dwu albo włóczą parą. I owszem, to w regule pierwszej u nich słycham, Że się chodzić nie godzi po jednemu mnichom. 489. SPOSÓB USTRZEŻENIA PASKUDNEJ ŻONY
Z twarzy, nie z cnoty piękną miał Włoch jeden żonę; Dla czego, insze myśli kinąwszy na stronę, Tym sobie głowę we dnie i w nocy mozoli, Żeby jako zabieżeć żeninej swejwoli. Trafiło się, że usnął podle niej w tej dumie, Aż diabeł, skoro jego frasunek zrozumie, Przyśnił mu się w starego człowieka osobie: „Darmo — mówiąc — nieboże, psujesz głowę sobie, Niepodobna zabronić, która tu chce szaleć, Nie radzisz, nie ustrzeżesz żadną miarą
dwu albo włóczą parą. I owszem, to w regule pierwszej u nich słycham, Że się chodzić nie godzi po jednemu mnichom. 489. SPOSÓB USTRZEŻENIA PASKUDNEJ ŻONY
Z twarzy, nie z cnoty piękną miał Włoch jeden żonę; Dla czego, insze myśli kinąwszy na stronę, Tym sobie głowę we dnie i w nocy mozoli, Żeby jako zabieżeć żeninej swejwoli. Trafiło się, że usnął podle niej w tej dumie, Aż diaboł, skoro jego frasunek zrozumie, Przyśnił mu się w starego człowieka osobie: „Darmo — mówiąc — nieboże, psujesz głowę sobie, Niepodobna zabronić, która tu chce szaleć, Nie radzisz, nie ustrzeżesz żadną miarą
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 217
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
mu też rzekł: Litwinie.” 84 (N). KĘDY MNIEJ TRZEBA, POSŁUSZNIEJSZY SŁUDZY POSŁUSZNI SŁUDZY
Dostatni, z obyczajów grzeczny i z rozmowy, Szlachcic, wiedząc do siebie pijane narowy, Zaproszony na znaczne od sąsiada gody,
Wziąć się zaraz rozkaże sługom do gospody, Postrzegąli, że najmniej wino w nim mozoli; By i związać, jeżeli nie pójdzie po woli. Trafiło się, że słudzy, akwawitą z rana Podpiwszy, żeby szedł spać, kiwają na pana. Obiad jeszcze daleko, zbrania się po prostu; Jeść by wolał, bo i sen nieprzyjemny z postu. Idą i pod ręce go prowadzą z zastola. Wszyscy
mu też rzekł: Litwinie.” 84 (N). KĘDY MNIEJ TRZEBA, POSŁUSZNIEJSZY SŁUDZY POSŁUSZNI SŁUDZY
Dostatni, z obyczajów grzeczny i z rozmowy, Szlachcic, wiedząc do siebie pijane narowy, Zaproszony na znaczne od sąsiada gody,
Wziąć się zaraz rozkaże sługom do gospody, Postrzegąli, że najmniej wino w nim mozoli; By i związać, jeżeli nie pójdzie po woli. Trafiło się, że słudzy, akwawitą z rana Podpiwszy, żeby szedł spać, kiwają na pana. Obiad jeszcze daleko, zbrania się po prostu; Jeść by wolał, bo i sen nieprzyjemny z postu. Idą i pod ręce go prowadzą z zastola. Wszyscy
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 239
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
o rzeczach pod wzrok ludzki podpadających, o ich własnościach, różnicach, przymiotach, przypadkach daje swoję lekcję. Instrument widzenia jest OKO, Obiectumwidzenia pierwsze jest lueidum, jaka rzecz jasna, naprzykład Słońce, Ogień: drugie Coloratum, jaki kolor mające. O tej Ściencyj jest co mówić; ale że Czytelnika bardzoby głowę mozoliło, a mało prżyniosło pożytku, idę do dalszych Scjencyj Matematycznych in usu w Polsce aliquali będących. ARCHITEKTURA
TA Część Matematyki, nie co innego jest, tylko Scientia służąca do wystawienia Struktur, to Politycznych, to Wojennych. Jako bowiem ciału ludzkiemu daje okrasę dobra ciała Symmetria, tak budynkom przez ARCHITEKTURĘ doskonała inwencja, dyspozycja
