że: „Mnie nic na tym nie należy, Wolę w drewnianej izbie niż w murowej wieży.” 479. DO PANNY, CO MAK JADAŁA
Nie radzę, Mościa panno, siła jadać maku, Bo zbytnim spaniem tego człek przypłaci smaku. Co wiedzieć, co się może przytrafić we śpiączki; Niejedna się bez febry nabawi gorączki. 480. DO PANNY, CO KREDĘ GRYZŁA
Panna kredę jadała już będący w zmowie; Czego kiedy się pewnie jej młodzieniec dowie, Oddawając marcypan: „Barzo się — rzecze — tem Konfunduję, i za złe nie mieć mi, sekretem. Co Waszmości po kredzie, różnie sobie wróżę, Bo jeżeli dla kresek
że: „Mnie nic na tym nie należy, Wolę w drewnianej izbie niż w murowej wieży.” 479. DO PANNY, CO MAK JADAŁA
Nie radzę, Mościa panno, siła jadać maku, Bo zbytnim spaniem tego człek przypłaci smaku. Co wiedzieć, co się może przytrafić we śpiączki; Niejedna się bez febry nabawi gorączki. 480. DO PANNY, CO KREDĘ GRYZŁA
Panna kredę jadała już będący w zmowie; Czego kiedy się pewnie jej młodzieniec dowie, Oddawając marcypan: „Barzo się — rzecze — tem Konfunduję, i za złe nie mieć mi, sekretem. Co Waszmości po kredzie, różnie sobie wróżę, Bo jeżeli dla kresek
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 397
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
znać nie czuje, co tego i owego tylko smakuje.
Kto zażył dobrego, niech skosztuje i złego.
Sąsiedzka trwoga, nasza przestroga.
Czego nie możesz poprawić, lepiej cicho wsobie strawić.
Cierp co i drudzy, czymeś nad innych lepszy.
Straż pańska na wierniejsza poddanych miłość.
Szymona święto i Judy, nabawi cię pewnej grudy. Po świętym Mateuszu, zimno chodzić w Kapeluszu. Do Świętego Ducha, nie składaj Kożucha.
Pomału dalej zajdziesz. Chłop spadł zdębu a odpoczął.
Tak mu się chce, jak Kozie do rzeźnika. Częstują się jak Ich Moście do wieże.
Co wswięto przetrawisz, w powszednie dni tego przepościsz.
znać nie czuje, co tego y owego tylko smakuie.
Kto zażył dobrego, niech skosztuje y złego.
Sąśiedzka trwoga, nasza przestroga.
Czego nie możesz poprawić, lepiey cicho wsobie strawić.
Cierp co y drudzy, czymeś nad innych lepszy.
Straż pańska na wiernieysza poddanych miłość.
Szymona święto y Judy, nabawi cie pewney grudy. Po swiętym Mattheuszu, źimno chodzić w Kapeluszu. Do Swiętego Ducha, nie składay Kożucha.
Pomału daley zaydziesz. Chłop zpadł zdębu a odpoczął.
Tak mu śię chce, jak Koźie do rzeźnika. Częstują śię jak Ich Mośćie do wieże.
Co wswięto przetrawisz, w powszednie dni tego przepośćisz.
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 60
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
kokoszynę, Niż z kapustą świninę.
I baby teraz harde, Jadłyby jajca twarde, Kreple na maśle smażyć, Mięsopustu chcą zażyć. 13. Dokończenie pieśni.
Tu żona Bartoszowa pieśni swe skończyła, Niechaj każdy obaczy, jako grzeczna była: A odprawiwszy pieśni, żartami się bawi: Ktokolwiek je przeczyta, śmiechu go nabawi. Zarty kiermaszowe. 14. Do Piotra Turnajego.
Do ciebie, Pietrze Turnay, czynię dziś pytanie, Gdzie się ono podziało twych wierszów pisanie, Któreś, w kabacie siedząc, czynił dla zabawy, A tak-eś je, mym zdaniem, ochrzcił: „Wór dziurawy”.
Podobno mi odpowiesz: Że ta
kokoszynę, Niż z kapustą świninę.
