szacujem niewieści, Jeśli z wygody zdrady nie pomieści? Tu cię za stempel z lontem trzyma siwem, A tam panewka pod inszym krzesiwem. A ty po iskrach nie dońdziesz fortelu, Chybabyś rękę naraził przy celu, Której, ażeby nie była w przeszkodzie, Wielka ostrożność bywa na odwodzie. Że ci włos muska i łagodnie iska, Nic przeto inszy, rozumiesz, nie zyska? U ciebie cudem, jest u nas nie dziwem Cudzym wrzeciono zabawne przędziwem. Takiej podobno na pasma kądzieli Albo na szteczki twój krężel nie dzieli, I tej, i tego pewnie nie ubędzie, Choć też kto przy nim z niej sobie uprzędzie. Chwalemy
szacujem niewieści, Jeśli z wygody zdrady nie pomieści? Tu cię za stempel z lontem trzyma siwem, A tam panewka pod inszym krzesiwem. A ty po iskrach nie dońdziesz fortelu, Chybabyś rękę naraził przy celu, Której, ażeby nie była w przeszkodzie, Wielka ostrożność bywa na odwodzie. Że ci włos muska i łagodnie iska, Nic przeto inszy, rozumiesz, nie zyska? U ciebie cudem, jest u nas nie dziwem Cudzym wrzeciono zabawne przędziwem. Takiej podobno na pasma kądzieli Albo na szteczki twój krężel nie dzieli, I tej, i tego pewnie nie ubędzie, Choć też kto przy nim z niej sobie uprzędzie. Chwalemy
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 220
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
do góry w komin, bo wiatr opanowawszy owe spatium pod wilkami, do góry dym i gorąco pędzi. 4to Daszki też, albo kaptury z cegły murowane, bronią wiatrów, aby z góry prosto w kominy nie biły, jako też i deszcze. 5to Sekret ten obserwować w murowaniu kominów, aby mularz kielnią do góry muskał w tynkowaniu, nie na dół. 6to Cardanus medyk i naturalista każe dawać w kominie na wierzchu, od wschodu, zachodu, od południa i pułnocy po dwie gliniane rurki przeciw sobie, jedne do góry, drugie nadół, gdyż nie podobna naturalnie, aby ośm wiatrów razem wiało z dołu i z góry. 7mo
do gory w komin, bo wiatr opanowawszy owe spatium pod wilkami, do gory dym y gorąco pędzi. 4to Daszki też, albo kaptury z cegły murowane, bronią wiatrow, aby z gory prosto w kominy nie biły, iako też y deszcze. 5to Sekret ten obserwować w murowaniu kominow, aby mularz kielnią do gory muskał w tynkowaniu, nie na doł. 6to Cardanus medyk y naturalista każe dawać w kominie na wierzchu, od wschodu, zachodu, od południa y pułnocy po dwie gliniane rurki przeciw sobie, iedne do gory, drugie nádoł, gdyż nie podobna naturalnie, aby ośm wiatrow razem wiało z dołu y z gory. 7mo
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 360
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
ruszyli Z miejsca i z wielkiem żalem długo nań patrzyli. Nakoniec mądry Astolf wieść go rozkazuje Do morza i lekarskie potrzeby gotuje.
L
Sześć razy zanurzywszy, sześć razy go myje, Brud miąższy z chudej twarzy zgarnia precz i z szyje; A drudzy ogorzałe członki wycierają, Najeżony łeb czeszą, brodę, wąs muskają. Astolf zielonej trawy i kwiecia różnego Garść wziąwszy, uślinioną zatkał gębę jego, Bo tak chce, aby oddech, wprzód w ustach ściśniony, Do samego beł tylko nosa obrócony.
LVII.
To sprawiwszy, naczynie dziwne nagotował, W którem najsubtelniejszy zmysł Orlandów chował, I jak najbliżej nosa przytknął dwudziurego. Ten tchem mocnem
ruszyli Z miejsca i z wielkiem żalem długo nań patrzyli. Nakoniec mądry Astolf wieść go rozkazuje Do morza i lekarskie potrzeby gotuje.
L
Sześć razy zanurzywszy, sześć razy go myje, Brud miąższy z chudej twarzy zgarnia precz i z szyje; A drudzy ogorzałe członki wycierają, Najeżony łeb czeszą, brodę, wąs muskają. Astolf zielonej trawy i kwiecia różnego Garść wziąwszy, uślinioną zatkał gębę jego, Bo tak chce, aby oddech, wprzód w ustach ściśniony, Do samego beł tylko nosa obrócony.
LVII.
To sprawiwszy, naczynie dziwne nagotował, W którem najsubtelniejszy zmysł Orlandów chował, I jak najbliżej nosa przytknął dwudziurego. Ten tchem mocnem
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 197
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905