o rzeczach pod wzrok ludzki podpadaiących, o ich własnościach, rożnicach, przymiotach, przypadkach daie swoię lekcyę. Instrument widzenia iest OKO, Obiectumwidzenia pierwsze iest lueidum, iaka rzecz iasna, naprzykład Słońce, Ogień: drugie Coloratum, iaki kolor maiące. O tey Sciencyi iest co mowić; ale że Czytelnika bardzoby głowę mozoliło, a mało prżyniosło pożytku, idę do dalszych Scyencyi Matematycznych in usu w Polszcze aliquali będących. ARCHITEKTURA
TA Częśc Matematyki, nie co innego iest, tylko Scientia służąca do wystawienia Struktur, to Politycznych, to Woiennych. Iako bowiem ciału ludzkiemu daie okrasę dobra ciała Symmetrya, tak budynkom przez ARCHITEKTURĘ doskonała inwencya, dyspozycya
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 228
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
że ZWIERZĘTA jedne są Dzikie, w Kniejach, w Lasach. w polach dżykich się kryjące. Drugie są domowe albo Swojskie Trzecie w Wodzie i na Ziemi czasami przebywające AMFIBIA zwane, jako Wydra. Czwarte w Ziemi się chowające, i inne różne od Naturalistów konsyderowane, i różne dystyogwowane. Ale Ja tym głowy Czytelnikowi nie mozoląc, co tylko w kil- o Zwierzętach osobliwych.
kunastu Naturalistach osobliwego o ZWIERZĘTACH nauczyłem się, jemu też Communico. Nie wyliczam Species wszystkich ZWIERZĄT, ani ich natury eksplikuję, bom nie Arystoteles, ani Pliniusz, ani Solinus ale Studiosus Curiositatis. Co tylko mirandum w Zwierzętach osobliwych, o tym mi traktandum w
że ZWIERZĘTA iedne są Dzikie, w Knieiach, w Lasach. w polach dżikich się kryiące. Drugie są domowe albo Swoyskie Trzecie w Wodzie y na Ziemi czasami przebywaiące AMPHIBIA zwane, iako Wydra. Czwarte w Ziemi się chowaiące, y inne rożne od Naturalistow konsyderowane, y rożne dystyogwowane. Ale Ia tym głowy Czytelnikowi nie mozoląc, co tylko w kil- o Zwierzętach osobliwych.
kunastu Naturalistach osobliwego ò ZWIERZĘTACH nauczyłem się, iemu teź Communico. Nie wyliczam Species wszystkich ZWIERZĄT, ani ich natury explikuię, bom nie Aristoteles, ani Pliniusz, ani Solinus ale Studiosus Curiositatis. Co tylko mirandum w Zwierzętach osobliwych, ò tym mi tractandum w
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 571
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Rodziców uczyniwszy, krewnych tez tu co kolwiek z sobą sprowadziwszy Będę kłaniał WMMPaniej i o afekt danego słowa prosił Żadnym sposobem to być niemogło ale zaraz żeby było jeżeli ma co być. Już tedy Pan Brat Jerzy accessit do tej rady namawia prosi żeby nie odwłóczyć obiecuje wielkie uczynności zapisy. Jak mi tedy poczęli oboje głowę mozolić Brat z siostrą jeno koniecznie że by to w Niedzielę było dalej nie odwłóczyć. Pobłogosławią tobie Rodzicy i potym A jeszcze to wazniejsze kiedy obojgu Błogosławic będą Już mi tez i zal było owej kobiety widząc jej wielki afekt, I mówię: Życzysz WMMPani żeby tak było. Odpowie. Życzę Bóg widzi Bo ani wiem czemu mi
Rodzicow uczyniwszy, krewnych tez tu co kolwiek z sobą sprowadziwszy Będę kłaniał WMMPaniey y o affekt danego słowa prosił Zadnym sposobem to bydz niemogło ale zaraz żeby było iezeli ma co bydz. Iuz tedy Pan Brat Ierzy accessit do tey rady namawia prosi zeby nie odwłoczyć obiecuie wielkie uczynnosci zapisy. Iak mi tedy poczęli oboie głowę mozolić Brat z siostrą ięno koniecznie że by to w Niedzielę było daley nie odwłoczyć. Pobłogosławią tobie Rodzicy y potym A ieszcze to waznieysze kiedy oboygu Błogosławic będą Iuz mi tez y zal było owey kobiety widząc iey wielki affekt, I mowię: Zyczysz WMMPani zeby tak było. Odpowie. Zyczę Bog widzi Bo ani więm częmu mi
