ć ich nie zawstydzą najgorsze uczynki.” Dałem sobie rozradzić; czemu byśmy radzi, W skok słuchamy, próżno się na racje sadzi. 148 (P). PODCZASZYM POETA
Prawieś trafił z urzędem, królu panie! Że cię Nikt nie przestrzegł, dziwno mi. Podczastwo poecie? Wilkowi owca? Strachu nabierze się wełna, I ciebie, wątpię, żeby każda doszła pełna. Winem pisorymowie i ich wiersze stoją: Nie dziw, kiedy ich wodą w Helikonie poją. Piją wszyscy a piszą. Dopieroż podczaszy — Zapomni kałamarza prędzej niźli flaszy. Ale bodaj się rzeczy nie trafiały gorsze; Alboż przy dobrych wierszach kieliszki nie
ć ich nie zawstydzą najgorsze uczynki.” Dałem sobie rozradzić; czemu byśmy radzi, W skok słuchamy, próżno się na racyje sadzi. 148 (P). PODCZASZYM POETA
Prawieś trafił z urzędem, królu panie! Że cię Nikt nie przestrzegł, dziwno mi. Podczastwo poecie? Wilkowi owca? Strachu nabierze się wełna, I ciebie, wątpię, żeby każda doszła pełna. Winem pisorymowie i ich wiersze stoją: Nie dziw, kiedy ich wodą w Helikonie poją. Piją wszyscy a piszą. Dopieroż podczaszy — Zapomni kałamarza prędzej niźli flaszy. Ale bodaj się rzeczy nie trafiały gorsze; Alboż przy dobrych wierszach kieliszki nie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 72
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Że tamtecznej patrona święto było fary, Rzęsiste na ołtarzu kładziono ofiary, Gdzie każdy, z nabożeństwa, który przystępował, Relikwije owego świętego całował; Że też i ów, wspomnione odprawiwszy wota, Szepcąc swoje paciorki, kiedy nie miał złota, Idzie, kędy pieniądze leżą, ku ofierze: Całując ołtarz, pełną gębę ich nabierze. Razu nie obejźrawszy, prosto ku drzwiom mierzy; Że nie szepce, ludzie się dziwują, pacierzy. Toż poszedszy do domu, skoro kościół złupi, Szpilek, igieł, nożyków na kram sobie kupi, A skoro ten wyprzeda, sprawi sobie inny, Lecz inszego gatunku i lepszej faryny. Tak co dalej,
Że tamtecznej patrona święto było fary, Rzęsiste na ołtarzu kładziono ofiary, Gdzie każdy, z nabożeństwa, który przystępował, Relikwije owego świętego całował; Że też i ów, wspomnione odprawiwszy wota, Szepcąc swoje paciorki, kiedy nie miał złota, Idzie, kędy pieniądze leżą, ku ofierze: Całując ołtarz, pełną gębę ich nabierze. Razu nie obejźrawszy, prosto ku drzwiom mierzy; Że nie szepce, ludzie się dziwują, pacierzy. Toż poszedszy do domu, skoro kościół złupi, Szpilek, igieł, nożyków na kram sobie kupi, A skoro ten wyprzeda, sprawi sobie iny, Lecz inszego gatunku i lepszej faryny. Tak co dalej,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 220
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
to z racyj stojącej na wierzchu siarczystej i tłustej materyj, i nie zaraz, chyba po dobrym wody skłoceniu gaśnie. Takież Zrzodła od ognia zajmujące się są koło Wsiów Głowienka i Turaszowka nie daleko Krakowa, według tegoż Tylkowskiego. Wyżej Sącza osobliwe tenże Autor wspomina wody, że jak ich kto z między skał nabierze i wyniesie z tamtego miejsca cyrkumferencyj, zaraz grzmoty, pioruny: deszcze poustają cudowne.
W HIBERNII w Prowincyj Mo[...] onii, takowych jest przymiotów Zrzodło, że byle się jego wody dotknął Człowiek, z Nieba pogodnego czyni zachmucone i deszcz wielki sprowadza, Caesius in Mineralogia. Racja jest że woda pomieszana, wapory z siebie wilgotne
to z rácyi stoiącey na wierzchu siarczystey y tłustey materyi, y nie zaraz, chyba po dobrym wody skłoceniu gaśnie. Takież Zrzodła od ogniá zaymuiące się są koło Wsiow Głowienka y Turaszowka nie daleko Krakowa, według tegoż Tylkowskiego. Wyżey Sącza osobliwe tenże Autor wspomina wody, że iak ich kto z między skał nábierze y wyniesie z tamtego mieysca cyrkumferencyi, zaraz grzmoty, pioruny: deszcze poustaią cudowne.