I baby teraz harde, Jadłyby jajca twarde, Kreple na maśle smażyć, Mięsopustu chcą zażyć. 13. Dokończenie pieśni.
Tu żona Bartoszowa pieśni swe skończyła, Niechaj każdy obaczy, jako grzeczna była: A odprawiwszy pieśni, żartami się bawi: Ktokolwiek je przeczyta, śmiechu go nabawi. Zarty kiermaszowe. 14. Do Piotra Turnaiego.
Do ciebie, Pietrze Turnay, czynię dziś pytanie, Gdzie się ono podziało twych wierszów pisanie, Któreś, w kabacie siedząc, czynił dla zabawy, A tak-eś je, mym zdaniem, ochrzcił: „Wór dziurawy”.
Podobno mi odpowiesz: Że ta
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 18
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
kobiel dadzą. 37. Na kloc w wstępną śrzodę.
Mięsopust mija; wam, panuy, przymówka; Kloc trzeba włóczyć, nie mówcie i słówka Bo szpetna śrzoda cicho na was dybie, Musicie go wlec, gdzie was kolwiek zdy bie,
Lub to w maszkarze, lub się jawnie stawi, Przecie was wstydu jakiegoś nabawi. Lepiej było iść lada za chłopinę W te mięsopusty, niż włóczyć szczepinę. 38. Sejm niewieści.
Na smatruzie (kto świadom) własny sejm niewieści, Kto się kolwiek dowiedzieć chce jakiej powieści. Tam idź między farbierki i między iglarki, Kaletniczki, paśniczki, znamienite łgarki. Wszytkie nowiny wiedzą: z Rzymu
kobiel dadzą. 37. Na kloc w wstępną śrzodę.
Mięsopust mija; wam, panuy, przymówka; Kloc trzeba włóczyć, nie mówcie i słówka Bo szpetna śrzoda cicho na was dybie, Musicie go wlec, gdzie was kolwiek zdy bie,
Lub to w maszkarze, lub się jawnie stawi, Przecie was wstydu jakiegoś nabawi. Lepiej było iść leda za chłopinę W te mięsopusty, niż włóczyć szczepinę. 38. Sejm niewieści.
Na smatruzie (kto świadom) własny sejm niewieści, Kto się kolwiek dowiedzieć chce jakiej powieści. Tam idź między farbierki i między iglarki, Kaletniczki, paśniczki, znamienite łgarki. Wszytkie nowiny wiedzą: z Rzymu
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 29
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
z nim co się będzie działo, gdy skrzepnie ciało. Nic nie pomogą choćby krwawe prośby, nic nie wskórają łajania i groźby – gwałtem się garnąć będzie do chorego, żyć pragnącego. Nic pewniejszego, iżeć weźmie zdrowie, lecz kiedy, której godziny? – nie powie, w tęskności tylko chorego zostawi, strachu nabawi. Choć miękkie, twarde zdadzą się pierzyny, w sercu tkwią smutne, żałosne nowiny: że trzeba w drogę tam, kędy nie chcemy, ale musiemy. Tu chory wspomni na swe przeszłe sprawy, tak dzienne, jako i nocne zabawy, które popełnił, nie dbając na Boga, skąd wielka trwoga. Skończą się
z nim co się będzie działo, gdy skrzepnie ciało. Nic nie pomogą choćby krwawe prośby, nic nie wskórają łajania i groźby – gwałtem się garnąć będzie do chorego, żyć pragnącego. Nic pewniejszego, iżeć weźmie zdrowie, lecz kiedy, której godziny? – nie powie, w tęskności tylko chorego zostawi, strachu nabawi. Choć miękkie, twarde zdadzą się pierzyny, w sercu tkwią smutne, żałosne nowiny: że trzeba w drogę tam, kędy nie chcemy, ale musiemy. Tu chory wspomni na swe przeszłe sprawy, tak dzienne, jako i nocne zabawy, które popełnił, nie dbając na Boga, skąd wielka trwoga. Skończą się
