funduszów i składek na dobro publiczne, które w kraju naszym kupcy poczynili, widocznych rzeczy probować nie trzeba, zastanawiam się jedynie na obronie rachunków i oszczędności. Ten się dobrze rządzić nie może, kto kalkulować nie umie; i mnie się zdaje, iż gdyby prewencja Jaśnie Wielmożności nie zatrudniała J. P. Barona, przeniosłby mozołę kalkulacyj nad subjekcją kosztownej a mało użytecznej popularności. Jeżeli wiejska ludzkość zasadzona jest na wypróżnieniu antałów, beczek, okseftów, my kupcy przyznajemy się iż tym sposobem służyć Ojczyźnie i na sławę zarabiać nie potrafiemy. Zastanowmy się teraz nad tym punktem, kto z nas większą ludzkość wspoł-obywatelom wyrządza, czy Imć P. Baron, który
funduszow y składek na dobro publiczne, ktore w kraiu naszym kupcy poczynili, widocznych rzeczy probować nie trzeba, zastanawiam się iedynie na obronie rachunkow y oszczędności. Ten się dobrze rządzić nie może, kto kalkulować nie umie; y mnie się zdaie, iż gdyby prewencya Jaśnie Wielmożności nie zatrudniała J. P. Barona, przeniosłby mozołę kalkulacyi nad subjekcyą kosztowney á mało użyteczney popularności. Jeżeli wieyska ludzkość zasadzona iest na wyprożnieniu antałow, beczek, oxeftow, my kupcy przyznaiemy się iż tym sposobem służyć Oyczyźnie y na sławę zarabiać nie potrafiemy. Zastanowmy się teraz nad tym punktem, kto z nas większą ludzkość wspoł-obywatelom wyrządza, czy Jmć P. Baron, ktory
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 183
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
te bowiem ciężaru, i pracy przyczyniają z zatamowaniem częstokroć drogi do wydoskonalenia się we wszystkim: tamte dodają ulgi, łatwością wabią, i torują gościeniec dodostąpienia zaszczytu w każdym Kunszcie. PRZEDMOWA.
Młode lata najsposobniejsze do wszystkiego przy swojej czstęstokroć porywczości, kręte do nabycia różnych umiejętności przebywają drogi: Kontentując się jedynie prac swoich pożytkiem zapominają mozołów, a częstokroć przy zbywających łatwiejszych sposobach, pozbywają z pamięci niepotrzebne przyczynione trudności wraz z istotą nauki: słuszna więc ochraniać siły ludzkiego dowcipu, oszczędzać czas, zachowując go z młodą pojętnością do pożyteczniejszych i przyzwoitszych życiu ludzkiemu zabaw. Poprzedzające uwagi dosyć wielką zaletę tej Książecce sprawićby powinny: spodziewam się jednak, że nierównie większą
te bowiem ciężaru, y pracy przyczyniają z zatamowaniem częstokroć drogi do wydoskonalenia się we wszystkim: tamte dodaią ulgi, łatwością wabią, y toruią gościeniec dodostąpienia zaszczytu w każdym Kunszcie. PRZEDMOWA.
Młode lata naysposobnieysze do wszystkiego przy swoiey czstęstokroć porywczości, kręte do nabycia rożnych umieiętności przebywaią drogi: Kontentuiąc się iedynie prac swoich pożytkiem zapominaią mozołow, a częstokroć przy zbywaiących łatwieyszych sposobach, pozbywaią z pamięci niepotrzebne przyczynione trudności wraz z istotą nauki: słuszna więc ochraniać siły ludzkiego dowcipu, oszczędzać czas, zachowuiąc go z młodą poiętnością do pożytecznieyszych y przyzwoitszych życiu ludzkiemu zabaw. Poprzedzaiące uwagi dosyć wielką zaletę tey Xiążecce sprawićby powinny: spodziewam się iednak, że nierownie większą
Skrót tekstu: SzybAtlas
Strona: 3
Tytuł:
Atlas dziecinny
Autor:
Dominik Szybiński
Drukarnia:
Michał Groell
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
się wystara, gdzie to wszystko utrzyma, tylko na jednych sejmach. I nie trzebaż więc królowi, senatowi, stanowi szlacheckiemu utrzymywania sejmów szukać jak najskuteczniejszego sposobu.
