wileńscy, ip. Krzyszkowski, i t. d. Item posłów częstowałem 24 Aprilis. Król traktował ojca żony swej księcia de Bareit, 1 maja, i senatorowie byli: napili się wszyscy nad miarę. Tego dnia deklaracji pańskiej o pieczęć odebrałem potwierdzenie. Solennitas oddania odłożona do sejmu.
12 maja. Król munstrował wojsko swoje, i z dział różnemi sztukami do celu strzelał, także granaty rzucał. 13^go^ pożegnałem króla. 14^go^ z Warszawy wyjechałem. Pod Liwem stała się przygoda nieszczęśliwa: wóz furmański na którym siedział Kazimierz Dula kredencerz stary, przejechał go wpół, ziobra i obojczyk połamał. 18^go^ w Usnarzu stanąłem, z
wileńscy, jp. Krzyszkowski, i t. d. Item posłów częstowałem 24 Aprilis. Król traktował ojca żony swéj księcia de Bareit, 1 maja, i senatorowie byli: napili się wszyscy nad miarę. Tego dnia deklaracyi pańskiéj o pieczęć odebrałem potwierdzenie. Solennitas oddania odłożona do sejmu.
12 maja. Król munstrował wojsko swoje, i z dział różnemi sztukami do celu strzelał, także granaty rzucał. 13^go^ pożegnałem króla. 14^go^ z Warszawy wyjechałem. Pod Liwem stała się przygoda nieszczęśliwa: wóz furmański na którym siedział Kazimierz Dula kredencerz stary, przejechał go wpół, ziobra i obojczyk połamał. 18^go^ w Usnarzu stanąłem, z
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 58
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
. Ze czymeśmy ku niebu wylecieli wyżej, Tym, na dół, sturbowani, upadlizmy niżej. Niechajże, co cierpiemy teraz nas nie boli. A przecież się świecimy? przecie od Soboli Grzbiety nasze szumieją, i Materyj złotych? Żebym znowu co więcej przyczynili do tych Z którymi po Kabakach lada się monstruje Dzisiaj Szewluch! O! jeszcze coś się nam buduje.
Uprzedzały te burze i nasze ruine Znaki w-zgóre nebieskie. (Jeźli im dam wine Wiedząc że w-tym nad wolą wyższą, przyrodzenie Nic nie robi) Słoneczne rok przedtym zaćmienie Nie zwyczajnie straszliwe. lako w-srogiej owej Na on, czas defekcjej, przy Zbawicielowej Śmierci
. Ze czymeśmy ku niebu wylećieli wyżey, Tym, ná doł, zturbowani, upadliżmy niżey. Niechayże, co ćierpiemy teraz nas nie boli. A przećiesz sie świećimy? przećie od Soboli Grzbiety nasze szumieią, i Máteryy złotych? Zebym znowu co wiecey przyczynili do tych Z ktorymi po Kabakách lada sie monstruie Dźiśiay Szewluch! O! ieszcze coś sie nám buduie.
Vprzedzały te burze i násze ruine Znaki w-zgore nebieskie. (Ieźli im dam wine Wiedząc że w-tym nád wolą wyższą, przyrodzenie Nic nie robi) Słoneczne rok przedtym záćmienie Nie zwyczaynie straszliwe. láko w-srogiey owey Na on, czas defekcyey, przy Zbáwićielowey Smierci
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 2
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
albo Sporen Ostrogi.
Moderunek i Terminy Pieszego Regimentu Ludziom służące są nastąpujące: Chorągiew, Szpada, Bagnet, Flinta; Patrontas, tojest Ładownica, Pulwer, Proch, Pendent: U Oficjerów Piki, Oboistowie; na piszczałkach grający zowią się Kwejfajfer, Dobosze. Tuż należą Terminy inne, jakoto Lejnung, tojest Strawne, Musztrować, Kryzrechtować, Sądzić; Gwardia, Drabant, Kadetn, etc. RóżnYCH ZWIERZĄT GŁOSY. A najpierwej o Głosie Człeka, Rozumnego Zwierza.
MIędzy Zwierzęta Princeps Animal Rationale idzie człowiek z Adama, successivam nad niemi mający zwiechrzność, i władzę. Duszą nieśmiertelną, et Igamine Dei, od nich dystyngwowany: Który (quaeritur)
albo Sporen Ostrogi.
