gęby jak przymuskał, a teraz jakby odpychał; nie rzkąc, by całować, ale miedzy zęby mógłby szwiec siedzieć.
Przyjdzie kto do mnie, choć nie dziewka, pyta: Po co? Nie darmo to, coś to w tym? Ja dobrze rozumiem wszytko, ale ona inaczej. Ja się czeszę, muszczę, chędożę, chcę wyniść do ludzi politycznie; aż ona mruczy: — „Komuż to gwoli wąsik ostrzysz, piórka zbierasz, szaty miotełką ścierasz, nie gwoli mnie.” Pewnie, mój drogi karafiale.
Jachać w drogę — to swar, to gniew, to obrzydzenie, to klątwy;—„Po co,
gęby jak przymuskał, a teraz jakby odpychał; nie rzkąc, by całować, ale miedzy zęby mógłby szwiec siedzieć.
Przyjdzie kto do mnie, choć nie dziewka, pyta: Po co? Nie darmo to, coś to w tym? Ja dobrze rozumiem wszytko, ale ona inaczej. Ja się czeszę, muszczę, chędożę, chcę wyniść do ludzi politycznie; aż ona mruczy: — „Komuż to gwoli wąsik ostrzysz, piórka zbierasz, szaty miotełką ścierasz, nie gwoli mnie.” Pewnie, mój drogi karafiale.
Jachać w drogę — to swar, to gniew, to obrzydzenie, to klątwy;—„Po co,
Skrót tekstu: MatłBabBad
Strona: 181
Tytuł:
Baba abo stary inwentarz
Autor:
Prokop Matłaszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1690
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1690
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
PRZED PIŁATEM (182)
Bo że im byli karki Rzymianie przysiedli, Do Piłata, rzymskiego starosty, go wiedli; Nie mając mocy na to, muszą złożyć pysze, Muszą prosić, że Piłat ich dekret podpisze. Od Kaifasza tedy, skąd Chrystusa biorą, Idą ku ratuszowi procesyją sporą; Laskami się wspierając, długie muszczą brody. Stanęli potem wszyscy, przeszedszy przed wschody, Bojąc się splugawienia (choć mnie się tak widzi, Że czystsze jatki niźli serca mają Żydzi). JUDASZ (184)
Nigdy to Judaszowi w myśli nie postało, Żeby, co teraz widzi, z Panem się dziać miało, Że miał być tak sromotnie zgwałcony i
PRZED PIŁATEM (182)
Bo że im byli karki Rzymianie przysiedli, Do Piłata, rzymskiego starosty, go wiedli; Nie mając mocy na to, muszą złożyć pysze, Muszą prosić, że Piłat ich dekret podpisze. Od Kaifasza tedy, skąd Chrystusa biorą, Idą ku ratuszowi procesyją sporą; Laskami się wspierając, długie muszczą brody. Stanęli potem wszyscy, przeszedszy przed wschody, Bojąc się splugawienia (choć mnie się tak widzi, Że czystsze jatki niźli serca mają Żydzi). JUDASZ (184)
Nigdy to Judaszowi w myśli nie postało, Żeby, co teraz widzi, z Panem się dziać miało, Że miał być tak sromotnie zgwałcony i
Skrót tekstu: PotZacKuk_I
Strona: 568
Tytuł:
Nowy zaciąg ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Przerwie chłopięciu ADOLF dyskurs pusty, Pieści, przytula do serca, do twarzy Wziąwszy na Ręce łący usta z usty, Spyta: coć się to mój Zefirze marzy? Czyń coś obiecał, panuj nad swym słowem, Mnie uszczęśliwij fortunnym połowem.