W HIBERNII w Prowincyi Mo[...] onii, takowych iest przymiotow Zrzodło, że byle się iego wody dotknął Człowiek, z Nieba pogodnego czyni zachmutzone y deszcz wielki sprowadza, Caesius in Mineralogia. Racya iest że woda pomieszana, wapory z siebie wilgotne
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 570
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
.
WEś papieru jakiegokolwiek/ lub obrzynków papierowych nie mało. Namocz i warz. Jeżelić się nie rozpłynie/ do moździerza albo do stępy z nim/ na miazgę stłucz. Potym kule z niego poczyń i schowaj. Używanie jego takie. Włóz go ile potrzeba w wodę zimną albo ciepłą/ prędko w się nabierze i rozpuści się. Możesz mu dopomoc rozrywając/ i miedzy palcami na miazgę gniotąc. Formę potym nasmarowawszy trochą oliwy/ kładź w nią/ nie miąszo/ papier pomieniony gębką przyciskając/ która i wodę wyciąga/ i wszędzie dobrze wtłacza papier. Niech tak uschnie/ potym lada papier/ albo bibułę/ klejem albo lentrychem
.
WEś pápieru iákiegokolwiek/ lub obrzynkow pápierowych nie máło. Námocz i wárz. Ieżelić się nie rozpłynie/ do moździerzá álbo do stępy z nim/ na miázgę ztłucz. Potym kule z niego poczyń i schowáy. Vżywánie iego tákie. Włoz go ile potrzebá w wodę źimną álbo ćiepłą/ prędko w się nábierze i rozpusći się. Możesz mu dopomoc rozrywáiąc/ i miedzy pálcami ná miázgę gniotąc. Formę potym násmárowáwszy trochą oliwy/ kłádź w nię/ nie miąszo/ pápier pomieniony gębką przyćiskáiąc/ ktorá i wodę wyćiągá/ y wszędźie dobrze wtłáczá papier. Niech tak uschnie/ potym ládá pápier/ albo bibułę/ kliiem albo lentrychem
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 159
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689
Cap. 32. Na które by przyszła gdy by w pewne powszednie grzechy wpadła; nie za poszednie/ ale dla poszednich wpadła by w grzechy śmiertelne in funiculis vanitatis, trahens iniquitatem, wlazła by jarzmo ciężkiego grzechu Vinculum plaustri peccatum. 8. Potrzecie przywodzi grzech powszedni do śmiertelnego/ kiedy się tak wiele grzechów powszednich dobrowolnych nabierze/ iż się swym ciężarem/ mało nie równają śmiertelnym. Nie wielka pociecha że niebryłą marmuru nawaloną/ ale drobnym piaskiem przeładowana łódź twa zatonie. Prawdziwie rzekł Augustyn Z. Libr: de Cant: nouo: Non negligamus peccata nostra: minuta sunt, sed multa sunt. Fluctus unus validus irruens obruit navim, minaturq;
Cap. 32. Ná ktore by przyszła gdy by w pewne powszednie grzechy wpádła; nie zá poszednie/ ále dlá poszednich wpádła by w grzechy śmiertelne in funiculis vanitatis, trahens iniquitatem, wlázła by iarzmo ćięszkiego grzechu Vinculum plaustri peccatum. 8. Potrzećie przywodźi grzech powszedńi do śmiertelnego/ kiedy się ták wiele grzechow powszednich dobrowolnych nábierze/ iż się swym ćiężarem/ mało nie rownaią śmiertelnym. Nie wielká poćiecha że niebryłą marmuru náwaloną/ ále drobnym piáskiem przełádowana łodź twa zátonie. Práwdźiwie rzekł Augustyn S. Libr: de Cant: nouo: Non negligamus peccata nostra: minuta sunt, sed multa sunt. Fluctus unus validus irruens obruit navim, minaturq;
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 59
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
go od gorąca; a wierne upały Bez szkody głaszczą lodu skrzepłego kryształy. Co kamienie wyrzuca? co wewnątrz gromadzi Wichry? i jakie źródło Wulkana prowadzi? Trudno wiedzieć. Lubo wiatr przez zawarte progi Kręcąc się, na powietrze skałę rzuca; drogi Gwałtem sobie szukając; lub morze ciasnemi Zawarszy się ścianami, gdy żyły skrytemi Nabierze się w opokę: wre; i wody słone Zapala; potym w górę puszcza zapalone. Tę ziemię za mieszkanie Ceres Próżerpinie Zaleciwszy, Frygijskiej spieszy ku krainie, Chcąc Cybele nawiedzić; prędko lotne sprzęże Srebrnem licem w wędzidła pozłociste węże. Sprzęże, a oni szybkiem lotem ślady mienią, I lecąc nieszkoliwym jadem cugle pienią.
