takbyście mówiły: Puść nas Panie do Nieba; nabożneśmyć były. Bo/ lubośmy/ dla strojów/ Modlitw zaniedbały; Na szyjach/ jednak naszych/ pacierze bywały Za prace Panie nasze/ zimna/ i niewczasy/ Słuszna/ by nas minęły/ piekielne tarasy. Znosimy wszelką przykrość/ która się nawinie; Mroź w Kościele; a w domu ogień przy kominie. Nie raześmy/ i Karków mężnie nadstawiały; Gdyśmy z Kawalerami/ Niemca tańcowały Co wody/ mydła/ prace/ na to się łożyło! Aby się twarz/ kark/ szyje/ cudnie wybieliło. Więc/ że druga z Natury/ żółta/ jak słonina
tákbyśćie mowiły: Puść nas Pánie do Niebá; nabożneśmyć były. Bo/ lubosmy/ dlá stroiow/ Modlitw zániedbáły; Ná szyiách/ iednák nászych/ paćierze bywáły Zá prace Pánie násze/ źimná/ y niewczásy/ Słuszna/ by nas minęły/ piekielne tárásy. Znosimy wszelką przykrość/ ktora się náwinie; Mroź w Kośćiele; á w domu ogień przy kominie. Nie raześmy/ y Kárkow mężnie nádstáwiáły; Gdysmy z Káwálerámi/ Niemcá táńcowáły Co wody/ mydłá/ prace/ ná to się łożyło! Aby się twarz/ kárk/ szyie/ cudnie wybieliło. Więc/ że drugá z Nátury/ żołtá/ iák słoniná
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: D2v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
otoczy cieniem. Gorsza niźli lew, niźli tygrys dziki, Gdy jasno świeci, to grozi zaćmieniem I Fortunata w ciężkie wprawia wniki. Nie ufaj szczęściu, bowiem cię oszuka, Dzisiaj cię głaszcze, a jutro cię sfuka. 45
Często przy wschodzie to zachodem grozi I przy aplauzach treny wieczne rodzi, Lata pogodne zimnem wielkim mrozi, Komu życzliwe — to na niego godzi, Słońce i cienie w jednym biegu wodzi A przy wesołej chwili smutek rodzi. To słońce, które nam świeci przy wschodzie, O wiecznej śmierci wroży i zachodzie. 46
Często kanary cukrem wytuczone Przy słodyczy nam śmierć prognostykują, Słodkiemi miody pszczoły nakarmione Strzelają żądłem i zgubę gotują
otoczy cieniem. Gorsza niźli lew, niźli tygrys dziki, Gdy jasno świeci, to grozi zaćmieniem I Fortunata w ciężkie wprawia wniki. Nie ufaj szczęściu, bowiem cię oszuka, Dzisiaj cię głaszcze, a jutro cię sfuka. 45
Często przy wschodzie to zachodem grozi I przy applauzach treny wieczne rodzi, Lata pogodne zimnem wielkim mrozi, Komu życzliwe — to na niego godzi, Słońce i cienie w jednym biegu wodzi A przy wesołej chwili smutek rodzi. To słońce, ktore nam świeci przy wschodzie, O wiecznej śmierci wroży i zachodzie. 46
Często kanary cukrem wytuczone Przy słodyczy nam śmierć prognostykują, Słodkiemi miody pszczoły nakarmione Strzelają żądłem i zgubę gotują
Skrót tekstu: LubSPir
Strona: 19
Tytuł:
Piram i Tyzbe
Autor:
Stanisław Herakliusz Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1660 a 1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1660
Data wydania (nie później niż):
1702
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Księgarnia św. Wojciecha
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1929
! Żywot z miłością w jednej chował cerze, Skąd miłość Tyzbie — a żywot Wenerze. 86
Upada ciało, co długo konało, Zginęły one lilije i roże, Blednieją usta, ba! i w piersiach mało Zostaje ducha, warga już nie może, Oczy w koł idą, czoło posiniało. Onę urodę wieczne zwarły mrożę. Zginął Piramus Wprzód od Kupidyna, Nie jest mu śmierci od miecza przyczyna. 87
Zawarłeś oczy i niebać się srogo Stawiły, anić pociechy życzyła Fortuna twoja. Lecz ach! jako mnogo Łez z oczu swoich wyleje twa mila! O! jakobyś to ty zapłacił drogo, Kiedybyś słyszeć sam
