nieszczęsnego Córką była możnego króla galickiego, Mówię, byłam: terazem nie jest więcej ona, W nędzy, w żalu, w nieszczęściach wszytkich pogrążona! Co jednak wszytko poszło z niezbednej miłości, Która więc pospolicie zda się, że z słodkości Swojej hojnie na pierwszem początku udawa, Ale się źle każdemu nakoniec nadawa.
V.
Szczęśliwiem i w dostatku wielkiem przedtem żyła, Młodąm, gładką, bogatą i uczciwą była; Terazem zubożała, terazem spodlała, Teraz nanieszczęśliwszą na świecie została! Ale abyś mógł wszytko dostatecznie wiedzieć, Chcę przyczynę mej nędze z korzenia powiedzieć; A choć mię w niej podomno potem nie ratujesz
nieszczęsnego Córką była możnego króla galickiego, Mówię, byłam: terazem nie jest więcej ona, W nędzy, w żalu, w nieszczęściach wszytkich pogrążona! Co jednak wszytko poszło z niezbednej miłości, Która więc pospolicie zda się, że z słodkości Swojej hojnie na pierwszem początku udawa, Ale się źle każdemu nakoniec nadawa.
V.
Szczęśliwiem i w dostatku wielkiem przedtem żyła, Młodąm, gładką, bogatą i uczciwą była; Terazem zubożała, terazem spodlała, Teraz nanieszczęśliwszą na świecie została! Ale abyś mógł wszytko dostatecznie wiedzieć, Chcę przyczynę mej nędze z korzenia powiedzieć; A choć mię w niej podomno potem nie ratujesz
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 274
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
koniec wpędził nas tam, gdzie ostre skały Niedaleko Rocelle wierzch ukazowały; I by się beł nad nami sam Bóg nie zmiłował Abo wichru nie wściągnął i nie uhamował, Nie było już żadnego prawie podobieństwa Z onego tak strasznego uść niebezpieczeństwa.
XVII.
Odoryk się do tego sposobu udawa, Który się w takiem razie nie zawsze nadawa: W bat mały, uwiązany z okrętu, mię puszcza I sam się weń z inszemi dwiema za mną puszcza; I drudzy się do batu cisnęli za niemi, Ale ci, którzy naprzód wskoczyli, ostremi Mieczami ich od siebie daleko trzymali I bojąc się obciążyć, linę ucinali.
XVIII.
Jako Bóg chciał,
koniec wpędził nas tam, gdzie ostre skały Niedaleko Rocelle wierzch ukazowały; I by się beł nad nami sam Bóg nie zmiłował Abo wichru nie wściągnął i nie uhamował, Nie było już żadnego prawie podobieństwa Z onego tak strasznego uść niebezpieczeństwa.
XVII.
Odoryk się do tego sposobu udawa, Który się w takiem razie nie zawsze nadawa: W bat mały, uwiązany z okrętu, mię puszcza I sam się weń z inszemi dwiema za mną puszcza; I drudzy się do batu cisnęli za niemi, Ale ci, którzy naprzód wskoczyli, ostremi Mieczami ich od siebie daleko trzymali I bojąc się obciążyć, linę ucinali.
XVIII.
Jako Bóg chciał,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 277
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Zażywszy na wieczor chleba, Stać abo chodzić potrzeba.
Wtóre zamysły lepsze.
Ryby orzechami, a mięso serem zajeść potrzeba.
Gość i ryba trzeciego dnia cuchną.
Niebezpieczeństwa uczą baożeństwa.
Prędkie dowcipy niepewne.
Cnotę samę rzadki miłuje, Co innego wniej upatruje.
Lepiej psa rozdraźnić niż babę.
Nagła rada, rzadko się nadawa.
Uciec nie sromota, kto szanuje żywota.
Lepiej na jednę nogę chromać, niż na obie.
Co się przejrzało, latwiej się ganić niż naprawić może.
Kto wczym nie może przodkować, Nie poślednia i wtorkować.
Początek dobry, Koniec miewa podobny.
Zpoczątku trzeba zabiegać złemu.
Szczęście do Pana ujdzie za
Zażywszy na wieczor chleba, Stać abo chodzić potrzeba.
Wtore zamysły lepsze.
Ryby orzechami, a mięso serem zajeść potrzeba.
