Obacz, obacz, okrutna panno, Sługę u srogich nóg swoich, Który krzyczy: W ręku twoich Zdrowie me, śliczna Anno! Nie odmawiajże mi swego ratunku, Inaczej umrzeć muszę z frasunku.
Kiedy zechcesz, będę szczęśliwy I na tobie to należy; Łacno się temu zabieży,
Żebym nie był troskliwy: Mrugnienie jedno, jedno dobre słowo Wnet mię uleczy i stawi zdrowo.
Przemówże to słowo tak znaczne, O które cię miłość prosi, A im go prędzej odnosi, Tym będzie bardziej smaczne. Powiedz go głosem, powiedz go tajemnie, Masz sekretarza pewnego ze mnie. DO OCZU SWOICH
Oczy me, w czymżem was
Obacz, obacz, okrutna panno, Sługę u srogich nóg swoich, Który krzyczy: W ręku twoich Zdrowie me, śliczna Anno! Nie odmawiajże mi swego ratunku, Inaczej umrzeć muszę z frasunku.
Kiedy zechcesz, będę szczęśliwy I na tobie to należy; Łacno się temu zabieży,
Żebym nie był troskliwy: Mrugnienie jedno, jedno dobre słowo Wnet mię uleczy i stawi zdrowo.
Przemówże to słowo tak znaczne, O które cię miłość prosi, A im go prędzej odnosi, Tym będzie bardziej smaczne. Powiedz go głosem, powiedz go tajemnie, Masz sekretarza pewnego ze mnie. DO OCZU SWOICH
Oczy me, w czymżem was
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 286
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
przy lądzie utaic się inter rudera nic się nie odzywając to owce powyłaziły na owe skały Delfiny okrutne, wielkie psy morskie i insze zwierzęta różne i pokładło się to Ku słońcu. One srogie brzuchy tłuste porozwalało. A napatrzywszy się już do woli owych dziwów to jeno było małym kamykiem tam cisnąc to się to wszystko w jednym mrugnieniu oka pochowało w wodę Powiedali tameczni mięszkancy choć to i zruśnicę strzeli do tego to darmo zepsuje nabicie bo zaraz i z postrzałem w morze wpadnie, choć tam i zdechnie to się komu inszemu dostanie bo morze niwiedziec gdzie wyrzuci. Delektowałem się wprawdzie spacjerem na Morz[...] le tez raz wielkiego nabrałem się w strachu a
przy lądzie utaic się inter rudera nic się nie odzywaiąc to owce powyłaziły na owe skały Delfiny okrutne, wielkie psy morskie y insze zwierzęta różne y pokładło się to Ku słoncu. One srogie brzuchy tłuste porozwalało. A napatrzywszy się iuż do woli owych dziwow to ięno było małym kamykięm tam cisnąc to się to wszystko w iednym mrugnieniu oka pochowało w wodę Powiedali tameczni mięszkancy choc to y zruśnicę strzeli do tego to darmo zepsuie nabicie bo zaraz y z postrzałęm w morze wpadnie, choc tam y zdechnie to się komu inszemu dostanie bo morze niwiedziec gdzie wyrzuci. Delektowałęm się wprawdzie spacyerem na Morz[...] le tez raz wielkiego nabrałęm się w strachu a
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 65v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
miłość/ to pewnie za cię szedłszy; zawsze będzie ponura kwaśna a z kozłem na czole. Jeśli nikt onej się polecał jedno ty sam/ a była przeciw tobie nie ludzka/ to z nią żyjąc takaż będzie aż do samej śmierci/ jako krzywe drewno. Wzrok, skok, takt w Pannie, i oka mrugnienie. W człowieczym sercu sprawuje pragnienie. Jak kiedy lecie w dni gorące bywa, Człowiek choć głodny, to pragnienie miewa. I już na ten czas jakby otrzeźwieje, Toż się w miłości z zapalonym dzieje. Głodny więc pragnie, by się mógł ochłodzić, Abo się napić, abo w wodzie brodzić, Nic mu nie
miłość/ to pewnie zá ćię szedszy; záwsze będźie ponura kwáśna á z kozłem ná czole. Ieśli nikt oney się polecał iedno ty sam/ á byłá przećiw tobie nie ludzka/ to z nią żyiąc tákasz będźie áż do sámey śmierći/ iáko krzywe drewno. Wzrok, skok, tákt w Pánnie, y oká mrugnienie. W człowieczym sercu sprawuie pragnienie. Iák kiedy lećie w dni gorące bywa, Człowiek choć głodny, to prágnienie miewa. Y iuż ná ten czás iakby otrzeźwieie, Toż się w miłośći z zápalonym dźieie. Głodny więc prágnie, by się mogł ochłodźić, Abo się nápić, ábo w wodźie brodźić, Nic mu nie
Skrót tekstu: ZłoteJarzmo
Strona: 19
Tytuł:
Złote jarzmo małżeńskie
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1650
szpary Przepłynie/ toż się stanie z tymi tysiącami. Więc o posagu pytasz/ nie o obyczajach/ A tam panienka wie to co jest Masculinus/ Choć jako żywo nigdy w Szkole nie bywała. Umie tę regułeczkę lepiej niżli pącierz Quae Maribus albo więc Foemininum dices. Listeczek też przeczyta sekretnym zawarty Signetem/ i zrozumie wszelakie mrugnienie. Do tego powiadasz mi/ i szczycisz się jawnie/ Że Syn twój z Wojewodów Familij Pannę Pojmuje/ a sam słyszeć nieprawy Karmazyn. Prawda że go tu mają za Szlachcica/ ale Jedenże jedwab mówią w Kitaice więc bywa Jako i w Aksamicie/ a przecię ten droższy Nisz Kitaika/ tak i tu nierówny szacunek
spáry Przepłynie/ tosz się stanie z tymi tyśiącámi. Więc o posagu pytasz/ nie o obyczáiách/ A tám pánienká wie to co iest Masculinus/ Choć iáko żywo nigdy w Szkole nie bywáłá. Vmie tę regułeczkę lepiey niżli pąćierz Quae Maribus álbo więc Foemininum dices. Listeczek tesz przeczyta sekretnym záwarty Signetem/ y zrozumie wszelákie mrugnienie. Do tego powiadasz mi/ y szczyćisz się iáwnie/ Że Syn twoy z Woiewodow Familij Pánnę Poimuie/ á sąm słyszeć nieprawy Karmázyn. Prawdá że go tu máią zá Szláchćica/ ale Iedenże iedwáb mowią w Kitaice więc bywá Iáko y w Axamićie/ á przećię ten droższy Nisz Kitaiká/ ták y tu nierowny szácunek
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 23
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650