! Żywot z miłością w jednej chował cerze, Skąd miłość Tyzbie — a żywot Wenerze. 86
Upada ciało, co długo konało, Zginęły one lilije i roże, Blednieją usta, ba! i w piersiach mało Zostaje ducha, warga już nie może, Oczy w koł idą, czoło posiniało. Onę urodę wieczne zwarły mrożę. Zginął Piramus wprzod od Kupidyna, Nie jest mu śmierci od miecza przyczyna. 87
Zawarłeś oczy i niebać się srogo Stawiły, anić pociechy życzyła Fortuna twoja. Lecz ach! jako mnogo Łez z oczu swoich wyleje twa mila! O! jakobyś to ty zapłacił drogo, Kiedybyś słyszeć sam
Skrót tekstu: LubSPir
Strona: 31
Tytuł:
Piram i Tyzbe
Autor:
Stanisław Herakliusz Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1660 a 1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1660
Data wydania (nie później niż):
1702
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Księgarnia św. Wojciecha
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1929
w banieczki nie sypano prochu ale wody pięknej nalewano: A jako Viktórius pisze zwały się Clepsidrae stillantes) przecię jednak mym zdaniem musiały mieć ten defekt/ że lecie skracały/ a zimie przedłużały godzin: czemu? kto nauk Filozofskich świadom prędko się może domyślić/ zimno ma tę własność/ że Condensat rzeczy wilgotne zagęszcza/ wodę mrozi/ w lód twardy i miązszy przemienia: Górąco zaś ma tę własność że rarefacit rzeczy gęste czyści/ i rozrzedza: bo widziemy że łód topi/ i wosk przepuszcza; że tedy od mrozu choć nie zmarzła/ przecię jednak gęściała woda w zegarku/ albo raczej w banieczkach jego/ zatym też tak prędko nie mogła ciecz
w bánieczki nie sypáno prochu ále wody piękney nálewano: A iáko Viktoryus pisze zwáły się Clepsidrae stillantes) przećię iednák mym zdániem muśiáły mieć ten defekt/ że lećie skracáły/ á źimie przedłużáły godźin: czemu? kto náuk Philozophskich świádom prędko się może domyślić/ źimno ma tę własność/ że Condensat rzeczy wilgotne zágęszcza/ wodę mroźi/ w lod twárdy y miązszy przemienia: Gorąco záś ma tę własność że rarefacit rzeczy gęste czyśći/ y rozrzedza: bo widźiemy że łod topi/ y wosk przepuszcza; że tedy od mrozu choć nie zmárzłá/ przećię iednák gęśćiáłá wodá w zegárku/ álbo ráczey w bánieczkách iego/ zátym też ták prętko nie mogłá ćiecz
Skrót tekstu: MijInter
Strona: 31
Tytuł:
Interregnum albo sieroctwo apostolskie
Autor:
Jacynt Mijakowski
Drukarnia:
Paweł Konrad
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
Aries, Tarus, Gemini, Cancer, Leo, Virgo, Libraq; Scorpius, Arcitenens, Caper. Anphora, Pisces. Polskiemi temi Baran, Byka poprzedza, po Bliźniętach Raki, Lew przed Panną uchodzi, są sześć ciepłe znaki. Waga chłodzi z Niedzwiadkiem, Strzelec zimnem grozi. Koziorozieć lód wiąże, Wodnik Ryby mrozi.
XXXI. Znaki Zodiaczne, pierwszy Baran liczy w sobie gwiazd według obserwacyj Ptolemeusza 19. Drugi Byk liczy gwiazd 44. Trzeci Bliźnięta liczy gwiazd 25. Czwarty Rak liczy gwiazd 13. Piąty Lew liczy gwiazd 36. Szósty Panna liczy gwiazd 32. Siódmy Waga liczy gwiazd 13. Ósmy Niedźwiadek liczy gwiazd 24. Dziewiąty
Aries, Tarus, Gemini, Cancer, Leo, Virgo, Libraq; Scorpius, Arcitenens, Caper. Anphora, Pisces. Polskiemi temi Baran, Byka poprzedza, po Bliźniętách Raki, Lew przed Panną uchodzi, są sześć ciepłe znaki. Waga chłodzi z Niedzwiadkiem, Strzelec zimnem grozi. Koziorozieć lod wiąże, Wodnik Ryby mrozi.
