otrzymane.
Była wtenczas zima barzo mroźna i długa. Śniegi były wielkie, ptastwo i zające marzły, ludzie także marzli, ziemia się padała. Trafił mi się też taki przypadek: jadąc z Rasny do Mińska, wyjechałem już późno z Szereszewa, na dalszy ciągnąc nocleg. Minąwszy Przedzielsk a nie dojeżdżając Leżajki, nadjechałem sanie z klaczą stojące i człeka chłopa na nich leżącego, którego gdy dobudzić moje ludzie nie mogli ani, jak skurczony spał, rozprostować, rozumieli, że zmarzły. Kazałem jednemu z moich ludzi wsiąść na sanie i wieźć tego człeka za mną. Przyjechałem do karczemki we wsi Leżajce będącej. Kazałem tego
otrzymane.
Była wtenczas zima barzo mroźna i długa. Śniegi były wielkie, ptastwo i zające marzły, ludzie także marzli, ziemia się padała. Trafił mi się też taki przypadek: jadąc z Rasny do Mińska, wyjechałem już późno z Szereszewa, na dalszy ciągnąc nocleg. Minąwszy Przedzielsk a nie dojeżdżając Leżajki, nadjechałem sanie z klaczą stojące i człeka chłopa na nich leżącego, którego gdy dobudzić moje ludzie nie mogli ani, jak skurczony spał, rozprostować, rozumieli, że zmarzły. Kazałem jednemu z moich ludzi wsieść na sanie i wieźć tego człeka za mną. Przyjechałem do karczemki we wsi Leżajce będącej. Kazałem tego
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 153
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Mińska.
Była naówczas w Mińsku sprawa Sapiehy, naówczas stolnika lit., teraźniejszego wojewody smoleńskiego, który dobra litewskie, hrabstwo kossowskie po ojcu swoim na siebie spadłe, do taksy podał, a sam jako creditor za zapisanie matki swojej do tejże szedł taksy. Stanął zatem dekret exdivisionis bonorum inter creditores. Po tej sprawie nadjechał brat mój, teraźniejszy pułkownik, do Mińska, który prędzej by był stanął w Mińsku, gdyby w drodze osobliwszego nie miał przypadku. To jest, że gdy z Koledycz do Różany przeciwko nocy puścił się pierwszy zimową drogą przez błota, których wielka jest mila, a potem cztery mile puszczą bez żadnej wsi i karczmy do
Mińska.
Była naówczas w Mińsku sprawa Sapiehy, naówczas stolnika lit., teraźniejszego wojewody smoleńskiego, który dobra litewskie, hrabstwo kossowskie po ojcu swoim na siebie spadłe, do taksy podał, a sam jako creditor za zapisanie matki swojej do tejże szedł taksy. Stanął zatem dekret exdivisionis bonorum inter creditores. Po tej sprawie nadjechał brat mój, teraźniejszy pułkownik, do Mińska, który prędzej by był stanął w Mińsku, gdyby w drodze osobliwszego nie miał przypadku. To jest, że gdy z Koledycz do Różany przeciwko nocy puścił się pierwszy zimową drogą przez błota, których wielka jest mila, a potem cztery mile puszczą bez żadnej wsi i karczmy do
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 217
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
trybunał pojechałem. A opóźniwszy się trochę z wyjazdem naszym, pośpieszałem i tak wyjechawszy z Merecza barzo rano konno i tylko wziąwszy konia z sobą powodnego, tegoż dnia ubiegłem mil piętnaście i stanąłem na godzinę czwartą po południu w Wilnie, a to starając się o jakie munium w trybunale dla brata mego. Nadjechał mój brat. Więcej się nie mogłem wystarać, jak tylko, aby był posłem z trybunału do króla. Tandem co miałem od ojca mego porządku ustąpiwszy bratu memu, przy tym dawszy antał wina węgierskiego dobrego i starego wina baryłę, a przy tym dawszy w gotowym groszu czerw, zł 45, myśliłem z
trybunał pojechałem. A opóźniwszy się trochę z wyjazdem naszym, pośpieszałem i tak wyjechawszy z Merecza barzo rano konno i tylko wziąwszy konia z sobą powodnego, tegoż dnia ubiegłem mil piętnaście i stanąłem na godzinę czwartą po południu w Wilnie, a to starając się o jakie munium w trybunale dla brata mego. Nadjechał mój brat. Więcej się nie mogłem wystarać, jak tylko, aby był posłem z trybunału do króla. Tandem co miałem od ojca mego porządku ustąpiwszy bratu memu, przy tym dawszy antał wina węgierskiego dobrego i starego wina baryłę, a przy tym dawszy w gotowym groszu czerw, zł 45, myśliłem z
