w siłach i sierci bucefałów osiadać będzie. Pytam się jeszcze, kędy jest majętność, pałac i w nim skarbiec dla sforcowania tej dostatniej aparencji i depozytu bezpiecznego? Facjatę dym wskroś przejął, wewnątrz pluskwy zasmrodzili, czerw na wylot strawił, kiczka zaniedbana odkryła, garderoba jarzyna zawaliła, mąki jak pudru dostatek szafarnią naładował, zwierciadło mysz pod ścian? zawlekła, JegoMć na pańskie woła, JejMć z warząchą się uwija, a przecie garnitury, stroje i mody aż przez morza Paryż przysyła pod proporcyją zażywania i sposobności, jakby pod kijankę Doroty delikatnego w gatunku i przywileju korporału. Pytam się jeszcze, skąd przecie koszt i dochody na to?
w siłach i sierci bucefałów osiadać będzie. Pytam się jeszcze, kędy jest majętność, pałac i w nim skarbiec dla sforcowania tej dostatniej aparencyi i depozytu bezpiecznego? Facyjatę dym wskroś przejął, wewnątrz pluskwy zasmrodzili, czerw na wylot strawił, kiczka zaniedbana odkryła, garderobą jarzyna zawaliła, mąki jak pudru dostatek szafarnią naładował, zwierciadło mysz pod ścian? zawlekła, JegoMć na pańskie woła, JejMć z warząchą się uwija, a przecie garnitury, stroje i mody aż przez morza Paryż przysyła pod proporcyją zażywania i sposobności, jakby pod kijankę Doroty delikatnego w gatunku i przywileju korporału. Pytam się jeszcze, skąd przecie koszt i dochody na to?
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 288
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
/ godności/ uciech/ krewnych/ przyjaciół/ kochanków wydarciem/ i niepowetowaną/ nie odproszoną wszytkiego zgubą. Jakoś na ten świat przyszedł nagi/ i ubogi/ tak na tamten świat pójdziesz/ nic z sobą nie wziąwszy. Ta moneta/ którejeś nazbierał/ tam nie idzie: ten towar którymeś żywota twego nawę naładował/ tam za plewy mają. Cóż ci tedy po tym coć się w krótce ninacz nie zejdzie/ co cię nie tylko nie wspomoże/ ale jako źle nicnotliwie/ nie sprawiedliwie/ kradziectwo (bo przeciw wolej Pana) nabyte/ licem wyda/ i w nieplątany kłopot wprawi. Ani tu sobie albo
/ godnośći/ ućiech/ krewnych/ przyjácioł/ kochánkow wydarćiem/ y niepowetowaną/ nie odproszoną wszytkiego zgubą. Iakoś ná ten świat przyszedł nagi/ y ubogi/ ták ná tamten świát poydźiesz/ nic z sobą nie wźiąwszy. Tá moneta/ ktoreieś názbierał/ tam nie idźie: ten towar ktorymeś żywota twego náwę náłádował/ tam zá plewy maią. Coż ći tedy po tym coć się w krotce ninacz nie zeydźie/ co ćię nie tylko nie wspomoże/ ále iáko źle nicnotliwie/ nie sprawiedliwie/ krádźiectwo (bo przećiw woley Paná) nabyte/ licem wyda/ y w nieplątany kłopot wpráwi. Ani tu sobie albo
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 115
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
/ i prędko za Matką pośpieszył. Po nim Stryj Flaminio wziąwszy was w opiekę Jako rzadki opiekun/ że bezpiecznie rzekę/ Któryby obróconych nie miał rąk do siebie/ I raczej nie dogadzał pilniej swej potrzebie/ Niż sierocej/ rozproszył dobra wasze marnie/ I które był stodoły/ skarbce/ i śpiżarnie/ Ociec wam naładował/ wszytko to niewiedzieć Gdzie się działo. A to wżdy bratu nie dał siedzieć W domu próżno/ do Padwy uczyć go posławszy/ Ciebie także na probę do klasztora dawszy Westy sławnej Bogini/ gdzieś się Zakonowi Kilka lat przyuczyła. Aż gdy i Stryjowi W tym się zmarło/ lubo ich było inszych wiele/ Mniej
/ y prętko zá Mátką pośpieszył. Po nim Stryi Fláminio wziąwszy was w opiekę Iáko rzadki opiekun/ że beśpiecznie rzekę/ Ktoryby obroconych nie miał rąk do siebie/ Y raczey nie dogadzał pilniey swey potrzebie/ Niż sierocey/ rosproszył dobrá wásze márnie/ Y ktore był stodoły/ skárbce/ y śpiżárnie/ Oćiec wam náłádował/ wszytko to niewiedzieć Gdzie się dźiało. A to wżdy brátu nie dał siedzieć W domu prożno/ do Pádwy vczyć go posławszy/ Ciebie tákże ná probę do klasztorá dawszy Westy sławney Bogini/ gdzieś się Zakonowi Kilká lat przyuczyłá. Aż gdy y Stryiowi W tym się zmárło/ lubo ich było inszych wiele/ Mniey