XXXI. Znaki Zodyaczne, pierwszy Baran liczy w sobie gwiazd według obserwacyi Ptolemeusza 19. Drugi Byk liczy gwiazd 44. Trzeci Bliźnięta liczy gwiazd 25. Czwarty Rak liczy gwiazd 13. Piąty Lew liczy gwiazd 36. Szosty Panna liczy gwiazd 32. Siodmy Waga liczy gwiazd 13. Osmy Niedźwiadek liczy gwiazd 24. Dziewiąty
Skrót tekstu: BystrzInfAstron
Strona: N
Tytuł:
Informacja Astronomiczna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
. Wodzie własna jest wilgoć i zimno. Gdyż nic tak nieodwilża i nienapawa wilgocią rzeczy suchych, jako woda. Choćby też na ukrop zwarzona była, odstawiona od ognia, do konnaturalnego sobie wraca się zimna. Atoli nie tak natężone zimno własne jest wodzie, jako powietrzu. Gdyż zimne powietrzu. Gdyż zimne powietrze mrozi wodę, w grad i lód obraca, przeciwko wrodzonej rzadkości wody. Lodowacieć bowiem wodzie nie jest rzecz konnaturalna lecz przeciwna. Albowiem powinnaby raczej ode dna w rzekach, stawach i morzach marznąc, jako dalsza od słonecznych promieni. Ze tedy z wierzchu lodowacieje, pochodzi to od tęgiego zimna konnaturalnego powietrzu.
Ziemi własna jest
. Wodzie własna iest wilgoć y zimno. Gdyż nic ták nieodwilża y nienapawa wilgocią rzeczy suchych, iáko woda. Choćby też ná ukrop zwarzona byłá, odstáwiona od ognia, do konnaturalnego sobie wraca się zimna. Atoli nie ták nátężone zimno własne iest wodzie, iáko powietrzu. Gdyż zimne powietrzu. Gdyż zimne powietrze mrozi wodę, w grad y lod obraca, przeciwko wrodzoney rzadkości wody. Lodowácieć bowiem wodzie nie iest rzecz konnaturalna lecz przeciwna. Albowięm powinnaby ráczey ode dna w rzekách, stáwach y morzach marznąc, iáko dalsza od słonecznych promieni. Ze tedy z wierzchu lodowácieie, pochodzi to od tęgiego zimna konnaturalnego powietrzu.
Ziemi własna iest
Skrót tekstu: BystrzInfElem
Strona: Q4
Tytuł:
Informacja elementarna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
fizyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Wychodzi i za dnia wilgotność i para z ziemie albo z wody, i wiesza się na powietrzu, aż gdy chłód nocny przyjdzie ściśnie i w wodę obróci nie wysoko od ziemie, i tak spada rosa. 22. Czemu szron zimny? Gdy para wstąpi na powietrze a wiatr przyjdzie ostry albo zimno jakie, tedy ją mrozi, i ona spadając kropelkami się klii do brawy i ziemie, i marznie, i zimna bywa, bo zmarzła. ROZDZIAŁ V. O tym co się trafia na ziemi i pod ziemią.
1. Jeżeli są ognie pod ziemią? Niektóre miejsca jasno ognie z siebie wydają. jako góry Wezuwiusz Etna i inne. te
Wychodźi y zá dniá wilgotność y párá z źiemie álbo z wody, y wiesza się ná powietrzu, áż gdy chłod nocny przyidźie śćiśnie y w wodę obroći nie wysoko od źięmie, y ták zpada rosá. 22. Czemu szron źimny? Gdy párá wstąpi ná powietrze á wiátr przyidzie ostry álbo źimno iákie, tedy ią mroźi, y oná zpadáiąc kropelkami się klii do bráwy y źiemie, y márznie, y źimna bywa, bo zmárzła. ROZDZIAŁ V. O tym co się trafia ná źiemi y pod źiemią.