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 9
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
, i zowią się Muszkatelle, drugie w Lipcu, te zowią się małgorzatki, iż koło święta Z. Małgorzaty. Sadząc grusze dobre ogrodowe, należy sadzić w płonkach gruszek leśnych o 30 stop jedne od drugiej. Cierpkie są lekarstwem na laksacią żołądka; kto konstupacią cierpi naturalną, niech ich nie pożywa, bo się większej nabawi. Gdy grusza kamieniste wydaje frukta, trzeba ją okopać aż do najniższych korzeni, i cokolwiek tam jest ziemi kamienistej, stamtąd ją wykopać, innej ziemi przesianej rzeszotem tam nasypać zmieszanej z gnojem często polewając ono ruszone miejsce, by się korzenie chwyciły ziemi. Aby grusza obfity i słodki wydawała owoc, blisko korzenia świdrem dziurę w
, y zowią się Muszkatelle, drugie w Lipcu, te zowią się małgorzatki, iż koło swięta S. Małgorzaty. Sadząc grusze dobre ogrodowe, należy sadzić w płonkach gruszek lesnych o 30 stop iedne od drugiey. Cierpkie są lekarstwem na laxacią żołądka; kto konstupacią cierpi naturalną, niech ich nie pożywa, bo się większey nabawi. Gdy grusza kamieniste wydaie frukta, trzeba ią okopać aż do nayniższych korzeni, y cokolwiek tam iest ziemi kamienistey, ztamtąd ią wykopać, inney ziemi przesianey rzeszotem tam nasypać zmieszaney z gnoiem często polewaiąc ono ruszone mieysce, by się korzenie chwyciły ziemi. Aby grusza obfity y słodki wydawała owoc, blisko korzenia swidrem dziurę w
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 383
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
„Kto cię uczył tego Działu, jako ja baczę, dość sprawiedliwego?” Na co mu zaś pokornie liszka powiedziała: Że śmierć osłowa onej dobry przykład dała, Jak ma dzielić; bo gdy się zajmie u sąsiada, Jeśli drugi nie gasi, i drugiemu biada. A też się nikt nie naje prawdą, lecz nabawi Siebie zdrowia, pochlebstwem nikt się nie udawi. Tak mądry niezbożnego rozumem uchodzi, A zwłaszcza, gdy z uporu na jego złe godzi,
Oczekiwając na to wcześniejszej pogody, Karząc się i wzór biorąc z cudzej złej przygody. LIX. I w kapicy wełna. OSIEŁ MŁODY A WILK.
Osieł, już w leciech zeszły
„Kto cię uczył tego Działu, jako ja baczę, dość sprawiedliwego?” Na co mu zaś pokornie liszka powiedziała: Że śmierć osłowa onej dobry przykład dała, Jak ma dzielić; bo gdy się zajmie u sąsiada, Jeśli drugi nie gasi, i drugiemu biada. A też się nikt nie naje prawdą, lecz nabawi Siebie zdrowia, pochlebstwem nikt się nie udawi. Tak mądry niezbożnego rozumem uchodzi, A zwłaszcza, gdy z uporu na jego złe godzi,
Oczekiwając na to wcześniejszej pogody, Karząc się i wzór biorąc z cudzej złej przygody. LIX. I w kapicy wełna. OSIEŁ MŁODY A WILK.
