koło naywiększe, co wszystkich pomnieyszych kołek y wielkiego perpendikułu cursum et motum moderuie, pięknie dzień, godzinami, godziny kwadransami, kwadranse minutami dystungwuie, álbo iak sie dzieie z morskiemi Oceanami, w ktore, lubo wszystkie zrzodła, rzeki, y strumiki całego świata wypadaią, lecz one z niego znowu nazad wracaią, aby z większym wod szafunkiem, znowu do morza płynęły, Chłopska kondycya iest dla agrikultury
Skrót tekstu: GarczAnat
Strona: 114
Tytuł:
Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej
Autor:
Stefan Garczyński
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1753
Data wydania (nie wcześniej niż):
1753
Data wydania (nie później niż):
1753
wypływa,
Taż Nimfa, a Ojczysty Księżyc Ją okrywa;
Srzeniawę już nie rzekę Rrzekę, lecz Ocean
Polskich ozdób przyczynę Adoruje Pean;
To Dektór, to Honoru Punkt, w punkcie bez pary,
Jeden w swej kursie sławy. Bez tamy, bez miary,
Obszernością zabiera Europejskie brzegi,
Bieży! lecz cnoty styrem Moderuje biegi;
Koron, Mitr, Buław setnych Ozdobne potoki
Sypie, nie same tylko Perły pod obłoki,
I wynurzywszy z siebie Tysiącznych Neptunów,
Gromiących Polskie sata Marsowych Piorunów;
Gdy nieźliczone z własnych Wnętrzności Syreny,
Mądre raczej Pallady Trojańskie Heleny
Lejąc na lond Sarmacki, Już z ojczystych progów
Lokował słusznym rządem Miedzy wielkich Bogów,
wypływa,
Táż Nimfa, á Oyczysty Xiężyc Ią okrywa;
Srzeniáwę już nie rzekę Rrzekę, lecz Ocean
Polskich ozdob przyczynę Adoruie Pean;
To Dektor, to Honoru Punkt, w punkcie bez pary,
Ieden w swey kursie sławy. Bez támy, bez miáry,
Obszernosćią zabiera Europeyskie brzegi,
Bieży! lecz cnoty styrem Moderuie biegi;
Koron, Mitr, Buław setnych Ozdobne potoki
Sypie, nie same tylko Perły pod obłoki,
Y wynurzywszy z śiebie Tyśiącznych Neptunow,
Gromiących Polskie satá Mársowych Piorunow;
Gdy nieźliczone z własnych Wnętrzności Syreny,
Mądre ráczey Pállády Troiáńskie Heleny
Leiąc ná lond Sarmácki, Iuż z oyczystych progow
Lokował słusznym rządem Miedzy wielkich Bogow,
Skrót tekstu: JunRef
Strona: a3v
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
słodkieć to rozmowy, On i skrupuły od nas powywodzi, On nas utuczy przy swobodnym czasie, W ścisłym nie będzie zamykał tarasie. A w tym Kapella zagrała na Sali, Maszki parami wchodzą w różnych strojach, Tu Regencja Fortecy zachwali Wesołość, którą słyszą na Pokojach, Niedługo myśląc gotowa do drogi, Tanecznej, ładnie moderuje nogi. Już menuety zaczynają pląsać, Tańce Angielskie, potym Sarabandy, Kapriole też umieją wytrząsać, Wnet się wpraszają do Szatańskiej Bandy, Metr ich piekielny wszelkich sztuk wyćwiczył, Jak zagrał, tak im, i tańcować ziczył. Tańcem zagrzani skosztują orżady, Smaczneć to rzeczy, wątrobę ochłodzą,
Po chwili znowu piją Limonady,
słodkieć to rozmowy, On y skrupuły od nas powywodzi, On nas utuczy przy swobodnym czasie, W ścisłym nie będzie zámykał tárasie. A w tym Kapella zágrała ná Sali, Maszki párami wchodzą w rożnych stroiach, Tu Regencya Fortecy záchwali Wesołość, ktorą słyszą ná Pokoiach, Niedługo myśląc gotowa do drogi, Taneczney, ładnie moderuie nogi. Już menuety záczynaią pląsać, Tańce Angielskie, potym Sarabandy, Kapryole też umieią wytrząsać, Wnet się wpraszaią do Szatańskiey Bandy, Metr ich piekielny wszelkich sztuk wyćwiczył, Ják zágrał, ták im, y tańcować źyczył. Tańcem zágrzani skosztuią orżady, Smaczneć to rzeczy, wątrobę ochłodzą,
Pó chwili znowu piią Limonady,
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 189
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752