strata,
Oraz tyraństwo, DUCHOWNE.
Na całe Państwo, Ze się zmieniły
Ozdobne cztery W Koronie sfery Gdy się zaćmiły:
Płacz! płacz rozumny Lechu, Kolumny Cztery padają,
Na których Sława Polska, i Prawa Jej się wspierają.
Ej! przecięż na tym Dośćby zębatym Parkom już było,
Dośćby się mroczyć, I to w grób wtłoczyć Co długo żyło:
A co w lat kwiecie Refleksje
Na wielkiej mecie Sławy Stanęło,
Niechby w swej sławie, Po cnej Buławie Berłem słyneło. Żałosne treny Wielkiego Senatora i Hetmana W. X. Litt: Z. P. I W. Im CI: Pana Donhofa wspominające
Płacz
strátá,
Oraz tyráństwo, DVCHOWNE.
Ná cáłe Páństwo, Ze się zmieniły
Ozdobne cztery W Koronie sfery Gdy się záćmiły:
Płácz! płácz rozumny Lechu, Kolumny Cztery padaią,
Ná ktorych Sławá Polska, y Práwá Iey się wspieráią.
Ey! przećięż ná tym Dośćby zębatym Parkom iuż było,
Dośćby się mroczyć, Y to w grob wtłoczyć Co długo żyło:
A co w lat kwiećie REFLEXYE
Ná wielkiey mećie Sławy stáneło,
Niechby w swey sławie, Po cney Bułáwie Berłem słyneło. Załosne threny Wielkiego Senatorá y Hetmaná W. X. Litt: S. P. I W. Im CI: Páná Donhoffa wspominaiące
Płácz
Skrót tekstu: JunRef
Strona: 73
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
W Narodzie dzikim, gdzie w sławy nabyciu Wszyscy leniwi siedzą, jak pod umbrą, Światła znać niechcą, by ich oświeciło, Z bydląt rozumne ludzie poczyniło. Ta w grubym rodzie jedyna zabawa W puszczach bezdróżnych z zwierzem wojnę toczyć Gdzie tylko hałas, huk, codzienna wrzawa, Czy świt nastaje, czy się zacznie mroczyć, Echo brzmi w polach pomieszane z głosy, Aż póki Zorza nie rozpuści włosy, Białe Niedzwiedzie, wielkości nad wiarę, Ostrymi w piersi Rohatynmi kolą. Dziki roziadłe choć kły mają stare Biorą na oszczep i z nich mięsa solą Żubry karczyste tak trafiają w czoła, Ze z nóg spadają kręcąc się do koła. Jelenia
W Národzie dzikim, gdzie w sławy nábyciu Wszyscy leniwi siedzą, iak pod umbrą, Swiatła znać niechcą, by ich oświeciło, Z bydląt rozumne ludzie poczyniło. Ta w grubym rodzie iedyna zábawa W puszczach bezdrożnych z zwierzem woynę toczyć Gdzie tylko háłas, huk, codzienna wrzawa, Czy świt nástaie, czy się zácznie mroczyć, Echo brzmi w polach pomieszane z głosy, Aż poki Zorza nie rozpuści włosy, Białe Niedzwiedzie, wielkości nád wiarę, Ostrymi w piersi Rohatynmi kolą. Dziki roziadłe choć kły maią stáre Biorą ná oszczep y z nich mięsa solą Zubry kárczyste ták trafiaią w czoła, Ze z nog spádaią kręcąc się do koła. Jelenia
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 3
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
śmiejące brwi właśnie dwie Tęczy Głos mówiącego, jak więc strumyk brzęczy. Miło nań patrzać, kiedy się umizgał, Skrzydła z piór białych z różnymi kolóry, Niby je Malarz Farbami pobryzgał; Kwiatami przez Bark przepasan od Flory, Skład ciała musiał główny Tokarz toczyć Wśród dnia, nie w ten czas, gdy się miało mroczyć, Przyznał sam ADOLF, że go sprawiedliwie Matka nad wszystkich Synów ukochała; Bo jest co kochać, tęsknić niecierpliwie, Mieć by go zawsze w swoich oczach chciała; A nim Dziecina spracowana uśnie, Zbliży ku niemu, pod brodę pomuśnie.
Mówiąc gdzieżeś był swawolniku pusty, Już dawno Bracia śpią chrapią po dziurach,
śmieiące brwi właśnie dwie Tęczy Głos mowiącego, iák więc strumyk brzęczy. Miło nań pátrzać, kiedy się umizgał, Skrzydła z pior białych z rożnymi kolóry, Niby ie Málarz Farbami pobryzgał; Kwiatami przez Bark przepasan od Flory, Skład ciała musiał głowny Tokarz toczyć Wśrod dnia, nie w ten czas, gdy się miało mroczyć, Przyznał sam ADOLF, że go spráwiedliwie Mátka nád wszystkich Synow ukocháła; Bo iest co kochać, tęsknić niecierpliwie, Mieć by go záwsze w swoich oczach chćiała; A nim Dziecina sprácowana uśnie, Zbliży ku niemu, pod brodę pomuśnie.
Mowiąc gdzieżeś był swawolniku pusty, Już dawno Brácia śpią chrápią po dziurach,
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 16
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752