Gość y ryba trzeciego dnia cuchną.
Niebespieczeństwa uczą baożeństwa.
Prętkie dowćipy niepewne.
Cnotę samę rzadki miłuje, Co innego wniey upatruie.
Lepiey psa rozdraźnić niż babę.
Nagła rada, rzadko śię nadawa.
Ućiec nie sromota, kto szanuje żywota.
Lepiey na jednę nogę chromać, niż na obie.
Co śię przeyrzało, latwiey śię ganić niż naprawić może.
Kto wczym nie może przodkować, Nie poślednia y wtorkować.
Początek dobry, Koniec miewa podobny.
Zpoczątku trzeba zabiegać złemu.
Szczęśćie do Pana uydzie za
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 135
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
się Rzym napierał. Olszewski dobrego animuszu i wspniałości, Arcybiskupem Gnieźnieńskim zostawszy, chciał koniecznie dokazać tego, aby Nuncjusza w Polsce niebyło. Pretendują on, ile że lege bywszy Legatus natus, żeby mógł sam funkcją Nuncjusza administrare w Polsce, i że to z fundacyj Arcybskupa Gnieźnieńskiego wyczytał, że wszystkie te prerogatywy sedi Gnesnensi nadawa Papież, która to pretensja magno motu agitabatur. Subjungo jeden tylko przykład, że Biskupa sam Papież skonfundował w ten sposób. Był u Papieża Urbana VIII. Posłem, od Władysława Króla, Biskup pewny Polski, (którego nomine non utar, ponam pro nomine factum) górnej fantazyj, i wspaniałością, i wyniosłością swoją naprzykrzył
się Rzym nápierał. Olszewski dobrego ánimuszu y wspniałośći, Arcybiskupem Gnieźnińskim zostawszy, chćiał koniecznie dokazáć tego, áby Nuncyuszá w Polszcze niebyło. Pretenduią on, ile źe lege bywszy Legatus natus, żeby mogł sam funkcyą Nuncyuszá administrare w Polszcze, y że to z fundácyi Arcybskupá Gnieźnieńskiego wyczytał, że wszystkie te prerogatywy sedi Gnesnensi nádáwa Papież, która to pretensya magno motu agitabatur. Subjungo ieden tylko przykład, że Biskupá sam Papież skonfundował w ten sposób. Był u Papieżá Urbaná VIII. Posłem, od Władysławá Krolá, Biskup pewny Polski, (ktorego nomine non utar, ponam pro nomine factum) gorney fantazyi, y wspániałośćią, y wyniosłośćią swoią náprzykrzył
Skrót tekstu: RadzKwest
Strona: 99
Tytuł:
Kwestie polityczne
Autor:
Franciszek Radzewski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Jako się niepodobnie z tego ukochała/ Ze którą to dopiero z Wenerą równano/ I za Monster osobny przyrodzenia miano/ W gładkości i chwalebnych wszytkich obyczajach; Czym dalej słynęła po odległych krajach/ I nie był w Hesperiej/ kto nie słyszał o niej: Onoż teraz jako się jałowica goni Za doródnym Buhajem/ i nadawa sama: Taż to Wenus: ta nowa Neronowa Dama/ I Trojańska Helena: O zaprawdęć nie ma Wstydu w oczach. A mało jeszcze na tym mniema Ze sama wie: ale to roztrzęsie po Mieście Wszytkim zaraz. Co każdej wrodzona Niewieście Ze nic taić nie może i jedna przed drugą Coś mając z świegotliwą
Iáko się niepodobnie z tego vkocháłá/ Ze ktorą to dopiero z Wenerą rownáno/ Y zá Monster osobny przyrodzenia miáno/ W gładkości y chwalebnych wszytkich obyczáiách; Czym dáley słynęłá po odległych kráiách/ Y nie był w Hesperyey/ kto nie słyszał o niey: Onoż teraz iáko się iáłowicá goni Zá dorodnym Buháiem/ y nádawa sámá: Táż to Wenus: tá nowa Neronowa Dámá/ Y Troiáńska Helená: O záprawdęć nie ma Wstydu w oczách. A máło ieszcze ná tym mniema Ze sámá wie: ále to rostrzęsie po Mieście Wszytkim záraz. Co káżdey wrodzona Niewieście Ze nic táić nie może y iedná przed drugą Coś máiąc z świegotliwą
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 30
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
