/ do jaskinie/ oddawał grobowej: Tam byście z żarliwego do trupa Kazania/ Nie zostały w próżnościach bez pomiarkowania. Tyżeś to Izabello? Tyżeś Cesarzowa? Skądże na ślicznym ciele/ ta postawa nowa? Tyżeś to? Czy mię mylą zapłakane oczy? Prawdasz to na co patrzę? czy się rozum mroczy? Tyżeś to ziemska niegdy/ gdyś żyła Bogini? Twojesz to własne ciało w tej śmiertelnej skrzyni? Gdziez owo wdziędzne czoło/ przedziwnej piękności? Które wstydziło gładkość i słoniowej kości. Nic nie mówicie usta/ usta koralowe/ Wzrokiem nie szafujecie oczy kryształowe. Dwie brwi nad powiekami jakdwie tęcze były: Te
/ do iaskinie/ oddawał grobowey: Tám byśćie z żárliwego do trupá Kazánia/ Nie zostáły w prożnościách bez pomiarkowánia. Tyżeś to Izabello? Tyżeś Cesarzowa? Zkądże na slicznym ćiele/ tá postáwá nowa? Tyżeś to? Czy mię mylą zápłákáne oczy? Práwdász to ná co pátrzę? czy się rozum mroczy? Tyżeś to źiemská niegdy/ gdyś żyłá Bogini? Twoiesz to włásne ćiáło w tey śmiertelney skrzyni? Gdźiez owo wdźiędzne czoło/ przedźiwney pięknośći? Ktore wstydźiło głádkość y słoniowey kośći. Nic nie mowićie vstá/ vstá korálowe/ Wzrokiem nie száfuiećie oczy kryształowe. Dwie brwi nád powiekámi iákdwie tęcze były: Te
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: B2
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
Wszystko spasła zielone, począwszy od drzewa; Nie została się ani słoma, ani plewa. Twardo był zahartował serca swego nity, Choć tak wielą sposobów farao ubity: Nie chce Izraelczyków wypuścić z niewoli, Nie dba, choć płaczą, choć sam sarka, kiedy boli. Cóż Bóg czyni? Przez trzy dni cały Egipt mroczy, Że nie tylko żaden człek nie patrzył na oczy, Lecz się z miejsca nie ruszył. Nie widziała dzieci Matka, aż skoro minął w tej nocy dzień trzeci A farao: „Nie tylko, Mojżeszu, nie puszczę, Ale wszystkich dozorców na Żydy poduszczę! Nie każę do ciegielnej plew dawać roboty, A przecię
Wszystko spasła zielone, począwszy od drzewa; Nie została się ani słoma, ani plewa. Twardo był zahartował serca swego nity, Choć tak wielą sposobów farao ubity: Nie chce Izraelczyków wypuścić z niewoli, Nie dba, choć płaczą, choć sam sarka, kiedy boli. Cóż Bóg czyni? Przez trzy dni cały Egipt mroczy, Że nie tylko żaden człek nie patrzył na oczy, Lecz się z miejsca nie ruszył. Nie widziała dzieci Matka, aż skoro minął w tej nocy dzień trzeci A farao: „Nie tylko, Mojżeszu, nie puszczę, Ale wszystkich dozorców na Żydy poduszczę! Nie każę do ciegielnej plew dawać roboty, A przecię
Skrót tekstu: MorszSŻaleBar_II
Strona: 114
Tytuł:
Smutne żale...