Moderunek y Terminy Pieszego Regimentu Ludziom służące są nastąpuiące: Chorągiew, Szpada, Bagnet, Flinta; Patrontas, toiest Ładownica, Pulwer, Proch, Pendent: U Officyerow Piki, Oboistowie; na piszczałkach graiący zowią się Kweyfayfer, Dobosze. Tuż należą Terminy inne, iakoto Leynung, toiest Strawne, Musztrować, Kryzrechtować, Sądzić; Gwardya, Drabant, Kadetn, etc. ROZNYCH ZWIERZĄT GŁOSY. A naypierwey o Głosie Człeka, Rozumnego Zwierza.
MIędzy Zwierzęta Princeps Animal Rationale idzie człowiek z Adama, successivam nad niemi maiący zwiechrzność, y władzę. Duszą niesmiertelną, et Igamine Dei, od nich dystyngwowany: Ktory (quaeritur)
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 84
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
siebie i sukcesorów swoich nigdy z wojskiem po nieprzyjacielsku w granice Rzpltej Polskiej nie wkraczać — jeżliby Moskwa nie dopuszczała króla Stanisława, deklarował wejść wojskiem swoim i ordami tatarskimi do Moskwy i z tym posła swego wielkiego, przed którym my, grandmuszkieterowie, z woli jw. imć pana marszałka wielkiego koronnego prezentowaliśmy się w Marywilu i musztrowaliśmy się, przysłał.
A tak na tych nadziejach dywersji cesarzowi i carowej mających nastąpić, przy wrodzonej dla króla Polaka inklinacji i przy sypiącym wielkie kapitały pośle francuskim sejm convocationis nastąpił. Na którym po długiej emulacji o laskę sejmową między śp. Sapiehą, starostą mereckim, potem kasztelanem trockim, a Scypionem, starostą lidzkim,
siebie i sukcesorów swoich nigdy z wojskiem po nieprzyjacielsku w granice Rzpltej Polskiej nie wkraczać — jeżliby Moskwa nie dopuszczała króla Stanisława, deklarował wejść wojskiem swoim i ordami tatarskimi do Moskwy i z tym posła swego wielkiego, przed którym my, grandmuszkieterowie, z woli jw. jmć pana marszałka wielkiego koronnego prezentowaliśmy się w Marywilu i musztrowaliśmy się, przysłał.
A tak na tych nadziejach dywersji cesarzowi i carowej mających nastąpić, przy wrodzonej dla króla Polaka inklinacji i przy sypiącym wielkie kapitały pośle francuskim sejm convocationis nastąpił. Na którym po długiej emulacji o laskę sejmową między śp. Sapiehą, starostą mereckim, potem kasztelanem trockim, a Scypionem, starostą lidzkim,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 48
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
dwóchset ludzi, a na trzysta uchwaloną kontrybucją na inny obróciwszy ekspens, zostawił mię przy tejże piechocie kapitanem pierwszym, a drugim Wolińskiego, niegdyś pod regimentem litewskim generała Brandta, bywszego majora.
Rotmistrze województwa brzeskiego, wyżej pomienieni, prędko wyrekrutowawszy chorągwie swoje, poszli do obozu pod Korelicze, a ja, jeszcze rekrutując i munsztrując ludzi, zostałem się na konsystencji w Kobryniu, a kapitan Woliński w Kamieńcu. Nie mieliśmy ani strzelby, ani amunicji; ledwo kilkanaście sztuk strzelby, i to niejednakowej, skupiłem. Mając jednak nadzieję, azali w Prusach strzelby nie kupimy, kazałem tymczasem dla uczenia munsztru na formę flint drewniane porobić
dwóchset ludzi, a na trzysta uchwaloną kontrybucją na inny obróciwszy ekspens, zostawił mię przy tejże piechocie kapitanem pierwszym, a drugim Wolińskiego, niegdyś pod regimentem litewskim generała Brandta, bywszego majora.
