zrabowano; na miasto, zakony i jurysdyki wielką sumę nałożono i póty z więzienia nie wypuszczano aż tę uiścili. A tak irrecollecta audacia siła ludziom, quod magis duchownym licha narobiła.
Ipan wojewoda wileński z swojemi kilką chorągwiami i szwedzkiego wojska dziesięcią tysięcy persecutus wojsko litewskie. Wojsko się umykało, szwed go nie mógł w persequi nadążyć dla zgłodzonego kraju.
Trybunały dwa zaczęły się: jeden solito loco et praxi w Wilnie sub directione mea; duchowny sub directione ip. Terebesza podstolego rzeczyckiego deputata żmudzkiego. Drugi w Mińsku pod dyrekcją p. Kotła kasztelana trockiego bez duchowieństwa; obadwa limitowane.
Jako się prędko umknęło wojsko litewskie a persecutione wojsk szwedzkich, tak zaraz
zrabowano; na miasto, zakony i juryzdyki wielką summę nałożono i póty z więzienia nie wypuszczano aż tę uiścili. A tak irrecollecta audacia siła ludziom, quod magis duchownym licha narobiła.
Jpan wojewoda wileński z swojemi kilką chorągwiami i szwedzkiego wojska dziesięcią tysięcy persecutus wojsko litewskie. Wojsko się umykało, szwed go nie mógł w persequi nadążyć dla zgłodzonego kraju.
Trybunały dwa zaczęły się: jeden solito loco et praxi w Wilnie sub directione mea; duchowny sub directione jp. Terebesza podstolego rzeczyckiego deputata żmudzkiego. Drugi w Mińsku pod dyrekcyą p. Kotła kasztelana trockiego bez duchowieństwa; obadwa limitowane.
Jako się prędko umknęło wojsko litewskie a persecutione wojsk szwedzkich, tak zaraz
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 213
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
Bóg z miłosierdzia swego świętego wojsku W. K. Mści, Pana mego miłościwego, dnia wczorajszego z nieprzyjacielem, którego od Kwidzyna ku Królewcowi, aby go opanował, idącego przeszedszy w Trzcianej zwarliśmy się, gdzie od samego południa aż do samej nocy bitwa z łaski bożej szczęśliwie między naszą a jego jezdą, ponieważ piechota nadążyć niemogła, trwała. Party nieprzyjaciel do samego Sztumu, który minąwszy ku Malborkowi pospieszył; noc a zmordowanie koni więcej niedopuściły czynić. Particularia W. K. Mości, Panu memu miłościwemu, niepiszę, wiedząc o tem, że nie znidzie na tych, od których dostateczną wiadomość wziąć będziesz raczył. To tylko
Bóg z miłosierdzia swego świętego wojsku W. K. Mści, Pana mego miłościwego, dnia wczorajszego z nieprzyjacielem, którego od Kwidzyna ku Królewcowi, aby go opanował, idącego przeszedszy w Trzcianej zwarliśmy się, gdzie od samego południa aż do samej nocy bitwa z łaski bożej sczęśliwie między naszą a jego jezdą, ponieważ piechota nadążyć niemogła, trwała. Party nieprzyjaciel do samego Sztumu, który minąwszy ku Malborkowi pospieszył; noc a zmordowanie koni więcéj niedopuściły czynić. Particularia W. K. Mości, Panu memu miłościwemu, niepiszę, wiedząc o tém, że nie znidzie na tych, od których dostateczną wiadomość wziąść będziesz raczył. To tylko
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 155
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
Tegoż dnia skoro się wszystko wojsko przewiozło, szli półtory mile za Ren ku Lotaryngii, około południa Drusenhejm (gdzie było stanowisko arcyksiążęce) co najforemniej mogli przechodząc. Stał sam arcyksiążę w oknie z hetmańskim lokotenentem margrabią z Montenegru i wszystkim swym dworem i starszyzną wszystkich wojsk swoich. Do którego dla informacji zwołany, nie mógłem nadążyć odpowiadać na gęste pytania. Coby to za naród kozacki? Dalekoli ich ziemia za Pol- ską? Jeśli mają swego króla, jeśli szli przez Polskę, i jeśli się też nie bali Polacy? Na co skoro się im odpowiedziało, to znowu niektórzy: Nie można rzec aby to Polacy, bo tu często bywają,
Tegoż dnia skoro się wszystko wojsko przewiozło, szli półtory mile za Ren ku Lotaryngii, około południa Drusenhejm (gdzie było stanowisko arcyksiążęce) co najforemniej mogli przechodząc. Stał sam arcyksiążę w oknie z hetmańskim lokotenentem margrabią z Montenegru i wszystkim swym dworem i starszyzną wszystkich wojsk swoich. Do którego dla informacyi zwołany, nie mógłem nadążyć odpowiadać na gęste pytania. Coby to za naród kozacki? Dalekoli ich ziemia za Pol- ską? Jeśli mają swego króla, jeśli szli przez Polskę, i jeśli się też nie bali Polacy? Na co skoro się im odpowiedziało, to znowu niektórzy: Nie można rzec aby to Polacy, bo tu często bywają,
