kopane, któremi, dokąd chce, może jechać co godzina barkami z jednego miasta do drugiego; także też i lądem rydwanami, wszytko drogami kopanymi z wielką wygodą i kiedy jeno chce. Stamtąd tedy dla widzenia przedniejszych miast holanderskich, lubo są /133/ wszytkie barzo piękne, jechałem, koła nadając, z Monster rydwanem do Rotterdamu, miasta głównego holanderskiego, we wszytko barzo obfitego. Tam tegoż dnia lubo o północy, jednak na nocleg stanąłem. Rotterdam
Dnia 12 Sptembris. Rano chodziłem po mieście przypatrując się decori miasta, które i piękne, wielkie barzo, i we wszytko abundans. Tam widziałem – considerabile -
kopane, któremi, dokąd chce, może jechać co godzina barkami z jednego miasta do drugiego; także też i lądem rydwanami, wszytko drogami kopanymi z wielką wygodą i kiedy jeno chce. Stamtąd tedy dla widzenia przedniejszych miast holanderskich, lubo są /133/ wszytkie barzo piękne, jechałem, koła nadając, z Monster rydwanem do Rotterdamu, miasta głównego holanderskiego, we wszytko barzo obfitego. Tam tegoż dnia lubo o północy, jednak na nocleg stanąłem. Rotterdam
Dnia 12 Sptembris. Rano chodziłem po mieście przypatrując się decori miasta, które i piękne, wielkie barzo, i we wszytko abundans. Tam widziałem – considerabile -
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 308
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
nie obrócił czego od niej dostał/ A tym swej Korneliej poufalszym został/ I w łasce utwierdzonym/ list jej ten daruje; Aż ta zaraz/ co tej płci natura sprawuje/ Nie takby choć w Persydzie rada królowała/ Jako się niepodobnie z tego ukochała/ Ze którą to dopiero z Wenerą równano/ I za Monster osobny przyrodzenia miano/ W gładkości i chwalebnych wszytkich obyczajach; Czym dalej słynęła po odległych krajach/ I nie był w Hesperiej/ kto nie słyszał o niej: Onoż teraz jako się jałowica goni Za doródnym Buhajem/ i nadawa sama: Taż to Wenus: ta nowa Neronowa Dama/ I Trojańska Helena: O
nie obrocił czego od niey dostał/ A tym swey Korneliey poufálszym został/ Y w łásce vtwierdzonym/ list iey ten dáruie; Aż tá záraz/ co tey płci náturá spráwuie/ Nie tákby choć w Persydzie rádá krolowáłá/ Iáko się niepodobnie z tego vkocháłá/ Ze ktorą to dopiero z Wenerą rownáno/ Y zá Monster osobny przyrodzenia miáno/ W gładkości y chwalebnych wszytkich obyczáiách; Czym dáley słynęłá po odległych kráiách/ Y nie był w Hesperyey/ kto nie słyszał o niey: Onoż teraz iáko się iáłowicá goni Zá dorodnym Buháiem/ y nádawa sámá: Táż to Wenus: tá nowa Neronowa Dámá/ Y Troiáńska Helená: O
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 30
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
, Jemu niesiony.
Zacny Mnichowski, tyś naszą ozdobą Był kiedyś, miło nam bywało z tobą Dobra i licha zażyć lub w pokoju, Lub w krwawym boju.
Ległeś, nieboże, a twe piękne ciało W sztuki rozcięte, lubo nie zostało Źwierzom na opas, wzięli je troskliwi Bracia życzliwi.
Tu mężny Monster swego Akwilina Zwarł ostrogami, ściął w lot Moskwicina, Drugiego jeździ, lecz od strasznej zgraje Zabit zostaje.
I Namszewica nie mniejsza ochota, Znaczna i ręki, i broni robota; Ćma niezliczona i tego okryła, Z konia zwaliła. I tyś zabity przy tej naszych szkodzie, Kiedyś się z nami został na
, Jemu niesiony.
Zacny Mnichowski, tyś naszą ozdobą Był kiedyś, miło nam bywało z tobą Dobra i licha zażyć lub w pokoju, Lub w krwawym boju.
Ległeś, nieboże, a twe piękne ciało W sztuki rozcięte, lubo nie zostało Źwierzom na opas, wzięli je troskliwi Bracia życzliwi.
Tu mężny Monster swego Akwilina Zwarł ostrogami, ściął w lot Moskwicina, Drugiego jeździ, lecz od strasznej zgraje Zabit zostaje.
I Namszewica nie mniejsza ochota, Znaczna i ręki, i broni robota; Ćma niezliczona i tego okryła, Z konia zwaliła. I tyś zabity przy tej naszych szkodzie, Kiedyś się z nami został na
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 44
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975