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 223
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
i polityczny areszt. Na resztę zwierzył mi się, że chce uciekać. Miałem nad nim kompasją i tak, gdy konie jego do wody dla napojenia prowadził człek jego, on zaraz do kolaski swojej kazał je zaprząc i wsiadłszy wyjeżdżał nad wieczór. Dogonił go podkoniuszy książęcy piechotą, porwał za lejce, tymczasem ja umyślnie nadjechałem, że podkoniuszy, zawstydziwszy się mnie, puścił go. Zabiegł jeszcze doktor do Żyda Szymona, faworyta książęcego, dla pożegnania go i ja tamże jechałem. Żyd zmięszawszy się, a nie śmiejąc go przy mnie aresztować, puścił go, ale go myślał w drodze kazać nagonić i gwałtem nazad przyprowadzić. Gdy się
i polityczny areszt. Na resztę zwierzył mi się, że chce uciekać. Miałem nad nim kompasją i tak, gdy konie jego do wody dla napojenia prowadził człek jego, on zaraz do kolaski swojej kazał je zaprząc i wsiadłszy wyjeżdżał nad wieczór. Dogonił go podkoniuszy książęcy piechotą, porwał za lejce, tymczasem ja umyślnie nadjechałem, że podkoniuszy, zawstydziwszy się mnie, puścił go. Zabiegł jeszcze doktor do Żyda Szymona, faworyta książęcego, dla pożegnania go i ja tamże jechałem. Żyd zmięszawszy się, a nie śmiejąc go przy mnie aresztować, puścił go, ale go myślał w drodze kazać nagonić i gwałtem nazad przyprowadzić. Gdy się
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 252
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
powrócił w województwo brzeskie do Rzeczycy.
Brat mój, teraźniejszy pułkownik, będąc deputatem w trybunale koronnym, pozabierał znajomości swoje i przyjaźnie z wielu koronnymi, gdzie i strażnikowej lit., i podstolinie koronnej, córce jej, był znajomy. Przysłali tedy po niego obiedwie, zapraszając do Rzeczycy, a potem i ja do Czemer nadjechałem, gdzie będąc, pojechałem do Rzeczycy. Tam vocatus byłem ad consilium względem wyżej wyrażonych zajechanych dóbr po ordynatowej Zamoyskiej, a siostrze rodzonej strażnikowej lit. Tak życzyłem, ażeby najpierw upewnić sobie księcia Czartoryskiego, naówczas podkanclerzego a teraźniejszego kanclerza lit., rządzącego absolutnie trybunałami litewskimi, a potem ażeby Jałowicki jechał
powrócił w województwo brzeskie do Rzeczycy.
Brat mój, teraźniejszy pułkownik, będąc deputatem w trybunale koronnym, pozabierał znajomości swoje i przyjaźnie z wielu koronnymi, gdzie i strażnikowej lit., i podstolinie koronnej, córce jej, był znajomy. Przysłali tedy po niego obiedwie, zapraszając do Rzeczycy, a potem i ja do Czemer nadjechałem, gdzie będąc, pojechałem do Rzeczycy. Tam vocatus byłem ad consilium względem wyżej wyrażonych zajechanych dóbr po ordynatowej Zamoyskiej, a siestrze rodzonej strażnikowej lit. Tak życzyłem, ażeby najpierw upewnić sobie księcia Czartoryskiego, naówczas podkanclerzego a teraźniejszego kanclerza lit., rządzącego absolutnie trybunałami litewskimi, a potem ażeby Jałowicki jechał
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 264
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
starosty brzeskiego, w Szereszewie i gdy o moim umartwieniu przez ominiony urząd grodzki namienił, wpadł w pasją Fleming i między innymi ferworami mówił, że: „wy żadnego w województwie brzeskim nie macie kredytu, nie macie koligacji, tylko was protekcja księcia kanclerza utrzymuje”. Takie były Bystrego i innych nieprzyjaciół naszych złośliwe remonstracje.