Zważyć jeszcze siódmą i tę o dojście sejmów starania się przyczynę, to jest, zważyć zjazdy nasze codwuletnie w Warszawie i w Grodnie, wziąć na szalą prace, mozoły, ekspensy, niewygody, podróże, króla, senatorów, szlachty i niezliczonego ludu, ciągnące się przez blisko pół roka na senatus consilium poprzedzającym,
na publikowaniu uniwersałów, na sejmikach przedsejmowych, na sejmach, na następujących senatus konsyliach, na relacyjnych sejmikach, zważyć, co to zdrowia, co fortuny, co zgryzot każdego kosztuje
się wystara, gdzie to wszystko utrzyma, tylko na jednych sejmach. I nie trzebaż więc królowi, senatowi, stanowi szlacheckiemu utrzymywania sejmów szukać jak najskuteczniejszego sposobu.
Zważyć jeszcze siódmą i tę o dojście sejmów starania się przyczynę, to jest, zważyć zjazdy nasze codwuletnie w Warszawie i w Grodnie, wziąść na szalą prace, mozoły, ekspensy, niewygody, podróże, króla, senatorów, szlachty i niezliczonego ludu, ciągnące się przez blisko pół roka na senatus consilium poprzedzającym,
na publikowaniu uniwersałów, na sejmikach przedsejmowych, na sejmach, na następujących senatus konsyliach, na relacyjnych sejmikach, zważyć, co to zdrowia, co fortuny, co zgryzot każdego kosztuje
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 173
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
republikanci do uwagi podają, że panom nic trudniejszego, nic bardziej kłótliwego dla nich, jako poddać się elekcjom. Ciężko im teraz samemu kłaniać się Dworowi, o promocyją starać się akredytowanych u Dworu, cóż dopiero o tylu starać się i kłaniać się sufragija, eksponować się na niebezpieczeństwo przekryskowania od konkurentów inszych. Co to za mozoł, co to za praca, co to za upokorzenie i zakłócenie dla panów! Do tego biorą teraz po kilkanaście starostw, znajdują przeciw prawu preteksty. Czyby im to uszło,
kiedyby kandydaci do wakansów podawani przez elekcyje byli? Jaka to więc ujma pewnych dla panów i wielkich intrat? Dzieci ich kilkoletnie czyby
republikanci do uwagi podają, że panom nic trudniejszego, nic bardziej kłótliwego dla nich, jako poddać się elekcyjom. Ciężko im teraz samemu kłaniać się Dworowi, o promocyją starać się akkredytowanych u Dworu, cóż dopiero o tylu starać się i kłaniać się suffragija, eksponować się na niebezpieczeństwo przekryskowania od konkurrentów inszych. Co to za mozoł, co to za praca, co to za upokorzenie i zakłócenie dla panów! Do tego biorą teraz po kilkanaście starostw, znajdują przeciw prawu preteksty. Czyby im to uszło,
kiedyby kandydaci do wakansów podawani przez elekcyje byli? Jaka to więc ujma pewnych dla panów i wielkich intrat? Dzieci ich kilkoletnie czyby
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 264
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
chociaż przy absolutnej dystrybucie wakansów, nieczęsto i niewiele wskórają albo kiedy co ślepym u Dworu szczęściem lub fakcyją dopną, publicznego nieukontentowania, narzekania, nagan, wzgardy i pośmiechu nigdy nie uchybią.
Co zaś panom o większą subiekcyją idzie w staraniu się o wakanse, gdyby elekcyje kandydatów ustanowione były, to pewna, że to niemało mozołu, ale też większa niezmiernie satysfakcja i honor dopiąć czego przez elekcyją niż przez fawor i partykularną czyją, a często i mniej przystojnym sposobem wystaraną rekomendacyj a. Lecz wielkich dusz to cale nie stracha; ufają swej cnocie, poczciwości, swej wziętości, swej popularności, swej dzielności, że w konkurencji do czego na braterskich im
chociaż przy absolutnej dystrybucie wakansów, nieczęsto i niewiele wskórają albo kiedy co ślepym u Dworu szczęściem lub fakcyją dopną, publicznego nieukontentowania, narzekania, nagan, wzgardy i pośmiechu nigdy nie uchybią.
