Dla skępstwa, już w ostatniej ratować potrzebie? Więc sobie życzy sto lat albo dłużej dożyć, A żałuje pieniędzy na zdrowie swe łożyć? Woli chować na pogrzeb, gdzie sukcesor dłużny Więcej wyda na wino niźli na jałmużny. 138. GĘBA MIASTO NALEWKI
Nie mając do posługi chłopca ani dziewki, Z gęby ręce sąsiad mój mył miasto nalewki. Lepiej by, trafi-li się komu je utłuścić, Urynę, a nie wodę z gęby, na nie puścić. Bo nie to człeka maże, co weń wszedszy usty, Przez przyrodzone nazad wraca się upusty, Lecz co od serca do ust, z ust na wiatr wychodzi: Mowy pełne
Dla skępstwa, już w ostatniej ratować potrzebie? Więc sobie życzy sto lat albo dłużej dożyć, A żałuje pieniędzy na zdrowie swe łożyć? Woli chować na pogrzeb, gdzie sukcesor dłużny Więcej wyda na wino niźli na jałmużny. 138. GĘBA MIASTO NALEWKI
Nie mając do posługi chłopca ani dziewki, Z gęby ręce sąsiad mój mył miasto nalewki. Lepiej by, trafi-li się komu je utłuścić, Urynę, a nie wodę z gęby, na nie puścić. Bo nie to człeka maże, co weń wszedszy usty, Przez przyrodzone nazad wraca się upusty, Lecz co od serca do ust, z ust na wiatr wychodzi: Mowy pełne
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 596
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
który za pomocą młodzi Trojańskiej porwał gładką Latenkę do łodzi
I wpadszy na okręt nagle, Podał wiatrom białe żagle;
Zrazu po oceanie żeglując szalonym Pełen strachu, tańcem się zabawiał gonionym, Aż gdy pod ojczystą Idą Doszedł lądu z Tyndarydą,
Dopiero odpocząwszy z podjętych niewczasów, Przechadzkami się bawił śrzodkiem ciemnych lasów, Częstokroć kryniczną wodą Mył ciało z kochanką młodą.
Jeżeli przyjacielskiej chciał zażyć biesiady, Poszedł w plęsy z Heleną, a dzikie driady Jedne przed nimi skakały, Drugie na multankach grały.
Ale tu Oblubieńcy, krom wszelkiej bojaźni, Przymierze z sobą ślubnej zawarszy przyjaźni, Dzień dzisiejszy krotochwili I weselu poświęcili.
Przetoż starsza drużyna usta sokiem chłodzi
który za pomocą młodzi Trojańskiej porwał gładką Latenkę do łodzi
I wpadszy na okręt nagle, Podał wiatrom białe żagle;
Zrazu po oceanie żeglując szalonym Pełen strachu, tańcem się zabawiał gonionym, Aż gdy pod ojczystą Idą Doszedł lądu z Tyndarydą,
Dopiero odpocząwszy z podjętych niewczasów, Przechadzkami się bawił śrzodkiem ciemnych lasów, Częstokroć kryniczną wodą Mył ciało z kochanką młodą.
Jeżeli przyjacielskiej chciał zażyć biesiady, Poszedł w plęsy z Heleną, a dzikie dryjady Jedne przed nimi skakały, Drugie na multankach grały.
Ale tu Oblubieńcy, krom wszelkiej bojaźni, Przymierze z sobą ślubnej zawarszy przyjaźni, Dzień dzisiejszy krotochwili I weselu poświęcili.