Uznał sam Zefir, że zaczęło świtać, Gotów na podroż, skrzydła muszcząc trzepie, Dziś mi się z piękną Rożą trzeba witać, Zaspałem smaczno w chłodnym Grotty sklepie, Dobrześ ADOLFIE uczynił, żeś zbudził, Sen by mnie dłuższym był lenistwem łudził. Wiedz że też i Ja mam swoje amory Zbyt delikatne, zrzędne, fantastyczne, Skoro noc ciemność zapakuje w wory, Wstawam,
Przerwie chłopięciu ADOLF dyskurs pusty, Pieści, przytula do serca, do twárzy Wziąwszy ná Ręce łączy usta z usty, Spyta: coć się to moy Zefirze marzy? Czyń coś obiecał, panuy nad swym słowem, Mnie uszczęśliwij fortunnym połowem.
Uznał sam Zefir, że záczeło świtać, Gotow ná podroż, skrzydła muszcząc trzepie, Dziś mi się z piękną Rożą trzeba witać, Záspałem smaczno w chłodnym Grotty sklepie, Dobrześ ADOLFIE uczynił, żeś zbudził, Sen by mnie dłuższym był lenistwem łudził. Wiedz że też y Ja mam swoie amory Zbyt delikatne, zrzędne, fantastyczne, Skoro noc ćiemność zápakuie w wory, Wstáwam,
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 28
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
wprzód słowieńskiem różne rytmem ody sporządza Dafnis na same mu gody. XXV. ŁÓDŹ OPALEŃSKA KASPRA MIASKOWSKIEGO
Słowieńskich krajów starożytna Łodzi, nie pogrążona w nasroższe powodzi, gotuj zaś wiosła, a w szczęśliwym biegu puść się od brzegu.
Kto wie, że wichry staną już domowe i burze, niosąc gromy piorunowe, a zefir, muszcząc lekkim skrzydłem wody, wróci pogody?
Aleć i ona próła słone wały, kiedy nią Kaury przeciwne miotały, a Bóg jej zdarzył odwrót zaś z pogromu cały do domu.
Wpadła li na grzbiet ślepej gdzie opoki, nie już puściły twarde oba boki, ale wnet, próżna Syrty niełaskawej, przyszła do sprawy
wprzód słowieńskiem różne rytmem ody sporządza Dafnis na same mu gody. XXV. ŁÓDŹ OPALEŃSKA KASPRA MIASKOWSKIEGO
Słowieńskich krajów starożytna Łodzi, nie pogrążona w nasroższe powodzi, gotuj zaś wiosła, a w szczęśliwym biegu puść się od brzegu.
Kto wie, że wichry staną już domowe i burze, niosąc gromy piorunowe, a zefir, muszcząc lekkim skrzydłem wody, wróci pogody?
Aleć i ona próła słone wały, kiedy nią Kaury przeciwne miotały, a Bóg jej zdarzył odwrót zaś z pogromu cały do domu.
Wpadła li na grzbiet ślepej gdzie opoki, nie już puściły twarde oba boki, ale wnet, próżna Syrty niełaskawéj, przyszła do sprawy
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 254
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
więc skorupa która się Świeżą będąc/ napije smrodliwej tłustości/ Już nigdy niewycuchnie ani pachnąc będzie. Toż się tu właśnie dzieje. Naprzód gdy od Mamki Dziecię odsadzą w drugim i to ledwie Roku/ Ze utyje jak cielę/ tamże go zostawią Do kilku lat/ aż zgnije miedzy Fraucymerem. Całują/ pieszczą/ muszczą/ czasem i przytulą Nieostrożnie gdzie indzie/ że się chłopiec zbeztwi/ Ba czasem i nauczy/ i siągać już pocznie Gdzie nie trzeba. Tym czasem papinkami karmią. Uchowaj BOże inszej potrawy dzicięciu Tylko co się na[...] ątko zwykło terminować/ Jako to Gołąbiątko/ Kurczątko/ Cielątko. Wołowego niedać mu Mięsa ani Grochu/
