wdzięczności. - Pieniędzy że nie staje na potrzeby Wci, z duszy tego żałuję. Jam posłał do domu, jeśli na zastaw nie dostaną, żeby który folwark przedali, bo tak wiele ekspens następuje, a prowentów nam wszystkich ubyło wpół z tą monetą. We Gdańsku też zboża jeszcze nie przedane. Nim tedy nadeślą pieniędzy, racz Wć kazać srebra co zastawić, ażeby była zawsze wygoda Wci. Chorągwi tej, co pod Łaskiem, szkoda było pod Garwolin trudnić. Niechby była już tam w przedzie pod Warszawą; bo i ci na moją wyszli głowę, którzy mi ją pewnie gryźć będą. Widzę, i "Bóg zapłać
wdzięczności. - Pieniędzy że nie staje na potrzeby Wci, z duszy tego żałuję. Jam posłał do domu, jeśli na zastaw nie dostaną, żeby który folwark przedali, bo tak wiele ekspens następuje, a prowentów nam wszystkich ubyło wpół z tą monetą. We Gdańsku też zboża jeszcze nie przedane. Nim tedy nadeślą pieniędzy, racz Wć kazać srebra co zastawić, ażeby była zawsze wygoda Wci. Chorągwi tej, co pod Łaskiem, szkoda było pod Garwolin trudnić. Niechby była już tam w przedzie pod Warszawą; bo i ci na moją wyszli głowę, którzy mi ją pewnie gryźć będą. Widzę, i "Bóg zapłać
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 113
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
oczy nieprzyjacielowi, i na przeprawie nad Dniestrem pod Martynowem dwie mile wyżej Halicza stanął umyślnie ściśnionym taborem, wozy wszytkie ciężkie poszosne, poczwórne, do zamków pridie poodsyłać rozkazawszy. Przyszedł nazajutrz, to jest, we srzodę po południu nieprzyjaciel, stanął Koszem za Dniestrem, za gorami od nas dwie mili a kilka set dla harcu nadesłał nad wieczorem Tatarów, którzy widząc taboreczek mały, rozumieli że nas tylko kilka set, i lekce nas ważąc, na naszego przy zasadzkach na tamtej stronie harcownika nienacierając ustąpił.
Wołali na nas Tatarowie przez Dniestr, nacieszycie się jutro nacieszycie: biorąc i z tych Słów dobre omen J. M. Pan Hetman, a
oczy nieprzyiacielowi, y na przeprawie nad Dniestrem pod Martynowem dwie mile wyżey Halicza stanął umyślnie ściśnionym taborem, wozy wszytkie ciężkie poszosne, poczworne, do zamkow pridie poodsyłać rozkazawszy. Przyszedł nazaiutrz, to iest, we srzodę po południu nieprzyiaciel, stanął Koszem za Dniestrem, za gorami od nas dwie mili a kilka set dla harcu nadesłał nad wieczorem Tatarow, którzy widząc taboreczek mały, rozumieli że nas tylko kilka set, y lekce nas ważąc, na naszego przy zasadzkach na tamtey stronie harcownika nienacieraiąc ustąpił.
Wołali na nas Tatarowie przez Dniestr, nacieszycie się iutro nacieszycie: biorąc y z tych słow dobre omen J. M. Pan Hetman, a
Skrót tekstu: TatKoniec
Strona: 253
Tytuł:
Pogrom Tatarski
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
wojskiem szczupłym, nad 600 głów więcej nie wynoszącym, zdał Józefowi Zarembie, majorowi w regimencie konnym Potockiego, podczaszego litewskiego. Taki był niedostatek oficjerów do wojny zdatnych w wojsku polskim, że ledwo się znalazł jeden major, który się podjął uprowadzać garsztkę ludzi przed nieprzyjacielem tak długo, zanimby hetman jakiej nowej z Węgier nie nadesłał dyspozycji.
Zaremba wodził po kraju wojsko sobie powierzone przez niedziel 6 tak sztucznie, iż go nigdzie Moskale przerznąć ani doścignąć nie mogli. Dopiero gdy hetman, nic nie wskórawszy u cesarstwa, przysłał Zarembie i wojsku dymisją od posłuszeństwa swego, podszedł pod obóz czyli pogoń moskiewską, kapitulował z nią i tak z honorem przeszedł pod
wojskiem szczupłym, nad 600 głów więcej nie wynoszącym, zdał Józefowi Zarembie, majorowi w regimencie konnym Potockiego, podczaszego litewskiego. Taki był niedostatek oficjerów do wojny zdatnych w wojsku polskim, że ledwo się znalazł jeden major, który się podjął uprowadzać garsztkę ludzi przed nieprzyjacielem tak długo, zanimby hetman jakiej nowej z Węgier nie nadesłał dyspozycji.
Zaremba wodził po kraju wojsko sobie powierzone przez niedziel 6 tak sztucznie, iż go nigdzie Moskale przerznąć ani doścignąć nie mogli. Dopiero gdy hetman, nic nie wskórawszy u cesarstwa, przysłał Zarembie i wojsku dymisją od posłuszeństwa swego, podszedł pod obóz czyli pogoń moskiewską, kapitulował z nią i tak z honorem przeszedł pod
Skrót tekstu: KitPam
Strona: 134
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jędrzej Kitowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Tekst uwspółcześniony:
tak