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 93
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
nie jednakie pary z ziemie wychodzą na każdy rok/ ale pod czas więcej pod czas mniej ich bywa: skąd też i dżdże nie jednakowe bywają/ ale raz więtsze/ drugi raz tak suche lata bywają/ że mało co wilgości dżdżystej bywa. Toż też rozumieć potrzeba i o podziemnych parach/ iż nie mogłyby nadążyć/ aby jednostajnie rzeki miały płynąć/ i inne źrzodła ustawicznie wynikać: bo rzeki własną wodę swoję i w najwiętsze gorąca mają/ i nigdy ich woda nie wysycha: przychodnia woda czasem przybywa czasem ubywa. Tak tedy to mniemanie rozumiejąc/ może być prawdziwe/ to przecie przyłożywszy: że i te pary podziemne z wielu innych
nie iednákie páry z źiemie wychodzą ná káżdy rok/ ále pod cżás więcey pod cżás mniey ich bywa: zkąd też y dżdże nie iednákowe bywáią/ ále raz więtsze/ drugi raz ták suche látá bywáią/ że mało co wilgosći dżdżystey bywa. Toż też rozumieć potrzebá y o podźiemnych párách/ iż nie mogłyby nádążyć/ aby iednostáynie rzeki miáły płynąć/ y inne źrzodłá vstawicżnie wynikáć: bo rzeki własną wodę swoię y w naywiętsze gorąca maią/ y nigdy ich wodá nie wysycha: przychodnia wodá cżásem przybywa cżásem ubywa. Ták tedy to mniemánie rozumieiąc/ może bydź prawdźiwe/ to przećie przyłożywszy: że y te páry podżiemne z wielu innych
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 19.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
w pióra koń mistrza mojego; U którego się potem przez wszytek czas chował, Aż mu wszytkie gusła zniósł Astolf i popsował. PIEŚŃ XXII.
XXVI.
Nigdy się nie stawiło lepiej Astolfowi Szczęście nad on czas, kiedy lotnemu koniowi Panem został, bo ziemię i morze okrążyć, Jako miał wolą Astolf, nie mógłby nadążyć Żaden inszy, krom tego, który ode wschodu Mógł za kilkanaście dni przepaść do zachodu; A już go beł i przedtem spróbował i wiedział, Że lekko niósł i nie trząsł, gdy kto na niem siedział.
XXVII.
W Indii go sprobował Astolf pomieniony, Kiedy beł przez Melissę z ręku wybawiony Niezbożnej czarownice onej,
w pióra koń mistrza mojego; U którego się potem przez wszytek czas chował, Aż mu wszytkie gusła zniósł Astolf i popsował. PIEŚŃ XXII.
XXVI.
Nigdy się nie stawiło lepiej Astolfowi Szczęście nad on czas, kiedy lotnemu koniowi Panem został, bo ziemię i morze okrążyć, Jako miał wolą Astolf, nie mógłby nadążyć Żaden inszy, krom tego, który ode wschodu Mógł za kilkanaście dni przepaść do zachodu; A już go beł i przedtem spróbował i wiedział, Że lekko niósł i nie trząsł, gdy kto na niem siedział.
XXVII.
W Indyej go sprobował Astolf pomieniony, Kiedy beł przez Melissę z ręku wybawiony Niezbożnej czarownice onej,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 176
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
mnie, na tych urzędach zostawszy, żyć dłużej nad lat trzy, cztery niepodobna. Bo to tego imaginować niepodobna, co się tu ze mną dzieje. Jeśli Wć moje serce pomnisz we Lwowie albo tu podczas owych trwóg, to tak co boży dzień. Oczy-m już sobie wypatrzył, czytając a podpisując. Czterech pisarzów pisać nadążyć nie może; a najgorzej o te nieszczęsne chleby, którychem się ja nie tykał, a oni mnie gryzą głowę, i biskupi wszyscy (albo raczej niektórzy) chcą być jeszcze na mnie na sejmie złymi. A u mnie nie tylko że w każdym starostwie stoi chorągiew, ale jeszcze i tych posłów dwóch tatarskich, których
mnie, na tych urzędach zostawszy, żyć dłużej nad lat trzy, cztery niepodobna. Bo to tego imaginować niepodobna, co się tu ze mną dzieje. Jeśli Wć moje serce pomnisz we Lwowie albo tu podczas owych trwóg, to tak co boży dzień. Oczy-m już sobie wypatrzył, czytając a podpisując. Czterech pisarzów pisać nadążyć nie może; a najgorzej o te nieszczęsne chleby, którychem się ja nie tykał, a oni mnie gryzą głowę, i biskupi wszyscy (albo raczej niektórzy) chcą być jeszcze na mnie na sejmie złymi. A u mnie nie tylko że w każdym starostwie stoi chorągiew, ale jeszcze i tych posłów dwóch tatarskich, których
