, Aby mu zła Alcyna gdzie nie zastąpiła, Chce, aby Sofrozyna z Androniką mężną Prowadziły książęcia z armatą potężną Angielskiego tak długo, ażby Arabskiego Morza zdrowo dojechał lub łona Perskiego.
XII.
I zda się Logistylli bezpieczniej i woli, Choć tak daleko z drogi, że raczej zakoli Podle Indów, Tatarów, królestw Nabatejskich, I wróci się do Persów i państw Erytrejskich, Niżli by się miał puścić przez północne morze, Które wiatry mieszają w ustawicznem sporze, Kędy niektóre czasy takie więc bywają, Że słońca nic przez kilka miesięcy nie mają.
XIII.
Tak skoro się armata w drogę zgotowała, Logistylla książęciu jechać pozwalała; Ale niżli odjechał
, Aby mu zła Alcyna gdzie nie zastąpiła, Chce, aby Sofrozyna z Androniką mężną Prowadziły książęcia z armatą potężną Angielskiego tak długo, ażby Arabskiego Morza zdrowo dojechał lub łona Perskiego.
XII.
I zda się Logistylli bezpieczniej i woli, Choć tak daleko z drogi, że raczej zakoli Podle Indów, Tatarów, królestw Nabatejskich, I wróci się do Persów i państw Erytrejskich, Niżli by się miał puścić przez północne morze, Które wiatry mieszają w ustawicznem sporze, Kędy niektóre czasy takie więc bywają, Że słońca nic przez kilka miesięcy nie mają.
XIII.
Tak skoro się armata w drogę zgotowała, Logistylla książęciu jechać pozwalała; Ale niżli odjechał
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 333
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
piorunami wiatrom/ zimna przynoszącym: A wszakże tym nie zgoła wszędzie na wiszącym Powietrzu/ Twórca świata pozwolił mieszkania: Zaledwie ich bowiem sam trzyma/ gdy dmuchania Swoje każdy z nich w różnej stronie odprawuje/ By nie szarpały świata. C taka się znajduje Niezgoda miedzy Bracią. D Eurus tam gdzie wstaje Jutrzenka/ odstąpiły w Nabatejskie kraje I do Perswo/ i do Ziem/ które pod ranymi Samego Wschodu leżą/ promieńmi jasnymi. Wieczor zaś/ i te brzegi co się zachodowym Słońcem grzeją/ podległy siełom E Zefirowym. Na Tatarskie Ordy/ i północe dziedziny/ Straszny natarł F Boreas/ a znowu krainy Przeciwne/ obłokami od południowego Ustawicznemi mokną/
piorunámi wiátrom/ źimná przynoszącym: A wszákże tym nie zgołá wszędźie ná wiszącym Powietrzu/ Tworcá świátá pozwolił mieszkánia: Záledwie ich bowiem sam trzyma/ gdy dmuchániá Swoie káżdy z nich w rożney stronie odpráwuie/ By nie szárpáły świátá. C táka się znáyduie Niezgodá miedzy Bráćią. D Eurus tám gdźie wstáie Iutrzenká/ odstąpiły w Nábátheyskie kráie Y do Perswo/ y do Ziem/ ktore pod ránymi Sámego Wschodu leżą/ promieńmi iásnymi. Wieczor záś/ y te brzegi co się zachodowym Słońcem grzeią/ podległy śiełom E Zephirowym. Ná Tátárskie Ordy/ y pułnocne dźiedźiny/ Strászny nátárł F Boreás/ á znowu kráiny Przećiwne/ obłokámi od południowego Vstáwicznemi mokną/
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 6
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Pokazała niskiemu światu twarz różaną, Zaraz z Septemtryjonu śniegi z zimą sprosną Uciekły, na ich miejsce młody Zefir z wiosną Nastąpiwszy, kwiatami pola uhaftował. Tej rozmaryn wrodzoną przyjemność darował. Tej róże sromieźliwe wstydu udzieliły, Tej ciało białością swą lilije okryły, Tej fiołki barwiste i pachniące zioła Koronę dla świetnego zgotowały czoła,
Tę nabatejskie kołem otoczyły wonie, Tę gracyje na wdzięcznym piastowały łonie, Tę kameny na wierzchu libetryjskiej skały Przy muzyce niebieską rosą wykąpały. Ta w jednej nawie z matką moją pianorodną Na oceanie wielkim pływać była godną. Tę ja, gdy zamyślała boskiemu imieniu Służby oddać u Westy w niedostępnym cieniu Namówiłem w małżeństwo, że też ani
Pokazała niskiemu światu twarz różaną, Zaraz z Septemtryjonu śniegi z zimą sprosną Uciekły, na ich miejsce młody Zefir z wiosną Nastąpiwszy, kwiatami pola uhaftował. Tej rozmaryn wrodzoną przyjemność darował. Tej róże sromieźliwe wstydu udzieliły, Tej ciało białością swą lilije okryły, Tej fijołki barwiste i pachniące zioła Koronę dla świetnego zgotowały czoła,
Tę nabatejskie kołem otoczyły wonie, Tę gracyje na wdzięcznym piastowały łonie, Tę kameny na wierzchu libetryjskiej skały Przy muzyce niebieską rosą wykąpały. Ta w jednej nawie z matką moją pianorodną Na oceanie wielkim pływać była godną. Tę ja, gdy zamyślała boskiemu imieniu Służby oddać u Westy w niedostępnym cieniu Namówiłem w małżeństwo, że też ani
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 19
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983