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 19
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
przyszło do pikiety, kiedy w krótkim czesie Na grzbiet jej szachownicę kańczugiem przeniesie. ŁADA 86. DO HERBOWNEGO MNICHA
Przyjechał do mnie z wozem mnich po żebraninie. Znać, że szlachcic, bo zaraz prawi o rodzinie. Pytam o herb. „Ładą się ociec pieczętował, Lecz ja nie dbam, byłem wóz zbożem naładował. Ładowałem też z młodu pistolety prochem; Teraz z żołądkiem przyjdzie włóczyć się za grochem.” „Dajcie mu — rzekę — zboża wszelkiego gatunku. Mogę i ja dojść nieba o jego ładunku.” Dowiedziawszy, że wszytko przepił na gospodzie: Darmo, musi tam myśleć o inszej podwodzie, Nie trafi po pijanu
przyszło do pikiety, kiedy w krótkim czesie Na grzbiet jej szachownicę kańczugiem przeniesie. ŁADA 86. DO HERBOWNEGO MNICHA
Przyjechał do mnie z wozem mnich po żebraninie. Znać, że szlachcic, bo zaraz prawi o rodzinie. Pytam o herb. „Ładą się ociec pieczętował, Lecz ja nie dbam, byłem wóz zbożem naładował. Ładowałem też z młodu pistolety prochem; Teraz z żołądkiem przyjdzie włóczyć się za grochem.” „Dajcie mu — rzekę — zboża wszelkiego gatunku. Mogę i ja dojść nieba o jego ładunku.” Dowiedziawszy, że wszytko przepił na gospodzie: Darmo, musi tam myśleć o inszej podwodzie, Nie trafi po pijanu
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 436
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
posadziwszy u stołu Na srebrnych Talerzach prosto z pułmisków jeść kładziono. A wtym przyjechał tam że Mazepa Pokojowy królewski, kozak to był Nobilitowany Z Warszawy jechał do króla w Grodnie na ten czas będącego. Tam tedy w posiedzeniu że się różne in statu dyskursy prowadziły z których jakąs moję osobę pretendując godność,. Taką głowę sobie naładował opiniją mówiąc że to Niepodobna aby ten człowiek sine misterio miał jechać w Litewskie i Biało Ruskie kraje. Jechałem ja tedy powoli on zaś do króla skoczył magnis itineribus. i chcąc się przypochlebić opowiedział że jedzie tu Towarzysz związkowy z Poch Chorągwie Pana wojewody Ruskiego. Udaje że to do Rotmistrza swego na Białą Rus przebiera się
posadziwszy u stołu Na srebrnych Talerzach prosto z pułmiskow ieść kładziono. A wtym przyiechał tam że Mazeppa Pokoiowy krolewski, kozak to był Nobilitowany Z Warszawy iechał do krola w Grodnie na ten czas będącego. Tam tedy w posiedzeniu że się rozne in statu dyskursy prowadziły z ktorych iakąs moię osobę praetenduiąc godność,. Taką głowę sobie naładował opiniią mowiąc że to Niepodobna aby ten człowiek sine misterio miał iechać w Litewskie y Biało Ruskie kraie. Iechałęm ia tedy powoli on zas do krola skoczył magnis itineribus. y chcąc się przypochlebić opowiedział że iedzie tu Towarzysz związkowy s Poch Chorągwie Pana woiewody Ruskiego. Udaie że to do Rotmistrza swego na Białą Rus przebiera się
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 123v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
przywozić necessaryia. Wyjechawszy w Pole wsiadłem na konia z kolaski i pobiezałem Ryścią obawiając się że by woda nie uciekała Zastałem jedni już poodkładali drudzy tez jeszcze czekali na leguminę kto niemiał gotowej wszpichlerzu że tedy moi chłopi niebyliby byli ledwie na Noc bo przecię mil 7. drogi dali mi Sąmsiedzi chłopów naładowałem w net dwie szkuty Trafty za powolej kazałem już bez siebie ładować.
