Wojsko swoje w Batalią, i zakrył prawe swoje Skrzydło Regimentem Dragońskim, i Partią znaczną Granatyerów, sam zaś Król J. M. całą noc nie zsiadał z konia, lubo gwałtowny deszcz aż do dnia nie przestawał.
Die 1. Augusti Wojsko J. K. M., ruszyło się barzo rano, chcąc Nieprzyjaciela nadegnać i dokonać, ale go i widzieć nie mogło. Nawet i Tatarskie Chorągwie, aż go pod samę nagnały Rygę. Uchodzących jednak po chrustach i przeprawach na kilkaset pobili i żywcem nabrali. Wszytkich rachują pobitych na 400. Żywcem do Augustburgu odesłanych na 200. w Wojsku I. K. Mci mała szkoda, tylko dwóch
Woysko swoie w Batálią, y zákrył práwe swoie Skrzydło Regimentem Drágonskim, y Partyą znaczną Granatyerow, sąm záś Krol J. M. cáłą noc nie zśiádał z koniá, lubo gwałtowny deszcz áż do dniá nie przestawał.
Die 1. Augusti Woysko J. K. M., ruszyło się barźo ráno, chcąc Nieprzyiaćielá nadegnáć y dokonáć, ale go y widźiec nie mogło. Náwet y Tátarskie Chorągwie, áż go pod sámę nágnáły Rygę. Vchodzących iednák po chrustách y przepráwách ná kilkáset pobili y żywcem nábráli. Wszytkich ráchuią pobitych ná 400. Zywcem do Augustburgu odesłánych ná 200. w Woysku I. K. Mći máła szkodá, tylko dwoch
Skrót tekstu: RelWyj
Strona: 8
Tytuł:
Relacja wyjazdu jego królewskiej mości z Warszawy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
za nim pozierała przydzie. Gdzie jak się nieco bawi/ sobie wspominając/. Tu się odpychał/ tu mię całował wsiadając/ I jako dzieła wzbacza swym widziane okiem/ I po szerokim morzu rozwodzi sięwzrokiem/ Z miejsca na głębi dojźrzy czegoś jakby ciało/ Opodal; jednak zrazu/ nieznać co pływało. Aż gdy nadegnała go po lekku z daleka Woda/ trup się dał widzieć jakiegoś człowieka. Nie znać czyj/ że wzdam topień wrozka ją ruszyła/ I jak nieznajomego litujac prawiła: Ktośkolwick/ ah nędzniczku? maszli k temu żonę? Ciało tym czasem wełny walą na jej stronę: W które im pilniej patrzy/ tym gorzej szwankuje
zá nim poźieráłá przydźie. Gdźie iák się nieco báwi/ sobie wspomináiąc/. Tu się odpychał/ tu mię cáłowáł wśiadáiąc/ Y iáko dźiełá wzbacza swym widźiáne okiem/ Y po szerokim morzu rozwodźi sięwzrokiem/ Z mieyscá ná głębi doyźrzy czegoś iákby ćiáło/ Opodal; iednák zrázu/ nieznáć co pływáło. Aż gdy nádegnáłá go po lekku z daleká Wodá/ trup się dał widźieć iákiegoś człowieká. Nie znać cziy/ że wzdam topień wrozká ią ruszyłá/ Y iák nieznáiomego lituiac práwiłá: Ktośkolwick/ áh nędzniczku? maszli k temu żonę? Ciáło tym czásem wełny wálą ná iey stronę: W ktore im pilniey pátrzy/ tym gorzey szwánkuie
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 290
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636