Autor:
Stanisław Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
nimi i drudzy, którzy sławni naukami swymi. Tyś sam tylko opóźnił, Lekarzu przedwieczny, boś po Hipokratesach przyszedł ostateczny. O nadziejo, o Boże, chorych uzdrowienie! I także-ć w przepomnieniu moje uwiądnienie? Wszytkim język złą cerę wystawia na oczy, każdy z pulsu poznawa, że mię już śmierć mroczy, już prawie gasną w ciele tak żywiące duchy, że żaden puls nie czyni powstania otuchy. Co i ja sama bacząc, toż o sobie mówię, że lekarzów odbiegła nauka, mnie zdrowie. Cóż mam już, utrapiona, więcej radzić z sobą, gdy już rada medyków skończona chorobą? Wkradła się niewidoma zaraza w
nimi i drudzy, którzy sławni naukami swymi. Tyś sam tylko opóźnił, Lekarzu przedwieczny, boś po Hipokratesach przyszedł ostateczny. O nadziejo, o Boże, chorych uzdrowienie! I także-ć w przepomnieniu moje uwiądnienie? Wszytkim język złą cerę wystawia na oczy, kożdy z pulsu poznawa, że mię już śmierć mroczy, już prawie gasną w ciele tak żywiące duchy, że żaden puls nie czyni powstania otuchy. Co i ja sama bacząc, toż o sobie mowię, że lekarzów odbiegła nauka, mnie zdrowie. Cóż mam już, utrapiona, więcej radzić z sobą, gdy już rada medyków skończona chorobą? Wkradła się niewidoma zaraza w
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 36
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
gdym bez Ciebie była! Już prawie ranną Zorzę Miesiąc biegiem ścigał i głęboki sen oczy obciążałe dźwigał, gdy mi się zdało, że mię coś we śnie ostrzega: „Wstań, oto cię Kochanek już cale odbiega!”. Ocknę się i snu pełne przecierając oczy, na czujnym łokciu wesprę, lubo je sen mroczy; wtym, spojrzawszy po kątach, łzami karmiąc łkanie, krzyknę: „Czy śpisz, czyli tu jesteś, me Kochanie!”. Gdy nic nie odpowiada Ten, co w łóżku leżał, uchwycę się za głowę: „Ach, już mię odbieżał!”. Wskrzeszę ognia co prędzej i wnet ślad znajduję,
gdym bez Ciebie była! Już prawie ranną Zorzę Miesiąc biegiem ścigał i głęboki sen oczy obciążałe dźwigał, gdy mi się zdało, że mię coś we śnie ostrzega: „Wstań, oto cię Kochanek już cale odbiega!”. Ocknę się i snu pełne przecierając oczy, na czujnym łokciu wesprę, lubo je sen mroczy; wtym, spojrzawszy po kątach, łzami karmiąc łkanie, krzyknę: „Czy śpisz, czyli tu jesteś, me Kochanie!”. Gdy nic nie odpowiada Ten, co w łóżku leżał, uchwycę się za głowę: „Ach, już mię odbieżał!”. Wskrzeszę ognia co prędzej i wnet ślad znajduję,
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 106
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
szmaragd i purpury, Gdzie człowiek okiem rzuci, Nigdzież go nie zasmuci.
Mnie tylko oczy bolą, jam sam jeden, który I na barwiste łąki, i na śliczne góry Śmiele patrzyć nie mogę; bliski lub daleki Ich prospekt podnieść na się nie da mi powieki. WZROK
Łzami podeszłe oczy Wieczna mi zima mroczy.
Pełen świat zapaszystej z rozlicznych ziół woni, Kiedy lekkim wietrzykiem zaszumi Fawoni; Niechaj Arab balsamem zaprawuje suszki, Dosyć na Polskę róże, fiołki, łanuszki. Jakimkolwiek sposobem, Mnie wszytko trąci grobem.
Niech mię kto ambrą karmi, niech mi hizop ściele, Fraszka lasy indyjskie, asyryjskie ziele; Niechaj najrozkoszniejsze perfumy się
szmaragd i purpury, Gdzie człowiek okiem rzuci, Nigdzież go nie zasmuci.
Mnie tylko oczy bolą, jam sam jeden, który I na barwiste łąki, i na śliczne góry Śmiele patrzyć nie mogę; bliski lub daleki Ich prospekt podnieść na się nie da mi powieki. WZROK
Łzami podeszłe oczy Wieczna mi zima mroczy.
Pełen świat zapaszystej z rozlicznych ziół woni, Kiedy lekkim wietrzykiem zaszumi Fawoni; Niechaj Arab balsamem zaprawuje suszki, Dosyć na Polskę róże, fijołki, łanuszki. Jakimkolwiek sposobem, Mnie wszytko trąci grobem.