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 254
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
których każdy trzech albo czterech prowadzi. Są tak prędcy i pilni na odwodzie idąc dzień i noc/ z wielką ostróżnością/ że rzecz jest niepodobna/ aby ich Wojsko jakie w dobrej sprawie dogonić mogło/ gdyż się nie bawią tylko po kilku godzinach na wytchnienie/ i pokarmienie koni. Jeśli który więzień nie może za nimi nadążyć/ albo się rozchoruje/ zaraz go zetną/ tych zaś co zdrowo i w cale uwodzą/ przedają Turkom/ którzy na miejsca pewne przyjezdżają/ jako na Jarmark najlepszego Towaru/ co z Ordy pochodzi. Małe chłopięta/ i dziewczyny młode/ są w większej cenie/ a gdy się jeszcze przytym nadobna trafi/ mają
ktorych kożdy trzech álbo czterech prowádźi. Są ták prędcy y pilni ná odwodźie idąc dźień y noc/ z wielką ostrożnośćią/ że rzecz iest niepodobna/ áby ich Woysko iákie w dobrey spráwie dogonić mogło/ gdyż się nie báwią tylko po kilku godźinách ná wytchnienie/ y pokármienie koni. Ieśli ktory więźień nie może zá nimi nádążyć/ álbo się rozchoruie/ záraz go zetną/ tych záś co zdrowo y w cále vwodzą/ przedáią Turkom/ ktorzy ná mieyscá pewne przyiezdżáią/ iáko ná Iármárk naylepszego Towáru/ co z Ordy pochodźi. Máłe chłopiętá/ y dźiewczyny młode/ są w większey cenie/ á gdy się ieszcze przytym nádobna tráfi/ máią
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 74
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
rada plecie) namniejszej rzeczy nie mogę w chałupie ani czynić/ ani mówić/ aliści już wiedzą po wszystkim mieście. I trzy razy jeszcze więcej przykłada/ niżeli jest. Jest plugawa/ dom i statki nie trzyma chędogo. Wszytkie kąty pełne gowien * śmieci.) Jest szkodnica wielka/ nie mogę jej tak wiele garnców nadążyć/ jako ona potłucze. Czego się jedno tknie/ to jej z ręku wypada. Ktemu też nie jest wierna/ kradnie/ kędy czego może dopaść. A choć człowiek wie/ że nikt inszy nie uczynił/ tylko ona/ przecię przysięga na żywy Bóg/ że nie ona. Szkoda jej i mocy i urody.
rádá plecie) namnieyszey rzecży nie mogę w cháłupie áni cżynić/ áni mowić/ áliśći już wiedzą po wszystkim mieśćie. Y trzy rázy jeszcże więcey przykłáda/ niżeli jest. Iest plugáwa/ dom y státki nie trzyma chędogo. Wszytkie kąty pełne gowien * śmieći.) Iest szkodnicá wielka/ nie mogę jey ták wiele gárncow nádążyć/ jáko oná potłucże. Cżego śie jedno tknie/ to jey z ręku wypáda. Ktemu też nie jest wierna/ krádnie/ kędy cżego może dopáść. A choć człowiek wie/ że nikt inszy nie vcżynił/ tylko oná/ przećię przyśięga ná żywy Bog/ że nie oná. Szkodá jey y mocy y urody.
Skrót tekstu: VolcDial
Strona: 96
Tytuł:
Viertzig dialogi
Autor:
Nicolaus Volckmar
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Arctikiemu. Za czym ku Arctickiemu snadnie może żeglować/ aże za 60. gradus: a zaś ku Antarctickiemu doznawają zimna nieznosnego pod 50. gradusem: i owszem Petrus de Agnaja, doznał nieznosnego zimna pod 45. i Georgius Aquilar, zastał pod 47. w Miesiącu Lipcu taki śnieg/ iż też i łopatami nie możono nadążyć wyrzucać go z okrętu: i umarło tam 8. ludzi dla zimna/ kiedy z sobą zasiedli i rozmawiali odpoczywając. Przetoż/ co piszą iż w ostatnich krajach północych jest jedna wyspa długa/ która się rozciąga od wąskiego morza dy Ania, aż do Estotilante (której w dłuż jest na 1000. mil Niemieckich/
Arctikiemu. Zá czym ku Arctickiemu snádnie może żeglowáć/ áże zá 60. gradus: á záś ku Antárctickiemu doznáwáią źimná nieznosneg^o^ pod 50. gradusem: y owszem Petrus de Agnaia, doznał nieznosne^o^ źimná pod 45. y Georgius Aquilar, zástał pod 47. w Mieśiącu Lipcu táki śnieg/ iż też y łopátámi nie możono nádążyć wyrzucáć go z okrętu: y vmárło tám 8. ludźi dla źimná/ kiedy z sobą záśiedli y rozmawiáli odpoczywáiąc. Przetoż/ co piszą iż w ostátnich kráiách pułnocnych iest iedná wyspá długa/ ktora się rozćiąga od wąskiego morzá di Ania, áż do Estotilante (ktorey w dłuż iest ná 1000. mil Niemieckich/
Skrót tekstu: BotŁęczRel_II
Strona: 10
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. II
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609