przy Warszawie prędko dostanie kompanijej i znajomości. Mazepa już był króla przeprosił o owo szalbierstwo Grodzieńskie i znowu przyjechał do dworu chodzilismy bok o bok jeden wedle drugiego bo Lubo to jego oskarżenie nie uczyniło mi nić złego i owszem nabawiło mię chleba i dobrej sławy czego i sami związkowi zazdrościli drudzy tez winszowali ale przecię naniego mi mruczno bywało a zwłaszcza podpiłemu. Jako to zwyczajnie najbardziej w ten czas na oczy lezą wszystkie ofensy. Jednego czasu przyszedłem przed Pokoj przed ten ostatni gdzie król był. Zastałem go tam nie było tylko kilka dworskich. Przyszedłem tedy dobrze podpiły i mówię do owego mazepy Czołem Panie asawuła. On tez zaraz jako
przy Warszawie prędko dostanie kompaniey y znaiomosci. Mazepa iuz był krola przeprosił o owo szalbierstwo Grodzienskie y znowu przyiechał do dworu chodzilismy bok o bok ieden wedle drugiego bo Lubo to iego oskarzenie nie uczyniło mi nić złego y owszem nabawiło mię chleba y dobrey sławy czego y sami zwiąskowi zazdroscili drudzy tez winszowali ale przecię naniego mi mruczno bywało a zwłaszcza podpiłemu. Iako to zwyczaynie naybardziey w ten czas na oczy lezą wszystkie offensy. Iednego czasu przyszedłęm przed Pokoy przed ten ostatni gdzie krol był. Zastałęm go tam nie było tylko kilka dworskich. Przyszedłęm tedy dobrze podpiły y mowię do owego mazepy Czołęm Panie assawuła. On tez zaraz iako
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 174v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
nabrać chcący. Ujźrzy Polidorów trup/ na brzegu leżący; W nim gwałt ran srogich jakie z Trackich sztychów podjął. Wrzasną Trojanki: mowę jej ból ciężki odjął: I głos/ i wszczęte/ wewnątrz łzy żałość pożera: I twardemu głazowi równa obumiera. I to raz opuszczone k ziemi składa oczy: To zasepione lice mruczno górą toczy: To i na synowską twarz/ to na rany wzgląda: Na też więcej, zbroi się/ i jadami prada; W nie się zawziąwszy/ by więc trwać miała królową/ Mścić się stroi/ lub strony kaźni robi głową. Jak lwica z straty płodu/ sierdziwą/ ssącego/ Nieprzyjaciela goni/ lub
nábráć chcący. Vyźrzy Polidorow trup/ ná brzegu leżący; W nim gwałt ran srogich iakie z Tráckich sztychow podiął. Wrzasną Troiánki: mowę iey bol ćiężki odiął: Y głos/ y wszczęte/ wewnatrz łzy żałość pożera: Y twárdemu głazowi rowna obumiera. Y to raz opuszczone k źiemi skłáda oczy: To zasepione lice mruczno gorą toczy: To y na synowską twarz/ to na rány wzgląda: Na też więcey, zbroi się/ y iadámi prada; W nie się záwźiąwszy/ by więc trwáć miáłá krolową/ Mśćić się stroi/ lub strony kaźni robi głową. Iák lwicá z stráty płodu/ śierdźiwą/ ssącego/ Nieprzyiaćielá goni/ lub
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 332
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636