góry. Ledwie że go przykryła, przecie była duża. A żołnierze do izby: „Gdzieś schowała muża? Zabić nam go dziś trzeba koniecznie tą razą!” A to mówiąc, po wierzchu tłuką beczkę płazą. „Boh me, poszedł na ratusz, już godzina druga” — Mówiąc, palcem skazuje i oczyma mruga. „A pod tą beczką co masz?” W pół z śmiechem ta powie: „Żeby nie wlazł do sadu, kozioł, panońkowie.” Rozumiał dziad, że szczerze mówiła te rzeczy; Wytrząsa gardłem gorgi i jak kozioł beczy Na cały dom, chociaż kraj suknie widać spodkiem. A owi mu igrają z
góry. Ledwie że go przykryła, przecie była duża. A żołnierze do izby: „Gdzieś schowała muża? Zabić nam go dziś trzeba koniecznie tą razą!” A to mówiąc, po wierzchu tłuką beczkę płazą. „Boh me, poszedł na ratusz, już godzina druga” — Mówiąc, palcem skazuje i oczyma mruga. „A pod tą beczką co masz?” W pół z śmiechem ta powie: „Żeby nie wlazł do sadu, kozioł, panońkowie.” Rozumiał dziad, że szczerze mówiła te rzeczy; Wytrząsa gardłem gorgi i jak kozioł beczy Na cały dom, chociaż kraj suknie widać spodkiem. A owi mu igrają z
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 529
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
WSTYD NA TOŻ DRUGI RAZ
Powieką zwykle oczy ludzie abo dłonią, Kiedy się czego wstydzą, przed ludźmi zasłonią, Abo je w ziemię spuszczą, abo z martwym trupem, Co bywa w przelęknieniu, postawią je słupem. Nagły gniew zyzem koźli; kogo radość zmiesza, Biegają kołowrotem; nagły żal je zwiesza. Nieszczyry często mruga, zazdrosnemu drzezga Wadzi w oku, zalotny zawsze się umiezga. Aleć już straciły wstyd grzechy tak dalece, Że ani słońce, ani przeszkodzą im świece: Noc ze dnia ludzie robią; ba, czego się noca Nie godziło przed laty, to w zwyczaj obrócą. Tym grzeszą przez cały dzień, i cudzych,
WSTYD NA TOŻ DRUGI RAZ
Powieką zwykle oczy ludzie abo dłonią, Kiedy się czego wstydzą, przed ludźmi zasłonią, Abo je w ziemię spuszczą, abo z martwym trupem, Co bywa w przelęknieniu, postawią je słupem. Nagły gniew zyzem koźli; kogo radość zmiesza, Biegają kołowrotem; nagły żal je zwiesza. Nieszczyry często mruga, zazdrosnemu drzezga Wadzi w oku, zalotny zawsze się umiezga. Aleć już straciły wstyd grzechy tak dalece, Że ani słońce, ani przeszkodzą im świece: Noc ze dnia ludzie robią; ba, czego się noca Nie godziło przed laty, to w zwyczaj obrocą. Tym grzeszą przez cały dzień, i cudzych,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 116
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
piątku gotował wyzinę. Mazur to widząc mniemał, żeby cielęcinę.
Uderzy pałką w garniec, a Włoch od komina. Mazur za nim, wołając: owo cielęcina. Rzecze Włoch: o Mazurze, potrawęś zepsował, Znać, żeś tego obojga nigdy nie kosztował. 41. Żart na gospodarzów.
Czwartek milczy i mruga, Jest beczka piwa i druga, Gospodarzom radzi, Wypić ją nie wadzi. 42. Dziwy abo absurda.
Wróbl siedzi na kościele, napinając kusze, Stamtąd woła na wilka, umykaj swej dusze. 43. Item.
Trzy przęślice jechały na słomianym wozie; Koza wilka prowadzi w rucianym powrozie. 44. Item.
piątku gotował wyzinę. Mazur to widząc mniemał, żeby cielęcinę.
Uderzy pałką w garniec, a Włoch od komina. Mazur za nim, wołając: owo cielęcina. Rzecze Włoch: o Mazurze, potrawęś zepsował, Znać, żeś tego obojga nigdy nie kosztował. 41. Żart na gospodarzow.
Czwartek milczy i mruga, Jest beczka piwa i druga, Gospodarzom radzi, Wypić ją nie wadzi. 42. Dziwy abo absurda.
Wrobl siedzi na kościele, napinając kusze, Ztamtąd woła na wilka, umykaj swej dusze. 43. Item.
Trzy przęślice jechały na słomianym wozie; Koza wilka prowadzi w rucianym powrozie. 44. Item.
Skrót tekstu: ZbierDrużWir_I
Strona: 26
Tytuł:
Collectanea...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1675 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
się tym nie bawił.
Chybaby krwie w nim nie było abo nie był zdrowy, I to ledwie by mógł wytrwać, być bez białejglowy Żaden człowiek, stary, młody, ubogi, bogaty, Choćby był jak gołąb siwy, jak kozieł brodaty. Ledwie że jednę pochowa, ożeni się młodą, Więc na jednę mruga okiem a na drugą brodą. Chocze też wdowcem zostanie, wżdy bez niej nie będzie; Jeśli swojej w domu nie ma, podle cudzej siędzie. A wiele jest takich, co zwykli przeszkadzać komu, Bo też kradziona smaczniejsza, niż ta, co jest w domu. Więc się przymknie brat do siostry, abo kmotr
się tym nie bawił.
Chybaby krwie w nim nie było abo nie był zdrowy, I to ledwie by mógł wytrwać, być bez białejglowy Żaden człowiek, stary, młody, ubogi, bogaty, Choćby był jak gołąb siwy, jak kozieł brodaty. Ledwie że jednę pochowa, ożeni się młodą, Więc na jednę mruga okiem a na drugą brodą. Choćże też wdowcem zostanie, wżdy bez niej nie będzie; Jeśli swojej w domu nie ma, podle cudzej siędzie. A wiele jest takich, co zwykli przeszkadzać komu, Bo też kradziona smaczniejsza, niż ta, co jest w domu. Więc się przymknie brat do siostry, abo kmotr
Skrót tekstu: SejmPiek
Strona: 62
Tytuł:
Sejm piekielny straszliwy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1903