Co zaś panom o większą subiekcyją idzie w staraniu się o wakanse, gdyby elekcyje kandydatów ustanowione były, to pewna, że to niemało mozołu, ale też większa niezmiernie satysfakcyja i honor dopiąć czego przez elekcyją niż przez fawor i partykularną czyją, a często i mniej przystojnym sposobem wystaraną rekommendacyj ą. Lecz wielkich dusz to cale nie stracha; ufają swej cnocie, poczciwości, swej wziętości, swej popularności, swej dzielności, że w konkurrencyi do czego na braterskich im
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 269
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
na podstarościnej od serwatki, dopieroż w praczce od wody albo na kurwie od mydła. Nie tak, nie tak bywało w czasach owych poważnych, staroświeckich matron i inszych od powabności, lat i urody szacownych białychgłów, gdzie proporcja i dystynkcja miała się za prawo niepoślednie, lubo czasy szczęśliwsze i żyźniejsze zbytkowi we wszytkim bez mozołu i turbacji dopomagać mogły. Znać było panią od koloru i gatunku poważnych przystojności, od sztuki i kanaku szacowniejszych, od humoru i miejsca górniej szych. Służyło gatunkowi i kolorowi pomierne kroju, ale długo niewypracowne zażywanie, przystała gatunkowi ozdoba w aksamitach, w toletach, w altembasach, w złotogłowach i w inszych nieobłudnego warsztatu materiach
na podstarościnej od serwatki, dopieroż w praczce od wody albo na kurwie od mydła. Nie tak, nie tak bywało w czasach owych poważnych, staroświeckich matron i inszych od powabności, lat i urody szacownych białychgłow, gdzie proporcyja i dystynkcyja miała się za prawo niepoślednie, lubo czasy szczęśliwsze i żyźniejsze zbytkowi we wszytkim bez mozołu i turbacyi dopomagać mogły. Znać było panią od koloru i gatunku poważnych przystojności, od sztuki i kanaku szacowniejszych, od humoru i miejsca górniej szych. Służyło gatunkowi i kolorowi pomierne kroju, ale długo niewypracowne zażywanie, przystała gatunkowi ozdoba w aksamitach, w toletach, w altembasach, w złotogłowach i w inszych nieobłudnego warsztatu materyjach
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 292
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Pisarza, Jak pług, istyk oracza, a bika mularza. Trzy palce tylko piszą, wszytkie ciało boli, Jakbyś go zebrał z krzyża, tak człeka zniewoli. A dopieroż co oczom, z niespania, czytania, Wyrządza się z kilkuset książek wartowania. Komponując, gluzując, przenosząc na czyste, Jak to mozoł jest ciężki, ty sam widzisz Chryste Ale niemam za ciężkość, gdy rzucam przed Tronem Twoim Trójco Najświętsza, z głębokim ukłonem. Czytane i pisane punkta, limy, słowa, Ztym, gdy czyja pogani, lub pochwali głowa. Więc przyjmij o mój Stwórco, który świat na palcach Trzech nosisz, tę Część
Pisarza, Iák pług, istyk oracza, á bika mularza. Trzy palce tylko piszą, wszytkie ciało boli, Iakbyś go zebrał z krzyża, tak człeka zniewoli. A dopieroż co oczom, z niespania, czytania, Wyrządza się z kilkuset książek wartowania. Komponuiąc, gluzuiąc, przenosząc na czyste, Iak to mozoł iest cięszki, ty sam widzisz Chrystè Ale niemam za cięszkość, gdy rzucam przed Tronem Twoim Troyco Nayświętsza, z głębokim ukłonem. Czytáne y pisane punkta, limy, słowa, Ztym, gdy czyia pogani, lub pochwali głowa. Więc przyimiy o moy Stworco, ktory swiat na palcach Trzech nosisz, tę Część
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 704
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
ma swoje sekwito. 125 (D). KTO PIJANY, ZRYWA SEJMIKI
Zerwał dziesięć sejmików, wierę, niekochany Brat szlachcic w Proszowicach, gorzałką pijany. Taką rzeczą fundament naszych zjazdów miałki, Póki jego w kościele, na szynku gorzałki. Jeśli ksiądz szalonego wygania z kościoła, Żeby mszej nie przeszkadzał, jednoć to mozoła, Który rozum przedawszy, duszę i z ojczyzną Za kwaterkę gorzałki, byle gotowizną, Gotów przedać, bo mu to wolno, a w ostatku Diabeł go wie, nie wziąłli na wszytko zadatku. Więc żeby trzeźwi mogli o ojczyźnie radzić, Wypchnąć, jeśli się nie da pijak wyprowadzić. Niech brat szlachcic tymczasem z