Nadjechałem potem do Szereszewa i zastałem w mieście chodzącego podskarbiego. Wysiadłem z kolaski, pokłoniłem się mu, który mię obaczywszy tak się zmięszał, że długo do mnie prze-
mówić nie mógł. Na resztę uczynił mi komplement, przepraszając za te w urzędach grodzkich przepomnienie i asekurując, że będzie się starał czym większym
starosty brzeskiego, w Szereszewie i gdy o moim umartwieniu przez ominiony urząd grodzki namienił, wpadł w pasją Fleming i między innymi ferworami mówił, że: „wy żadnego w województwie brzeskim nie macie kredytu, nie macie koligacji, tylko was protekcja księcia kanclerza utrzymuje”. Takie były Bystrego i innych nieprzyjaciół naszych złośliwe remonstracje.
Nadjechałem potem do Szereszewa i zastałem w mieście chodzącego podskarbiego. Wysiadłem z kolaski, pokłoniłem się mu, który mię obaczywszy tak się zmięszał, że długo do mnie prze-
mówić nie mógł. Na resztę uczynił mi komplement, przepraszając za te w urzędach grodzkich przepomnienie i asekurując, że będzie się starał czym większym
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 342
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
tedy końca jak najprędzej przyjść, wypłaciłem czerw, zł 50.
Jeszcze siła było trudności, Wacław brat mój znowu zrywał się z tych opisów, do oczu mi skakał i powiedział mi, że ja dufam w Zabiełłę, marszałka kowieńskiego, teraźniejszego łowczego lit., ale już ten się z przyjaźnią swoją odmienił. Tymczasem nadjechał do Rasnej Szymon Zabiełło, surogator ziemski kowieński, pułkownik artylerii lit., brat marszałka kowieńskiego, który mi przywiózł list od marszałka kowieńskiego z wielkim afektem pisany i oraz doniósł, że marszałek kowieński synowi swemu, niedawno narodzonemu, in gratiam meam kazał dać na chrzcie św. imię Marcin. Zdekoncertowało to brata mego Wacława.
tedy końca jak najprędzej przyjść, wypłaciłem czerw, zł 50.
Jeszcze siła było trudności, Wacław brat mój znowu zrywał się z tych opisów, do oczu mi skakał i powiedział mi, że ja dufam w Zabiełłę, marszałka kowieńskiego, teraźniejszego łowczego lit., ale już ten się z przyjaźnią swoją odmienił. Tymczasem nadjechał do Rasnej Szymon Zabiełło, surogator ziemski kowieński, pułkownik artylerii lit., brat marszałka kowieńskiego, który mi przywiózł list od marszałka kowieńskiego z wielkim afektem pisany i oraz doniósł, że marszałek kowieński synowi swemu, niedawno narodzonemu, in gratiam meam kazał dać na chrzcie św. imię Marcin. Zdekoncertowało to brata mego Wacława.
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 407
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
do Nieświeża na święty Michał, imieniny księcia Radziwiłła, wojewody wileńskiego, hetmana wielkiego lit., protektora mego, gdzie ledwo już wieczorem na święty Michał stanąłem. Był barzo wielki kongres gości. Książę hetman barzo mnie łaskawie przyjął. Tamże zastałem wiadomość o śmierci Kuczyńskiego, podstolego drohickiego, ojca bratowej mojej pułkownikowej. Nadjechał potem do Nieświeża i ksiądz Zboiński, proboszcz trocki, którego książę hetman jako osobę dworską barzo respektował.
Potem w oktawę świętego Hieronima, patrona księcia Radziwiłła, chorążego wielkiego W. Ks. Lit., pojechaliśmy wszyscy z księciem hetmanem do Słucka, do książęcia chorążego wielkiego W. Ks. Lit., brata jego
do Nieświeża na święty Michał, imieniny księcia Radziwiłła, wojewody wileńskiego, hetmana wielkiego lit., protektora mego, gdzie ledwo już wieczorem na święty Michał stanąłem. Był barzo wielki kongres gości. Książę hetman barzo mnie łaskawie przyjął. Tamże zastałem wiadomość o śmierci Kuczyńskiego, podstolego drohickiego, ojca bratowej mojej pułkownikowej. Nadjechał potem do Nieświeża i ksiądz Zboiński, proboszcz trocki, którego książę hetman jako osobę dworską barzo respektował.
