Minerwinym Kościele/ Felicja kiedy Tu cię wyprawowała. Jam jej do kadzenia Ziół był przyniósł z Sabeje. Jakoż bez wątpienia Będzieszli się nauki szczerej jej trzymała/ Nie tylko tych pozbędziesz/ w któreś się to wdała Szumów i niepokojów: ale się też o tę Rzecz poważysz/ czym zadasz na wieki sromotę Hardej tej Monarszynej/ i swoje wywyższysz Barzo imię wysoko. Co więcej usłyszysz Od siostry mej Diany/ z którą nas bliźnięty Latona urodziła/ o tej to zawziętej Drodze swojej. Gdzie jutro będziesz nocleg miała/ A żebyś tym bezpieczniej/ i spokojniej spała W jej spoczniesz pokoju/ który tu ma zemną/ Bo bywa to kiedy
Minerwinym Kościele/ Felicya kiedy Tu cię wypráwowáłá. Iam iey do kádzenia Zioł był przyniosł z Sábeie. Iákoż bez wątpienia Będzieszli się náuki szczerey iey trzymáłá/ Nie tylko tych pozbędziesz/ w ktoreś się to wdáłá Szumow y niepokoiow: ále się też o tę Rzecz poważysz/ czym zádasz ná wieki sromotę Hárdey tey Monárszyney/ y swoie wywyższysz Bárzo imię wysoko. Co więcey vsłyszysz Od siostry mey Dyány/ z ktorą nas bliźnięty Látoná vrodziłá/ o tey to záwziętey Drodze swoiey. Gdzie iutro będziesz nocleg miáłá/ A żebyś tym bespieczniey/ y spokoyniey spáłá W iey spoczniesz pokoiu/ ktory tu ma zemną/ Bo bywa to kiedy
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 71
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
ścianach krwawe w niej korale/ I Rubiny pałały/ kędy z nią pospołu Chleba udzielonego z niebieskiego stołu/ I Nektaru skosztuje. Obiad górne potym Przynoszą Oready na naczyniu złotym/ Które służą. A sama Ksieni ją częstuje W potrawach kredencując. Przy czym ukazuje Po kosztownych podłogach diamentem ryte Kiedyś od Polikleta dzieje znamienite Wielkiej tej Monarszynej. Jako można! jako Jowiszowi samemu brykać więc nijako Przed nią bywa/ będąc mu nie tylko Boginią/ I Małżonką nawyższą/ ale Gospodynią/ Bogów drugich. Jako go choć to władogromy/ I niebieskie i ziemskie powywraca domy/ W gniewie swym zapalczywym/ ona uleguje/ I pod czas swą Intrygą aż umolestuje. Nade
ściánách krwáwe w niey korale/ Y Rubiny pałáły/ kędy z nią pospołu Chlebá vdzielonego z niebieskiego stołu/ Y Nektáru skosztuie. Obiad gorne potym Przynoszą Oreády ná naczyniu złotym/ Ktore służą. A sámá Xięni ią częstuie W potráwách kredencuiąc. Przy czym vkázuie Po kosztownych podłogách dyámentem ryte Kiedys od Polikletá dzieie známienite Wielkiey tey Monárszyney. Iáko można! iáko Iowiszowi sámemu brykáć więc niiáko Przed nią bywa/ będąc mu nie tylko Boginią/ Y Małżonką nawyższą/ ále Gospodynią/ Bogow drugich. Iáko go choc to włádogromy/ Y niebieskie y ziemskie powywráca domy/ W gniewie swym zapálczywym/ oná vleguie/ Y pod czás swą Intrygą áż vmolestuie. Nade
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 117
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701