ma swoje sekwito. 125 (D). KTO PIJANY, ZRYWA SEJMIKI
Zerwał dziesięć sejmików, wierę, niekochany Brat szlachcic w Proszowicach, gorzałką pijany. Taką rzeczą fundament naszych zjazdów miałki, Póki jego w kościele, na szynku gorzałki. Jeśli ksiądz szalonego wygania z kościoła, Żeby mszej nie przeszkadzał, jednoć to mozoła, Który rozum przedawszy, duszę i z ojczyzną Za kwaterkę gorzałki, byle gotowizną, Gotów przedać, bo mu to wolno, a w ostatku Diabeł go wie, nie wziąłli na wszytko zadatku. Więc żeby trzeźwi mogli o ojczyźnie radzić, Wypchnąć, jeśli się nie da pijak wyprowadzić. Niech brat szlachcic tymczasem z
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 589
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zrazu płynęła łożem, w pustyniach Etiopejskich, przed wejściem do Egiptu przebywa Katarakty, w raz potym przeciwko swojej naturze gwałtowna staje, i spieniona, gdzie ściśniona i wstrzymana, przebywszy zastępy i zawalikamienie, spada w przepaść ze skał w dół, z takim szumem, który słychać o dwie mili. Mięszkańcy stron tamtych przyuczeni ustawiczną mozołą do tej zabawki, przejeżdżającym dają bardziej straszne, niżli śmieszne widowisko, wsiadają po dwóch w małe łodki, jeden wodę wylewa, drugi wiosłem robi. Długo się mocują z poburzoną falą, a zawsze sztucznie żeglując, lecą gwałtownie z spadającym wałem, jako strzały. Patrzający na to człowiek, cały zadrży, i już sądzi
zrazu płynęłá łożem, w pustyniách Etiopeyskich, przed weyśćiem do Egyptu przebywá Katárakty, w raz potym przećiwko swoiey naturze gwałtowná stáie, y spienioná, gdzie śćiśnioná y wstrzymaná, przebywszy zastępy y záwalikámienie, spadá w przepaść ze skał w doł, z tákim szumem, ktory słycháć o dwie mili. Mięszkáńcy stron tamtych przyuczeni ustawiczną mozołą do tey zabawki, przeieżdżáiącym dáią bardziey straszne, niżli smieszne widowisko, wsiadáią po dwoch w małe łodki, ieden wodę wylewá, drugi wiosłem robi. Długo się mocuią z poburzoną falą, á zawsze sztucznie żegluiąc, lecą gwałtownie z spadáiącym wáłem, iáko strzały. Pátrzaiący na to człowiek, cały zadrży, y iuż sądzi
Skrót tekstu: RolJabłADziej
Strona: 76
Tytuł:
Dziejopis starożytny Egipcjanów, Kartainców, Assyryjczyków, Babilonców, Medów, Persów, Macedończyków i Greków
Autor:
Charles Rollin
Tłumacz:
Józef Aleksander Jabłonowski
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
DYSTRAKCJA W SWOICH CIĘŻKOŚCIACH MELANCHOLII SCHOLASTYCZNEJ
Już-ci się też dosyć w szkole Nasiedziało przy mozole! Po dysputach, po tym krzyku Pódź, rubacho scholastyku, Do komory wypocząć!
Pikru trochę skosztujemy Bonos dies zażyjemy! Rektor już odwizytował. Minister się upracowai, Gasi świeczkę, spać poszedł. SCHOLASTYK DRUGI
Dopomogę-ć kompaniji, Lecz przy tej konsolacyji, Żeby się smaczniej pikrzyło. Mieć by dyskurs nie wadziło O
DYSTRAKCJA W SWOICH CIĘŻKOŚCIACH MELANCHOLII SCHOLASTYCZNEJ
Już-ci się też dosyć w szkole Nasiedziało przy mozole! Po dysputach, po tym krzyku Pódź, rubacho scholastyku, Do komory wypocząć!
Pikru trochę skosztujemy Bonos dies zażyjemy! Rektor już odwizytował. Minister się upracowai, Gasi świeczkę, spać poszedł. SCHOLASTYK DRUGI
Dopomogę-ć kompaniji, Lecz przy tej konsolacyji, Żeby się smaczniej pikrzyło. Mieć by dyskurs nie wadziło O
Skrót tekstu: MelScholBar_II
Strona: 752
Tytuł:
Dystrakcja w swoich ciężkościach melancholii scholastycznej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
między 1701 a 1750
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1750
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965