VI
Złotołuczna Diano, by nie to promienie, a nie płaszcz podkasały, więc i to bawienie zwierzobójskie, ledwo by Driades cię znały, tak się mej panny z tobą dary porównały.
Nie jużże przecię mniemaj, aby tą różnicą owszeki-ć nie miała być ona rówiennicą. Jeśliże więc, bujwole naciągnąwszy rogi, po puszczach arkadyjskich gromisz prędkonogi
zwierz abo w bootyckich lasach szefeliną walisz żubry okrutne abo łanią inną,
nie wiesz – hej! – nie wiesz, jako Filida szeroko, jak w serce moje strzały zawodzi głęboko.
Przetoż, Diano, słuszna, aby tak ćwiczona panna z nimfami równo była policzona,
VI
Złotołuczna Dyjano, by nie to promienie, a nie płaszcz podkasały, więc i to bawienie źwierzobójskie, ledwo by Dryjades cię znały, tak się mej panny z tobą dary porównały.
Nie jużże przecię mniemaj, aby tą różnicą owszeki-ć nie miała być ona rówiennicą. Jeśliże więc, bujwole naciągnąwszy rogi, po puszczach arkadyjskich gromisz prędkonogi
źwierz abo w bootyckich lasach szefeliną walisz żubry okrutne abo łanią iną,
nie wiesz – hej! – nie wiesz, jako Filida szeroko, jak w serce moje strzały zawodzi głęboko.
Przetoż, Dyjano, słuszna, aby tak ćwiczona panna z nimfami równo była policzona,
Skrót tekstu: WieszczSielGur
Strona: 43
Tytuł:
Sielanki albo Pieśni
Autor:
Adrian Wieszczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory poetyckie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Anna Gurowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2001
chcę ja/ niechcę/ dowcipu mojego Puszczać na głębią spraw świata marnego/ Dość mojej Lodce zaniechawszy biegu/ Piąć się przy maszcie k zbawiennemu brzegu. I lubo praca moja mała będzie/ Lub w moję łódkę mało co ich wsiądzie. Przecię ja będę popływając sobie Kończył swój zamysł w zaczętym sposobie/ A ty Apollo naciągnąwszy strony Gdy śpiewać będę żywot uwiklony: W gęstym sitowiu grzechu plugawego/ Puść smutne Echo fletu twojego/ A póki lutnia twoja będzie brzmiała/ Uż i Pallady/ aby przyśpiewała: Płaczliwym głosem: głosem żałobliwym/ Pospołu ze mną niech śpiewa troskliwym. Ale się mylę/ i daremno żądam Ratunku od was. bo go nie
chcę ia/ niechcę/ dowćipu moiego Pusczać na głębią spraw świata márnego/ Dość moiey Lodce zaniechawszy biegu/ Piąć się przy maszćie k zbawiennemu brzegu. Y lubo praca moia máła będźie/ Lub w moię łodkę mało co ich wśiędźie. Przećię ia będę popływáiąc sobie Kończył swoy zamysł w záczętym sposobie/ A ty Apollo naćiągnąwszy strony Gdy śpiewáć będę żywot vwiklony: W gęstym śitowiu grzechu plugáwego/ Puść smutne Echo fletu twoiego/ A poki lutnia twoiá będźie brzmiała/ Vż y Pallády/ aby przyśpiewáłá: Płáczliwym głosem: głosem żałobliwym/ Pospołu ze mną niech śpiewa troskliwym. Ale się mylę/ y daremno żądam Rátunku od was. bo go nie
Skrót tekstu: TwarKŁodz
Strona: Bv
Tytuł:
Łódź młodzi z nawałności do brzegu płynąca
Autor:
Kasper Twardowski
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Siebeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
wiecznego! Ale i wyście godni wiecznej być pamięci, Cni trybunalistowie, za takowe chęci, Za tę żarliwość, którą ten wasz dekret słynie,
I w nieśmiertelne kraje, zdarzy Bóg, zapłynie. Więc gdy niebo przyjmuje dekret wasz tak mile, Ja o tej sprawie niosę proste krotochwile. Proste - mówię - po prostu naciągnąwszy strony, Bylem wygrał ministrom synod wyszydzony. Nie piszę jako jeden z parnaskiego koła, Mnie dosyć, gdy heretyk potrze sobie czoła. A mnie zatem popędzić Pegazego pióry, Niech się godzi w Syjońskie sławy waszej góry. Idź w niebo trybunalska, idź sprawiedliwości, Gdzie Bóg sam płaćcą żywie takiej żarliwości. RADA ABO
wiecznego! Ale i wyście godni wiecznej być pamięci, Cni trybunalistowie, za takowe chęci, Za tę żarliwość, którą ten wasz dekret słynie,