Niech mię kto ambrą karmi, niech mi hizop ściele, Fraszka lasy indyjskie, asyryjskie ziele; Niechaj najrozkoszniejsze perfumy się
Skrót tekstu: PotNabKuk_I
Strona: 521
Tytuł:
Pieśni nabożne ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
: Tego pełne jest niebo, pełna ziemia, morze; Racz tylko dać u siebie miejsce mej pokorze. Troski mnie ze wszytkich stron żałosne ścisnęły, Nieszczęśliwe kłopoty wskroś serce przejęły; Ni skąd nie masz pociechy, każdy patrzy krzywo, Wszyscy mię prześladują, urąga co żywo; Dzień li niebo oświeca, ciemna li noc mroczy, Nie osychają moje przed żałością oczy. A co mnie barzo trapi, że w takiej potrzebie Nie śmiem westchnąć, jedyna pociecho, do Ciebie: Smucą mnie grzechy moje i w każde trapienie Regiestr ich wystawia mi przed oczy sumnienie. Boże mój, twierdzo moja, w wieczne zapomnienie Racz prze twą dobroć puścić moje przewinienie
: Tego pełne jest niebo, pełna ziemia, morze; Racz tylko dać u siebie miejsce mej pokorze. Troski mnie ze wszytkich stron żałosne ścisnęły, Nieszczęśliwe kłopoty wskroś serce przejęły; Ni skąd nie masz pociechy, każdy patrzy krzywo, Wszyscy mię prześladują, urąga co żywo; Dzień li niebo oświeca, ciemna li noc mroczy, Nie osychają moje przed żałością oczy. A co mnie barzo trapi, że w takiej potrzebie Nie śmiem westchnąć, jedyna pociecho, do Ciebie: Smucą mnie grzechy moje i w każde trapienie Regiestr ich wystawia mi przed oczy sumnienie. Boże mój, twierdzo moja, w wieczne zapomnienie Racz prze twą dobroć puścić moje przewinienie
Skrót tekstu: PotPieśRKuk_I
Strona: 465
Tytuł:
Pieśni różne
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1669 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
chleba. Teraz me serce od strachu usycha. Bo to jest pycha.
Trudno się pysznić! Lepiej już godziny Ostatniej czekać, lub ta, lub kto inny Trupem upadnie, każdy legnie zasię. Patrz sam wprzód na się.
Już-ci to darmo, już widzę na oczy, Że mi snem Polska wiecznym żywot mroczy. Azaż mię zbronią diabelstwa mościowie? Brzmią-ć muchy w głowie.
Toć prawda, że brzmią, bo jakoż nie mają! Polacy w wojnie ze mną korzystają. Bić się nie myślą, bo jeszcze dalecy. Miej to na pieczy.
Mam to na pieczy, co widzę, śmierć bliska Zewsząd mię bowiem
chleba. Teraz me serce od strachu usycha. Bo to jest pycha.
Trudno się pysznić! Lepiej już godziny Ostatniej czekać, lub ta, lub kto iny Trupem upadnie, każdy legnie zasię. Patrz sam wprzód na się.
Już-ci to darmo, już widzę na oczy, Że mi snem Polska wiecznym żywot mroczy. Azaż mię zbronią diabelstwa mościowie? Brzmią-ć muchy w głowie.
Toć prawda, że brzmią, bo jakoż nie mają! Polacy w wojnie ze mną korzystają. Bić się nie myślą, bo jeszcze dalecy. Miej to na pieczy.
Mam to na pieczy, co widzę, śmierć bliska Zewsząd mię bowiem
Skrót tekstu: WojDespBar_II
Strona: 782
Tytuł:
Na desperacją szwedzką w Polszcze echo odpowiada Szwedowi
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, Belzebubowie Odęci łgarze.
Opadnie tłusty Pełen rozpusty Ów Bożek śmiały,
Skurczy się snadnie, Gdy padnie na dnie Piekielnej skały.
Lecz rzekę potym Obszerniej o tym, Co się więc stanie,
Gdy się tam prażyć, Refleksje.
Swędzić i smażyć Komu dostanie;
Teraz o dymie, Lub próżnej stymie, Czym się świat mroczy
Rzecz mam, gdy memi Przymrużonemi Nań patrzę oczy.
Cóż jest? co macie Wy miły Bracie Co się drozicie?
z Ową szaloną Ślepą mamoną, Której służycie.
Perz, dym, kurzawa, Wicher i wrzawa Toczy się kołem,
Wy na te cuda, DUCHOWNE.
Ah! zła obłuda! Padacie czołem.
, Belzebubowie Odęći łgarze.
Opádnie tłusty Pełen rozpusty Ow Bożek śmiáły,
Skurczy się snádnie, Gdy pádnie ná dnie Piekielney skáły.