1. Ieżeli są ognie pod źiemią? Niektore mieyscá iásno ognie z śiebie wydáią. iáko gory Wezuwiusz Etná y inne. te
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 46
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
porty albo dziurki w skórze otworzone mają ciepło, odchodzi w zimnych skora jest zamkniona, i ciepło zostaje, i śmiałym czyni. 24. Czemu gdy wiatr zimie wieje barziej marznie? Wiatr nie tylo wilgotność wyprowadza zbyteczną która zamarznieniu przeszkadza, ale ją też na stronę odnosi, i zimno niejako swoim impetem wbija, i tak mrozi. 25. Czemu słońce wosk wybiela, a człowieka czerni? W wosku są subtelne wilgotności, które wycieńczająć słońce wyciąga, i białym wosk zostaje, który im czystszy tym bielszy z swej natury: wyciąga też i z człowieka, ale że w nim wilgotności nie wszytkie subtelne ale drugie grube, grube tedy zostawuje i przypala
porty álbo dźiurki w skorze otworzone máią ciepło, odchodzi w zimnych skorá iest zámkniona, y ćiepło zostáie, y śmiáłym czyni. 24. Czemu gdy wiatr zimie wieie bárziey márznie? Wiátr nie tylo wilgotność wyprowadza zbyteczną ktora zámarznięniu przeszkádza, ále ią też na stronę odnośi, y zimno nieiáko swoim impetem wbiia, y ták mrozi. 25. Czemu słońce wosk wybiela, á człowieká czerni? W wosku są subtelne wilgotnośći, ktore wycieńczáiąć słońce wyćiąga, y białym wosk zostáie, ktory im czystszy tym bielszy z swey nátury: wyciąga też y z człowieká, ále że w nim wilgotnośći nie wszytkie subtelne ále drugie grube, grube tedy zostáwuie y przypala
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 69
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
, i co lepszego było w jabłku wylatuje, zimna zaś woda tylo suchość mrozową psuje, i cząstek jabłka nie wyciencza, bo to ciepła jest własność, tym czasem zostają się cząstki subtelniejsze. 32. Czemu woda prędzej marznie na wierzchu niż u dna? Marznie i dna w naczyniu gdzie wiatr suchy może dojść, który mrozi i lód czyni, a ten nie może dna w rzekach sięgać dla tego też nie marzną chyba od lodu zwierzchnego powoli zmrożone. 33. Czemu białek jajowy gdy zmarznie traci przezroczystość? Humor w którym jednakież wszystkie cząśtki choć i zmarznie zostaje przezroczysty: w jaju jako i we krwi nie jednakie są, i nie jednakiej
, y co lepszego było w iábłku wylátuie, źimna záś wodá tylo suchość mrozową psuie, y cząstek iábłká nie wyćiencza, bo to ćiepła iest włásność, tym czásem zostáią się cząstki subtelnieysze. 32. Czemu wodá prędzey márznie ná wierzchu niż u dna? Márznie y dná w naczyniu gdźie wiatr suchy może doyść, ktory mroźi y lod czyni, á ten nie może dná w rzekach sięgáć dla tego też nie márzną chybá od lodu zwierzchnego powoli zmrożone. 33. Czemu białek iáiowy gdy zmárznie tráći przezroczystość? Humor w ktorym iednákież wszystkie cząśtki choć y zmárznie zostáie przezroczysty: w iáiu iáko y we krwi nie iednákie są, y nie iednákiey
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 89
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
i wiatru temu przyzwoity/ Tak/ rzekł/ dobrze/ po com swej ziel zażył możności? Potęgi/ gorznych myśli/ fuków/ surowości? Prosiąt mi się zachciało; które mniej przystoją/ Moja rzecz/ moc; której się smutne chmury boją. Tą szturmy wznoszę morskie/ tą mocne wypieram Drzewa/ tą śniegi mrożę/ tą ziem gradem wzbieram. Ja tenże gdym na wielkim niebie braciej dostał/ (Tam bo mój tron) przy takiej potędzem się został/ Ze i powietrze/ gdy się ścieram; poklaskuje: Wykrzosany z obłoków ogień wyskakuje. W ziemiegdzie się zawalę/ gdzie sklepiste lochy/ I ogromne jaskinie/ na grzebiet
y wiátru temu przyzwoity/ Ták/ rzekł/ dobrze/ po com swey źiel záżył możnośći? Potęgi/ gorźnych myśli/ fukow/ surowośći? Prośiąt mi się záchćiało; ktore mniey przystoią/ Moiá rzecz/ moc; ktorey się smutne chmury boią. Tą szturmy wznoszę morskie/ tą mocne wypieram Drzewá/ tą śniegi mrożę/ tą źiem grádem wzbieram. Ia tenże gdym ná wielkim niebie bráćiey dostał/ (Tam bo moy thron) przy tákiey potędzem się został/ Ze y powietrze/ gdy się śćieram; pokláskuie: Wykrzosány z obłokow ogień wyskákuie. W źiemiegdźie się záwálę/ gdźie sklepiste lochy/ Y ogromne iáskinie/ ná grzebiet
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 159
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636