Przetoż starsza drużyna usta sokiem chłodzi
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 29
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
starca żeby szedł do domu jego i uczynił modlitwę nad dziecięciem. I poszedł z nim. On tedy uprzedziwszy do domu swego/ rzekł: Wynidźcie wszyscy przeciw Pustelnikowi. Których gdy starzec ujrzał z dalek a ono ludzie ida z lampami/ pobaczył że to ku jego czci czyniono/ zewlokszy się wskoczył w rzekę/ i stojąc mył się nie barzo cudnie. On który mu służył obaczywszy to zawstydził się/ i prosił ludzie mówiąc: Wroćcie się boć starzec nasz od rozumi idszedł. A przyszedszy do niego rzecze: Ojcze cóżeć to uczynił? Oto wszyscy którzy cię widzieli/ rzekli: Iż to opętany starzec. Któremu on odpowiedział: a jam
stárcá żeby szedł do domu iego y vczynił modlitwę nad dźiećięćiem. Y poszedł z nim. On tedy vprzedźiwszy do domu swego/ rzekł: Wynidźćie wszyscy przećiw Pustelnikowi. Ktorych gdy stárzec vyrzał z dalek á ono ludźie ida z lámpámi/ pobaczył że to ku iego czći czyniono/ zewlokszy sie wskoczył w rzekę/ y stoiąc mył sie nie bárzo cudnie. On ktory mu służył obaczywszy to záwstydźił sie/ y prośił ludźie mowiąc: Wroććie sie boć stárzec nász od rozumi idszedł. A przyszedszy do niego rzecze: Oycze cożeć to vczynił? Oto wszyscy ktorzy cię widźieli/ rzekli: Iż to opętány stárzec. Ktoremu on odpowiedźiał: ą iam
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 140
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
do mantyki. Gniewno mi/ ażem potym się rekolligował/ Dziś obmyśla/ żeby się jutro niefrasował. Już ci trudno mieć za złe/ opatrzny Filipie/ Bierz dzisiaj/ jutro u mnie nie bendziesz na stypie. Fraszek Do Ekshirurga pienieznego.
PIerwej Balwierską zyłeś/ Głowy/ brody goliłeś/ Włosów przystrzygał/ myłeś/ Kamień lejąc kurzyłeś/ Franca cię mistrzem znała/ Umiałeś zganiać z Ciała/ Galen ci nieplagował/ Z tamtym długoś pracował. Rannych gojąc potrosze/ Na celbat biorąc grosze. Krew puszczał z medianny Gdy chory wszedł do wanny. I Kupidowe krosty/ Jako Lekarz nieprosty. Merkury potrzebniejszy/ Z
do mántyki. Gniewno mi/ áżem potym sie rekolligował/ Dźiś obmyśla/ żeby się iutro niefrásował. Iusz ći trudno mieć zá złe/ opátrzny Philipie/ Bierz dźiśiay/ iutro v mnie nie bęndźiesz ná stypie. Frászek Do Exhirurgá pięnieznego.
PIerwey Balwierską zyłeś/ Głowy/ brody goliłeś/ Włosow przystrzygał/ myłeś/ Kámień leiąc kurzyłeś/ Fráncá ćię mistrzem znáłá/ Vmiałeś zgániáć z Ciáłá/ Gálen ći nieplágował/ Z támtym długoś prácował. Ránnych goiąc potrosze/ Ná celbat biorąc grosze. Krew puszczał z medyánny Gdy chory wszedł do wánny. Y Kupidowe krosty/ Iáko Lekarz nieprosty. Merkury potrzebnieyszy/ Z
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 64
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Ale kto chce, tem jarzmem wzgardziwszy; do nieba Podbić się, statecznie mu pokutować trzeba: Potrzeba ciężko sercem skruszonem żałować, A nienawiścią przeszłe zbrodnie prześladować, I brzydzić się złościami, a wzrok rozstopiony Mieć w hojny potok płaczu za grzech popełniony. Tak płakał Prorok mówiąc: Pracowałem Boże W żalu mojem: będę mył łżami swoje łoże Każdej nocy za grzech mój, w płaczu zatopiona Będzie ku odpoczynku pościel rozstoczona. A na ten czas występków zaciągnione długi Przez nieskończoną dobroć, i krwawe zasługi Chrystusa odpuszczone będą: bo ta mowa Boska, jest ogłoszona przez Prorockie słowa: Jeśli wasze, jak szarłat, będą grzechy brzydkie, Jeśli będą czerwone