tak dostojnych/ I wszytkich tych pozbędziesz myśli niespokojnych/ Ale oraz ręką swą dokażesz tam tego/ Czemu się świat zdumieje/ i niedopiął czego Nikt z śmiertelnych przed tobą. Bowiem do Wenery/ I rankory pokryte/ że ich często wadzi Nierządem swym z Bogami/ i czasem odsadzi Własną żonę/ a sama abo się nadawa Abo insze podścieła. Czego się dostawa Nadewszytkie Junonie/ barzo w tym żarliwej/ Kiedy Jowisz z natury swojej gamratliwy Za jej sprawą/ abo się przymknie do Alkmeny I tam trzy dni/ trzy nocy/ morduje swe Weny Nad dużym Herkulesem/ abo do Terydy/ Abo Ledy/ i wszytkie przechodząc niewstydy W byku do Pazyfai
ták dostoynych/ Y wszytkich tych pozbędziesz myśli niespokoynych/ Ale oraz ręką swą dokażesz tám tego/ Czemu się świát zdumieie/ y niedopiął czego Nikt z śmiertelnych przed tobą. Bowiem do Wenery/ Y ránkory pokryte/ że ich często wádzi Nierządem swym z Bogámi/ y czasem odsádzi Własną żonę/ á sámá ábo się nádawa Abo insze podscieła. Czego się dostawa Nádewszytkie Iunonie/ bárzo w tym żarliwey/ Kiedy Iowisz z nátury swoiey gámrátliwy Zá iey spráwą/ ábo się przymknie do Alkmeny Y tám trzy dni/ trzy nocy/ morduie swe Weny Nád dużym Herkulesem/ ábo do Therydy/ Abo Ledy/ y wszytkie przechodząc niewstydy W byku do Pázyfai
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 44
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
bez odwłoki oddawali, pod zapłaceniem de suo takiej drugiej sumy ad instantiam każdego senatora, o co forum peremptorie na trybunały tak koronne, jako i litewskie ukazano było.
4. Z strony tych, którzy są różni w religij, widziemy, że gdzie co poniewoli i z urazą dzieje się w tej mierze, nie nadawa się; przetoż rozumiemy, żeby tę drogę, którą upatrzyli w tym przodkowie naszy i my ją dzierżeć dotąd i dali zachować, i nie puszczać się jej, i pokój, jako jest między nami konfederacyją warowany, szczyrze i statecznie zachować, i co by do zadzierżenia onego należało, nienaruszenie trzymać i zabieżeć temu,
bez odwłoki oddawali, pod zapłaceniem de suo takiej drugiej sumy ad instantiam każdego senatora, o co forum peremptorie na trybunały tak koronne, jako i litewskie ukazano było.
4. Z strony tych, którzy są różni w religij, widziemy, że gdzie co poniewoli i z urazą dzieje się w tej mierze, nie nadawa się; przetoż rozumiemy, żeby tę drogę, którą upatrzyli w tym przodkowie naszy i my ją dzierżeć dotąd i dali zachować, i nie puszczać się jej, i pokój, jako jest między nami konfederacyją warowany, szczyrze i statecznie zachować, i co by do zadzierżenia onego należało, nienaruszenie trzymać i zabieżeć temu,
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 276
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957
zadawać śmiał, ale aby wiedzieli o związkach pokrewnych, a w nich raz będąc, onych niepowtarzali: gdyż nad temi plaga boska wisi, i świętobliwa ręka jego onych nieokrywa; skąd i rozumny gospodarz konia stada swego z stadem swojem nie łączy, czyniąc to i mając w tem experientiam, że się to nie nadawa.
Poczynam tedy, mój kochany wnuku, panie starosto płoskirowski od pradziada rodzonego wmci a stryjecznego Karola wnuka mego, wielmożnego Stanisława Koniecpolskiego na Koniecpolu, kasztelana sieradzkiego, starosty wieluńskiego. Ten ożeniwszy się w domu starożytnym ich mość panów Ligęzów, herbu Ośla głowa, przy inszej pomocy na starostwo wieluńskie konsens od króla jego mości otrzymawszy
zadawać śmiał, ale aby wiedzieli o związkach pokrewnych, a w nich raz będąc, onych niepowtarzali: gdyż nad temi plaga boska wisi, i świętobliwa ręka jego onych nieokrywa; skąd i rozumny gospodarz konia stada swego z stadem swojém nie łączy, czyniąc to i mając w tém experientiam, że się to nie nadawa.