więc skorupá ktora się Swieżą będąc/ nápije smrodliwey tłustośći/ Iuż nigdy niewycuchnie áni páchnąc będźie. Toż się tu własnie dźieje. Naprzod gdy od Mamki Dźiećię odsadzą w drugim y to ledwie Roku/ Ze vtyje ják ćielę/ támże go zostáwią Do kilku lat/ áż zgnije miedzy Fraucymerem. Całują/ pieszczą/ muszczą/ czásem y przytulą Nieostrożnie gdźie indźie/ że się chłopiec zbestwi/ Ba czásem y náuczy/ y siągáć już pocznie Gdźie nie trzebá. Tym czásem pápinkámi kármią. Vchoway BOże inszey potrawy dźićięćiu Tylko co się ná[...] ątko zwykło terminowáć/ Iáko to Gołąbiątko/ Kurczątko/ Cielątko. Wołowego niedać mu Mięsá áni Grochu/
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 1
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Francusku/ Cóż z tego? to rozumiesz że siła tym wygrał: Mym zdaniem wszystko stracił/ kiedy bonam mentem: Już mu i Polska śmierdzi/ i wszytko w niej gani. O Francij powiada/ o Damach/ Baletach. Nic nieumie tylko łgać/ a udawać rzeczy/ W źwierciedle ustawicznie ni tam Małpa jaka Muszczę się/ goli brodę i dwa razy o dzień. Toż napotym i w Polskim stroju czynić będzie. Monstruje/ perfumuje/ pudruje i trafi Włosy/ z których żelazo ledwie kiedy znidzie/ Mowa/ Stroi/ po Francusku i Gest i zabawa. Siła przejął zwyczajów/ umie i Kapłuna Drewnianego rozebrać/ a zjeść prawdziwego
Fráncusku/ Coż z tego? to rozumiesz że śiłá tym wygrał: Mym zdániem wszystko stráćił/ kiedy bonam mentem: Iuż mu y Polska śmierdźi/ y wszytko w niey gani. O Fráncij powiádá/ o Damách/ Baletách. Nic nievmie tylko łgáć/ á vdáwáć rzeczy/ W źwierćiedle vstáwicznie ni tám Małpá jáka Muszczę się/ goli brodę y dwá rázy o dźień. Tosz nápotym y w Polskim stroiu czynić będźie. Monstruie/ perfumuie/ pudruie y trafi Włosy/ z ktorych żelázo ledwie kiedy znidźie/ Mowa/ Stroi/ po Fráncusku y Gest y zábawa. Siłá przeiął zwyczáiow/ vmie y Kapłuná Drewnianego rozebráć/ á zieść prawdźiwego
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 3
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
. Krewnych wzywa na pomoc/ o ratunek prosi. A katci kazał szaleć! Mogłas zażyć swego/ I w dostatku opływać nieszukając Męża. Dobrze to na cię babo/ że i kijem bierzesz. I nie masz cobyś w gębę włożyła. Daj BOże Żeby się wszystkie/ twoim przykładem karały. Darmo się muszczą. Bo młodzi nie baby lecz pieniądze pojmują. Za tym złe nastąpi mieszkanie. Dobrze tak na babę. SATYRA V. SATYRA V. Na Szpitale w Polsce/ i rzadkie/ i nieporządne.
O Serca zakamiałe/ zawarte litości I miłosierdziu serca. Ubodzy zdychają Od nędzy/ niedostatku/ a przecię wolicie Na zbytki/
. Krewnych wzywa ná pomoc/ o rátunek prośi. A katći kazał szaleć! Mogłás záżyć swego/ Y w dostatku opływáć nieszukáiąc Mężá. Dobrze to ná ćię bábo/ że y kiiem bierzesz. Y nie masz cobyś w gębę włożyłá. Day BOże Żeby się wszystkie/ twoim przykłádem karały. Dármo się muszczą. Bo młodźi nie báby lecz pieniądze poimuią. Zá tym złe nástąpi mieszkánie. Dobrze ták ná bábę. SATYRA V. SATYRA V. Ná Szpitale w Polszcze/ y rzadkie/ y nieporządne.
O Sercá zákámiałe/ záwarte litośći Y miłośierdźiu sercá. Vbodzy zdycháią Od nędzy/ niedostatku/ á przećię wolićie Ná zbytki/
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 15
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650