Ale kto chce, tem iárzmem wzgárdźiwszy; do niebá Podbić się, státecznie mu pokutowáć trzebá: Potrzebá ćięszko sercem skruszonem żáłowáć, A nienawiśćią przeszłe zbrodnie prześládowáć, Y brżydźić się złościámi, á wzrok rozstopiony Mieć w hoyny potok płáczu zá grzech popełniony. Ták płákał Prorok mowiąc: Prácowałem Boże W żalu moięm: będę mył łżámi swoie łoże Káżdey nocy zá grzech moy, w płáczu zátopiona Będźie ku odpoczynku pośćiel rozstoczona. A ná ten czas występkow záćiągnione długi Przez nieskończoną dobroć, y krwáwe zásługi Chrystusá odpuszczone będą: bo tá mowá Boska, iest ogłoszoná przez Prorockie słowá: Ieśli wásze, iák szárłat, będą grzechy brzydkie, Ieśli będą czerwone
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 82
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
ogarzy.” 123. KĘDY PAPU, TAM I KAKU
Jakoż każdy na starość człek od siebie rożny! To ten z młodu tak grzeczny, tak był ochędożny, Że ledwie u drugiego w izbie obyczajniej, Niż u niego bywało w chlewie abo w stajniej: Suknia, czapka, bot modny, co dzień się mył, czesał, Co tydzień golił; teraz rzekłbyś, że świnie ssał. Nie masz w nim najmniejszego ochędóstwa znaku, Bo kędy, jako mówią, papu, tam i kaku. W tej izbie wieprze karmi, w której jada i sam; Dziesięć razy na szkucie piękniej dają flisom. Ledwo pan wstanie,
ogarzy.” 123. KĘDY PAPU, TAM I KAKU
Jakoż każdy na starość człek od siebie rożny! To ten z młodu tak grzeczny, tak był ochędożny, Że ledwie u drugiego w izbie obyczajniej, Niż u niego bywało w chlewie abo w stajniej: Suknia, czapka, bot modny, co dzień się mył, czesał, Co tydzień golił; teraz rzekłbyś, że świnie ssał. Nie masz w nim najmniejszego ochędóstwa znaku, Bo kędy, jako mówią, papu, tam i kaku. W tej izbie wieprze karmi, w której jada i sam; Dziesięć razy na szkucie piękniej dają flisom. Ledwo pan wstanie,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 75
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
czem się dziwują Sercu jego i męstwu, które upatrują. Snadno ich ona ludzkość pociąga do siebie, Iż Bradamanty nie chce obrazić w potrzebie. „Patrz - mówią - jako sił są jednakich oboje: Godna go ona, godzien on jest tylo troje!”
LXXIX.
Ale gdy już Apollo głowę ukurzoną W oceanie głębokiem mył nad Barcelloną, Wszyscy, na pojedynek co straszny patrzyli, Wszystkich pociech w małżeńskiem stadle jem życzyli. A Rugier nieszczęśliwy wsiadszy na małego Podjezdka, pokwapił się w lot z miejsca onego, Nie ruszając szyszaka, nie zdymując zbroje Tam, gdzie troskliwy Leon miał namioty swoje.
LXXX.
Ten, skoro go obaczył, czterykroć
czem się dziwują Sercu jego i męstwu, które upatrują. Snadno ich ona ludzkość pociąga do siebie, Iż Bradamanty nie chce obrazić w potrzebie. „Patrz - mówią - jako sił są jednakich oboje: Godna go ona, godzien on jest tylo troje!”
LXXIX.
Ale gdy już Apollo głowę ukurzoną W oceanie głębokiem mył nad Barcelloną, Wszyscy, na pojedynek co straszny patrzyli, Wszystkich pociech w małżeńskiem stadle jem życzyli. A Rugier nieszczęśliwy wsiadszy na małego Podjezdka, pokwapił się w lot z miejsca onego, Nie ruszając szyszaka, nie zdymując zbroje Tam, gdzie troskliwy Leon miał namioty swoje.
LXXX.
