ze wszystkim Król wziął, ze wszystkiego na ostatek obrany, we wsi Aserieńskiej mieszkał, potym przy Eboraceńskim Kościele. Jednak Henryk w Rzymie u Klemensa starał się o rozwód; w Francyj szukał Teologów i ich wielkiemi korumpował pieniędzmi, aby co napisali przeciw temu Małżeństwu, żeby to udawszy za zdanie wszystkich pierwszych Akademii, czymby mydlił oczy ludziom, inquantùm by Rzym nie pozwolił, jako już zmiarkował. Zlecono to Reginaldowi Polusowi godnemu Człekowi nie śmiejącemu nic począć w tak złej sprawie: Drugiemu Langeuszowi Francuzowi Teologowi, który zebrał nie douczonych Jurystków płacąc im suto, jako patrzył na to w Paryżu Piotr FERDYNAND BRAZILIEŃSKI Biskup i w książce swojej dotknął. PIOTR LEJDENSIS
ze wszystkim Krol wziął, ze wszystkiego na ostatek obrany, we wsi Aseryeńskiey mieszkał, potym przy Eboráceńskim Kościele. Jednak Henryk w Rzymie u Klemensa stárał się o rozwod; w Francyi szukał Teologow y ich wielkiemi korumpowáł pieniędzmi, aby co napisali przeciw temu Małżeństwu, żeby to udawszy za zdanie wszystkich pierwszych Akademii, czymby mydlił oczy ludziom, inquantùm by Rzym nie pozwolił, iako iuż zmiarkował. Zlecono to Reginaldowi Polusowi godnemu Człekowi nie śmieiącemu nic począć w tak złey spráwie: Drugiemu Langeuszowi Francuzowi Teologowi, ktory zebrał nie douczonych Iurystkow płacąc im suto, iako patrzył na to w Paryżu Piotr FERDYNAND BRAZILIENSKI Biskup y w ksiąszce swoiey dotknął. PIOTR LEYDENSIS
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 93
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
ciało zgórę/ a dusza będzie zbawiona/ i drudzy się będą karali. Ale się na to tak odpowiada: Znać bracie żeś na złym fundamencie ignorancji zasadził jurystia swoje/ i trzebaćby jeszcze z torbecką za Pany. Jurystami po Trybunałach włóczyć się/ i uczyć/ abyś lada czego niemowił i ludziom oczu niemydlił/ zawodząc ich sumnienia/ twierdząc z niewiadomości praw/ że oczarach i czarownicach/ niemasz nic opisanego w prawach Polskich/ i przetoż wolno każdemu/ jako sobie wymyśli z nimi postępować. Nierzekł by tego ów co gęsi pasie/ aleby uczo nych ludzi pokazał po prostu: dosyć mając na swoich gąskach/
ciało zgore/ á duszá będzie zbawiona/ y drudzy sie będą karali. Ale się ná to ták odpowiádá: Znáć bráćie żeś ná złym fundamenćie ignorantiey zásadził iuristia swoie/ y trzebáćby iescze z torbecką za Pány. Iuristámi po Trybunałách włoczyć sie/ y vczyć/ ábyś ladá czego niemowił y ludziom oczu niemydlił/ záwodząc ich sumnienia/ twierdząc z niewiádomośći praw/ że oczárách y czárownicách/ niemász nic opisanego w práwách Polskich/ y przetosz wolno káżdemu/ iako sobie wymyśli z nimi postępowáć. Nierzekł by tego ow co gęśi páśie/ áleby vczo nych ludzi pokazał po prostu: dosyć maiąc ná swoich gąskách/
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 50
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
gość wypijał szczerze. Przygląda go swą niemniej ochotą i ona Sobie trochę, jemu w strych nalewając żona. O nie-stawianą prosi a czasem i o nie- Łupaną — »taki (mowiąc) zwyczaj w polskiej stronie«.
A przez ow wszytek obiad z kochanką kochany Po polsku rozmawiając — omylne tumany Włochowi puszczał w oczy i mydlił jakoby Wzrok jego przez wymyślne w piwnicy sposoby. A przytym polubieńcy łagodnemi usty Lubieżne wzajem do serc przesyłali gusty Siedzący podle siebie. Lecz nie bez ohydy Byłby ten wieisz, gdyby miał wszytkie ich niewstydy Wyrazić. Tego tylko brakowało zgoła, Eksperyment miłości iż nie był u stoła! Rzecz straszna: u jednego siedzący
gość wypijał szczerze. Przygląda go swą niemniej ochotą i ona Sobie trochę, jemu w strych nalewając żona. O nie-stawianą prosi a czasem i o nie- Łupaną — »taki (mowiąc) zwyczaj w polskiej stronie«.
A przez ow wszytek obiad z kochanką kochany Po polsku rozmawiając — omylne tumany Włochowi puszczał w oczy i mydlił jakoby Wzrok jego przez wymyślne w piwnicy sposoby. A przytym polubieńcy łagodnemi usty Lubieżne wzajem do serc przesyłali gusty Siedzący podle siebie. Lecz nie bez ohydy Byłby ten wieisz, gdyby miał wszytkie ich niewstydy Wyrazić. Tego tylko brakowało zgoła, Eksperyment miłości iż nie był u stoła! Rzecz straszna: u jednego siedzący
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 96
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
muszą czynić, co diabli dopuszczą. Jeśli tego zaniechają, czym innym zabawię. Karty, kostki, i warczaby na stole postawię. A sam też sobie usiądę na dorędzi kędy, Bo tam beze mnie nie będzie, muszę doźrzeć wszędy. Tam w nich żądzę wnet pobudzę, a po małej chwili Oczy im zaś będę mydlił, by sobie krzywdzili. A co słowo, to „Ki diabeł, wżdyć moja wygrana, Pódźmy inną, jest to diabeł takowa pisana”. To ich tak będę nadymał, aż się pogniewają; Co dobrze z sobą mieszkali, potym sobie łają. Jeszcze im w serca przyłożę trochę kordiaki, Aż musi dragi
muszą czynić, co dyabli dopuszczą. Jeśli tego zaniechają, czym innym zabawię. Karty, kostki, i warczaby na stole postawię. A sam też sobie usiędę na dorędzi kędy, Bo tam beze mnie nie będzie, muszę doźrzeć wszędy. Tam w nich żądzę wnet pobudzę, a po małej chwili Oczy im zaś będę mydlił, by sobie krzywdzili. A co słowo, to „Ki dyabeł, wżdyć moja wygrana, Pódźmy iną, jest to dyabeł takowa pisana”. To ich tak będę nadymał, aż się pogniewają; Co dobrze z sobą mieszkali, potym sobie łają. Jeszcze im w serca przyłożę trochę kordyaki, Aż musi dragi
Skrót tekstu: SejmPiek
Strona: 37
Tytuł:
Sejm piekielny straszliwy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1903