I w nieśmiertelne kraje, zdarzy Bóg, zapłynie. Więc gdy niebo przyjmuje dekret wasz tak mile, Ja o tej sprawie niosę proste krotochwile. Proste - mówię - po prostu naciągnąwszy strony, Bylem wygrał ministrom synod wyszydzony. Nie piszę jako jeden z parnaskiego koła, Mnie dosyć, gdy heretyk potrze sobie czoła. A mnie zatem popędzić Pegazego pióry, Niech się godzi w Syjońskie sławy waszej góry. Idź w niebo trybunalska, idź sprawiedliwości, Gdzie Bóg sam płaćcą żywie takiej żarliwości. RADA ABO
Skrót tekstu: PaszkMrTrybKontr
Strona: 231
Tytuł:
Rok trybunalski
Autor:
Marcin Paszkowski
Drukarnia:
Sebastian Fabrowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
się; drzewo rozdziera się w tym miejscu, gdzie jego cząstki, jedne w jedną, a drugie w drugą stronę bardziej są pociągnione. A beczka, która zeschła zewsząd ciecze, czyliż w wodzie czas jaki moczona, do swojej całości nie wraca się dla tego, że wody w siebie czyli w subtelne swoje dziurki naciągnąwszy, tym samym do większej rozciągłości przychodzi? Gdy albowiem drobnych drzewa partykuł, większa jest do wody, a niżeli wzajemna ich między sobą atrakcja, przeto w wodzie tyle od siebie odstępują, ile podług proporcyj tej atrakcyj odstąpić mogą, a wodę po między siebie ciągnąc i przyjmując; pęcznieją, i tak większej rozciągłości nabierają.
się; drzewo rozdziera się w tym mieyscu, gdzie iego cząstki, iedne w iedną, a drugie w drugą stronę bardziey są pociągnione. A beczka, która zeschła zewsząd ciecze, czyliż w wodzie czas iaki moczona, do swoiey całości nie wraca się dla tego, że wody w siebie czyli w subtelne swoie dziurki naciągnąwszy, tym samym do większey rozciągłości przychodzi? Gdy albowiem drobnych drzewa partykuł, większa iest do wody, a niżeli wzaiemna ich między sobą attrakcya, przeto w wodzie tyle od siebie odstępuią, ile podług proporcyi tey attrakcyi odstąpić mogą, a wodę po między siebie ciągnąc y przyimuiąc; pęcznieją, y tak większey rozciągłości nabieraią.
Skrót tekstu: ChróśSFizyka
Strona: 131
Tytuł:
Fizyka doświadczeniami potwierdzona
Autor:
Samuel Chróścikowski
Drukarnia:
Drukarnia Scholarum Piarum J.K.Mci i Rzeczypospolitej
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
fizyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1764
Data wydania (nie wcześniej niż):
1764
Data wydania (nie później niż):
1764
! niepokoi odnosisz.
Prawda. PRawda rodzi nienawiść: tedyć się rzec godzi; Ta Matka świątobliwa niecną Córkę rodzi.
DO Marka o przyjaźni niewzajemn. IVsz cię wolę z przyjaźni/ i bractwa quitować/ Mamli zawsze Uniej tej gwoli szkodować; Nie ty dla mnie/ ja zawsze gdym żył gwoli tobie/ Kota dość naciągnąwszy/ pocznę też żyć sobie.
Oko. CO w człeku oko! pytasz mego zdania? Oko jest okno człeka do poznania.
Jeden z miłości ku Ojczyźnie nic. Z Miłości co też trzeba czynić dla Ojczyzny/ Drugi słysząc. odpedział/ niebarzo jej bliźny; Dwaiścia lat tę Ojczyznę miłuję i raniej/ A niemogę
! niepokoi odnośisz.
Prawdá. PRawdá rodźi nienáwiść: tedyć się rzec godźi; Tá Mátká świątobliwa niecną Corkę rodźi.
DO Márká o przyiaźni niewzáiemn. IVsz ćię wolę z przyiáźni/ y bráctwá quitowáć/ Mamli záwsze Vniey tey gwoli szkodowáć; Nie ty dla mnie/ ia záwsze gdym żył gwoli tobie/ Kotá dośc náćiągnąwszy/ pocznę tesz żyć sobie.
Oko. CO w człeku oko! pytasz mego zdánia? Oko iest okno człeká do poznánia.
Ieden z milości ku Oyczyznie nic. Z Miłośći co tesz trzebá czynić dlá Oyczyżny/ Drugi słysząc. odpedźiał/ niebárzo iey bliźny; Dwaiśćia lat tę Oyczyżnę miłuię y rániey/ A niemogę
Skrót tekstu: GawDworz
Strona: 38
Tytuł:
Dworzanki albo epigramata polskie
Autor:
Jan Gawiński
Drukarnia:
Balcer Smieszkowicz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664