Ten, skoro go obaczył, czterykroć
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 355
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Pootwierały się groby, Wydając zmarłe osoby; Więc i ten ślepy nie baje, Co mu tak siła przyznaje, Przebiwszy mu bok oszczepem — A był z urodzenia ślepem! Podrwiłem ja tu szkaradnie! Jak to czasem i sen zgadnie! Ach, przestrzegałać mnie żona, Że to sprawa ukrzywdzona. Po próżnicym mył swe ręce,
Dawszy świętego ku męce; Lekcem go ważył u siebie, Ali on wstał po pogrzebie! Cóż, gdy na moje pytanie, Jakby mowę zamknął na nie: Zgoła milczał, ledwo do mnie Słowo przerzekł, i to skromnie. Jeżelić to był Syn Boży, Bez wątpienia nas zatrwoży: Mnie
Pootwierały się groby, Wydając zmarłe osoby; Więc i ten ślepy nie baje, Co mu tak siła przyznaje, Przebiwszy mu bok oszczepem — A był z urodzenia ślepem! Podrwiłem ja tu szkaradnie! Jak to czasem i sen zgadnie! Ach, przestrzegałać mnie żona, Że to sprawa ukrzywdzona. Po próżnicym mył swe ręce,
Dawszy świętego ku męce; Lekcem go ważył u siebie, Ali on wstał po pogrzebie! Cóż, gdy na moje pytanie, Jakby mowę zamknął na nie: Zgoła milczał, ledwo do mnie Słowo przerzekł, i to skromnie. Jeżelić to był Syn Boży, Bez wątpienia nas zatrwoży: Mnie
Skrót tekstu: PotZmartKuk_I
Strona: 610
Tytuł:
Dialog o zmartwychwstaniu pańskim.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
przyszła) jakom się ugrzał (ugrzała.) XXIV. DIALÓG. XXIV. DIALÓG. XXIV. DIALÓG. XXIV. DIALÓG. XXV. DIALÓG. Dwudziesta i Piąta Rozmowa. O Laźni.
Dzisia po obiedzie pójdę do łaźni. Chceszli zemną/ tedy się nagotuj/ a przydź w czas do mnie. Myłem się (myłam się) nie dawno. Mogę się doma kąpać/ kiedy chcę. Mamy piękną łazienkę w tyle/ ta się wnet da napalić. Tam są wszelakie narzędy/ wanny/ faski/ szafliki/ spodnice/ i wszytko czego potrzeba. Daleko tam lepiej/ niżeli w pospolitej łaźni. Bo tam
przyszłá) jákom się ugrzał (ugrzáłá.) XXIV. DIALOG. XXIV. DIALOG. XXIV. DIALOG. XXIV. DIALOG. XXV. DIALOG. Dwudźiesta y Piąta Rozmowá. O Láźni.
Dźisia po obiedźie poydę do łáźni. Chceszli zemną/ tedy się nágotuy/ á przydź w cżás do mnie. Myłem się (myłám się) nie dawno. Mogę się domá kąpáć/ kiedy chcę. Mamy piękną łáźienkę w tyle/ tá się wnet da nápalić. Tam są wszelákie nárzędy/ wánny/ fáski/ száfliki/ spodnice/ y wszytko cżego potrzebá. Dáleko tám lepiey/ niżeli w pospolitey łaźni. Bo tám
Skrót tekstu: VolcDial
Strona: 88
Tytuł:
Viertzig dialogi
Autor:
Nicolaus Volckmar
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
złodziejów/ ukradlibyśmy sami/ by jedno co było. Będzieszli kradł (kradła) tedy cię obieszą. O niestetyż/ gorąco tu/ ja tu nie wytrwam. Usiądź na ziemi/ tam chłodno. Patrz jako się pocę/ i jaki brud idzie ze mnie/ właśnie jakobych się przez cały rok nie mył (myła.) Nie wierzysz ty temu/ jako to zdrowo. Wleź też sam na zwierzchnicę/ bo nie spocisz się tam do śmierci. Boję się/ bych nie omglał/) omglała.) Nazbyt się pieścisz. Jużci balwierz *cyrulik) idzie. Boże daj na zdrowie. A chcecie krew puścić?
złodźiejow/ ukrádlibysmy sámi/ by jedno co było. Będźieszli kradł (krádłá) tedy cię obieszą. O niestetysz/ gorąco tu/ ja tu nie wytrwam. Vsiądź ná źiemi/ tám chłodno. Pátrz jáko się pocę/ y jaki brud idźie ze mnie/ własnie jákobych się przez cáły rok nie mył (myłá.) Nie wierzysz ty temu/ jáko to zdrowo. Wleź też sám ná zwierzchnicę/ bo nie spoćisz się tám do śmierći. Boję się/ bych nie omglał/) omgláłá.) Názbyt się pieśćisz. Iużći bálwierz *cyrulik) idźie. Boże day ná zdrowie. A chcećie krew puśćić?
Skrót tekstu: VolcDial
Strona: 89
Tytuł:
Viertzig dialogi
Autor:
Nicolaus Volckmar
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612