Potem w oktawę świętego Hieronima, patrona księcia Radziwiłła, chorążego wielkiego W. Ks. Lit., pojechaliśmy wszyscy z księciem hetmanem do Słucka, do książęcia chorążego wielkiego W. Ks. Lit., brata jego
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 572
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
.
Potem książę hetman powrócił z Mira do Nieświeża, a ja pojechałem do Mińska na trybunał. Tam o aktorat wysoki z księciem kanclerzem nie bez trudności starałem się, gdyż Kaszyc, pisarz
kadencji ruskiej, praeventus listami księcia kanclerza, trudnym się stawił.
Tymczasem książę Radziwiłł, miecznik lit., marszałek trybunalski, nadjechał do Mińska, którego wjazd dość był wspaniały. Szło za nim dwieście dragonii jego nadwornej, ludu wybornego. Szła chorągiew janczarska sto ludzi, także nadwornych. Oprócz stu ludzi piechoty węgierskiej trybunalskiej, wyjechało przeciwko księciu o pół mile całe województwo mińskie. Tak tedy solennie książę nad wieczór wjeżdżał do Mińska, a nazajutrz reasumował trybunał
.
Potem książę hetman powrócił z Mira do Nieświeża, a ja pojechałem do Mińska na trybunał. Tam o aktorat wysoki z księciem kanclerzem nie bez trudności starałem się, gdyż Kaszyc, pisarz
kadencji ruskiej, praeventus listami księcia kanclerza, trudnym się stawił.
Tymczasem książę Radziwiłł, miecznik lit., marszałek trybunalski, nadjechał do Mińska, którego wjazd dość był wspaniały. Szło za nim dwieście dragonii jego nadwornej, ludu wybornego. Szła chorągiew janczarska sto ludzi, także nadwornych. Oprócz stu ludzi piechoty węgierskiej trybunalskiej, wyjechało przeciwko księciu o pół mile całe województwo mińskie. Tak tedy solennie książę nad wieczór wjeżdżał do Mińska, a nazajutrz reasumował trybunał
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 575
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
potem laska księcia miecznika, marszałka trybunalskiego, słabą mi się pokazała i tonąłem, i sama Najświętsza Panna nas wyratowała. A jako przez wszystek czas mojej bytności w
Mińsku starałem się o jak najwięcej dokumentów imieniowi memu służących, tak nim listy wyżej wyrażone księcia hetmana nadeszły i nim Korsak, pisarz wojskowy, z pieniędzmi nadjechał, dobrze się w dokumenta uprowidowałem. Arborem porphirianam na dwóch wzdłuż sklejonych arkuszach zrobiłem.
Atoli jednak Bohuszowi, regentowi ziemskiemu wileńskiemu i trybunalskiemu, nie zdało się prędzej przypuszczać sprawy, aż bym mógł być de pluralitate asekurowanym. Był wprawdzie sposób bez wielkiego kosztu asekurowania pluralitatis, to jest, gdyby aktorat porąbanego w
potem laska księcia miecznika, marszałka trybunalskiego, słabą mi się pokazała i tonąłem, i sama Najświętsza Panna nas wyratowała. A jako przez wszystek czas mojej bytności w
Mińsku starałem się o jak najwięcej dokumentów imieniowi memu służących, tak nim listy wyżej wyrażone księcia hetmana nadeszły i nim Korsak, pisarz wojskowy, z pieniędzmi nadjechał, dobrze się w dokumenta uprowidowałem. Arborem porphirianam na dwóch wzdłuż sklejonych arkuszach zrobiłem.
Atoli jednak Bohuszowi, regentowi ziemskiemu wileńskiemu i trybunalskiemu, nie zdało się prędzej przypuszczać sprawy, aż bym mógł być de pluralitate asekurowanym. Był wprawdzie sposób bez wielkiego kosztu asekurowania pluralitatis, to jest, gdyby aktorat porąbanego w
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 578
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986