go od gorąca; á wierne upały Bez szkody głászczą lodu skrzepłego krzyształy. Co kamienie wyrzuca? co wewnątrz gromadźi Wichry? y iákie źrodło Wulkaná prowadźi? Trudno wiedźieć. Lubo wiatr przez zawarte progi Kręcąc się, ná powietrze skałę rzuca; drogi Gwałtem sobie szukaiąc; lub morze ćiasnemi Zawarszy się śćianami, gdy żyły skrytemi Nabierze się w opokę: wre; y wody słone Zápala; potym w gorę puszcza zapalone. Tę źiemię zá mieszkánie Ceres Prozerpinie Zalećiwszy, Frygiyskiey spieszy ku krainie, Chcąc Cybele nawiedźić; prętko lotne sprzęże Srebrnem licem w wędźidłá pozłoćiste węże. Sprzęże, á oni szybkiem lotem ślady mienią, I lecąc nieszkoliwym iadem cugle pienią.
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 9
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
Chimi a to O Wielkiej Chorobie. Traktat Pierwszy O Kaszlu.
Przyczyny kaszlu pospolite. Naprzód przeziąbienie, tak arteją ostrą, jako też piciem nagłym zimnego napoju. Item. Z głowy spadające humory słone, ostre, Arteriam Asperam, którą łechcąc kaszel pobudzają. Item. Gdy w się kto jakiego prochu ostrego, albo dymu nabierze. Item. Tłuste potrawy z apetytem jedzone, niekiedy bywają przyczyną Kaszlu, Orzechy też kto ich wiele jada kaszlu nabawiają. Oprócz tego, z przyczyny Żołądka, Wątroby, Śledziony, Diaphragmatis, Macice, z glist, etc. Kaszel być może. Sposoby do Leczenia.
CHceszli Kaszel uleczyć, według opisanych znaków i
Chimi á to O Wielkiey Chorobie. Tráktát Pierwszy O Kászlu.
Przyczyny kászlu pospolite. Naprzod przeźiąbienie, ták árteyą ostrą, iáko też pićiem nagłym źimnego napoiu. Item. Z głowy spadáiące humory słone, ostre, Arteriam Asperam, ktorą łechcąc kászel pobudzáią. Item. Gdy w się kto iákiego prochu ostrego, álbo dymu nábierze. Item. Tłuste potráwy z ápetytem iedzone, niekiedy bywáią przyczyną Kászlu, Orzechy też kto ich wiele iada kászlu nábawiáią. Oprocz tego, z przyczyny Zołądká, Wątroby, Sledźiony, Diaphragmatis, Mácice, z glist, etc. Kászel bydź może. Sposoby do Leczenia.