Rotmistrze województwa brzeskiego, wyżej pomienieni, prędko wyrekrutowawszy chorągwie swoje, poszli do obozu pod Korelicze, a ja, jeszcze rekrutując i munsztrując ludzi, zostałem się na konsystencji w Kobryniu, a kapitan Woliński w Kamieńcu. Nie mieliśmy ani strzelby, ani amunicji; ledwo kilkanaście sztuk strzelby, i to niejednakowej, skupiłem. Mając jednak nadzieję, azali w Prusach strzelby nie kupimy, kazałem tymczasem dla uczenia munsztru na formę flint drewniane porobić
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 83
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
jakoby nic, za jakieś igrzysko szczęśliwie uszło, tem w większym koncepcie u cesarza zostali. Zaczem zaraz nazajutrz po tej nowinie grofa Dampira hetmana polnego od cesarza jego m. z winszowaniem szczęśliwego ochronienia się wojskowego w Encersdorfie wesoło przywitali. Tamże tedy pana Cybulskiego strażnikiem na miejsce nieboszczyka Rufina obrawszy, wojsko się na polach Encersdorfskich monstrowało, których dzielną w rzeczach rycerskich sprawność i gotowożartką na posługi cesarskie ochotę wielą znaków męstwa od wielu pokazanych ozdobną, nie bez wielkiej pociechy swej obaczywszy, tegoż dnia ich popisował; a po popisie tamże też zaraz pieniądze dawano. Popisane tedy wojsko skoro pieniądze odebrało, naprzód pod Kremzę do obozu ruszono, pod którą kilka
jakoby nic, za jakieś igrzysko szczęśliwie uszło, tem w większym koncepcie u cesarza zostali. Zaczem zaraz nazajutrz po tej nowinie groffa Dampira hetmana polnego od cesarza jego m. z winszowaniem szczęśliwego ochronienia się wojskowego w Encersdorfie wesoło przywitali. Tamże tedy pana Cybulskiego strażnikiem na miejsce nieboszczyka Ruffina obrawszy, wojsko się na polach Encersdorfskich monstrowało, których dzielną w rzeczach rycerskich sprawność i gotowożartką na posługi cesarskie ochotę wielą znaków męstwa od wielu pokazanych ozdobną, nie bez wielkiej pociechy swej obaczywszy, tegoż dnia ich popisował; a po popisie tamże też zaraz pieniądze dawano. Popisane tedy wojsko skoro pieniądze odebrało, naprzód pod Kremzę do obozu ruszono, pod którą kilka
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 27
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
wieki sęp źrze Tycjona/ O Bogi pogardzone. Jej to bez karania Ujdzie samej: O jeśliś mojego kochania Wdzięczen kiedy/ i tyla poświęconych nocy Wiecznym naszym rozkoszom/ dobądź wszytkiej mocy A dwie strzale nagotuj/ różnemi je harty Prysadziwszy i jady. Ono w niedowartej Siedzi sobie kwaterze nowa ta Bogini/ A wszytkim się monstrując z oczu im swych czyni Pasze i Perspektywy/ dla czego nie chroni Piersi sercu stołecznej. Strzelże jedną do ni Jako możesz nagłębiej ostrą i hartowną/ Drugą do Oliwiera tępą i ołowną/ Którego tam upatrzysz. Będzie duża na raz/ Kiedy temu dotrzyma/ a doświadczy zaraz/ Czym jest różna odemnie. czy
wieki sęp źrze Tycyoná/ O Bogi pogárdzone. Iey to bez karánia Vydzie sámey: O ieśliś moiego kochánia Wdzięczen kiedy/ y tylá poświęconych nocy Wiecznym nászym roskoszom/ dobądź wszytkiey mocy A dwie strzále nágotuy/ rożnemi ie hárty Prysádziwszy y iády. Ono w niedowártey Siedzi sobie kwáterze nowa tá Bogini/ A wszytkim się monstruiąc z oczu im swych czyni Pasze y Perspektywy/ dla czego nie chroni Pierśi sercu stołeczney. Strzelże iedną do ni Iáko możesz nagłębiey ostrą y hártowną/ Drugą do Oliwierá tępą y ołowną/ Ktorego tám vpátrzysz. Będzie duża ná raz/ Kiedy temu dotrzyma/ á doświadczy záraz/ Czym iest rożna odemnie. czy
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 22
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
przynamniej co to tam za dziwy/ Bo jeśli tak/ jako być niepochybnie tuszę; Ale się niepokazuj i ty mi na oczy. Co wyrzekszy/ na niego srogo się zamroczy/ I gniew w twarzy pokaże. A on tej godziny Wzbiwszy się pod obłoki. Jako Paskwaliny, Zajźrzy w oknie siedzącej. Ona się monstruje/ I przed wszytkim zgarnionym miastem prezentuje Z jego ową armatą przez się zwojowaną/ I łukiem/ i cięciwą na troje spadaną/ Niezmiernie się żasmuci. A Matce nieśmiejąc Tego donieść/ i gniew jej zatym rozumiejąc. Być już nieubłagany; za Miasto poleci/ A tam z desperacji kształtem głupich dzieci Upatrzywszy z między
przynamniey co to tám zá dziwy/ Bo ieżli ták/ iáko bydź niepochybnie tuszę; Ale się niepokázuy y ty mi ná oczy. Co wyrzekszy/ ná niego srogo się zámroczy/ Y gniew w twarzy pokaże. A on tey godziny Wzbiwszy się pod obłoki. Iáko Pásquáliny, Zayźrzy w oknie siedzącey. Oná się monstruie/ Y przed wszytkim zgárnionym miástem prezentuie Z iego ową ármatą przez się zwoiowáną/ Y łukiem/ y cięciwą ná troie spádáną/ Niezmiernie się żásmuci. A Mátce nieśmieiąc Tego donieść/ y gniew iey zátym rozumieiąc. Bydź iuż nieubłagány; zá Miásto poleci/ A tám z desperácyey kształtem głupich dzieci Vpátrzywszy z między
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 121
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
naszego.