Poczynam tedy, mój kochany wnuku, panie starosto płoskirowski od pradziada rodzonego wmci a stryjecznego Karola wnuka mego, wielmożnego Stanisława Koniecpolskiego na Koniecpolu, kasztelana sieradzkiego, starosty wieluńskiego. Ten ożeniwszy się w domu starożytnym ich mość panów Ligęzów, herbu Ośla głowa, przy inszej pomocy na starostwo wieluńskie konsens od króla jego mości otrzymawszy
Skrót tekstu: KoniecZRod
Strona: 161
Tytuł:
Rodowód
Autor:
Zygmunt Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1651
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1651
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
się rządu ujmują tak, że co żywo, do nich po rozum chodzi, a nawet i biskupów samych pedagogami zostali. O czym ci lepiej wiedzą, co się im za nos wodzić dadzą albo nieleda dali. Ten rząd zaś żeby im tym smarowniej szedł, Komora rzymska w to wkroczyła, która tej hordzie niezmierne indulty nadawa, a naprzeciw temu zaś w Rzymie nie tak są i namożniejszych królów płatne zalety, jako jezuickie, która sama rzecz barzo do kierowania rzeczom przy dworach jest płatna. Gniazdo sobie tak na dworach potentatów zbudowawszy, dopiero te kanie na myślicwo wylatują i do drugiej sztuki sobie bardzo zręcznie przystępują, a w miastach przedniejszych seminaria,
się rządu ujmują tak, że co żywo, do nich po rozum chodzi, a nawet i biskupów samych pedagogami zostali. O czym ci lepiej wiedzą, co się im za nos wodzić dadzą albo nieleda dali. Ten rząd zaś żeby im tym smarowniej szedł, Komora rzymska w to wkroczyła, która tej hordzie niezmierne indulty nadawa, a naprzeciw temu zaś w Rzymie nie tak są i namożniejszych królów płatne zalety, jako jezuickie, która sama rzecz barzo do kierowania rzeczom przy dworach jest płatna. Gniazdo sobie tak na dworach potentatów zbudowawszy, dopiero te kanie na myślicwo wylatują i do drugiej sztuki sobie bardzo zręcznie przystępują, a w miastach przedniejszych seminarya,
Skrót tekstu: VotKatCz_II
Strona: 454
Tytuł:
Votum katolika jednego o Jezuitach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
zaraz poprawiajcie. Prawdać, że młode u starych swe wczasy Miewają, ale jakie też Halasy. Gdyby porównał z tymi dostatkami, Nic nie mogą mieć, czego mi świadkami Same jesteście, jak często słychamy, Także oczyma swymi widywamy. Więc, choć która z nich wdową pozostawa, Rzadko to bywa, kiedy się nadawa. O młodych zasię mówiąc, kto ich chwali, Nabardzi panny, pewnie taki szali. Bo nie zaraz się młody postanowi, Chocia już którą za swoję ulowi. Dopiero wtenczas nalepiej durować, Pić i utracać, bankiety sprawować, Zwady zaczynać. A żona na poły Umiera, kiedy dziwy broi miły. Stąd też przychodzi
zaraz poprawiajcie. Prawdać, że młode u starych swe wczasy Miewają, ale jakie też Halasy. Gdyby porównał z tymi dostatkami, Nic nie mogą mieć, czego mi świadkami Same jesteście, jak często słychamy, Także oczyma swymi widywamy. Więc, choć która z nich wdową pozostawa, Rzadko to bywa, kiedy się nadawa. O młodych zasię mówiąc, kto ich chwali, Nabardzi panny, pewnie taki szali. Bo nie zaraz się młody postanowi, Chocia już którą za swoję ulowi. Dopiero wtenczas nalepiej durować, Pić i utracać, bankiety sprawować, Zwady zaczynać. A żona na poły Umiera, kiedy dziwy broi miły. Stąd też przychodzi
Skrót tekstu: SejmPanBad
Strona: 96
Tytuł:
Sejm panieński
Autor:
Jan Oleski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950