Lecz rzekę potym Obszerniey o tym, Co się więc stanie,
Gdy się tám práżyć, REFLEXYE.
Swędźić y smáżyć Komu dostánie;
Teraz o dymie, Lub prożney stymie, Czym się świat mroczy
Rzecz mam, gdy memi Przymrużonemi Nań pátrzę oczy.
Coż iest? co maćie Wy miły Bráćie Co się droźyćie?
z Ową szaloną Slepą mamoną, Ktorey służyćie.
Perz, dym, kurzáwá, Wicher y wrzáwá Toczy się kołem,
Wy ná te cudá, DVCHOWNE.
Ah! zła obłudá! Padaćie czołem.
Skrót tekstu: JunRef
Strona: 24
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
strata,
Oraz tyraństwo, DUCHOWNE.
Na całe Państwo, Ze się zmieniły
Ozdobne cztery W Koronie sfery Gdy się zaćmiły:
Płacz! płacz rozumny Lechu, Kolumny Cztery padają,
Na których Sława Polska, i Prawa Jej się wspierają.
Ej! przecięż na tym Dośćby zębatym Parkom już było,
Dośćby się mroczyć, I to w grób wtłoczyć Co długo żyło:
A co w lat kwiecie Refleksje
Na wielkiej mecie Sławy Stanęło,
Niechby w swej sławie, Po cnej Buławie Berłem słyneło. Żałosne treny Wielkiego Senatora i Hetmana W. X. Litt: Z. P. I W. Im CI: Pana Donhofa wspominające
Płacz
strátá,
Oraz tyráństwo, DVCHOWNE.
Ná cáłe Páństwo, Ze się zmieniły
Ozdobne cztery W Koronie sfery Gdy się záćmiły:
Płácz! płácz rozumny Lechu, Kolumny Cztery padaią,
Ná ktorych Sławá Polska, y Práwá Iey się wspieráią.
Ey! przećięż ná tym Dośćby zębatym Parkom iuż było,
Dośćby się mroczyć, Y to w grob wtłoczyć Co długo żyło:
A co w lat kwiećie REFLEXYE
Ná wielkiey mećie Sławy stáneło,
Niechby w swey sławie, Po cney Bułáwie Berłem słyneło. Załosne threny Wielkiego Senatorá y Hetmaná W. X. Litt: S. P. I W. Im CI: Páná Donhoffa wspominaiące
Płácz
Skrót tekstu: JunRef
Strona: 73
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
Lat, do pojęcia.
Próżne są próżne, Znikome różne W świecie widoki.
Błyszcząc się chwieją, Tak też jaśnieją Z dymu obłoki.
Co dziś w nektarże, Jutro się w warze Niechęci nurza;
Wojna po zgodzie, Refleksje.
Jak po pogodzie Nadchodzi burza.
Co się dziś wznieci Jutro w zamieci Blask umbra mroczy,
Świetnie się zacznie Dzień, i wnet znacznie Wichrem się toczy.
Perz i kurżawa Odęta sława, Wiatr wiatrem goni,
Ledwo się wznieci Już na dół leci Już ginie w toni;
Dziś pełno fochów Niemców, i Włochów Kusej Czeladzi,
Pełno Grymasów, DUCHOWNE.
Fuków, hałasów Fraszka zawadzi;
Cóż z tego
Lat, do poięcia.
Prożne są prożne, Znikome rożne W świećie widoki.
Błyszcząc się chwieią, Ták też iáśnieią Z dymu obłoki.
Co dźiś w nektárże, Iutro się w wárze Niechęći nurza;
Woyná po zgodzie, REFLEXYE.
Iák po pogodźie Nádchodźi burza.
Co się dźiś wznieći Iutro w zamieći Blask umbrá mroczy,
Swietnie się zacznie Dźień, y wnet znácznie Wichrem się toczy.
Perz y kurżáwá Odęta sławá, Wiátr wiátrem goni,
Ledwo się wznieći Iuż ná doł leći Iuż ginie w toni;
Dźiś pełno fochow Niemcow, y Włochow Kusey Czeládźi,
Pełno Grymasow, DVCHOWNE.
Fukow, háłásow Frászká záwadźi;
Coż z tego
Skrót tekstu: JunRef
Strona: 78
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731