tertio facies Leonis, et in quarto facies aquilae, widział naprzód Cherubina, Człowieka, Lwa, Orła. a wołek nasz kędy się zadział? Podobno ryczał nad nim Lew, Wolisko co raz się przelękło, wolał pość precz. Podobno Orzeł, co raz mu się pazurami przykrzył, i Wół ustąpił. Człowiek też podobno mruczał co raz na woła, je jako, pije jako wół: przecięż Lew pierwszy między zwierzęty, Orzeł pierwszy między ptactwem; ale to woliszcze, co tu ma czynić? tam gdzieś z-nim do obory daleko. Tak podobno wół nieborak widząc że nie ma między drugimi miru, ustąpił precz. Powieda jednak Ezechiel, że
tertio facies Leonis, et in quarto facies aquilae, widźiał naprzod Cherubiná, Człowieká, Lwá, Orłá. a wołek nász kędy się zádział? Podobno ryczał nád nim Lew, Wolisko co raz się przelękło, wolał pość precz. Podobno Orzeł, co raz mu się pázurámi przykrzył, i Woł vstąpił. Człowiek też podobno mruczał co raz ná wołá, ie iáko, pije iáko woł: przećięż Lew pierwszy między zwierzęty, Orzeł pierwszy między ptáctwem; ále to woliszcze, co tu ma czynić? tám gdźieś z-nim do obory dáleko. Ták podobno woł nieborak widząc że nie ma między drugimi miru, vstąpił precz. Powieda iednák Ezechiel, że
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 52
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
natura, similia evenient omnia. Nie wadziło to nigdy wielkim i piśmiennym ludziom, jako Pliniuszowi, gdy synowcowi, Senece, gdy własnym synom swoim, ale i za pamięci naszej, nie wadziło Pawłowi Piaseckiemu, biskupowi przemyskiemu, kiedy także rodzonemu synowcowi swemu, opatowi mogilskiemu, swoję dedykował historyją, i choć też na to mruczał, któremu
Pallor in ore sedet, macies in corpore toto, Livor, piekielnej brat rodzony jędze, i ten się na ostatek swoimże udawił kawałkiem i przyznał, że
Invidia Siculi non inuenere tyranni Tormentum maius .
Aleć ja mihi ipsi balneum subministrabo, sobie intus samemu canam, kiedy WM Panu, w którym miłość
natura, similia evenient omnia. Nie wadziło to nigdy wielkim i piśmiennym ludziom, jako Pliniuszowi, gdy synowcowi, Senece, gdy własnym synom swoim, ale i za pamięci naszej, nie wadziło Pawłowi Piaseckiemu, biskupowi przemyskiemu, kiedy także rodzonemu synowcowi swemu, opatowi mogilskiemu, swoję dedykował historyją, i choć też na to mruczał, któremu
Pallor in ore sedet, macies in corpore toto, Livor, piekielnej brat rodzony jędze, i ten się na ostatek swoimże udawił kawałkiem i przyznał, że
Invidia Siculi non inuenere tyranni Tormentum maius .
Aleć ja mihi ipsi balneum subministrabo, sobie intus samemu canam, kiedy WMM Panu, w którym miłość
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 353
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
KTÓRA ZDROWĄ BYWSZY UMARŁA NA LEKI
Zdrowam była jak trzeba, zdrowa z każdej miary; Ksiądz (jeśli nim być może) leczył mnie na czary; Chociażem od nich była daleka, atoli Leczyłam się, dość czyniąc swoich starszych woli. Pozbierawszy po świecie cudotworne ziele, Uwarzył i sadzał mnie do onej kąpiele; Mruczał, kreślił, jakoby umarłego wskrzeszał, Że mi rozum i serce niewinne pomieszał:
Aż imaginacja, aż gorączka do niej, Doktor nieuk w ostatku do grobu mnie goni, Gdzie leżę pozwolonych trzeciej części roków Nie dożywszy. Strzeżcie się fałszywych proroków! Bogum ufała, ciałem i umysłem czysta, Nie miał do mnie przystępu czart
KTÓRA ZDROWĄ BYWSZY UMARŁA NA LEKI
Zdrowam była jak trzeba, zdrowa z każdej miary; Ksiądz (jeśli nim być może) leczył mnie na czary; Chociażem od nich była daleka, atoli Leczyłam się, dość czyniąc swoich starszych woli. Pozbierawszy po świecie cudotworne ziele, Uwarzył i sadzał mnie do onej kąpiele; Mruczał, kreślił, jakoby umarłego wskrzeszał, Że mi rozum i serce niewinne pomieszał:
Aż imaginacyja, aż gorączka do niej, Doktor nieuk w ostatku do grobu mnie goni, Gdzie leżę pozwolonych trzeciej części roków Nie dożywszy. Strzeżcie się fałszywych proroków! Bogum ufała, ciałem i umysłem czysta, Nie miał do mnie przystępu czart
Skrót tekstu: PotNagKuk_I
Strona: 448
Tytuł:
Nagrobki
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Szatan/ że począł przesladować tę Pannę urodzenia wielkiego/ i wielkiej pokory Margarytę/ różnemi sposobami/ kołataniem/ naśmiewiskiem/ pokazywaniem/ naostatek na ramionach jej siadszy dawił ją/ ale go ona przez moc Pana Chrystusową i zasługi Benewenuty odegnała. Drugi raz wszedszy pod łóżko jej jako pies/ grysł jakoby kość/ jak niedźwieć mruczał/ i inne hałasy czynił. Potym kamień wielki oknem wrzucił między Siostry/ ale to wszytko przez zasługi Benewenuty Błogosławionej ustawało. Żywot B. Siostry Benewenuty.
Wiele tam chorób za przyczną albo dotknieniem tej Błogosł: Benewenuty pozbywali ludzie/ i łask doznawali. Anioł ją w chorobie dziwną jakąś potrawą słodkości pełną karmił. Wyzwoliła z
Szátan/ że począł przesládowáć tę Pánnę vrodzenia wielkiego/ y wielkiey pokory Márgárytę/ roznemi sposobámi/ kołátániem/ naśmiewiskiem/ pokázywániem/ náostátek ná rámionách iey śiadszy dawił ią/ ále go oná przez moc Páná Chrystusową y zasługi Benewenuty odegnáłá. Drugi raz wszedszy pod łoszko iey iáko pies/ grysł iákoby kość/ iák niedźwieć mruczał/ y inne háłásy czynił. Potym kámień wielki oknem wrzućił między Siostry/ ále to wszytko przez zasługi Benewenuty Błogosłáwioney vstawáło. Zywot B. Siostry Benewenuty.
Wiele tám chorob zá przyczną álbo dotknieniem tey Błogosł: Benewenuty pozbywáli ludźie/ y łask doznawáli. Anyoł ią w chorobie dźiwną iákąś potráwą słodkośći pełną karmił. Wyzwoliłá z
Skrót tekstu: OkolNiebo
Strona: 53
Tytuł:
Niebo ziemskie aniołów w ciele
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Okolski
Drukarnia:
Drukarnia Jezuitów
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644