W dzień Najświętszej Panny tedy Raniusienko pojechałem do Franciszkanów nająłem Mszą przed Z. Antoniem słuchałem jej. A tym czasem tam ostatek koło szkut pogotowano, wróciłem się wsiadłem i kazałem do południa odłożyć bo tez już byli
przywozić necessaryia. Wyiechawszy w Pole wsiadłęm na konia z kolaski y pobiezałęm Ryscią obawiaiąc się że by woda nie uciekała Zastałęm iedni iuz poodkładali drudzy tez ieszcze czekali na leguminę kto niemiał gotowey wszpichlerzu że tedy moii chłopi niebyliby byli ledwie na Noc bo przecię mil 7. drogi dali mi Sąmsiedzi chłopow naładowałęm w net dwie szkuty Trafty za powoley kazałem iuz bez siebie ładować.
W dzien Nayswiętszey Panny tedy Raniusienko poiechałem do Franciszkanow naiąłem Mszą przed S. Antoniem słuchałęm iey. A tym czasem tam ostatek koło szkut pogotowano, wrociłęm się wsiadłem y kazałem do południa odłozyć bo tez iuz byli
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 280v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
jest Rzecz niezwyczajna koło krakowa i Sandomierza gdzie się nielęgną, zboża az oganiąno przed nimi bo je bardzo psowały, ale jakies były odmiennę nie takie jako te co zawsze bywają niby trochę srokate koło karków padały i swojskiemi Gęsiami i niebardzo były płoche dały się zejść i kijem potrącić różni różnie onich tłomaczyli.
Augusti 7ma naładowałem Pszenicą Czworo statków i poszedłem do Gdańska przedawszy Powróciłem z łaski Bożej szczęśliwie lądem 17 7bris.
Eodem Anno obująłem Madziarów modo Obligatorio
Eodem Anno król JoMSC i Wojsko nasze chodziły na Budziaki i do Wołoch Tam z Tatarami po kilka razy potykały się nasze Nieprzyjacielem To Tylko najznaczniejsza że Z. Iwan przeniósł się na
iest Rzecz niezwyczayna koło krakowa y Sęndomierza gdzie się nielęgną, zboza az oganiąno przed nimi bo ie bardzo psowały, ale iakies były odmięnnę nie takie iako te co zawsze bywaią niby trochę srokate koło karkow padały y swoyskiemi Gęsiami y niebardzo były płoche dały się zeyść y kiięm potrącić rozni roznie onich tłomaczyli.
Augusti 7ma naładowałęm Pszenicą Czworo statkow y poszedłem do Gdanska przedawszy Powrociłęm z łaski Bozey szczęsliwie lądęm 17 7bris.
Eodem Anno obuiąłem Madziarow modo Obligatorio
Eodem Anno krol IoMSC y Woysko nasze chodziły na Budziaki y do Wołoch Tam z Tatarami po kilka razy potykały się nasze Nieprzyiacielem To Tylko nayznacznieysza że S. Iwąn przeniosł się na
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 282v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
Ale gdy przyszło, nowe soli wagi Nosić przez wodę, znowu się położył, I ciężar w wodzie rozpłyniony złożył. Było to kilka razy, że się w wodzie Kładł z solą Osieł, w wielkiej Pana szkodzie. Poznał frantowstwo Pan; domślny ośle, Już cię, rzekł: z solą więcej ja nie poślę. Naładował go wańtuchami z wełną, Której na grzebiecie aż nad uszy pełno. Osieł mniemając, że się z wełną stanie, Co z solą, znawia swoje pokładanie; Aleć gdy z wody z swym ciężarem wstaje, Daleko większy na grzbiecie doznaje. Bo się ta wełna tak wody napiła, Ze franta Osła o ziemię zwaliła
Ale gdy przyszło, nowe soli wagi Nośić przez wodę, znowu śię położył, I ćiężar w wodźie rozpłyniony złożył. Było to kilka razy, że śię w wodźie Kładł z solą Ośieł, w wielkiey Pana szkodźie. Poznał frantowstwo Pan; domślny ośle, Już ćię, rzekł: z solą więcey ia nie poślę. Naładował go wańtuchami z wełną, Ktorey na grzebiećie aż nad uszy pełno. Ośieł mniemaiąc, że śię z wełną stanie, Co z solą, znawia swoie pokładanie; Aleć gdy z wody z swym ćiężarem wstaie, Daleko większy na grzbiećie doznaie. Bo śię ta wełna tak wody napiła, Ze franta Osła o źiemię zwaliła
Skrót tekstu: JabłEzop
Strona: 44
Tytuł:
Ezop nowy polski
Autor:
Jan Stanisław Jabłonowski
Drukarnia:
Andrzej Ceydler
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
bajki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731