że ledwie minutę mamy którą czasu/ Kiedybyśmy abo wręcz dużego zapasu Sami nie mordowali/ abo ci się z niemi Psi nasi nie wodzili. Czego dotąd swymi Ze oczyma nie widzisz/ wielka to nowina/ Zaczym w takim obrocie będąc co godzina/ W siłach już ustawamy/ i błache te proce Strzelać ich nie nadążą. A co nam wysoce Ważyć sobie potrzeba/ i bez wątpliwości Dobrotliwych przeczytać Bogów opatrzności/ Gdyby się nie przebiegał jeden tu Młodzieniec W białym lekkim Teleju/ Wawrzynowy wieniec Mając świej na głowie/ a z biodr opuszczony Luk i kołczżan z strzałami/ Dawnoby obrony Nasze te nie zdołały. Wiedzieć nie możemy Kto i skąd
że ledwie minutę mamy ktorą czásu/ Kiedybyśmy ábo wręcz dużego zápásu Sámi nie mordowáli/ ábo ci się z niemi Pśi nási nie wodzili. Czego dotąd swymi Ze oczymá nie widzisz/ wielka to nowiná/ Záczym w tákim obrocie będąc co godziná/ W siłách iuż vstawamy/ y błache te proce Strzeláć ich nie nádążą. A co nąm wysoce Ważyć sobie potrzebá/ y bez wątpliwości Dobrotliwych przeczytáć Bogow opátrzności/ Gdyby się nie przebiegał ieden tu Młodzieniec W białym lekkim Teleiu/ Wáwrzynowy wieniec Máiąc świey ná głowie/ á z biodr opuszczony Luk y kołczżan z strzáłámi/ Dawnoby obrony Násze te nie zdołáły. Wiedzieć nie możemy Kto y zkąd
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 60
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
ciepłej przystęp barzo śliski, Drą się Turcy, jeżeli gdzie postrzegą dziury, Jedni zębami, drudzy biorąc na pazury. Zrucają ich Kozacy, już strzelbę pokiną, Wręcz ich sieką pałaszem, kolą rohatyną; Ale gdy coraz na mord ludzie idą nowi, Wskok Sajdaczny daje znać o tym hetmanowi, Że Kozacy słabieją i ledwie nadążą Bić Turków, gdy ich wkoło taboru okrążą; Prosi, żeby zawczasu obmyślał posiłki, A jeżeli być może, Turkom szedł w zatyłki. Już czuł o tym Chodkiewicz, wskok przeto za posłem Wejera śle z Lermuntem; obadwa z wyniosłem Chodkiewicz posiłkuje CZĘŚĆ PIĄTA
Sercem, oba niemieckie wodzili piechoty. Więc Jelski i Rakowski
ciepłej przystęp barzo śliski, Drą się Turcy, jeżeli gdzie postrzegą dziury, Jedni zębami, drudzy biorąc na pazury. Zrucają ich Kozacy, już strzelbę pokiną, Wręcz ich sieką pałaszem, kolą rohatyną; Ale gdy coraz na mord ludzie idą nowi, Wskok Sajdaczny daje znać o tym hetmanowi, Że Kozacy słabieją i ledwie nadążą Bić Turków, gdy ich wkoło taboru okrążą; Prosi, żeby zawczasu obmyślał posiłki, A jeżeli być może, Turkom szedł w zatyłki. Już czuł o tym Chodkiewicz, wskok przeto za posłem Wejera śle z Lermuntem; obadwa z wyniosłem Chodkiewicz posiłkuje CZĘŚĆ PIĄTA
Sercem, oba niemieckie wodzili piechoty. Więc Jelski i Rakowski
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 164
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
, różnego rynsztunku, Z których parę cudnych kit dali w podarunku Wielkiemu hetmanowi; wziął puzdro podczaszy Z ośmią pełnych szorbetu pachnącego flaszy. Tak Kozacy broili, a tymczasem nasze Nużne wojsko słabieje i konie bez pasze Zdychają; smród w obozie, skąd chorych na poły; Niemcy sną jako muchy i ledwie im doły Zdrowi kopać nadążą; Węgrzy zuciekali. Ale i Zaporowcy już się barzo chwiali, I przyszłoby do buntu dla nędze, dla głodu; Lecz i tu nie zaniechał pokazać dowodu Turcy przestrzeżeni od naszych zbiegów Kozacy w nocy w obozie tureckim Obozu polskiego wizerunk WOJNA CHOCIMSKA
Cnoty swojej Sajdaczny, gdy i sam zabiega, I w czas o buncie
, różnego rynsztunku, Z których parę cudnych kit dali w podarunku Wielkiemu hetmanowi; wziął puzdro podczaszy Z ośmią pełnych szorbetu pachnącego flaszy. Tak Kozacy broili, a tymczasem nasze Nużne wojsko słabieje i konie bez pasze Zdychają; smród w obozie, skąd chorych na poły; Niemcy sną jako muchy i ledwie im doły Zdrowi kopać nadążą; Węgrzy zuciekali. Ale i Zaporowcy już się barzo chwiali, I przyszłoby do buntu dla nędze, dla głodu; Lecz i tu nie zaniechał pokazać dowodu Turcy przestrzeżeni od naszych zbiegów Kozacy w nocy w obozie tureckim Obozu polskiego wizerunk WOJNA CHOCIMSKA
Cnoty swojej Sajdaczny, gdy i sam zabiega, I w czas o buncie
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 215
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
na Budziakach budzą, Gdzie i ludzi nagubią, i koni nachudzą, Wróciwszy się do domu, usnęli też wzajem; W tropy orda za nimi, cały Krym z Nahajem, Żeby oddać wet wetem, zaświeci im w oczy, Sto wsi spali, a ludzi sto tysięcy wtroczy, Że ledwie iść do domu z jasyrem nadążą. My igramy; ścinają oni, palą, wiążą, Czy nie wiedzą, bodaj ich zabito, że czasu Sejmu nie trzeba robić w Koronie hałasu? Bóg strzegł, że wciąż do Grodna nie szli wyuzdani, Kędy i król, i oba sejmują hetmani. Wolen by był Dąbrowski, gdyż na poganina Padłby rozerwanego
na Budziakach budzą, Gdzie i ludzi nagubią, i koni nachudzą, Wróciwszy się do domu, usnęli też wzajem; W tropy orda za nimi, cały Krym z Nahajem, Żeby oddać wet wetem, zaświeci im w oczy, Sto wsi spali, a ludzi sto tysięcy wtroczy, Że ledwie iść do domu z jasyrem nadążą. My igramy; ścinają oni, palą, wiążą, Czy nie wiedzą, bodaj ich zabito, że czasu Sejmu nie trzeba robić w Koronie hałasu? Bóg strzegł, że wciąż do Grodna nie szli wyuzdani, Kędy i król, i oba sejmują hetmani. Wolen by był Dąbrowski, gdyż na poganina Padłby rozerwanego
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 505
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987