CHceszli Kászel uleczyć, według opisanych znákow y
Skrót tekstu: CompMed
Strona: 149
Tytuł:
Compendium medicum
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1719
Data wydania (nie później niż):
1719
, wystarczą bogaci, Wszak mówimy: kto bluje, że ortami płaci. Trudne, rzeczesz, sposoby; trudniejszyć od moczu, Bo z uryną każdy się ludzkich strzeże oczu, Z tym ani z tamtym nikt się tak nie może liszyć, Ale koniecznie z drugim musi towarzyszyć. Nie masz wstydu, kto nazbyt wina dziś nabierze, Nie chodząc za drzwi, oblwać obrus i talerze. W ostatku wszytkie nasze podatki pieniężne, Pogłówne i akcyza, czopowe, szelężne Pobory i podymne bez wielkiej kradzieży Nie są, gdzie na przysiędze wszytka rzecz należy. To żart; lecz rzekszy prawdę, którą biorę świadkiem, Żeby najlepiej zbytki opłacać podatkiem: Rychlej by
, wystarczą bogaci, Wszak mówimy: kto bluje, że ortami płaci. Trudne, rzeczesz, sposoby; trudniejszyć od moczu, Bo z uryną każdy się ludzkich strzeże oczu, Z tym ani z tamtym nikt się tak nie może liszyć, Ale koniecznie z drugim musi towarzyszyć. Nie masz wstydu, kto nazbyt wina dziś nabierze, Nie chodząc za drzwi, oblwać obrus i talerze. W ostatku wszytkie nasze podatki pieniężne, Pogłówne i akcyza, czopowe, szelężne Pobory i podymne bez wielkiej kradzieży Nie są, gdzie na przysiędze wszytka rzecz należy. To żart; lecz rzekszy prawdę, którą biorę świadkiem, Żeby najlepiej zbytki opłacać podatkiem: Rychlej by
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 553
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Jakoż i ja to wyznaję, że z tych Kawalerów naszych, którzy byli w Paryżu, żadnego nie widziałem w tym guście jak Wm Pan.
DZIWAKIEWICZ. Nie dziwuj się temy Wm Pani. Nie każdy zechce tyle dać sobie pracy, ile ja poniosłem. Kosztuje to wiele nim się człek Paryskiego ducha nabierze. Nie każdy który wojażuje, powraca do Ojczyzny umeblowawszy dobrym gu-
ztem swój rozum. I nie dziw: Ja przyznam się Wm Pani Dobrodzice pod sekretem, że mię wstyd był i patrzeć w Paryżu na tych Polaków, którzy tam razem ze mną byli. Jedni z nich z Akademikami się wiązali, drudzy na eksperymentach
. Iakoż y ia to wyznaię, że z tych Kawalerów naszych, którzy byli w Paryżu, żadnego nie widziałem w tym guście iak Wm Pan.
DZIWAKIEWICZ. Nie dziwuy się temy Wm Pani. Nie każdy zechce tyle dać sobie pracy, ile ia poniosłem. Kosztuie to wiele nim się człek Paryskiego ducha nabierze. Nie każdy który woiażuie, powraca do Oyczyzny umeblowawszy dobrym gu-
stem swóy rozum. Y nie dziw: Ia przyznam się Wm Pani Dobrodzice pod sekretem, że mię wstyd był y patrzeć w Paryżu na tych Polaków, którzy tam razem ze mną byli. Iedni z nich z Akademikami się wiązali, drudzy na experymentach
Skrót tekstu: BohFStar
Strona: 98
Tytuł:
Staruszkiewicz
Autor:
Franciszek Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1766
Data wydania (nie wcześniej niż):
1766
Data wydania (nie później niż):
1766
w Zaire/ w Cuamie/ w Manice/ i w inszych. CAPUT CURRENTIVM.
PRzeciw tej ziemi/ o której mówimy/ Insuła Z. Laurentij idzie jakby na 200. mil wielkich: a przyszedszy prawie przeciw Mozambiche/ przybliża się tam znacznie. Tam wody/ które aż dotąd miały drogę szeroką/ gdy się ich nabierze/ a przychodzą zaś na ciasne miejsce/ ściskać się muszą i wznosić/ i spadają jedna na drugą z takim pędem/ iż niemasz rzeki/ któraby miała tej być równa w tej mierze: i przetoż barzo niebezpieczne tam jest żeglowanie morskie; gdyż to tam morze ma pełno w sobie skał/ i
w Záire/ w Cuámie/ w Mánice/ y w inszych. CAPVT CVRRENTIVM.
PRzećiw tey źiemi/ o ktorey mowimy/ Insułá S. Laurentij idźie iákby ná 200. mil wielkich: á przyszedszy práwie przećiw Mozámbiche/ przybliża się tám znácznie. Tám wody/ ktore áż dotąd miáły drogę szeroką/ gdy się ich nábierze/ á przychodzą záś ná ćiásne mieysce/ śćiskáć się muszą y wznośić/ y spadáią iedná ná drugą z tákim pędem/ iż niemász rzeki/ ktoraby miáłá tey bydź rowna w tey mierze: y przetoż bárzo niebespieczne tám iest żeglowánie morskie; gdyż to tám morze ma pełno w sobie skał/ y
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 237
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609