Osieł, już w leciech zeszły
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 56
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
, By rósł więtszy pożytek Panu z tego płodu; A druga, iż to musiał czynić przymuszony, Bo mu Pan nie naznaczył jego własnej żony. Rzekł kot: „Masz ty dowodów – widzę – dość po sobie, Alem ja nie powinien, bracie, k’woli tobie Głodu cierpieć, mój cię głód nabawi kłopota: Wiedzże, iż to ostatni kres twego żywota”. Tak zły człowiek, kiedy już na cudze złe mierzy, Najprawdziwszym wymówkom nigdy on nie wierzy; Byś słów anielskich użył, nie będzie się kajał W przedsięwzięciu, właśnie tak, jak głuchowi bajał. LXXXV. Nie biegasz – nie masz. KROGULEC
, By rósł więtszy pożytek Panu z tego płodu; A druga, iż to musiał czynić przymuszony, Bo mu Pan nie naznaczył jego własnej żony. Rzekł kot: „Masz ty dowodów – widzę – dość po sobie, Alem ja nie powinien, bracie, k’woli tobie Głodu cierpieć, mój cię głód nabawi kłopota: Wiedzże, iż to ostatni kres twego żywota”. Tak zły człowiek, kiedy już na cudze złe mierzy, Najprawdziwszym wymówkom nigdy on nie wierzy; Byś słów anielskich użył, nie będzie się kajał W przedsięwzięciu, właśnie tak, jak głuchowi bajał. LXXXV. Nie biegasz – nie masz. KROGULEC
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 77
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
ta śmierć mnie potkała, Żem dobrodziejstwa nie tak, jak słusza, oddała, Gdyżem ja dobrodziejce swej szkody czyniła, Choć mię od śmierci pierwej była obroniła”. Tak się temu przytrafia, który niewdzięcznością Oddaje dobrodziejstwa, a wrodzoną złością Napełniony, niewdzięcznym zaś się temu stawi, Który go zdrowia abo też szczęścia nabawi. Pisze jeden, że nic świat nie rodzi gorszego, Jako człeka dobrodziejstw wziętych niewdzięcznego. XCII. To mądry, kto dokona. O INSZYCH DRZEWACH A O ŚLIWIE.
Wszystkie drzewa zdanie swe zgodnie na to dały, Aby królem swym drzewo oliwne obrały;
Lecz to, spokojny żywot ulubiwszy sobie, O żadnej nie myśliło
ta śmierć mnie potkała, Żem dobrodziejstwa nie tak, jak słusza, oddała, Gdyżem ja dobrodziejce swej szkody czyniła, Choć mię od śmierci pierwej była obroniła”. Tak się temu przytrafia, który niewdzięcznością Oddaje dobrodziejstwa, a wrodzoną złością Napełniony, niewdzięcznym zaś się temu stawi, Który go zdrowia abo też szczęścia nabawi. Pisze jeden, że nic świat nie rodzi gorszego, Jako człeka dobrodziejstw wziętych niewdzięcznego. XCII. To mądry, kto dokona. O INSZYCH DRZEWACH A O ŚLIWIE.
Wszystkie drzewa zdanie swe zgodnie na to dały, Aby królem swym drzewo oliwne obrały;
Lecz to, spokojny żywot ulubiwszy sobie, O żadnej nie myśliło
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 84
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
, Gdy się blanków, jak podły agrest, płotów chwyta. Wrodzona chuć do wolności I z wolności zrodzona, dzieła w przestroności
Znamienite wykonywa, Zwłaszcza gdy ją piękna czci w godny czyn wyzywa. Lecz ten w sławie nie korzysta I ozdobie, którego obrona troista Kryje, że to z ścian kamiennych Tusząc, że go nabawi dni z zdrowiem zbawiennych. Słaba ufność i obrona Murom zdrowie polecać. Gwałt i moc skupiona To wywróci; więc zarównie I ci z ścianą nietrwałą paść muszą gwałtownie. Ręka ludzka co zrobiła, Ręka ludzka zepsuje; a co wieków siła Pracowała na to. jedna Sprawi chwila z odwagą, że to zburzy ze dna Sercom
, Gdy się blanków, jak podły agrest, płotów chwyta. Wrodzona chuć do wolności I z wolności zrodzona, dzieła w przestroności
Znamienite wykonywa, Zwłaszcza gdy ją piękna czci w godny czyn wyzywa. Lecz ten w sławie nie korzysta I ozdobie, którego obrona troista Kryje, że to z ścian kamiennych Tusząc, że go nabawi dni z zdrowiem zbawiennych. Słaba ufność i obrona Murom zdrowie polecać. Gwałt i moc skupiona To wywróci; więc zarownie I ci z ścianą nietrwałą paść muszą gwałtownie. Ręka ludzka co zrobiła, Ręka ludzka zepsuje; a co wieków siła Pracowała na to. jedna Sprawi chwila z odwagą, że to zburzy ze dna Sercom
Skrót tekstu: SarbGawWierBar_I
Strona: 462
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Maciej Kazimierz Sarbiewski
Tłumacz:
Jan Gawiński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965