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 224v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
Rozum odejmie, komu karanie Bóg pośle. Nie masz mężowi wyścia inszego sposobu Bez grzechu, tylko jeden z tej smoły: do grobu. Także się na małżeńskim i żon siła miedzie, Wpadszy w smołę po uszy, tych czasów zawiedzie. Żaden dziegieć, żadna maź tak barzo nie smoli, Jako gdy głowę jedno drugiemu mozoli. Przecież, choć się drugi w niej do pół wieku narza, Wybrnąwszy, kilka razy na starość powtarza. Rzadki poprawi, rzadki wskóra na frymarku; Częściej, z miodu wylazszy, w smołę trafi w garku. Gra, jako na farynie, potrząsając trzosem, Choć starość siwym resztę przypomina włosem. 263. NA
Rozum odejmie, komu karanie Bóg pośle. Nie masz mężowi wyścia inszego sposobu Bez grzechu, tylko jeden z tej smoły: do grobu. Także się na małżeńskim i żon siła miedzie, Wpadszy w smołę po uszy, tych czasów zawiedzie. Żaden dziegieć, żadna maź tak barzo nie smoli, Jako gdy głowę jedno drugiemu mozoli. Przecież, choć się drugi w niej do pół wieku narza, Wybrnąwszy, kilka razy na starość powtarza. Rzadki poprawi, rzadki wskóra na frymarku; Częściej, z miodu wylazszy, w smołę trafi w garku. Gra, jako na farynie, potrząsając trzosem, Choć starość siwym resztę przypomina włosem. 263. NA
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 152
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
choć umie. Człek ma dyspozycyją w zmyśle i w rozumie. Jeśli jej nie masz w miejscu, w ciele abo w czesie, Niewiele jego praca pożytku przyniesie. I o jadle zapomni, choć wczora był posno, I o spaniu dziś, komu na sercu żałosno; Dopieroż do pisania koncept niesposobny, Komu głowę mozoli mól, choć będzie drobny. Siedź godzinę, siedź drugą z omoczonym piórem, Słowo po słowie, jako z kamienia, oporem, Abo jako z chudego ziarna w prasie olej; Wszytko z musu, najmniej się nie darzy do wolej. Kiedy nie chce Minerwa, nie pociągnie z góry: Próżno trunkiem podsycać, próżno
choć umie. Człek ma dyspozycyją w zmyśle i w rozumie. Jeśli jej nie masz w miejscu, w ciele abo w czesie, Niewiele jego praca pożytku przyniesie. I o jadle zapomni, choć wczora był posno, I o spaniu dziś, komu na sercu żałosno; Dopieroż do pisania koncept niesposobny, Komu głowę mozoli mól, choć będzie drobny. Siedź godzinę, siedź drugą z omoczonym piórem, Słowo po słowie, jako z kamienia, oporem, Abo jako z chudego ziarna w prasie olej; Wszytko z musu, najmniej się nie darzy do wolej. Kiedy nie chce Minerwa, nie pociągnie z gory: Próżno trunkiem podsycać, próżno
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 200
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
masz Króla w swych ręku.
Uznał sam DAWID Saula, a niebudząc licha, Skrada się coraz bliżej przystąpiwszy z cicha. Róg płaszcza ostrym mieczem oderznął dla znaku, Ze Saul był w matni, że wpadł jak ryba do saku. Ledwie co na tę śmiałość z prędkości pozwolił, Zaraz żałować począł, wnet głowę mozolił Mówiąc, do swych żołnierzy: głupi zemnie ciołek, Gdym śmiał szaty Królewskiej urzynać podołek. Niedajże Boże więcej bym był tak zuchwały, Niedaj, żeby się moje ręce buntowały. Na twego Pomazańca, na Ojca, na Pana, Tobie tylko samemu władza nad nim dana. Póki sam nieukrocisz Saula złości
masz Krola w swych ręku.