9. Przeprawiwszy się wojsko równo z świtem przez rzeke/ szło dwie mili (przeszedszy w mili rzekę Kobyltę) do rzeki Reut/ i stanęło o południu.
10. Szło wojsko dwie mili przez górę.
11. Równo ze dniem wstawszy/ szło wojsko dwie mili równe/ stanęło o południu. Tu się monstrowało trzynaście chorągwi Lisowczyków w samy wieczor.
12. Przed świtem wstawszy/ szło wojsko trzy mile dobre Delidoliną i stanęło na Czeczorze/ na starym I. M. P. Hetmana Zamojskiego okopie.
13. Hospodar na którego wiadomościach i relacjach we wszytkim polegał I. M. P. Kanclerz/ solicytował pilno I. M
nászego.
9. Przepráwiwszy się woysko rowno z świtem przez rzeke/ szło dwie mili (przeszedszy w mili rzekę Kobyltę) do rzeki Reut/ y stánęło o południu.
10. Szło woysko dwie mili przez gorę.
11. Rowno ze dniem wstawszy/ szło woysko dwie mili rowne/ stánęło o południu. Tu się monstrowáło trzynaśćie chorągwi Lisowczykow w sámy wieczor.
12. Przed świtem wstawszy/ szło woysko trzy mile dobre Delidoliną y stánęło ná Czeczorze/ ná stárym I. M. P. Hetmáná Zamoyskiego okopie.
13. Hospodár ná ktorego wiádomośćiách y relácyách we wszytkim polegał I. M. P. Kánclerz/ solicytował pilno I. M
Skrót tekstu: SzembRelWej
Strona: Av
Tytuł:
Relacja prawdziwa o weszciu wojska polskiego do Wołoch
Autor:
Teofil Szemberg
Drukarnia:
Jan Rossowski
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621
sławę stawił I państwo swoje inszym krajom wsławił. Nazajutrz rano, gdy już niebo swoje Złotopromienne rozwiło zawoje, Kiedy już Sędzia w niebie swe wyroki Ferował patrząc na ten świat szeroki, Kto miał otrzymać plac bitwy wygranej Albo kto miał być precz z pola zegnany — Wtenczas Kazimierz król się popisuje I w oczach Boskich wojsko swe monstruje. Naprzód koronnych synów cne powiaty, Wspaniałe wojsko godnością i laty, Członki postawił swej królewskiej głowy Winszując szczęścia ojczystymi słowy, Aby dla Polski, swojej własnej Matki, Teraz czynili kochające dziatki Jako Jej ciało i prawdziwe plemię, By Matce upaść nie dali o ziemię. Więc jeszcze włoży serce do takiego Całej Korony ciała wspaniałego
sławę stawił I państwo swoje inszym krajom wsławił. Nazajutrz rano, gdy już niebo swoje Złotopromienne rozwiło zawoje, Kiedy już Sędzia w niebie swe wyroki Ferował patrząc na ten świat szeroki, Kto miał otrzymać plac bitwy wygranej Albo kto miał być precz z pola zegnany — Wtenczas Kazimierz król się popisuje I w oczach Boskich wojsko swe monstruje. Naprzód koronnych synów cne powiaty, Wspaniałe wojsko godnością i laty, Członki postawił swej królewskiej głowy Winszując szczęścia ojczystymi słowy, Aby dla Polski, swojej własnej Matki, Teraz czynili kochające dziatki Jako Jej ciało i prawdziwe plemię, By Matce upaść nie dali o ziemię. Więc jeszcze włoży serce do takiego Całej Korony ciała wspaniałego
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 110
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971