Uznał sam DAWID Saula, á niebudząc licha, Skrada się coraz bliżey przystąpiwszy z cicha. Rog płaszcza ostrym mieczem oderznął dla znaku, Ze Saul był w matni, że wpadł iak ryba do saku. Ledwie co na tę śmiałość z prędkości pozwolił, Zaraz żałować począł, wnet głowę mozolił Mowiąc, do swych żołnierzy: głupi zemnie ciołek, Gdym śmiał szaty Krolewskiey urzynać podołek. Niedayże Boże więcey bym był tak zuchwały, Nieday, żeby się moie ręce buntowały. Na twego Pomazańca, na Oyca, na Pana, Tobie tylko samemu władza nad nim dana. Poki sam nieukrocisz Saula złości
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 42
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
m domowił słów ostatnich, jużci Zniknęła z oczu moich Pustelnica; Właśnie jak okręt gdy żagle rozpuści, Albo jak lotna wzbije się Orlica, Tak za nią śladu nie postrzeże oko, Czy nisko bieży, czy leci wysoko. Przecie BÓG tyle widzieć mi pozwolił, Co mię jedynie pocieszyć umiało, Azebym sobie głowy nie mozolił, Kędy się moje szczęście zapodziało; Wszyscy ją nazwać Cudotworną mogą Gdy znowu Jordan przeszła suchą nogą. Wiecznemu Panu oddawszy cześć z chwałą Ze mię swej łaski nędznego żebraka Uczynił godnym, z pociechą nie małą Wprowadził w Puszczą, gdzie Egipcjaka Święte prowadzi z Aniołami życie, Mnie to pokazał, co zachował skrycie. Tego żałować
m domowił słow ostatnich, iużci Zniknęła z oczu moich Pustelnica; Właśnie iak okręt gdy żagle rospuści, Albo iak lotna wzbiie się Orlica, Tak za nią śladu nie postrzeże oko, Czy nisko bieży, czy leci wysoko. Przecie BOG tyle widzieć mi pozwolił, Co mię iedynie pocieszyć umiało, Azebym sobie głowy nie mozolił, Kędy się moie szczęście zapodziało; Wszyscy ią nazwać Cudotworną mogą Gdy znowu Jordan przeszła suchą nogą. Wiecznemu Panu oddawszy cześć z chwałą Ze mię swey łaski nędznego żebraka Uczynił godnym, z pociechą nie małą Wprowadził w Puszczą, gdzie Egipcyaka Swięte prowadzi z Aniołami życie, Mnie to pokazał, co zachował skrycie. Tego żałować
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 192
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
co zamyka w sobie Z zdumienia, staćby musiał się Marmurem, U Jubilerów na długiej być probie, Złotników pytać, Architektów zbierać, Którzy musieli dawno poumierać.
Ale co rozum, co dowcip człowieczy, Pojąć wydoła, to znajdzie w tym Domu, Nic tu nie weszło, coby niedorzeczy, Ani się życzę mozolić nikomu, Z kąd Rzemieślnicy, z kąd złoto, z kąd farby, Z kąd drogi kamień, kto poznosił skarby. Musieli Bogi długo o tym radzić, Musieli myśleć komu Dom budować, Kogo w tak pięknym mięszkaniu osadzić, Kto godzien żeby umiał w nim panować, Wszyscy się razem na jedno zgodzili, Panią Fortunę
co zámyka w sobie Z zdumienia, staćby musiał się Marmurem, U Jubilerow ná długiey być probie, Złotnikow pytać, Architektow zbierać, Ktorzy musieli dáwno poumierać.
Ale co rozum, co dowćip człowieczy, Poiąć wydoła, to znáydzie w tym Domu, Nic tu nie weszło, coby niedorzeczy, Ani się życzę mozolić nikomu, Z kąd Rzemieślnicy, z kąd złoto, z kąd farby, Z kąd drogi kámień, kto poznosił skárby. Musieli Bogi długo o tym rádzić, Muśieli myśleć komu Dom budować, Kogo w ták pięknym mięszkaniu osadzić, Kto godzien żeby umiał w nim panować, Wszyscy się rázem na iedno zgodzili, Pánią Fortunę
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 46
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752